7. Starcie
Entity czół że jest obserwowany prawdopodobnie przez dziewczyny. Nie dał po sobie tego poznać. Podążał za nieznanym mu typem. Typo ten, wszedł do domu Olfix, a Ent tuż za nim. Nieznajomy krążył już po domu Oli. Sama Ola właśnie wracała do domu, nieświadoma tego kogo tam ma. W końcu dziewczyna dotarła do domu i poszła do swojego pokoju. Wyglądała jakby rozmawiała z Hakerem. Pół godziny później usłyszała hałas. Wyszła z pokoju, i wtedy, gdy napastnik miał już ją zaatakować Ola usłyszała jęknięcie, a potem ciosy. Gdy się obejrzała zobaczyła Jeffa, tego słynnego mordercę i swojego brata, który ją bronił a za razem zmierzał się z tamtym. Szarpali się okładali ciosami. W pewnym momencie Jeff wbił nóż w ramię 303 na co ten zareagował głośnym jęknięciem z bólu, ale zaraz po tym oczy mu błysnęły. Jeff szybko pożałował tego ruchu. Ent złapał go za szyję i uniósł w górę. Na dodatek tym rannym ramieniem. To pokazywało jego siłę i potęgę.
-Jakieś ostatnie życzenie gnido? -Jego głos zabrzmiał jak jakiegoś...demona. Na sam dźwięk jego głosu każdy dostawał ciarek. Jeff tylko chrząknął dusząc się.- Tak myślałem... -po tych słowach Entity wyrzucił chłopaka z ogromną siłą przez otwarte okno. Ola była oszołomiona tym wszystkim. 303 sięgnął drugą ręką po nóż, po czym powoli z charakterystycznym dźwiękiem wyjął go puszczając go na ziemię. Cicho chrząknął z bólu ale nie na tyle głośno by usłyszała to jego siostra. Potem zmierzył krokiem do wyjścia, zostawiając Olę samą w domu.- Nie musisz dziękować -Jedynie co powiedział, po czym zniknął za drzwiami zostawiając po sobie ścieżkę z kropel krwi.
Tymczasem ja z Nullem wychodziliśmy właśnie od Gabrysi. Kasia miała dom przez płot. Wróciliśmy właśnie pod wróciliśmy pod wierzbę. Ku naszemu zdziwieniu nie było go tam. Coś było na rzeczy. W pewnym momencie za nami odbył się szelest. Obejrzeliśmy się, to był Entity. Ale ranny!
-Co się stało?! -Krzyknęłam wystraszona
-Wróg się stał.. to nic takiego...-Minął mnie i usiadł pod wierzbą zdejmując z siebie swoją bluzę. Popatrzył na ranę, rozmyślał nad czymś.
-Ent odbiło ci? Coś ty najlepszego zrobił?!-Odezwał się Null siadając na kocach.
-Nic wielkiego. Wyj***łem jakiegoś padalca z domu siostry. Od co. -Widać że był dalej wkurzony, ale i przyglądał się ranie.- Intryguje mnie ta rana, u nas jest całkiem inaczej niż tu..- Z nulem spojrzeliśmy po sobie. Po czym przystąpiłam do opatrywania jego rany i zakładania prowizorycznego opatrunku. Nagle przyszła do nas Kasia bo słyszała jak Null darł mordę.
-Coś się stało? -Zapytała dziewczyna.
-Nic nadzwyczajnego -Odparł Ent. nadal z nutką smutku, albo złości w głosie.
-Ent się bił i jest ranny.-Odparł Null przyglądając się bratu.
-Już mówiłem, to nic nadzwyczajnego. Zostawcie mnie w spokoju -Burknął po czym odwrócił się do nas plecami i przykrył kocem. Miałam wrażenie ze kogoś obserwuje z pod tych gałązków wierzby.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top