3. Dawka dobrego alkoholu
- Jak się Pan czuje? - zapytała mnie Anette. Weszła do mojego gabinetu, gdy byłem w trakcie bardzo ważnych przemyśleń. Spotkanie skończyło się dopiero dwadzieścia minut temu, po dziewiątej wieczorem. Było to już trzecie tego dnia.
Firma się rozwija, wchodzi na nowe rynki... A ja muszę to wszystko ogarniać. Nie każdą rzecz załatwi za ciebie asystentka...
Anette spoglądała na mnie z politowaniem. Włosy miała jak zwykle rozpuszczone. Były brązowe i proste. Opadały na materiał bordowej, eleganckiej koszuli.
- Dobrze, dobrze... Co tam masz? - spytałem, podnosząc na nią wzrok. Zauważyłem dokument, który trzymała w dłoniach.
- To przyszło dziś rano - Dziewczyna podała mi kopertę, zaklejoną. Szanując moją prywatność, wyszła, a ja słyszałem stukot jej obcasów o ciemne, drewniane panele w moim gabinecie
Zgasiłem duże światło. Teraz, paliły się tylko małe ledowe lampki na podwieszanym suficie i taśma ledowa na półkach regału naprzeciw biurka. Trzymałem tam, w stojących ramkach, wszystkie certyfikaty, zdjęcia i dowody mojej pozycji. Wszystkie osiągnięcia...
Spojrzałem na nadawcę listu, nim go otworzyłem. Gdy zobaczyłem imię i nazwisko mojej znienawidzonej siostry, wiedziałem już że nie mam ochoty czytać tego listu.
Odrzuciłem go na bok biurka, do sterty innych papierów, które w głowie zakodowałem już jako "mniej ważne".
Oprócz nich, na moim biurku leżały też dwie różnokolorowe teczki z dziennikami które musiałem przejrzeć. A, i za niedługo pewnie wpadnie Anette ze sprawozdaniem które będe musiał przeczytać i zatwierdzić...
Chociaż, mogę nie czytać. Dziewczyna jest dobra w swoim fachu i jeszcze nigdy nie popełniła błędu. A ja jestem już zbyt zmęczony na czytanie.
W kącie biura stał staroświecki gramofon, pamiątka rodzinna. Dostałem kiedys od rodziców i aby nie robić im przykrości, wstawiłem do salonu. Jednak, potem w tym samym miejscu postawiłem nową wartościową rzeźbę, a tego starego rupiecia nie miałem gdzie wstawić. Gdybym go wyrzucił, ojciec by mnie znienawidził i zaczął wypominać, że to po jego rodzicach... Dlatego, ostatecznością było postawienie go tu... Gdzie i tak nie pasował bo gabinet jest w nowoczesnym stylu. A z tego czegoś już dawno odszedł lakier i cud że jeszcze działa...
Mama zawsze mówiła mi, że mam fatalny gust muzyczny. W czasach liceum słuchałem Metaliki i Black Sabath, a dla mamy już lepsi byli Pink Floydzi. Lubiła ich relaksacyjną muzykę, za to ja preferowałem rocka i metal, tylko stary. Właśnie, taki jak Deep Purple.
Zapuściłem ich płytę Fireball, która była jedną z wielu jakie miałem na vinylach. Kiedy wstawiłem tu ten gramofon, i dowiedziałem się że działa, postanowiłem zakupić vinylowe edycje moich ulubionych płyt. Takim sposobem, zebrałem całkiem sporą kolekcje która leży na widoku, w tym biurze.
Siadłem na skórzanej kanapie. Na stoliku kawowym, dość szerokim, stała butelka szkockiej. Miałem swój ulubiony alkohol nawet w gabinecie i nikt nigdy nie zwrócił mi uwagi.
Nalałem sobie do szklanki, i zakręciłem butelkę. Ekscytowałem się jak dziecko, pijąc pierwszy łyk. Na dobry sen i odpoczynek, najlepsza jest właśnie dawka dobrego alkoholu.
Hej.
Podoba wam się rozdział? jak myślicie, co wydarzy się w nastepnym?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top