19.

Od rana znów szukałam Hayden, ale nie znalazłam jej. Zaczęłam się martwić, nie odbierała telefonu. Wpadłam na Liama.
-Hej!-Zatrzymałam go.
-O hej! Nie wiedziałem, że wróciłaś do szkoły.-Coś w jego zachowaniu było nie tak.
-Wiesz gdzie jest Hay?-Zapytałam.
-Powinna być gdzieś szkole.-Rzucił.-Wybacz, muszę już iść. Na razie.
Chwilę później wpadłam na Stilesa.
-Widziałeś Hayden?-Odezwałam się dosyć desperacko.
-Wybacz siostrzyczko, nie widziałem.-Rzucił pośpiesznie i mnie wyminął jednak wrócił się po chwili. Zmierzył mnie wzorkiem.-Czy ty masz na sobie moją koszulę?
-Nieee... wcale nie.
-Nie kradnij mi rzeczy.-Powiedział.-Albo chociaż pytaj czy możesz pożyczyć.-Westchnął na co ja przewróciłam oczami i ruszyłam do klasy.

Na dużej przerwie znów nikogo nie było przy moim stoliku. Gdy wchodziłam na stołówkę Charlotte pomachałam do mnie i dała znak żebym usiadła z nimi. Tak zrobiłam.
-Właśnie Emily.-W pewnym momencie odezwał się do mnie Aaron.-Przyjdziesz w ten piątek na moją osiemnastkę?
-O której?
-Dwudziesta, w Sinema.
-W porządku, przyjdę.-Uśmiechnęłam się.
-Świetnie.-Ucieszył się.
-Przyjadę po ciebie.-Oświadczył mi Alex. Kiwnęłam tylko głową.-Przejdziemy się?-Zapytał nagle.-Teraz?
-Okej.-Odpowiedziałam nie pewnie. Chłopak wstał, chwycił mnie za rękę i ruszył przed siebie. Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie nie było nikogo i usiedliśmy na schodach.
-Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać.-Podjął cały czas patrząc mi w oczy. Obawiałam się, że ten moment nadejdzie i zaczęłam się denerwować. Nie miałam pojęcia czego oczekiwać.-Pewnie już wiesz, że bardzo cię lubię.-Zaczął.-I... chciałbym wiedzieć... Pamiętasz... nasz pocałunek? Na imprezie?- Te pauzy zaczynały mnie denerwować.- Chodzi mi o to... czy to coś znaczyło?
-A chciałbyś, żeby coś znaczyło?-Rzuciłam. Za dużo czasu spędzałam z Theo i zaczynałam prowadzić takie gierki słowne jak on. To źle.
-Chciałbym... to powtórzyć.-Powiedział.
-Teraz?
-Codziennie.-Oświadczył. Czy on miał zamiar...-Emily...chciałabyś zostać moją dziewczyną?-Uśmiechnął się.
Zrobiłam w głowie bardzo szybką listę wszystkich za i przeciw. Za, było z dziesięć a przeciw tylko jedno. Theo. Ale wiedziałam, że między nami nic nie wyjdzie. On nie chciał związku a ja nie chciałam tylko z nim sypiać. Może powinnaś zacząć być traktowana jak księżniczka, a nie tylko ją nazywana? Zapytał mnie głos w mojej głowie. Podjęłam decyzje.
-Tak.-Uśmiechnęłam się. Chłopak chwycił moją dłoń i splótł swoje palce z moimi. Przybliżył swoją twarz do mojej i nasze usta się zetknęły.

Weszliśmy z powrotem na stołówkę trzymając się za ręce. Charlotte oczywiście zauważyła pierwsza i na jej twarzy pojawił się wyraz euforii.
-No nareszcie.-Westchnęła gdy siadaliśmy do stolika.-Już myślałam, że ten idiota będzie się tak w ciebie wpatrywał przez następne kilka miesięcy zanim cię zapyta.
-Nie jestem idiotą Char.-Odezwał się Alex.
-Jesteś.-Logan dodał swoje trzy grosze.
-Po czyjej jesteś stronie?-Rzucił mój nowy chłopak.
-Definitywnie po stronie swojej dziewczyny.-Pokiwał głową.
-Dobra decyzja.-Szepnęła do niego Charlotte i pocałowała w policzek. Wszyscy się zaśmiali, łącznie ze mną. Zaczęłam czuć, że jestem właśnie tam, gdzie powinnam.

Po lekcjach czekałam przed szkołą na Theo. Już chciałam do niego napisać gdy zauważyłam go idącego od strony parkingu. Po chwili pojawił się obok mnie.
-Idziemy?
-Gdzie?
-Na kawę?
-Okej, ale ty stawiasz.-W odpowiedzi przewrócił tylko oczami.
Siedzieliśmy w kawiarni.
-Wiesz, tak sobie myślałam..- Popiłam swoją orzechową latte.-Zrobiłeś ostatnio coś złego? Poza okłamywaniem mnie rzecz jasna...
-Właściwie to nie. Ale co to ma do rzeczy? I czemu nad tym myślałaś?-Zdziwił się.
-Zaczynam podejrzewać, że mam na ciebie dobry wpływ.
-Po prostu byłem skupiony ma seksie z tobą, nie na przejmowaniu kontroli nad światem.-Uśmiechnął się dwuznacznie.
-I tak wychodzi na to, że się zmieniłeś.
-Masz rację, chyba powinienem iść kogoś zamordować.-Zgrywał się.
-Ale ja mówię serio. Dwa miesiące temu, gdybym ci powiedziała, że będziemy przyjaciółmi pewnie byś mnie wyśmiał.-Uśmiechnął się i wzruszył ramionami.-I próbował zaciągnąć do łóżka.-Zaśmiałam się.
-To akurat prawda. Nadal bym próbował, ale zrobiłaś się na to odporna.
-Chyba chciałeś powiedzieć mniej naiwna.
-Kiedy masz urodziny?-Zmienił temat.
-W czerwcu.
-A dokładniej?
-Szóstego.
-Jaki jest Twój ulubiony kolor?
-Skąd te pytania?
-Mało o tobie wiem.-Zauważył.-Trzeba to zmienić.
-A ty kiedy masz urodziny?
-Piętnasty kwietnia.
-Czyli już masz skończone osiemnaście.-Zauważyłam.-Teoretycznie... to co robiliśmy jest nielegalne.
-Nikt o tym nie wie, nie musisz się martwić, że trafię do więzienia.
-Odwiedzałabym cię.-Zaśmiałam się.
-Twój ulubiony film to Gwiezdne Wojny, prawda?
Siedzieliśmy tak i gadaliśmy bardzo długo. Na dworze zdążyło się już zrobić ciemno. Oczywiście Theo uparł się żeby odprowadzić mnie do domu. Zastanawiałam się o co mu chodzi. Nie sądziłam, że na prawdę chce się ze mną tylko przyjaźnić. Nie ufałam mu do końca i musiałam obserwować jego każde posunięcie.

___________________________
Nareszcie jest rozdział! 💃 Przepraszam, że nieco później ale wciągnęłam się ostatnio w wolontariat i od rana do wieczora byłam zajęta 😥😁
Następny będzie szybciej, obiecuję
I jeszcze raz proszę, żebyście zajrzeli do mojej drugiej książki, Perfect Strangers, będę wdzięczna 😊

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top