Prolog


Znajdowałem się w moim mieszkaniu w Londynie. Rozpięty górny guzik koszuli nadawał mojemu eleganckiemu wyglądowi nonszalancji, a wieczór zamierzałem spędzić na relaksowaniu się.

Dobrotliwy, lecz bardziej tajemniczy uśmiech malował się na mojej twarzy, nim po raz kolejny upiłem łyk szkockiej ze zdobionej szklanki.

Kanapa na której siedziałem była wygodna, leżały na niej poduszki. Na białej ścianie, jak wszystkie w mieszkaniu wisiał telewizor. Nie patrzyłem na jaki kanał był włączony.

Po ciężkim dniu pracy i wyścigu szczurów w swojej firmie, cieszyłem się że mogę w końcu spędzić wieczór samotnie. Żadnych spotkań służbowych, bankietów czy rozmów telefonicznych o strategii zdobywania rynku ubezpieczeń. Byłem tylko prezesem, dzisiaj tymi wszystkimi pierdołami zajmie się moja nowa asystentka.

Założyłem nogi na szklany stolik i odpaliłem papierosa. Jedno z dwóch dużych okien w salonie było otwartee, więc  nie bałem się że w pomieszczeniu zacznie śmierdzieć, nie mogłoby.

Często zapraszam tu partnerów biznesowych na spotkania czy wykwintne obiady, które gotuje moja pokojówka i gospodyni domowa, która zjawia się kilka razy w tygodniu. Więc, z powodu tak wysoko postawionych gości, muszę utrzymywać mieszkanie jak i swój wizerunek w nienagannym stanie.

Przeczesałem ręką swoje ciemne, kręcone włosy. Byłem zmęczony, a ten stan ewidentnie widać było na mojej twarzy. Była godzina dwudziesta druga, chyba nikt już dzisiaj nie przyjdzie.

Przebrałem się więc w dresy. Jak dawno nie miałem na sobie tak luźnego stroju...

Wczoraj spotkanie z bankierami, przedwczoraj z prezesem firmy z którą współpracuję... W domu byłem o drugiej nad ranem o szóstej znów musiałem wstać by zdąrzyć na posiedzenie.

Nie wyspałem się wogóle. Nawet kawa nie pomogła. Piję ją nałogowo, co jest konieczne w mojej pracy. Często jak nie jestem w firmie, siedzę w domu przed laptopem sporządzając pisma i raporty. Albo, omawiam kontrakty przez telefon...

Sam tego chciałem. Wysokiej pozycji, pieniędzy, klasy, szyku, poważania... Ale czasem tęsknie za dawnym życiem. Za czasami liceum kiedy byłem większym kobieciarzem i panienki leciały na moją delikatną, odrobinę kobiecą twarz... Teraz nie mam czasu na związki. Nawet nie zauważam, gdy czasem jakaś zawiesi na mnie oko. Nie zwracam uwagi na piękne, chude i wysokie kobiety w recepcji. Pracują dla mnie, i są piękne. Jednak, nie mógłbym mieć romansu z kimś na stanowisku "asystentka". Jeśli już chciałbym kobiety, musiałaby być prezesem, tak jak ja.

Może i mam wymagania, ale też nie spieszy mi się do znalezienia miłości. Wystarcza mi szkocka i drogie papierosy. Takie jak ten, którego właśnie gaszę w kryształowej popielniczce. Jest pusta... Nawet na fajki nie mam czasu.

Poszedłem wziąć prysznic. Wszedłem do eleganckiej kabiny, i odkręciłem ciepłą wodę. Nie rozumiem jak ludzie mogą czerpać przyjemność z tak zwykłej czynności jak prysznic. Dla mnie, to zwykła rutyna. Szybko się myję i nalewam kolejną szklankę alkoholu.

Piję ją już w sypialni, przykryty kołdrą. Lampka nocna się pali, a zza zasłoniętego okna nie dochodzą żadne odgłosy.  Abercon Place jest spokojną dzielnicą. W stylowych wielomieszkaniowych budynkach, z licznymi zdobieniami mieszkają ludzie klasy mojej lub niższej. Wysoko postawieni urzędnicy, prawnicy czy właściciele firm.

Sprawdzam pocztę na laptopie. Milion maili, wszystkie o tematyce służbowej. Pijąc piekący w gardło płyn, stwierdzam że jest za późno a ja mam zbyt dużo promili we krwi by teraz na nie odpowiedzieć.

Widzę swoje zdjęcie z czasów młodości. Kiedy miałem siedemnaście lat, trochę grubszą sylwetkę i nie nosiłem garniturów. Tęsknię za tymi czasami. Kiedy wszystko było prostsze. Kiedy częściej się uśmiechałem, tak jak na tym zdjęciu. Stoję na tle stawy, trzymając moją pierwszą złowioną rybę... Ojciec mnie zabrał, stwierdził że przyda mi się odskocznia od prywatnej szkól i tych "lamusów", jak mawiał o dzieciach bogatych rodziców. Co ciekawe, przecież ja też nim byłem.

Jednak, mój ojciec miał inne podejście. Czerpał przyjemność z tego co robił, nie zatracając przy tym człowieczeństwa. Nie gonił za pieniądzem, tak jak ja teraz.

Spojrzałem jeszcze raz na chłopaka ze zdjęcia.

Ja i on...

Który z nich to prawdziwy Harry Styles?


Cześć. Witam was w moim nowym opowiadaniu. Mam nadzieję że prolog was zachęcił. Czekam na opinie. Następny rozdział w przyszłym tygodniu. Zapraszam też na moje inne książki.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top