5. Sami sobie
Zadzwonił dzwonek. Cała klasa wyszła z sali. Wstałam i sięgnęłam po swój plecak. Entity czyli Edmund i Null czyli Natan zrobili to samo. W końcu wyszliśmy z sali, ale to co zobaczyliśmy na korytarzu wszystkich nas zszokowało. Olfix, Ola- Wytworzyła śnieg na szkolnym holu. Spojrzałam się to na Gabrysie i Kasię, To na Olfix, to potem na dyrektorkę.
-On jej dokuczał proszę pani! -Krzyknęła Kasia.
-TO PRAWDA? -Zwróciła się dyrektorka do chłopaka- MARSZ DO GABINETU!- po tych słowach poszła z nim do swojego gabinetu porozmawiać. Dziewczyny zaśmiały się i porozmawiały z sobą chwilę. Obejrzałam się na chłopaków by powiedzieć byśmy ruszyli do nich. Ale oczywiście Entity gdzieś zniknął.
-No pięknie... Gdzie on jest?
-Kto? Ent? Powiedział ze idzie na stronę...-Odpowiedział Null.
-Mam nadzieję ze się nie zgubi i nie odstawi jakiejś szopki. Budynek jest wielki i za dużo osób jak dla mnie. -Powiedziałam rozglądając się.
-Izi, raz już stanął na wysokości zadania. Zauważyłaś że odkąd wyznał całą prawdę, z tą.. rodziną i po tym jak poprosiłem go o wybaczenie i się nim zajęliśmy, to się zmienił? -Ciągnął Null prawie monologiem.
-No zauważyłam, ale nie zmienia faktu że jeszcze czasem nie panuje nad swoim gniewem..
-Też fakt-podrapał się po karku, chyba się trochę zestresował bo ulotniło się z niego trochę tego dymu. Do teraz nie wiem jak on ogarnia całe jego ulatnianie się. Null mnie zadziwia.
-Chodźmy do dziewczyn- W końcu odpowiedziałam i ruszyłam w stronę Kasi i Gabrysi.
Podeszliśmy do dziewczyn, ale zanim zdążyliśmy coś powiedzieć Gabrysia pognała gdzieś z Kasią i Olfix. Pięknie, znowu zostaliśmy sami. Pięknie, po prostu pięknie... Dzięki dziewczyny. Nie wiem co robić i gdzie iść, nowe miejsce, nawet klasy nie znam. No cóż muszę się zdać na łaskę losu, albo sobie iść z tej szkoły.
-Może lepiej byłoby sobie iść -Szepnął null- nie panuję za dobrze nad dymem, a już kilka osób się na mnie gapi i coś podejrzewają...
-No to chodźmy. Nie ma sensu się tu szwędać. Może Ole znajdziemy- ruszyłam do wyjścia.
-Może- Null założył kaptur na głowę. Żaden z nauczycieli nas nie zawrócił. O tyle dobrze. Poszliśmy pod wierzbę posiedzieć. Po drodze zauważył nas Entity wiec się dołączył. Doszliśmy do wierzby i usiedliśmy. Gorący upalny dzień. W grze nie było takich. Chłopaki posnęli. Nudno. Mnie też sen zaczał nużyć. A utnę sobie z nimi drzemkę.
Drzemka nie trwała długo, a przynajmniej tak mi się zdawało gdyż usłyszałam głosy dziewczyn które akurat zaglądały pod wierzbę.
-O, tu jesteście...-powiedziała Kasia
-No... -Przetarłam oko ze snu.- Dzięki że zostawiliście nas samych sobie. Cieszcie się ze chłopaki nie narozrabiali...
-Soorkii~ -Odezwała się Gabrysia. Chyba zrobiło im się głupio.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top