Wendy - Żyletka

Czy jeśli zobaczyłbyś dziewczynkę idącą w deszczu bez parasola, pomógłbyś jej?

Odpowiedź jest prosta: najprawdopodobniej nie. Byłbyś jak ci ludzie, którzy odsuwają się od niej, kiedy przechodzi obok nich lub jeśli byś jej nie znał; zakończył rozmowę po chwili.

Reagowali tak tylko na nią. Na Wendy.

To dwunastolatka o długich, kręconych blond włosach, spiętych w dwa niskie kucyki i błękitnych oczach bystro spoglądających na otaczający ją świat. Ubrana zwykle w białą koszulkę i czerwoną, rozkloszowaną spódnicę, a do tego rajstopy w czerwono-białe pasy. We włosy zwykle wpięty miała czerwony kwiat, który przypominał jej o zmarłej siostrze. Wyglądała zupełnie tak, jak ona. Można by rzec, że była jej idealną kopią, ale czy czegoś innego można się spodziewać po bliźniaczkach?

Zostawiłaś mnie. Obiecałaś mi tego nie robić...

Usłyszała głos w swojej głowie. Skuliła się jeszcze bardziej, wciskając w kąt łóżka. Płakała, błagając w duchu o litość i o to, by siostra oszczędziła jej przykrych słów, które raniły jej serce, jak najostrzejsza żyletka.

Gdy powiedziała rodzicom o tym, że słyszy głos Abigail, uznali, że ma schizofrenie i wysłali ją do psychologa. Gdy i to nie pomogło, stwierdzili, że oszalała i opętały ją demony. Księża egzorcyści pojawiali się niemalże codziennie w tym domu. W końcu zaczęła ukrywać swój stan i starała się pokazać światu, że jest już z nią dobrze. Jednak to nie była prawda.

Wiem, że mnie słyszysz siostrzyczko. Dlaczego do tego dopuściłaś?

Pojedyncze łzy zamieniły się w potok, a dłonie zaczęły niebezpiecznie drżeć.

Dlaczego?

Zaczęła ciężko oddychać, zamykając przy tym opuchnięte od płaczu oczy.

Dlaczego?

Otwierała i zamykała usta jakby chciała coś powiedzieć, ale nie potrafiła.

Dlaczego?

Gdy po raz kolejny usłyszała to słowo, zebrała się w sobie. Nie mogła jej pokazać, że jest słaba.

- P-przestań, przestań, przestań! - Za każdym razem mówiła to głośniej, wzbierając na pewności siebie. - Abigail przestań! - wykrzyczała to tak głośno, że nie zdziwiłaby się, gdyby słyszeli ją sąsiedzi.

W jej głowie rozbrzmiał melodyczny, a zarazem straszny i szyderczy śmiech.

Dotrzymaj obietnicy, którą mi złożyłaś, a wtedy przestanę. Zabij się!

Nie. Jej siostra nigdy by czegoś takiego nie powiedziała. Dbała o jej bezpieczeństwo i troszczyła się o nią, jak o najcenniejszy skarb. Ale czy ona nie była nim dla niej? Może jeżeli to zrobi, wtedy będzie miała spokój? Głos przestanie ją nękać?

Nie wiedziała, ale chciała też to sprawdzić.

Jak odważna może być dziewczynka w wieku lat dwunastu?

Możliwe, że będzie nawet bardziej strachliwa od szarej myszki, która pałaszowała ser w kącie.

Z drugiej strony, czy miała po co tutaj zostawać?

Była dla rodziców obojętna, a po śmierci Abigail oddalili się od niej. Uważali, że jest obłąkana. Nie miała już siostry, z którą mogłaby się bawić. Ludzie unikali jej i przeklinali, chcieli, żeby zniknęła.

Czy tego oczekiwała?

Odtrącenia, samotności i krzywdy?

Nie, chciała znów być szczęśliwa. Poczuć się jak motyl, który wyszedł z kokonu smutku i nienawiści. Chciała być wolna.

Jednak czy cena nie była zbyt duża?

Wierzchem dłoni otarła spływające po jej policzkach łzy. Była już pewna swojej decyzji, była pewna siebie. Z podniesioną głową ruszyła w stronę łazienki.

Zuch dziewczynka, można na tobie polegać.

Te słowa były przesączone jadem, którego Wendy zdawała się nie dostrzegać. Mamił ją, oddziaływał na nią tak, by robiła to, co jej każe.

Chwyciła w ręce żyletkę, którą jej ojciec golił się co ranek. Cień uśmiechu pojawił się na to wspomnienie. Już miała wykonać cięcie, kiedy przed jej oczami wyrosła smolista brama. Czarne, mroczne ręce oplotły ją i wciągnęły do środka. Na podłogę z cichym stukotem spadło niedoszłe narzędzie zbrodni.

***
Beta: betterforget

Ponad miesiąc nie było rozdziału i znowu jest krótki. Ale ostatnio cierpie na brak pomysłów...

JEŻELI MACIE POMYSŁ NA ROZDZIAŁ LUB JEŻELI CHCECIE SOBIE GO ZAMÓWIĆ PISZCIE NA PW! NIE GRYZE!

Postaram się, żeby następny rozdział był dłuższy.

~CzapkaUszatka

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top