25.
Stałam w milczeniu bojąc się, że gdy się odezwę głos mi się złamie. Czy po raz kolejny miałam zawieść się na nim? Tym bardziej teraz, gdy miałam nadzieję, że między nami jest coś poważnego…
Tracy zdążyła się zmyć, nawet lepiej, bo byłaby pierwsza na moim celowniku, gdyby gniew zaczął zastępować smutek i rozczarowanie.
-No słucham.-Wydusiłam z siebie.
Theo już miał się odezwać gdy Alex wepchnął się przede mnie i zaczął coś mówić. Poczułam woń alkoholu. Z początku nie zrozumiałam o co mu chodzi. Nie minął moment a chłopak zrobił chwiejny krok w moją stronę, jego usta dotknęły mojej twarzy. Zemdliło mnie.
Nie zdążyłam zareagować. Theo popchnął pijanego Alexa, który odbił się od szafek i wylądował na ziemi. Chciałam odwrócić się i zapytać Theo, co on sobie wyobraża. Zamiast tego postanowiłam sprawdzić czy Alexowi nie się nie stało. Stało się. Zauważyłam powiększająca się plamę krwi na podłodze. Źrenice mi się rozszerzyły. Theo wyminął mnie, nie wydawał się ani trochę wystraszony, w przeciwieństwie do mnie. Sprawdził puls chłopaka po czym nie zbyt wzruszony odwrócił się i spojrzał na mnie. Nie musiał nic mówić, ja dobrze wiedziałam co to oznacza. Zaczęłam panikować. Prawdopodobnie wyglądałam jakbym chciała krzyknąć bo Theo podbiegł do mnie i zasłonił mi usta dłonią.
-Posłuchaj mnie teraz uważnie.-Podjął patrząc mi w oczy.-Znajdziesz swojego brata…-Zaczęłam kręcić głową wlepiając w Theo przerażone spojrzenie. Nie byłam teraz w stanie kłamać, a wiedziałam, że do tego zmierza.-Musisz się uspokoić. Powiesz, że go tak znalazłaś, nie wdawaj się w szczegóły. Spokojnie, nikt niczego nie widział.-Dodał. Nagle coś jakby zaskoczyło mi w głowie, rozejrzałam się dookoła. Mój wzrok zatrzymał się po lewej stronie korytarza, tuż przy suficie.
-Theo.-Szepnęłam.-Kamera.
Jego wzrok powędrował w te samą stronę co mój.
-Zajmę się tym.-Uspokoił mnie.-Znajdź Stilesa.-Powiedział po czym ruszył w stronę przeciwną do wyjścia, zostawiając mnie samą. Zaczęło dzwonić mi w uszach. Wydawało mi się, że słyszę dźwięk syren… ale to nie mogło być prawdziwe. Otrząsnęłam się z szoku. Z powrotem mogłam myśleć logicznie. Pobiegłam przez najpierw jeden a później następny korytarz aż w końcu zobaczyłam drzwi od sali. Otworzyłam je z impetem i wpadłam na kogoś. Był to Stiles. Zauważył, że coś jest nie tak, uśmiech zszedł mu z twarzy, wyprowadził mnie na korytarz. Zapytał co się stało ale nie mogłam wydusić z siebie słowa czując, że na nowo ogarnia mnie panika.
-Emily, co jest?-Powtórzył pytanie.
-Ja… To był wypadek…-Zaczęłam się gubić w słowach. Wzięłam głęboki wdech.-On przewrócił się… na ziemi jest pełno krwi...
Źrenice Stilesa powiększyły się. Starał się mnie uspokoić i powiedział, bym zaprowadziła go do miejsca wypadku.
Gdy tylko znów zobaczyłam ciało chłopaka zaczęłam płakać. Cała ta sytuacja mnie przerosła. Brat natychmiast mnie przytulił. Wyciągnął telefon. Już wiedziałam do kogo dzwonił.
Siedziałam na murku przed szkołą. Parking mienił się na czerwono i niebiesko, oświetlany przez światła trzech radiowozów i karetki. Funkcjonariusze powoli wyprowadzali niczego nieświadomych uczniów ze szkoły.
Zastanawiałam się gdzie jest Theo. Nie dostałam od niego znaku życia odkąd zostawił mnie samą na tamtym korytarzu. Byłam wściekła.
Obok mnie znów pojawił się Stiles.
-Emily…-Usiadł obok po czym odezwał się szeptem.-Jak to dokładnie się stało?
-Szukałam Theo.-Podjęłam.-Alex powiedział, że wie gdzie go znaleźć wiec poszłam z nim.On...-Zawahałam się.-Przewrócił się.
-Jesteś pewna?
Nie umiałam spojrzeć bratu w oczy, a tym bardziej skłamać. Milczałam. Stiles za dobrze mnie znał i wiedział, że coś ukrywam.
Chwilę później zjawił się przy nas jeden z funkcjonariuszy. Oboje spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem, spodziewaliśmy się, że tata będzie zadawał pytania.
-To powiedzcie mi dzieciaki…-Podjął.-Jak to było?
Zorientowałam się, że miał na myśli ‘znalezienie’ Alexa. Już chciałam powtórzyć mu to samo, co Stilesowi ale ten odezwał się pierwszy.
-Znalazłem go w drodze do łazienki.-Powiedział stanowczo.
-Był tam ktoś jeszcze? Zauważyłeś coś podejrzanego?-Dopytywał. Na jego twarzy malowało się znudzenie.
-Nie… niewiele pamiętam, trochę spanikowałem, źle znoszę widok krwi.
Pracownik biura szeryfa wydał się być usatysfakcjonowany tym co usłyszał. Potraktował Stilesa protekcjonalnie mierzwiąc jego włosy i rzucając coś w stylu “dzięki młody” po czym odszedł. Brat spojrzał na mnie wyraźnie urażony i poprawił fryzurę. Na chwilę na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Dlaczego skłamałeś?
-Wiem, że czegoś mi nie mówisz.-Zaczął jakby z nutką pretensji.-Ale w porządku, nie gniewam się. Jestem twoim starszym bratem, moim zadaniem jest cię chronić, i to właśnie robię.-Delikatnie się uśmiechnął po czym objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w brata i nagle jakby ciężar spadł mi z serca. Uświadomiłam sobie, że ten wypadek, to nie była moja wina, tylko Theo. Ja po prostu wmówiłam sobie, że muszę go chronić.
_________________________
Hejka!
Przepraszam, że tyle to trwało, ale tam gdzie byłam internet działał jakby chciał a nie mógł 😒 Następny będzie szybciej, obiecuję
A! I dziękuję za ponad 4 tyś wyświetleń 💕💕
*w mediach dla odmiany Stiles 💞*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top