17.

Nie przespałam nocy, za dużo myślałam o tym wszystkim, próbując wszystko ułożyć i wymyślić jakieś rozwiązanie. Niestety pojawiło się za dużo pytań, na które potrzebowałam odpowiedzi. Stiles z tatą pojechali do szkoły. Ja wstałam, ogarnęłam się, żeby nie wyglądać jak chodząca śmierć i wyszłam. Przeszłam leśnym skrótem i dotarłam tam, gdzie chciałam. Samochód nie stał na podjeździe, więc zapewne nikogo nie było. Upewniłam się dzwoniąc a później naciskając na klamkę. Faktycznie zamknięte. Obeszłam dom dookoła. Na piętrze jedno z okien było otwarte.
-To chyba podchodzi pod włamanie.-Szepnęłam do siebie. Wspięłam się najpierw na parapet dolnego okna. Potem pociągnęłam się na rynnie i po chwili znalazłam się na końcówce daszku. Następnie poszło jak spłatka, ostrożnie stąpałam po dachówce aż dotarłam do okna. Pchnęłam je i usłyszałam jak coś spadło na ziemię.
-Cholera.-Znów powiedziałam do siebie.
Weszłam do środka. Na szczęście okazało się to być jakieś plastikowe opakowanie i nie uległo zniszczeniu. Podniosłam je i odstawiłam na bok. Znalazłam się w łazience. Przeszłam przez drzwi i znalazłam się w sypialni. Sypialni, którą bardzo dobrze znałam. Usiadłam na łóżku i czekałam.
Nie minęła godzina a usłyszałam jak ktoś wspina się po schodach. Po chwili drzwi do pokoju otworzyły się.
Theo na mój widok stanął jak wryty. Nie wiedział chyba co powiedzieć więc ja zaczęłam.
-Wiem, że tego nie lubisz ale musimy porozmawiać.-Kiwnął głową i podszedł usiąść obok mnie. Przesunęłam się żeby zachować bezpieczny odstęp.-Dlaczego?-Podjęłam w końcu.-Dlaczego mi to wszystko powiedziałeś? Mogłeś nic nie mówić, kontynuować swoją gierkę i dalej mieć to czego chciałeś.
Zastanowił się chwilę nad odpowiedzią.
-Ja... po prostu nie mogłem słuchać tego, co mówiłaś o sobie.-Spuścił wzrok.-Nie chciałem żebyś myślała o sobie w ten sposób.
-Nadal nie rozumiem.
-Wyjaśnię ci wszystko.-Zaproponował.-Ale obiecaj, że wysłuchasz mnie do końca.
-W porządku, obiecuję.-Powiedziałam cicho.
-No więc...-Wytarł ręce o spodnie, wyraźnie się denerwował.-Zaczęło się, gdy jeszcze twój brat i Scott tak jakby mi ufali. Spodobałaś mi się i szukałem sposobu, żeby zrobić jakiś pierwszy krok. Potem zauważyłem, że twój brat odcina cię gdy w grę wchodzą supernaturalne rzeczy i znalazłem sposób. Wynikła ta sprawa z zabiciem Scotta i uznałem, że to nie wypali, wiec nawet nie próbowałem.-Opowiadał, jednak ani razu nie spojrzał mi w oczy.-Gdy śledziłaś mnie wtedy w lesie i rozmawiałaś ze mną, nie nienawidziłaś mnie tak jak pozostali. Gdy zaproponowałaś, że mi pomożesz, wiedziałem, że zdobycie cię będzie prostsze niż mi się wcześniej wydawało. -Pierwszy raz podniósł wzrok i spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczami.-Ale później coś się zmieniło.-Przyznał.-Zacząłem na prawdę lubić twoje towarzystwo, chociaż byłaś czasami tak cholernie denerwująca.-Zaśmiał się pod nosem. Mimowolnie również się uśmiechnęłam.-I teraz mam wrażenie, że cię tracę, a nie chcę tego.
-Skąd mogę wiedzieć, że znów mną manipulujesz?-Podjęłam.
-Nie możesz. Możesz jedynie mi zaufać.
-To wszystko? Czy chcesz powiedzieć coś jeszcze?-Rzuciłam.
-Płakałaś?
-Być może.
-Przeze mnie?
-Nie tylko.-Odpowiedziałam szczerze.
-Mogę cię przytulić?
-O nie co się z Tobą stało?-Westchnęłam.-Co się stało z nieprzyzwoitymi propozycjami?-Zaśmiałam się.
-Jak wolisz możemy uprawiać sex.-Uśmiechnął się dwuznacznie.
-Wcale nie powiedziane, że ci wybaczyłam, i że nadal będę się z tobą spotykać.
-W takim razie co tu jeszcze robisz?
-Triumfuje.-Uniosłam głowę, jakby znajdowała się na niej korona.-Wiesz jak się namęczyłam, żeby się tu dostać.
-Właśnie, jak ty tu weszłaś?-Zainteresował się.
-Oknem w łazience.-Rzuciłam jakby była to zupełnie normalna, codzienna czynność. Zaśmiał się w odpowiedzi.
-To jak będzie z tym wybaczaniem?-Podjął.
-Wybaczam. Nie zawiedź mnie.

Przez następne kilka dni siedziałam w domu, postanowiłam przeczekać aż cała ta sprawa z plotkami przycichnie. Niby ktoś miał rozmowy z psychologiem ale nikt o niczym mnie nie informował. W zasadzie nikt nie przejął się, że mnie nie było, nawet Hayden. Nikt nie przyszedł ani nie dzwonił, co sprawiło, że było mi bardziej smutno. Humor poprawiły mi smsy z Theo. Pisał do mnie prawie codziennie.

Był piątek popołudnie.
-Emily!-Słyszałam drącego się Stilesa.-Ktoś do ciebie przyszedł.
Myślałam, że to Hayden dlatego wyskoczyłam z pokoju i w minutę byłam na dole. Zaskoczył mnie widok stojącego w drzwiach Alexa.
-Cześć!-Rzucił delikatnie się uśmiechając.-Przyszedłem sprawdzić jak się trzymasz.
-Daję radę.-Uśmiechnęłam się.-Po prostu czekam aż sprawa ucichnie. Wejdziesz?-Zaproponowałam.
-Jasne, dzięki.
Poszliśmy do mojego pokoju.
-Mam coś dla ciebie.-Oświadczył po czym wyjął z kieszeni nieduże pudełko rafaello.
-Dziękuję, na prawdę nie musiałeś.-Przytuliłam go, wydał się lekko zaskoczony ale też mnie przytulił.-A z jakiej to okazji?
-Na smutki najlepsze są słodycze.
Usiedliśmy na łóżku.
-Co słychać w szkole?-Spytałam.
-Nauczyciele tłumaczyli wszystkim, że to co się tobie przytrafiło jest niedopuszczalne i szukają winnego.
-Albo winnej.-Rzuciłam.
-I gadają, że wpadłaś w depresję. Musiałem sprawdzić czy to prawda.-Spuścił nieśmiało wzrok.
-Jak widzisz nie mam.-Zaśmiałam się.-Dziękuję, że przyszedłeś, to na prawdę miłe z twojej strony.-Uśmiechnął się tylko delikatnie.
Siedział u mnie z dobre dwie godziny i rozmawialiśmy. Już nie tylko o nim i jego zainteresowaniach, mile byłam zaskoczona. Gdy się żegnaliśmy przytulił mnie. Znów zaczęłam mieć wątpliwości.
___________________________
Nowy rozdział w parze z nową okładką! 😁
Piękne dziękuję za prawie 2 tysiące wyświetleń 💞

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top