12. Ona była snem
Kiedy siedziała obok, czułem się jak zwykły chłopak. Widziałem, że brunetka zachowuje dystans, czasem zastanawiała się czy powiedzieć to co zamierzała, bo w końcu rozmawia z Haroldem Styles.
Nie, po prostu Harry.
Czułem się lepiej, niż kiedykolwiek. Sonja przypomniała mi jak to jest rozmawiać z kimś norlmanie, o zwyczajnych rzeczach a nie kursach na giełdzie, słuchać opowieści o wystawnych bankietach czy kłócić się o pieniądze lub negocjować stawki.
Opowiedziała mi o swoim dzieciństwie oraz o tym, jak rodzice reagowali na jej pracę. Uważali to za bycie dziwką. Że w klubach gdzie tańczyła, ochroniarze patrzyli na nią jak na kąsek do schrupania, znaczy zgwałcenia, a gdyby klient oczekiwał czegoś więcej, oddałaby mu się za 20 dolców.
Nie, była tylko tancerką. Na wieczory kawalerskie, na zlecenie, a trzy dni w tygodniu tańczyła w jednym z klubów w Miami.
Piękne miasto. Gdy opowiadała, marzyłem aż żeby tam z nią pojechać. Londyńska aura jest przytłaczająca, a na wschodnim wybrzeżu lato trwa cały rok a gdy temperatura spada do 20 stopni na plusie, już jest ludziom zimno i uważają to za początek jesieni.
Miała 20 lat. Niewiele młodsza ode mnie. Napewno pasowalibyśmy do siebie, idąc dłoń w dłoń przez miasto.
Ale została jedynie w mojej pamięci. Dwa dni po weselu, musiałem już wrócić do Londynu. A dziewczyna rozstała się ze mną nim jeszcze zastał nas świt.
Pewnego wieczoru, po powrocie z pracy, leżałem na kanapie i popijałem wino z kieliszka. Musiałem się odprężyć po burzliwej, pełnej napięć konferencji. A na noc została mi jeszcze kupa papierów do przejrzenia i mail do przygotowania.
Ale zastanawiałem się, czy aby tamta sytuacja na plaży nie była złudzeniem? zdarza nam się w snach widzieć chwile, których pragniemy. Widzimy że nasze marzenia sie spełniają, a potem jest pobudka, powrót do rzeczywistości i gorzka prawda, że nasze życie jednak nie jest idealne i jesteśmy tylko szarą masą człowieczeństwa. Nie możemy nic, a już napewno nie jesteśmy cudotwórcami.
Pomyślałem, że z Sonją było tak samo. Kobieta tak idealna nie istnieje. Żadna nigdy nie zawróciła mi w głowie na tyle, by dać mi tak dużo szczęścia zwykłą rozmową. Więc, może ona była tylko wytworem mojej wyobraźni, który podsunął mi umysł, bym przestał mieć stany przeddepresyjne?
Bo nie czułem sie dobrze. Ukrywałem to, choć zmęczenie przejmowało kontrole a milion kaw dziennie to było za mało. Potrafiłem myśleć tylko o pracy. Nawet podczas przerw na lunch, nie potrafiłem myśleć o niczym innym jak tylko rozplanowywać wszystkie zadania które mam do wykonania. A wykonanie ich zajmowało mi średnio szesnaście godzin na dobę.
Bezsenne noce, migrena, częste problemy żołądkowe ze stresu - to była moja codzienność. Przed którą umysł próbował mnie uchronić i pozwolić mi choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości.
Ona była snem. Sonja, była jedynie najpiękniejszym snem jaki miałem.
Cześć. Jak podoba wam sie rozdział? Czytacie to opowiadanie wogóle?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top