15.

Nie mam pojęcia jak, ale Hayden przekonała mnie do włożenia tych butów. Chciała również pomazać mi twarz czymś o dziwnej nazwie, ale stanowczo odmówiłam. Liam miał nas tylko zawieźć ale ostatecznie Hayden namówiła go, żeby poszedł z nami. Tak jak obiecała, że mnie nie zostawi tak po niespełna pięciu minutach już zgubiłam ją z oczu. Poszłam szukać czegoś do picia. Wszędzie w ogromnej, marmurowej kuchni walały się plastikowe kubki. Nie dało się odróżnić czystych od używanych więc zrezygnowałam. Wpadłam na kogoś i straciłam równowagę. Przewróciłabym się ale chłopak mnie złapał.
-Emily! Cieszę się, że przyszłaś.-Powiedział Alex.-Poczekaj tu chwilę, zaraz do ciebie przyjdę.
No i poczekałam. Wrócił z dwoma kubkami wypełnionym wódką z czymś, czego nie potrafiłam zidentyfikować po zapachu.
-Spokojnie, to nie są te kubki z ziemi.-Zażartował. Był bardzo gadatliwy jak na siebie więc wywnioskowałam, że trochę już wypił.-Chodź, znajdziemy jakieś ciche miejsce.-Chwycił mnie za wolną rękę i zaprowadził po ogromnych schodach na piętro. Skierował się w prawo korytarzem. Po chwili znaleźliśmy się na bocznym balkonie, nie było tu nikogo poza nami. Oparłam się o barierki.
-Na prawdę ładnie wyglądasz.-Powiedział biorąc łyk swojego napoju.
-Dziękuję.-Zdałam sobie sprawę, że było to słowo, które usłyszał już ode mnie z dziesięć razy.
-Masz naprawdę imponujący dom.-Zagadnęłam.
-Nie widziałaś najlepszej części.-Poderwał się, znów chwycił mnie za rękę i wprowadził z powrotem do środka. Zeszliśmy na dół. Następnie weszliśmy w korytarz w którym nikogo nie było aż wreszcie znaleźliśmy się w ogromnym garażu. Stały tu dwa samochody, zajmując jedną trzecią miejsc parkingowych. Było to Audi R8 i Granatowy Ford.
-Shelby czy Mustang?-Rzuciłam.
-Mustang z silnikiem i napędem Shelby. Robiony na zamówienie.
-Czy twoi rodzice obrabowali bank?-Zażartowałam.
-Ciii.-Położył sobie palec na ustach.-Tylko nie mów nikomu.-Zażartował. Przynajmniej miałam taką nadzieję.
Za pomocą kodu otworzył skrytkę znajdująca się na ścianie. Wyjął z niej kluczyki i rzucił w moim kierunku. Złapałam je.
-Wsiadaj.
Z podekscytowaniem otworzyłam drzwi samochodu i usiadłam w miejscu kierowcy. Włożyłam kluczyk do stacyjki i przekręciłam. Samochód wydał z siebie dźwięk niczym dzikie zwierzę.
Alex podszedł, nachylił się i wyjął kluczyk.
-Wystarczy.-Oznajmił.-Za bardzo podobasz mi się w tym samochodzie. Powiedziałbym nawet, że mnie to podnieca.
Zaśmiałam się a on zrobił to samo. Odłożył kluczyk i wyszliśmy z pomieszczenia.
-Bardzo podoba mi się ta wycieczka. Chcesz mi pokazać coś jeszcze?-Zapytałam.
Uśmiechnął się, znów ujął moją dłoń i kontynuował oprowadzanie.
Spędziliśmy na tym godzinę a obejrzałam zaledwie ćwiartkę całego domu. Wprowadził mnie do pokoju z ogromnym telewizorem, dwiema konsolami i kanapą, na której siedzieli jego trzej koledzy i jakaś dziewczyna, zapewne spotykała się z którymś z nich. Już wiem dlaczego Mason i Liam chcieli żebym ich tu zabrała.
-Zostawię cię na chwilę pod opieką tych dżentelmenów.-Powiedział.-Za niedługo wrócę.
Poczułam się nieswojo i lekko zakłopotana.
-Choć, siadaj.-Rzuciła do mnie dziewczyna. Miała długie blond włosy i niebieskie oczy. Ideał dziewczyny po prostu. Spodziewałam się, że będzie wredna, ona natomiast przedstawiła mnie wszystkim po czym zaproponowała, żebym zagrała z nimi. Po jakiejś godzinie ona i jak mi się wydawało jej chłopak wyszli, zostawiając mnie w towarzystwie dwóch pozostałych. Siedziałam w odstępie jednej osoby od każdego z nich, nadal grałam.
-Całkiem niezła jesteś.-Pochwalił mnie jeden z nich gdy strzeliłam trzecią bramkę z rzędu.
-Dzięki.-Rzuciłam.
-Będę szczery.-Zaczął ten drugi.-Jesteś tu, bo mamy sprawdzić, czy jesteś odpowiednia dla naszego Alexa i czy przypadkiem nie lecisz na kasę.
-Okej.-Odpowiedziałam nie pewnie, nie wiedząc czy mówią serio czy żartują.-Nie jestem materiałem na dziewczynę.-Zaczęłam.-Jestem wkurzająca, niektórzy uważają, że zachowuję się jak dziecko a sarkazm to moje drugie imię.
-Poza tym ostatnim, wypisz wymaluj nasz Alex.-Stwierdził kolega numer jeden. Zaśmiałam się. Po chwili do pokoju wszedł gospodarz. Rzucił kolegom porozumiewawcze spojrzenia.
-I co zdałam test?-Spytałam.
-Wygląda na to, że tak.-Uśmiechnął się Alex i znów chwycił mnie za rękę i wyprowadził z pokoju.
Tym razem poszliśmy do jakiegoś pokoju gdzie usiedliśmy tylko we dwójkę i rozmawialiśmy. Gdy on poszedł po picie ja z przyzwyczajenia sprawdziłam telefon. Dałam znać bratu gdzie jestem i kiedy wrócę. Gdy Alex wrócił rozmawialiśmy dalej. Głównie opowiadał mi o swoich zainteresowaniach czyli o samochodach i sporcie. Wolałam ten pierwszy temat.
W pewnym momencie do pokoju weszła Hayden.
-Emily ja ciebie wszędzie szukałam!-Ruszyła w moją stronę.-O cześć Alex. Niestety muszę ją znów porwać.-Uśmiechnęła się po czym wyciągnęła mnie z pokoju. Wyprowadziła mnie na dwór.
-Co ty wyprawiasz?-Zapytała.
-Jak to co?-Zdziwiłam się.
-Nie możesz tak grać na dwa fronty Em.-Zarzuciła mi.-Myślałam, że spotykasz się z Theo.
-Stanowczo mi to ostatnio odradzałaś.-Spojrzałam na nią zaskoczona.-Zacytuję "Theo nie, ten chłopak stanowczo tak".
-No tak, ale...-Wydała mi się jakaś dziwna.-Zranisz uczucia Theo.
-On nie ma uczuć.-Rzuciłam.
-To niby dlaczego od godziny wydzwania do mnie i pyta się gdzie jesteś?
-Serio?
-Tak, lepiej do niego zadzwoń.-Powiedziała krzyżując ręce na piersi po czym wróciła do środka.
Zrobiłam to co mi powiedziała.
-Hej księżniczko.-Odezwał się Theo.
-Cześć.
-Szybko uciekłaś dziś rano.
-Tak wiem, musiałam iść się wytłumaczyć.
-Nie szkodzi. Widzimy się dzisiaj?
-Nie wiem czy się wyrobię. Ostatnio za często wracam późno do domu, w zasadzie to nie wracam.
-I tak poczekam.
-Tylko tym razem nie dzwoń po Tracy.-Zażartowałam.
-Spokojnie.-Powiedział nieco ciszej.-Tylko ty się dla mnie liczysz.- Przez chwilę nie uwierzyłam w to co usłyszałam.- W sumie jak nic teraz nie robisz ważnego, to mogę po ciebie przyjechać?-Zaproponował.
-Czemu nie.-Powiedziałam po chwili zastanowienia. Powiedziałam mu gdzie jestem i napisałam do Hayden, żeby poinformować ją, że się zmywam. Czekałam już dobre pięć minut gdy ktoś wyszedł z domu.
-Hayden mówiła, że musisz już wracać.-Usłyszałam głos Alexa.
-Tak.-Rzuciłam nie czując potrzeby tłumaczenia się przed nim.
-Chciałaś uciec bez pożegnania?-Uśmiechnął się.
-A znów chcesz się żegnać jak z ciocią na imieninach?-Zażartowałam. Zaśmiał się i poszedł do mnie. Chwycił moją rękę i przyciągnął do siebie. Nachylił się i pocałował mnie w usta.
Przerwał nam dźwięk klaksonu samochodowego.
-To moja podwózka.-Rzuciłam.-Dzięki za zaproszenie, do zobaczenia.
-Do zobaczenia.-Pomachał do mnie i wrócił do środka. Ja natomiast wsiadłam do samochodu. Spojrzałam na Theo i pierwszy raz poczułam się winna. Hayden miała rację, grałam sobie na jego uczuciach, chyba jednak jakieś miał. Grałam też na uczuciach Alexa. Najgorsze było, że nie wiedziałam co mam robić. Dobrze się czułam w towarzystwie Theo, jednak nie sądziłam, żeby miało być z tego coś więcej. Związek nie wchodził grę między innymi ze względu na mojego brata. I prawdopodobnie Theo też nie chciał się ze mną wiązać. Alex natomiast wydawał się być tym zainteresowany, ale ja nie byłam pewna. Był na prawdę słodkim i miłym chłopakiem ale trochę zbyt nieśmiałym. Nie wiedziałam też za bardzo o czym mam z nim rozmawiać. Moje intensywne myślenie przerwał Theo.
-Jesteś głodna?
-Właściwie to tak.
-Pizza czy frytki?
-Jeszcze pytasz?
Pojechaliśmy do restauracji, na szczęście była otwarta do późna. Ja usiadłam a Theo poszedł kupić jedzenie. Po chwili przyszedł z tacką pełną frytek.
-Tak z ciekawości, kto lepiej całuje?-Zapytał w pewnym momencie.
-Ty.-Odpowiedziałam. Na jego twarzy pojawił się triumfalny uśmiech.-Jesteś pewien, że nie przeszkadza ci, że się z nim umawiam?-Podjęłam po chwili.
-Póki stawiasz mnie na pierwszym miejscu.-Wzruszył ramionami.
-Zawsze i wszędzie.-Puściłam mu oczko.

Znów byliśmy w samochodzie.
-To co, jedziemy do mnie?
-Serio?
-No co? Uszczęśliwiłem cię jedzeniem, teraz pora żebyś mi się odpłaciła.
-Przecież zrobiłam to wczoraj.-Westchnęłam.-Poza tym jestem zmęczona i boli mnie głowa.
-Znam świetne lekarstwo na ból głowy.-Uśmiechnął się dwuznacznie. Przewróciłam tylko oczami i dałam mu znak żeby ruszał.

Ponowne zostanie na noc nie wchodziło w grę wiec poprosiłam i podwózke do domu.Otworzyłam drzwi samochodu, miałam już wysiadać gdy Theo się odezwał.
-Dostanę buziaka na pożegnanie?-Uśmiechnął się niewinnie.
-Nie poznaje cię czasem, Raeken.-Zaśmiałam się. Chwyciłam kołnierzyk jego koszulki i przyciągnęłam do siebie. Nasze usta spotkały się i poczułam napływ ciepła na policzkach. Nigdy wcześniej się to nie zdarzyło, więc trochę się zdziwiłam. Gdy odłączył swoje usta od moich przyłapałam go na tym, że patrzył mi w oczy. Zauważył moje rumieńce i przejechał kciukiem po moim policzku.
-Dobranoc księżniczko.-Szepnął.
-Dobranoc Theo.-Odparłam.
Weszłam do domu i od razu udałam się do swojego pokoju. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i położyłam się spać.
________________________
Jak zwykle dziękuję za tyle wyświetleń, wszystkie komentarze i gwiazdki, jesteście kochani 😊💞

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top