22.

Wiele się pozmieniało. Można powiedzieć, że zaczęłam przyjaźnić się z Char i Aaronem. Hayden nadal się do mnie nie odzywała a przez to też Liam i Mason. Chociaż ten drugi nieraz machał do mnie gdy mijał mnie na korytarzu. Theo zachowywał się jakbym nie istniała, pomijając fakt, że niezwykle często nie było go ostatnio w szkole.
Alex definitywnie był zły na Char i Aarona, ale mnie to już chyba szczerze nienawidził. Nieraz słyszałam na korytarzu jak mówił komuś, że albo zerwałam z nim dla jego najlepszego przyjaciela albo, że go z nim zdradziłam, że byłam z nim tylko dla pieniędzy... jednak najbardziej dotknęło mnie gdy słyszałam jak mówił, że rozwaliłam jego grupę.
Charlotte i Aaron tez mieli tego dosyć. Zastanawialiśmy się co z tym zrobić gdy wpadł mi do głowy pewien pomysł.
-Wiecie co...-Zaczęłam.-Chyba mam plan, tylko wymaga on złamania kilku zasad.
-Co ci chodzi po głowie Em?

Oboje uznali, że ten plan jest genialny i da nauczkę Alexowi, oraz pomoże nam zamknąć tamten rozdział życia, no i przy okazji bedzie śmiesznie. Przyszedł odpowiedni dzień. Na dużej przerwie poszliśmy do nagłośni. Był to pokój z którego nadawano komunikaty, na szczęście aktualnie nikogo tam nie było. Weszłyśmy z Char do środka a Aaron pilnował drzwi.
Przede mną znalazło się jakieś trzysta przycisków i pokręteł.
-Tego nie przewidziałam.-Szepnęłam jakby do siebie.
-Zostaw to mnie.-Rzuciła dziewczyna. Powciskała kilka guzików i po chwili wręczyła mi mikrofon.-Gotowa?
-Zróbmy to.-Nacisnęła przycisk i na mikrofonie zaświeciła się czerwona lampka.-Drodzy uczniowie Beacon Hills High School proszę o uwagę. Nadajemy właśnie komunikat specjalny.-Zaczęłam.-Alex pewnie zastanawiasz się czemu nie jesteś w pierwszym składzie drużyny lacrosse'a? To dlatego, że nie umiesz grać. Myślisz, że każda dziewczyna jest z tobą dla pieniędzy? Tak na prawdę, zrywają z tobą bo jesteś dupkiem. Wiadomość dodatkowa: jeżeli tobie i twojemu przyjacielowi podoba się ta sama dziewczyna, nie podrywa się jej. Kodeks faceta.
-Wiadomość dodatkowa numer dwa.-Charlotte wyrwała mi mikrofon.-Alex i Logan mają małego.
-Dziękujemy za wysłuchanie komunikatu, możecie teraz wrócić do swoich zajęć.-Ledwo powstrzymywałam śmiech. W tej chwili drzwi otworzyły się z impetem.
-Dobrze, że już skończyłyście.-Powiedział.-Profesor Jenkins właśnie tu idzie.
Wybiegliśmy z nagłośni i widząc nauczyciela w oddali czym prędzej skręciliśmy w najbliższy korytarz.
-Nie wierzę, że to mam się udało.-Westchnęłam.
-To było świetne.-Uznała Char.
-Dobra robota dziewczyny.-Aaron przybił nam piątki.
Wróciliśmy na stołówkę. Ledwo zdążyliśmy usiąść a przy naszym stole pojawił się Alex w obstawie z Loganem i jakimiś dwoma innymi chłopakami.
-Dobrze wiem, że to twoja sprawka Emily.-Wycedził.
-Nie mam pojęcia o czym mówisz.-Spojrzałam na niego poważną miną.
-Mówię o tym komunikacie.
-To nie ja.-Upierałam się.-Co dopiero przed chwilą byłam w bibliotece.-Wskazałam na książkę, która leżała obok. Chłopakowi wyraźnie skończyły się argumenty, posłał nam groźne spojrzenia i odszedł.

Postanowiłam, że to najwyższy czas porozmawiać z Hayden. Podeszłam do stolika przy którym siedziała ona, Liam i Mason.
-Hej.-Rzuciłam do wszystkich.-Hay, możemy pogadać?
-Twoi nowi przyjaciele już cię nie chcą?
-Okej, Hayden, musicie się wreszcie pogodzić.-Odezwał się w końcu Liam.-Jesteście najlepszymi przyjaciółkami. Jesteście Hayden i Emily.
-W porządku.-Westchnęła.-Słucham cię.
-To wszystko co wtedy powiedziałam...- Usiadłam obok niej.-Na prawdę cię za to przepraszam, nie chciałam cię zranić. Nie będę usprawiedliwiać się tym, że byłam pijana. Po prostu byłam na ciebie zła bo trochę się działo i potrzebowałam cię, a ciebie nie było...-Poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Nagle Hayden mnie przytuliła.
-Ja też przepraszam.-Powiedziała nie puszczając mnie.-Masz rację, ostatnio nie byłam zbyt dobrą przyjaciółką. Ale obiecuję, że to się zmieni...
-No nareszcie.-Przerwał nam Liam.-Tak w ogóle ta sytuacja z komunikatem była świetna.-Zaśmiał się. Odpowiedziałam mu tym samym.
-Myślisz, że znajdziesz dla mnie dzisiaj trochę czasu?-Zapytałam przyjaciółkę.-Mam ci sporo do opowiedzenia.
-Jasne, po szkole pójdziemy na karmelowe frappucino.-Uśmiechnęła się.

Zajęło mi dobrą godzinę opowiedzenia wszystkiego i tak w skrócie. Gdy skończyłam Hayden spojrzała na mnie z wyrzutem sumienia.
-To, że Theo z tobą nie rozmawia...-Podjęła niepewnie.-Może być moją winą.
-Jak to?-Zdziwiłam się.
-Zapytał mnie o naszą kłótnie i... mogłam mu przypadkiem powiedzieć, że jesteś zakochana w Alexie.
-Ale...
-Przepraszam, ale tak pomyślałam jak powiedziałaś mi, że wiesz jak to jest. Był to jedyny chłopak z którym się aktualnie umawiałaś, nie wiedziałam, że chodziło Ci o Theo...
-Czekaj czekaj!-Przerwałam jej.-Nie jestem zakochana w Theo.
-Emily...-Spojrzała mi prosto w oczy.-Nie próbuj oszukiwać samej siebie.
-Nie oszukuje, serio.-Przekonywałam ją. Albo raczej samą siebie.
-Musisz iść z nim porozmawiać.-Poleciła.
-On nienawidzi rozmawiać, szczególnie jeśli w grę wchodzą uczucia.-Przewróciłam oczami.
-To go zmuś!-Uniosła się.-Emily, on na sto procent tez coś do ciebie czuje.
-Skąd możesz to wiedzieć?-Wysnułam.
-Po prostu wiem.

Zrobiłam tak jak mi radziła i zaraz po tym jak się pożegnałyśmy poszłam do niego do domu. Samochód stał na podjeździe. Drzwi były otwarte więc wpuściłam się do środka. Wspięłam się po schodach i niemal wpadłam do jego pokoju. Nie spodziewał się mnie i widząc moją osobę w drzwiach wstał z wrażenia.
-Emily co ty tutaj robisz?
-Dlaczego mnie ignorujesz od dłuższego czasu?
Zastanowił się chwilę i westchnął głęboko.
-Miałaś rację.-Zaczął.-Nie chcę się tylko z tobą przyjaźnić. Teraz masz chłopaka, nie chcę ci przeszkadzać.-Wzruszył ramionami.
-Theo ja...
-Odpowiedziałem na twoje pytanie. Teraz możesz już iść.-Miał poważny wyraz twarzy, wydawał się nieco zły.
-Nigdzie się nie wybieram.-Oznajmiłam.
-Nie każ mi cię stąd wynosić.-Rzucił.
-Sama stąd nie wyjdę. Nie póki nie porozmawiamy.
-Okej, chcesz gadać? Nie ma sprawy. Oto co ja mam ci do powiedzenia.-Zaczął dość ostro.-Oskarżyłaś mnie, i to nie jeden raz, że tobą manipuluje. Ale powiem Ci, że sama to robisz. Najpierw udawałaś, że ci nie zależy a potem nie mogłaś się ode mnie odkleić. Gdy powiedziałem ci prawdę nawrzeszczałaś na mnie a na następny dzień przyszłaś, mówiąc, że chcesz to wyjaśnić. Mówiłaś, że mi nie ufasz ale byłaś gotowa się ze mną przyjaźnić. Znów zaczęłaś dawać mi cholerną nadzieję... a potem dowiaduje się, że masz chłopaka. Może i nie jesteś dobrą dziewczynką ale nie dopuściłabyś się zdrady. A ja słabo znoszę odrzucenie.
-Tak jakby...-Zaczęłam niepewnie i przeczesałam włosy ręką.-Byłam już w związku, gdy cie pocałowałam po tamtej imprezie, to się chyba liczy jako zdrada.-Świetnie. Właśnie zaczęłam się czuć odrobinę winna.
-Wygląda na to, że cię zdemoralizowałem.-Rzucił uśmiechając się pierwszy raz tego wieczoru. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Widzę, że nie umiesz się długo na mnie złościć.
-A ty nie umiesz wytrzymać nawet kilku dni beze mnie.
-Twoje pocałunki uzależniają.-Zrobiłam krok w przód.-Próbowałam iść na odwyk ale nie zadziałało.
-Chciałabyś wrócić do nałogu? To nie brzmi jak dobry pomysł.
-Dla mnie brzmi wprost fantastycznie.
Ledwo zdążyłam skończyć zdanie a Theo już znalazł się przy mnie. Przygwoździł mnie do ściany i odebrał mi oddech namiętnym pocałunkiem. Dosłownie w mgnieniu oka podniósł mnie i nie przestając całować zaniósł na łóżko. Machnął ręką i zrzucił z niego książki, które tam leżały. Szybkim ruchem zdjął swoją a później moją koszulkę. Wszystko toczyło się tak jak zwykle jednak w pewnym momencie zatrzymał się. Odgarnął kilka kosmyków włosów z mojej twarzy i spojrzał mi prosto w oczy. Zdawało się, że robi to wiecznie i zaczęłam tonąć w jego oczach.
-Emily...-Szepnął.-Mogę ci coś powiedzieć?
-Co tylko chcesz.
Zawahał się jakby przez chwilę ale nadal nie odrywał ode mnie wzroku.
-Chyba coś do ciebie czuję.
Spodziewałam się niemal wszystkiego poza tym. Byłam przekonana, że się przesłyszałam albo, że tylko mi się to śni. Nie sądziłam, że był on zdolny do jakichkolwiek uczuć a tym bardziej do przyznania się do tego na głos.
Ujęłam jego twarz w dłonie i przyciągnęłam do swojej. Bardzo delikatnie go pocałowałam jednak ten po chwil oderwał się ode mnie.
-Czy to ma znaczyć...
-Ja chyba do ciebie też.-Uprzedziłam jego pytanie. Uśmiechnął się cały czas patrząc mi w oczy. Zaczęłam cieszyć się jak głupia. Czułam jak się rumienie.- A czy teraz moglibyśmy...
-Ale ty jesteś niecierpliwa księżniczko.-Rzucił.-Zaraz dostaniesz dokładnie to czego chcesz.
Wrócił do naznaczania mojego ciała swoimi ustami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top