21.

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Chciałam pójść na dół po tabletki, ale gdy chciałam zejść z łóżka coś było nie tak. Postawiłam stopy na ziemi i gdy wstałam poczułam przeszywający ból w prawej kostce. Usiadłam z powrotem. Spojrzałam na swoją nogę. W miejscu bólu miała sinawy kolor. Zaniepokoiło mnie to.
Skacząc na jednej nodze dotarłam do schodów. Próbowałam pokonać jeden z nich ale wiedziałam, że sama nie dam rady.
-Stiles!-Krzyknęłam. Mój własny głos przyprawiał mnie o ból głowy. Mój brat wybiegł z pokoju.
-Co się stało?-Spojrzał na mnie z wyrazem troski.
-Chyba nie dam rady zejść po schodach.-Powiedziałam. Spojrzał na moją nogę jakby dokładnie wiedział o co chodzi.
-Kurde. Wygląda gorzej niż wczoraj.-Stwierdził podchodząc bliżej.-Powinniśmy pojechać do szpitala.

Okazało się, że skręciłam kostkę. W dodatku nie miałam pojęcia jak. Ostatnie co pamiętałam, to moją rozmowę z Aaronem. Stiles też nie wiele wiedział.
-Theo cię przywiózł.
-Serio?
-Serio.-Widziałam, że coś go trapi.
-I tyle?
-Zakładam, że tego nie pamiętasz, ale pocałowałaś go.
-Serio?-Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia. Byłam teraz w związku a i tak ciągnęło mnie do Theo. To nie mogło tak dłużej trwać.-W życiu się tak nie upiłam.- Westchnęłam.
-Zaczynam wątpić czy ty się zadajesz z odpowiednimi ludźmi.-Rzucił Stiles lekko spuszczając wzrok.

Wieczorem napisał do mnie Theo.
Theo: Jak się czujesz? Co z nogą?
Ja: Skręcona. Jak to się w ogóle stało?
Theo: Potknęłaś się i chyba źle postawiłaś stopę.
Ja: Coś jeszcze zrobiłam?
Theo: Powiedziałaś mi prawdę.
Ja: Jaką?

Nie miałam pojęcia co mu powiedziałam, zaczęłam się niezmiernie denerwować.

Theo: Mówiłaś, że nadal uważasz, że tobą manipuluje i chce się tylko z tobą znów przespać.

Cóż mogło być gorzej.

Ja: Przepraszam.

Nic nie odpisał.

Zaleceniem od lekarza było zostać w domu na dwa tygodnie. Zanudziłabym się na śmierć gdyby co kilka dni nie wpadała Char albo Alex. Raz też odwiedził mnie Aaron. Mój kontakt z Theo przez ten czas jakoś się urwał.

Wróciłam do szkoły. Wszytko było tak jak przedtem. Spędzałam przerwy z Alexem i jego znajomymi, a Hayden mnie olewała. Albo może mi się tylko tak wydawało...
Po około tygodniu zaczęłam zauważać zmiany w zachowaniu mojego chłopaka. Zaczynałam wątpić w to czy na prawdę jest taki, jak myślałam. W moim przekonaniu upewniła mnie czwartkowa sytuacja. Na dużej przerwie do naszego stolika podeszła jakaś dziewczyna.
-Hej, wiem, że macie tutaj taki mały klub nielubienia mnie, ale w akcie desperacji przychodzę zapytać, czy macie pożyczyć dzisięć dolców?
Wszyscy kiwnęli przecząco głową.
-Alex, wiem ze masz pieniądze.-Na prawdę była zdesperowana.-Potrzebuję tylko kilka dolarów.
-Serio, nie mam.-Skłamał. Dziewczyna odeszła zrezygnowana.
-Masz w kieszeni jakąś setkę, dlaczego nie chciałeś jej pomóc?-Zainteresowałam się.
-Bo jest szmatą.-Uniósł się. Pierwszy raz usłyszałam takie słowa z jego ust.- Chodziłem z nią, i jedyne na czym jej zależało to kasa. Nawet jak już nie jesteśmy razem chce jej ode mnie.
Podniosłam się z krzesła. Zobaczyłam tę dziewczynę jak zmierzała ku wyjściu. Dogoniłam ją.
-Hej, zaczekaj!-Zawołałam ją. Odwróciła się.-Ile mówiłaś, że potrzebujesz?
-Dychę.-Wyciągnęłam banknot z kieszeni i podałam jej.-Jej na prawdę ratujesz mi życie, jestem twoją dłużniczką.-Ucieszyła się.-Wybacz, jak masz na imię?
-Emily.
-Na prawdę wielkie dzięki Emily. Nie znasz mnie a i tak chcesz mi pomóc.-Uśmiechnęła się.-Alex nie zasługuje na ciebie.-Rzuciła po czym wyszła ze stołówki. Z początku nie zrozumiałam co miała na myśli. Wróciłam na swoje miejsce.
-Co to miało być?-Alex spojrzał na mnie jakbym wbiła mu nóż w plecy.
-Pomogłam osobie w potrzebie.-Odpowiedziałam.
-Nawet jej nie znasz.
-W zasadzie to znam. Przez jakiś czas była w drużynie piłki nożnej ale jej chłopak zabronił jej tam chodzić...-Alex odwrócił wzrok i zaczął się rozglądać. Połączyłam wątki.-To ty byłeś tym chłopakiem.
-No i co z tego?-Wzruszył ramionami.
-Mi też będziesz mówił co mi wolno a czego nie?
-Jak już doszliśmy do tego, to tak.-Znów spojrzał na mnie. Nie znałam go od tej strony.-Po pierwsze: zero tego typu akcji.
-Bo co?-Zapowiadało się na pierwszą kłótnie.
-Hej! Przestańcie.-Przerwała nam Charlotte.
-Nie mieszaj się w nie swoje sprawy.-Rzucił do niej. Chciała coś powiedzieć ale Logan ją uciszył.
-Char, lepiej już nic nie mów.
Zaczęłam mieć wrażenie, że w tej grupie Alex dyktował warunki.
-Po drugie: nie przerywaj mi.-Kontynuował chłopak jak gdyby nigdy nic.- I po trzecie: nie chcę widzieć jak rozmawiasz z nim.-Odwróciłam się. Wskazał ma siedzącego kilka stołów dalej Theo. Jakby nie zauważył ostatnio tego nie robiłam. Widocznie Charlotte musiała mu o nim wspomnieć.
-Przepraszam bardzo, myślisz, że możesz tak po prostu mówić mi co mam robić a czego nie? Związek tak nie działa.
-Mój tak.-Oświadczył stanowczo.
-Dobra koniec tego, mam już cię serdecznie dość!-Odezwał się nagle Aaron.-Mam dość tego jak kolejny raz, traktujesz w ten sposób jakąś dziewczynę, tym bardziej tak uroczą i niewinną jak Em, w dodatku po tym co zrobiłeś wcześniej...
Teraz zupełnie przestałam ogarniać o co chodzi. I dlaczego Aaron powiedział, że jestem urocza?
-Aaron nie waż się.-Ostrzegł go Alex.
-Koniec. Czas aby wszyscy poznali prawdę. Emily na to zasługuje.-Nie miałam pojęcia o czym on mówił. Przestał patrzeć na Alexa i skierował swój wzrok na mnie.-To on rozpowiedział, że spałaś z nim na tamtej imprezie.
Zamurowało mnie. Tego to się kompletnie nie spodziewałam, jak on mógł zrobić coś takiego...
-W dodatku zrobił to po to, aby mieć pewność, że żaden inny chłopak nie będzie chciał się z tobą spotykać.
-Aaron, dosyć.-Zwrócił mu uwagę Logan.-Zaraz powiesz coś czego będzie żałował.
-Odezwał się! Wcale nie jesteś lepszy.-Spojrzał teraz na Charlotte.-Twój idealny chłopak zdradził cię. Trzy razy. Przepraszam Char, ale musisz znać prawdę.
Dziewczyna spojrzała na Logana szklistymi oczami. Ten nie wyglądał jakby miał zamiar się z tego tłumaczyć. Wstała i z płaczem wybiegła z sali.
Podniosłam się i chciałam ruszyć za nią ale Alex złapał mnie za rękę.
-A ty gdzie myślisz, że idziesz? Najpierw wszystko spierdoliłaś a teraz chcesz uciekać?-Zaczynałam się go bać. Przypomniała mi się sytuacja w szatni z Matem i zaczęłam panikować. Wyrwałam rękę z jego uścisku.
-Z nami koniec.-Rzuciłam i ruszyłam w stronę wyjścia.
-Jeszcze tego kurwa pożałujesz!-Krzyknął za mną. W tym momencie wszyscy spojrzeli w jego a potem w moim kierunku.
-Nasza przyjaźń jest skończona.-Usłyszałam słowa Aarona gdy odchodziłam.

Pobiegłam do łazienki gdzie zastałam płaczącą Charlotte. Podeszłam do dziewczyny i przytuliłam ją.
-Nie mogę w to uwierzyć...-Szlochała.-Jak on mógł mi to zrobić?
Nie byłam dobra w pocieszaniu i nie wiedziałam jak mam jej pomóc. Char potrzebowała teraz przyjaciółki, ale z tego co wiem nie miała żadnej. Miała jednak mnie, i moje ramię żeby się wypłakać. Stałyśmy tak w tej łazience gdy w końcu wszedł do środka Aaron. Podszedł i przytulił nas obie. Nie zdawałam sobie sprawy, że też tego potrzebowałam.

Przez następny tydzień razem z Charlotte próbowałam poskładać swoje życie do kupy. Dziewczyna nie chciała myśleć o Loganie więc interesowała się moimi problemami. Doradzała mi żebym porozmawiała z Hayden i wyjaśniła z nią wszystko na spokojnie. Nie byłam jeszcze co do tego przekonana. Aaron spędzał z nami sporo czasu. Ich dwójka nie miała bliższych przyjaciół, bo zawsze byli grupą i trzymali się razem. Opowiedzieli mi, że Alex kiedyś był inny, ale z wiekiem pieniądze uderzyły mu do głowy i myślał, że wszystko mu wolno i wszystko mu się należy. Dowiedziałam się też, że podobałam się zarówno Aaronowi jak i Alexowi. Podobno oboje obiecali, że sobie odpuszczą, dla dobra ich przyjaźni, ale Alex musiał dostać to czego chciał.
_____________________________
Wybiło 3 tysiące wyświetleń! Nawet nie wiecie jak bardzo się z tego cieszę 😁💞
Z tej okazji postanowiłam zrobić mini maraton, dodam w sumie 3 rozdziały (ten i jeszcze 2)
W ciągu kilkunastu minut powinny być 😉

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top