17. Co będzie dalej?

Gdy wracamy do mieszkania Stiles śpi na kanapie. Telewizor jest włączony więc podchodzę do stolika w salonie i naciskam odpowiedni guzik na pilocie. Podnoszę poduszkę, która spadła na ziemię i uprzejmie kładę ją bratu na twarz. Obieram kurs do swojego pokoju jednak nim dochodzę do drzwi Theo zatrzymuje mnie i mrucząc ciche 'dobranoc' daje mi buziaka w czółko. Potem patrzy na mnie jeszcze przez chwilę, jakby czekając na coś. Domyślam się, że czeka aż zapytam, czy śpimy razem. Tyle, że jakoś nie mam na to ochoty.
-Dobranoc- odpowiadam i uśmiecham się. Wymijam go i znikam w drzwiach sypialni.

Jestem już po kąpieli i zaplatam jeszcze mokre włosy w warkocz. Gdy kończę sprawdzam jeszcze tylko media społecznościowe i kładę się spać. Albo raczej próbuję bo gdy umieszczam głowę na poduszce pojawia się w niej tysiąc myśli na raz.
To był... intensywny dzień, sporo się działo. Złego, dobrego...
Nie wiem co mam zrobić, w sprawie Theo rzecz jasna. Chcę z nim być, on chce być ze mną więc dlaczego do cholery na siłę muszę tworzyć problem?!
Nie wiem czy aby na pewno mu ufam, czy wierzę w jego słowa, w to, że chce być ze mną już z a w s z e. Nie raz mówił podobne rzeczy, nie raz zachowywał się tak, jak dziś. Był uroczym, kochającym chłopakiem, trzymał mnie za rękę, delikatnie całował... ale z doświadczenia wiem, że zawsze po tym przychodził t e n moment. Moment gdy coś się psuło i to ja byłam tą, która cierpiała. Nie chcę tego znowu przeżywać.

Nie pamiętam kiedy zasnęłam. Nadal za to pamiętam co postanowiłam zeszłej nocy. Gdy się budzę czuję czyjąś obecność obok. Ciepło emanujące od drugiego ciała. Otwieram oczy i widzę uśmiechniętą twarz Theo.
-Przykro mi bardzo, że nie chciałaś ze mną spać- odzywa się.
-Może miałam powód- rzucam zaspanym głosem.
W następnej chwili chłopak pochyla się, żeby mnie pocałować jednak ja się odsuwam. Szatyn jest tym wyraźnie zaskoczony.
-O co chodzi tym razem?- pyta jakby z pretensją.
-To się dzieje za szybko- stwierdzam podnosząc się do pozycji siedzącej.
-No chyba sobie żartujesz- prycha.
-Mam wątpliwości- informuję chłopaka.
-Odnośnie czego?- brzmi jakby był wkurzony, co tylko utwierdza mnie w zwątpieniu.- Emily, powiedziałem ci wczoraj, że cię kocham i jeszcze pierdyriald innych rzeczy i przez noc to się nie zmieniło. Wiec nie rozumiem, dlaczego tworzysz problem, nie możemy po prostu być razem?
-No nie- odpowiadam. Decyduję się spojrzeć na Theo, do teraz wzrok skierowany miałam przed siebie. Nasze spojrzenia krzyżują się i trudno mi powiedzieć to, co myślę, gdy wpatruję się w niesamowite, zielone oczy chłopaka.-Też cię kocham Theo, nawet bardziej niż ci się wydaje, ale potrzebuję trochę czasu.
-W porządku- twarz chłopaka łagodnieje.- Poczekam, ale albo masz wszystko, albo nic- stwierdza.- Nie myśl sobie, że jak podczas twojego 'zastanwiania się' dostaniesz chcicy, to będziesz mogła przypałętać się do mnie i dam ci wszystko czego zapragniesz. O nie- kręci głową. Natychmiast reaguję śmiechem.- Nie wiem co cię tak bawi, jestem śmiertelnie poważny, księżniczko.
-Dobra dobra, niech ci będzie- rzucam z uśmiechem.

Jako, że mam trochę dziś do załatwienia szybko się szykuję i wychodzę jeszcze zanim mój brat się budzi. Znalazłam parę dni temu ogłoszenie, że ktoś poszukuje współlokatorki całkiem blisko mojej uczelni. Zdążyłam już umówić się z tą dziewczyną i właśnie idę się z nią spotkać i obejrzeć lokum.
Docieram pod podany adres i wchodzę do środka. Zostaję przywitana przez starszego mężczyznę, portiera, który uprzejmie wskazuje mi piętro, na które mam wjechać. Nieco się stresuję gdy docieram pod drzwi. Nie widzę nigdzie dzwonka, więc pukam i czekam.
Słyszę kroki i drzwi uchylają się. W progu staje wysoka, cimnowłosa dziewczyna, rozpoznaję ją. Pracuje w mojej ulubionej kawiarni, i ostanio kichała na mój widok. Zdaje się, że ona również mnie kojarzy i pamięta tę sytuację. Spodziewam się, że wciśnie mi kit, że już kogoś znalazła. Zamiast tego dziewczyna uśmiecha się.
-Cześć, jestem Maya- przedstawia się.
-Emily- odpowiadam.
-Wejdź proszę- uchyla mocniej drzwi i przepuszcza mnie w progu. Robię kilka kroków i wchodzę do środka. Rozglądam się po rustykalnym wnętrzu, ma sporo elementów w ciemnym drewnie. Panele podłogowe też są ciemne,  do tego dostrzegam sporo kolorowych dodatków, jakieś ramki, poduszki i do tego gdzieniegdzie urocze, małe roślinki. Mimo, że wnętrze jest ciemne to duże okna wpuszczają masę światła i nadają temu mieszkaniu uroku. Nie jest tak duże jak to Stilesa i Theo, ale miejsca jest wystarczająco. Podoba mi się.
-Przejdź się, pooglądaj sobie, tam jest sypialnia- wskazuje na ciemne drzwi po mojej prawej.- Nie spiesz się.
Tak też robię. Przechodzę przez skromny salon. Stoi tu szary narożnik, naprzeciwko niego na ceglanej ścianie wisi nieduży, płaski telewizor, otaczają go ramki ze zdjęciami miejsc z całego świata. Przechodzę dalej do wskazanego wcześniej przez dziewczynę pokoju. Otwieram drzwi i moim oczom ukazuje się pomieszczenie o jasnoszarych ścianach z dużym oknem na wprost drzwi. Jest w nim łóżko, z ciemnego drewna rzecz jasna, komoda i półka w tym samym stylu. Ale jest pusto, brak w nim dekoracji, co świadczy o tym, że już od jakiegoś czasu nikt tu nie mieszkał. W głowie układam już sobie plan aranżacji. W drodze powrotnej oglądam malutką łazienkę i juz w zasadzie z podjętą decyzją wracam do Mayi. Akurat siedzi przy stole w kuchni i robi coś na laptopie. Gdy staję przed nią podnosi na mnie wzrok i uśmiecha się.
-Widzę, że jesteś zdecydowana- zauważa odsuwając laptop.
-Tak- kiwam głową.
-To jeszcze tylko będę miała do ciebie parę pytań- stwierdza.- Usiądź- wskazuje miejsce przed sobą. Odsuwam krzesło i siadam.-Więc... studiujesz?
-Dopiero zaczynam, analitykę śledczą.
-A więc chemia- dziewczyna powoli kiwa głową- ja jestem na wydziale biologii więc chyba się dogadamy- śmieje się.- Co zazwyczaj robisz wieczorami? Jakieś imprezki, te klimaty?
-Preferuję herbatkę, kocyk i dobry serial albo film.
-Idealnie- juz widzę, że się do mnie przekonała.-Nie zniosłabym współlokatorki, która wracałaby co wieczór schlana albo co gorsza sprowadzała jakiś facetów na jedną noc, ugh- mówi z wyraźnym zdegustowaniem i kręci przy tym głową.- A jak już jesteśmy przy tym temacie... masz chłopaka?
-Ee...- waham się przez chwilę.- Powiedzmy, że na aktualną chwilę nie.
-A ten mięśniak? Brązowe włosy, zielone oczy, kilka razy byłaś z nim w kawiarni- brnie dalej.
-No...- znów się zastanwiam.- To jest bardzo porąbana sprawa. Byliśmy kiedyś razem, potem wyjechał, gdy przyjechałam tu okazało się, że ma dziewczynę, a potem spaliśmy ze sobą i zapowiadało się, że jednak wrócimy do siebie, potem wyszło, że nie, ale teraz zerwał z tą swoją dziewczyną, ale ja mam wątpliwości- przedstawiam jej sytuacje na jednym wdechu.
-Niezły szajs- podsumowuje moja być może przyszła współlokatorka.
-Taa- przyznaję jej rację.
-Dobra ostatnie pytanie, może zabrzmieć trochę dziwnie...
-Bardziej dziwnie niż to co właśnie przedstawiłam?- śmieję się.
-Wolisz wampiry czy wilkołaki?
Mrużę oczy i doszukuję się drugiego dna w pytaniu brunetki.
-To jest pytanie typu czy jestem #TeamEdward czy #TeamJacob?
-Bardziej pytanie typu czy wolałabyś mieć chłopaka wampira czy wilkołaka?
-Brzmi jak pytanie czy mój pseudochłopak jest wampirem albo wilkołakiem- mówię.
-Wmpiry nie istnieją- stwierdza bez zawahania.
-Ale wilkołaki już tak?
-To jest pytanie czy stwierdzenie?
-Czemu nie odpowiadasz na moje pytania tylko zadajesz kolejne?- wkurzam się.
-Czemu ty nie odpowiadasz na moje pytania?
-Dlaczego prowadzimy tę dziwną konwersację?
-Wiesz czemu.
Zaczynam łączyć wątki. Z pytań dziewczyny jasno wynika, że podejrzewa, że Theo jest wilkołakiem. Do tego ta akcja wtedy w kawiarni, może jakimś sposobem wyczuła to, gdy byliśmy tam razem. W takim wypadku jedyną opcją byłoby, że Maya również należy do supernaturalnego świata.
-Dobra już wszystko wiem- rzucam.
-Wiesz co?- nie wiem czy ona zgrywa się teraz czy bardzo chce żebym w końcu powiedziała to na głos.
-Że jesteś wilkołakiem.
-Twój chłopak jest wilkołakiem.
-On nie jest moim chłopakiem.
-Jezu dobra! Ale jesteście wyraźnie w bardzo, bardzoooo bliskich stosunkach, bo po prostu cała nim pachniesz. Czuję to.
-Serio? -marszczę brwi.
-Może w tym momencie nie tak bardzo, ale nadal. Przy naszym pierwszym spotkaniu pachniałaś nim bardzo intensywnie, zgaduję, że byliście po, no, wiesz czym- patrzy na mnie przez chwilę z nadzieją, że zgadnę co ma na myśli. Doskonale wiem.- Dlatego wtedy kichnęłam, bo od roku nie spotkałam nikogo takiego jak ja- dodaje.
-To co, kiedy się mogę wprowadzić?- wracam do głównego powodu, dla którego przyszłam.
-Myślałam, że już to zrobiłaś- Maya uśmiecha się do mnie szczerze.
Wygląda mi to na początek kolejnej dobrej przyjaźni, myślę sobie.

-Wyprowadzam się!- są to pierwsze słowa jakie wypowiadam gdy przekraczam próg mieszkania mojego brata. Zamykam za sobą drzwi i podchodzę do kuchni gdzie znajdują się Theo ze Stilesem.
-Tak!- mój brat unosi ręce w geście radości.
-Nie!- słyszę wyraźnie niezadowolony głos Theo.
-Możesz się wynieść razem z nią- rzuca złośliwie Stiles w odpowiedzi na sprzeciw Theo.
-Nie!- teraz to ja protestuję.
-Potrzebuję adresu- stwierdza szatyn.
-Znów, nie.
-Coś mnie ominęło?- Stiles opiera się o blat kuchenny i zastanwia się.- Myślałem, że W KOŃCU będziecie razem.
-Ja też- Theo ma niezadowoloną minę.
-No tak- mój brat krzyżuje ręce i kiwa głową.- Kobiety nie zrozumiesz.
-To prawdopodobnie dlatego- zza moich pleców dochodzi kolejny głos a następnie trzaśnięcie drzwi. Rozpoznaję nie tyle ton, co sposób mówienia i charakterystyczne użycie słowa prawdopodobnie mojego przyjaciela.- Że mężczyźni po prostu działają, a kobiety muszą zebrać wszystkie informacje, przeanalizować i zrobić listę za i przeciw.
Odwracam się i widzę uśmiech Justina, chłopak podchodzi do mnie i przytula mnie na powitanie.
-No już tak nie patrz na nich z zazdrością w oczach- z uścisku przyjaciela wyrywa mnie głos brata, który patrzy na Theo.
-Ja wcale...- ten od razu się broni.
-Spokojnie- Justin zwraca się do niego.- Nie masz o co być zazdrosny, jesteśmy tylko najlepszymi przyjaciółmi z LA, plus jestem aseksualny- zachowuje się jakby mówił coś zupełnie małostkowego, jakby właśnie przekazywał informacje o tym, że pada deszcz, jednak ja dostrzegam, że stresuje się czekając na reakcję jego kumpli.
-Spoko- odzywa się mój brat wrzucając do buzi garść orzeszków. Zaraz potem podchodzi do Justina i klepiąc go po ramieniu dodaje- fajnie, że w końcu nam powiedziałeś.
Korzystając z nieuwagi brata przemykam na miejsce gdzie on stał wcześniej i zaczynam podjadać te orzeszki.
Na twarzy mojego przyjaciela pojawia się ulga.
-Dzięki Bogu- wzdycha Theo.- Po tym jak Emily mi rano wyjebała z tym, że ma wątpliwości, bałem się, że coś jest na rzeczy między waszą dwójką.
Mimowolnie śmieję się pod nosem. Jak widać, jednak trochę go ta zazdrość wzięła.
-Więc...- podejmuję.- Jak już tu wsyscy jesteście to może byście mi pomogli...
-W spakowaniu się?- mój kochany braciszek jak zwykle mi przerywa.- Jasne nie ma sprawy, pięć minut i  cię nie ma- uśmiecha się do mnie sztucznie.

Nie mam zbyt wielu rzeczy i też wielu z nich nie rozpakowałam nawet z walizki, dlatego szybko, tym bardziej, że jest nas czwórka, kończymy mnie pakować.
-Zadzwonimy do Connora, i od razu zawieziemy cię na miejsce- stwierdza mój brat po czym ciągnąc za sobą Justina wychodzi z pokoju. Nie mam pojęcia, po co nam Connor, dalibyśmy sobie rade bez niego. Poza tym pewnie pociesza teraz swoją przyjaciółkę.
Siadam na łóżku po raz ostatni prawdopodobnie, Theo siada obok mnie. Cała jego osoba krzyczy "Emily, czy już się zastanowiłaś?!". Ale on nic nie mówi, bo wie, że jeszcze nie podjęłam decyzji. Wzdycham głęboko przytłoczona, no cóż... samą sobą i swoimi myślami. Przechylam się do tyłu i ląduje na miękkiej pościeli. Theo odwraca głowę w moją stronę i po chwili idzie moim śladem.
-Crashin,
hit a wall,
right now I need a miracle,
hurry up now I need a miracle- zaczynam nucić sobie piosenkę.
-Piosenkarką nie zostaniesz, ale proszę kontynuuj- Theo odzywa się półszeptem.
-Stranded,
reaching out,
I call your name but you're not around,
I say your name but you're not around
I need you, I need you, I need you right now,
yeah, I need you right now
So don't let me, don't let me, don't let me down,
I think I'm losing my mind now,
It's in my head,
darling I hope,
that you'll be here,
when I need you the most,
so don't let me, don't let me, don't let me down
Don't let me down.
-No, don't let me down z twoją decyzją co do nas- Theo przerywa mój minikoncert podczas gdy w mojej głowie dalej leci podkład muzyczny.
-Ej- odzywam się półszeptem.
-Co?- odpowiada mi.
-Kiedy jest ta imprezka twojej babci?
-Chyba w ten weekend.
-Muszę kupić sukienkę.
-Czerwoną- kątem oka dostrzegam, że się uśmiecha.
-Myślałam raczej o fioletowej.
-W białej byś ślicznie wyglądała.
-Hola hola, jeszcze nawet razem nie jesteśmy- śmieję się.
-Chryste Emily, nie mówię o takiej sukience.
-Co wy wszyscy macie z tym Chryste, jakby mnie miało nawrócić to już by się stało.
Słyszę cichy śmiech chłopaka.
-I tak trafisz do piekła, księżniczko-Theo odwraca twarz w moją stronę.
-A to niby dlaczego?- spoglądam mu w oczy.
-Za te wszytkie rzeczy, które robiliśmy razem i te wszystkie, które mam jeszcze zamiar z tobą robić- uśmiecha się sugestywnie a gdy widzi, że również się uśmiecham zaczyna dosłownie szczerzyć się.

-A co tu się dzieje?!- Stiles pyta donośnym głosem z impetem otwierając drzwi od pokoju. Jak rażeni prądem ja i Theo jednocześnie podnosimy się do pozycji siedzącej.
-Dzięki Bogu za wyczucie czasu, Theo już zaczął mi rzucać niemoralne propozycje- kręce głową z udawanym rozczarowaniem.
Stiles robi dziwną minę, jakby na jego twarzy pojawił się właśnie gigantyczny znak zapytania. Kręci głową jakby chcąc się otrząsnąć z osłupienia i postanawia pozostawić moją wypowiedź bez reakcji.
-Przyjaciel od siedmiu boleści przyszedł, więc możemy już cię wywieźć- uśmiecha się tak jak to robi odkąd się dowiedział, że się wyprowadzam.
-Wiem, że bardzo chcesz mi coś powiedzieć braciszku więc po prostu to powiedz- patrzę na niego z politowaniem.
-Kocham cie siostra, ale wypierdalaj już- uśmiecha się tym razem szczerze.
-Też cię kocham- uśmiecham się. Razem ze Stilesem zarządzamy wymarsz.

Theo zawozi nas pod podany adres. Nie mam pojęcia jakim cudem wpakowaliśmy się w 5 osób plus moje rzeczy do samochodu osobowego. Idę pierwsza żeby ostrzec Mayę, przed chaosem, który lada chwila ma wkroczyć do mieszkania. Na szczęście nie ma nic przeciwko.
Chłopaki wnoszą moje rzeczy i zanoszą do wskazanego pokoju. Mam zamiar ich wzystkich wyprosić ale ktoś, możliwe, że Connor, stwierdza, że przecież trzeba zrobić pseudoparapetówke i świętować to, że się wyprowadzam. Tak na prawdę, sądzę, że Maya mu się spodobała, dlatego chce zostać. Spędzamy na prawdę miły wieczór.

Siedzę teraz na łóżku i myślę. O tym jaką jestem szczęściarą, że mam wokół siebie tak wspaniałych ludzi. Rozlega się pukanie i po chwili moja współlokatorka staje w progu.
-Zastanwiałam się czy chcesz obejrzeć ze mną nowy odcinek American Horror Story.
-Nigdy tego nie oglądałam- wyznaję.- Ale chyba mogę dać temu serialowi szansę- uśmiecham się i razem idziemy usiąść w przytulnym salonie pod kocami i ze stertą poduszek wokół siebie.
-Ty i Theo, powinniście być razem- stwierdza uruchamiając aplikację netflixa.
-Czemu tak sądzisz? -ciekawi mnie to.
-Widzę jak na niego patrzysz...
-Był tu może przez godzinę!- wtrącam się.
-Aaa nie przerywaj! A co więcej widzę jak on patrzy na ciebie- mówi.- Ale, zrobisz z tą informacją co będziesz chciała- wzrusza ramionami i włącza odcinek.
To jak będzie Emily, pytam sama siebie, co zrobisz z tą, i wieloma innymi informacjami?

(W mediach Maya)
_____________________________
Nowy rozdział, kto się cieszy? Ja się cieszę!

Może ktoś zauważył, że powoli wiele spraw się rozwiązuje poza tą jedną konkretną, na którą wszyscy czekają XD

I przepraszam za ten HSM ale musiałam tu wkońcu włożyć te piosenkę, jako, że od niej wziął się tytuł tego opowiadania

Chciałam bardzo wam podziękować (znowu heh), że z każdym dodanym rozdziałem jest coraz większa aktywność, więcej komentarzy i notuje coraz to wyższą pozycję w rankingu ff 💗

Plus miałam robić Q&A soooł
Czekam na pytania 😊
Możecie pytać mnie o cokolwiek w zasadzie, możecie również zadawać pytania do bohaterów! Jeśli na przykład interesuje was, no nie wiem, jakiego mydła używa Theo XD

I czekam na komentarze bo ich czytanie to moja ulubiona część 💞
Do następnego 😚

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top