12. Playa Imperial!

Samantha 

07.07.2016   19:45

Jestem właśnie u Nancy, pomagam jej się pakować. Zaraz idziemy do mnie, żebym mogła zrobić to samo. Nadal nie mogę uwierzyć, że moja mama się na to zgodziła. Wakacje z Nancy, moją kochaną Nancy. To przecież będzie coś pięknego!

Pan Blue, tato Nan, dostał darmowe bilety na samolot od firmy, więc jesteśmy kilka złotówek do przodu. Dużo złotówek. Ogólnie większość tej wycieczki, hotel, atrakcje, transport i inne bzdety załatwił nam właśnie Pan Blue. Jego firma już się trzyma i nadal ma kilkaset tysięcy na koncie, dlatego nie było mu na nas szkoda pieniędzy. Chciał, abyśmy zapamiętały te wakacje jak najdłużej. 

Dowiedziałam się też, że jedziemy gdzieś, gdzie na pewno będzie ciepło, więc nie muszę załadowywać walizki jakimiś kurtkami, a zostawić miejsce na dodatkowy strój kąpielowy czy japonki.

-Jak myślisz, który strój będzie lepszy? - zaczęła mi wymachiwać dwoma strojami kąpielowymi przed nosem.

-Weź oba, co się będziesz ograniczać - zaśmiałam się.

Brunetka włożyła stroje do przegrody w walizce, po czym ją zapięła.

-Okej, ja już gotowa - uśmiechnęła się.

-To teraz idziemy do mnie.

Po pięciu minutach znalazłyśmy się w moim pokoju. Nancy otworzyła moją szafę i zaczęła wybierać ciuchy, które mam ze sobą wziąć, a ja w tym czasie wyciągnęłam walizkę.

-Weźmiesz to, to, to i ten crop top, spodenki, bokserka, to, to i te buty, ta bluza, ta śliczna bluzeczka - wyciągała po kolei rzeczy, które jej się podobały i składała je obok siebie.

-Jak miło, że mogę zdecydować co na siebie włożę na naszym wyjeździe - powiedziałam sarkastycznie po czym się zaśmiałam.

-Sorki, tak już mam - pokazała szereg swoich równych zębów.

Kiedy Nan decydowała co powinnam ubrać jutro, ja spakowałam do walizki bieliznę i strój kąpielowy.

Po niecałej godzinie moja walizka była wypełniona po brzegi i gotowa do zamknięcia.

-Nie mogę się już doczekać - powiedziała i usiadła na mojej walizce, którą ja następnie zapięłam.

-Jeszcze tylko kilka godzin snu, kilka godzin w samolocie, kilka godzin na statku i będziemy na miejscu - powiedziałam, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.

-Pocieszyłaś - powiedziała sarkastycznie.

-Wieem - przeciągnęłam. - O której jutro wstajesz? 

-Pewnie o 7:30.

-To weź do mnie zadzwoń jak wstaniesz. Wiesz, że mam problemy z poranną pobudką.

-O ile nie zapomnę - zaśmiała się, a ja posłałam jej groźne spojrzenie. - No okej, zadzwonię, tylko włącz dźwięki - nie przestała się śmiać.

-Jasne, a teraz wypad, bo mam zamiar się wyspać.

-Chyba przez noc się zastanowię, czy na pewno chcę ciebie wziąć ze sobą - szturchnęła mnie łokciem. 

-Idź, bo nie wstaniesz.

-No idę, pa Samcia!

-Dobranoc - uśmiechnęłam się do niej, kiedy wychodziła.

*

08.07.2016   07:30

-Wstawaj śpiochu! - krzyknęła do słuchawki moja przyjaciółka.

-Przecież nie śpie - powiedziałam zaspanym głosem.

-No, właśnie słyszę jak nie śpisz. Wstawaj! Za pół godziny u ciebie będę -poinformowała mnie i się rozłączyła zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. 

Usiadłam więc na łóżku i głęboko westchnęłam. Następnie się przeciągnęłam i podłączyłam telefon do ładowarki.

Minęło jakieś pięć minut zanim zdecydowałam się wstać z łóżka. Jednak gdy już to zrobiłam, poszłam do kuchni w celu zjedzenia śniadania. Tym razem zdecydowałam się na grzanki z dżemem.

Po jakże pożywnym śniadaniu poszłam do łazienki i wykonałam poranną rutynę. Później ubrałam ciuchy przygotowane wczoraj przez Nancy, czyli czarne spodenki, szarą bokserkę i bordową bluzę z zamkiem.

Kiedy skończyłam się ubierać, do mojego pokoju wbiegła Nancy.

-Puka się! - powiedziała.

-Zawsze mi to powtarzasz, ale spokojnie, nigdy nie nauczę się pukać - uśmiechnęła się sarkastycznie.

-A co jeżeli byłabym nago? 

-Miałabym fajne widoki - zaczęła śmiesznie poruszać brwiami, po czym obie wybuchnęłyśmy śmiechem. - Jak się czujesz z tym, że za czterdzieści minut mamy samolot? - zapytała po chwili.

-Za czterdzieści?! - wybałuszyłam oczy. - Jakim cudem to tak szybko zleciało?

-Też się zdziwiłam ile mogą mi zająć poranne czynności.

Przegadałyśmy z Nancy jeszcze dobre dziesięć minut i pewnie rozmawiałybyśmy jeszcze dłużej gdyby nie głos mojej mamy dobiegający z salonu.

-Dziewczynki, zbierajcie się, za chwilę jedziemy na lotnisko!

Słysząc to, wraz z Nancy pobiegłyśmy do salonu, zgarniając po drodze nasze walizki i plecaki. Następnie ubrałyśmy buty i wyszłyśmy na zewnątrz.

-Wsiadajcie - powiedziała moja rodzicielka wskazując na samochód.

Po pięciominutowej podróży na lotnisko wysiadłyśmy z samochodu i odłożyłyśmy walizki do luku bagażowego. Później pożegnałyśmy się z naszymi rodzicielkami i zajęłyśmy swoje miejsca w samolocie.

Pierwszą godzinę lotu przegadałyśmy, drugą zaś przespałyśmy. W końcu przyszedł czas lądowania i przesiadka z samolotu na prom. Wszystko fajnie i super gdyby nie to, że mam chorobę morską. Ale czego się nie robi dla wspaniałych wakacji? 

-Jeszcze tylko cztery godziny tutaj i będziemy na miejscu - uśmiechnęła się do mnie Nancy.

-Tylko... - westchnęłam.

-Wytrzymasz - poklepała mnie po ramieniu i odeszła w stronę baru.

Postanowiłam, że nie będę tak bezczynnie siedzieć, więc wyjęłam telefon, weszłam na messengera i napisałam do Leo.

Princess♥

Hejka, co robisz? ^^

Leoś♥

Hej księżniczko<3  Właśnie sobie leże, zmęczony po podróży

Princess♥

Podróży? Czemu nic nie mówiłeś, że gdzieś jedziesz?

Leoś♥

To było akurat najmniej istotne

Princess♥

No niech ci będzie xd

Leoś♥

A ty co robisz? ^^

Princess♥

Jestem sobie na statku i pobędę tu jeszcze dobre cztery godziny:/

Leoś♥

Oj, to współczuje:/

Pisałam z Leo praktycznie do końca naszej jakże fascynującej podróży. W końcu o 14:50 oderwałam się od telefonu i poszłam poszukać Nancy. Zauważyłam ją przy barze, flirtowała z barmanem. Cała Nan - pomyślałam.

Podeszłam do niej i pociągnęłam ją za rękę.

-Ej! - oburzyła się.

-Daruj go sobie - zaśmiałam się. - Jest dla ciebie za stary.

-Oj tam, marudzisz.

-Za chwilę wysiadamy! - krzyknęłam, a wszyscy ludzie dookoła krzywo się na mnie popatrzyli. - Ups - zaśmiałam się.

-Ah, no tak - uśmiechnęła się. - Nie mogę się doczekać!

Minęło kilka minut nim zobaczyłam brzeg, a jeszcze więcej nim do niego dopłynęliśmy. Jednak opłacało się tyle jechać. Nie wierze, że Nancy to dla mnie zrobiła. Ten widok rozpoznałabym dosłownie wszędzie, od zawsze marzyłam żeby tu przyjechać.

-Ibiza! - wytrzeszczyłam oczy.

-Tak sobie ją wyobrażałaś? - zapytała Nancy.

-Nie... - przerwałam. - Ona jest milion razy piękniejsza na żywo niż w mojej wyobraźni.

-To jeszcze nie koniec niespodzianek na dziś - uśmiechnęła się cwaniacko.

-Dziewczyno, kocham cię! - rzuciłam się jej na szyję. - Spełniłaś jedno z moich największych marzeń i do tego mówisz, że to nie wszystko, zwariowałaś - zaśmiałam się.

-Czego się nie robi dla przyjaciółki, poprawka, siostry.

-Nie biologicznej, ale siostry - ponownie się zaśmiałam.

Kiedy już dobiliśmy do brzegu, wraz z Nan wzięłyśmy swoje walizki i zeszłyśmy na ląd. 

Pachniało tu morską bryzą.

-Nie zgadniesz w jakim hotelu złożyliśmy rezerwację - powiedziała Nancy.

-Playa Imperial?

-A jednak zgadłaś!

-Nie wierze! Przecież ten hotel to życie - zaśmiałam się.

-Chodź szybko, bo to kawałek drogi stąd.

-Daj się rozejrzeć!

-Na rozglądanie będziesz miała caluśkie pięć dni, a teraz chodź - pociągnęła mnie za ramię.

*

Właśnie stałyśmy przy recepcji. Nancy załatwiała nam kartę do pokoju, a ja w międzyczasie podziwiałam widoki za oknem. To musi być sen - pomyślałam.

-Chodź Samcia! - usłyszałam głos przyjaciółki.

Szłyśmy długim, oszklonym korytarzem, a następnie wsiadłyśmy do windy. Nancy wcisnęła przycisk z numerem ,,3" i ruszyłyśmy z miejsca. 

Po dostaniu się na wybrane przez Nancy piętro, zaczęłyśmy się kierować do pokoju z numerem 375. 

-Jesteś gotowa? - zapytała Nancy trzymając za klamkę.

-Po prostu otwórz! - powiedziałam podekscytowana.

Nan pociągnęła za klamkę, a moim oczom ukazało się duże pomieszczenie z kanapą, telewizorem i wyjściem na balkon. Po mojej lewej stronie znajdowała się łazienka przyozdobiona w ciemnego koloru kafelki na ścianach, czarnym dywanem i co najlepsze okrągłą wanna. Bardziej niż pokój hotelowy, to miejsce przypominało mi mieszkanie.

Na prawej ścianie widnieje para drzwi. Otworzyłam pierwsze z nich i ujrzałam zwyczajny, skromny pokój z oknem, szafą i wielkim łóżkiem z dwoma szafkami nocnymi po obu stronach. Panowała w nim głównie czerwień. 

Po otwarciu drugich drzwi nieco się zdziwiłam. Pokój umeblowany był tak samo jak poprzedni, ale tym razem panowała biel i szarość. Jednak rzeczą, która mnie zdziwiła było niepościelone łóżko i walizki walające się po podłodze. Popatrzyłam się z zażenowaniem na Nan, a ta się tylko uśmiechnęła.

-Ktoś pomylił pokoje, czy jak? - zapytałam po chwili.

-Nie. Jak myślisz, dlaczego są dwa łóżka dwuosobowe?

-Bo się strasznie wiercę w nocy? - zaśmiałam się.

-Otóż nie.

-Więc dlaczego?

-Spójrz za siebie - posłała mi miły uśmiech.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top