11.

Któreś popołudnie z rzędu spędzałam w domu Theo. Siedziałam na blacie w kuchni, bo przecież na blacie siedzi się świetnie, a w domu nikt mi na to nie pozwalał, i robiłam zadanie domowe z matematyki. Nagle Theo podszedł do mnie, wziął mój zeszyt, odłożył go na bok i położył ręce na moich kolanach. Przesunęłam się trochę bliżej krawędzi. Delikatnie pchnął moje nogi na zewnątrz, tak żeby mógł stanąć jeszcze bliżej. Jego ręce znajdowały się teraz na moich biodrach i lekko podnosiły moją koszulkę. Zaczął namiętnie mnie całować zaczynając od ust i potem powoli schodząc w dół.
-Nie chcę się czepiać ani nic, ale...-Podjęłam.-Nie jestem wilkołakiem i nie wiem czy mój organizm wytrzyma ten codzienny sex na dłuższą metę.
-Przesadzasz.-Mruknął.
-Może...-Zatrzymałam jego ręce.-Chociaż przeniesiemy się z tym na górę.
Odsunął się a ja zeskoczyłam z blatu. Ruszyłam w stronę schodów.
-Poczekaj.-Zatrzymał mnie po czym podniósł i postanowił zanieść mnie do swojego pokoju. Mięliśmy drzwi i postawił mnie na ziemi.
Odwrócił mnie do siebie. Założył mi kosmyk włosów za ucho. Zaczęłam ściągać mu koszulkę więc on zrobił to samo z moją. Jego ręce zaczęły powoli muskać moje odsłonione ciało. Po chwili chwyciłam je i splotłam swoje palce z jego i zaczęłam pchać go w kierunku łóżka. Tak jakby przejmowałam inicjatywę co widocznie go podnieciło. Po chwili leżał na łóżku a ja znajdowałam się nad nim. Nagle szybkim ruchem obrócił mnie tak, że teraz ja leżałam na łóżku a on był nade mną. Zaczął całować mnie najpierw w usta potem schodząc coraz niżej. Czułam usta Theo na mojej szyi.
-Theo.-Szepnęłam.
-Tak szybko? Jeszcze nie dotarłem do twoich spodni.-Zażartował. Zaśmiałam się.
-To lepiej sie tym zajmij, bo zaczynam się niecierpliwić.-Powiedziałam te słowa dziwnym tonem, o który sama siebie nie podejrzewałam. Moje słowa pobudziły go do działania.
Chwilę później znów szepnęłam jego imię tym razem była to jednak sprawka tego co robił i było to totalnie poza moją kontrolą.

Theo pozwolił mi zostać u siebie na noc, a w zasadzie nalegał żebym została. Udało mu się mnie namówić na dwukrotną powtórkę wiadomo czego, przez co rano byłam niewyspana i obolała. W drodze do szkoły zahaczyłam o dom, wzięłam szybki prysznic i przebrałam się.
Gdy znów wsiadłam do samochodu Theo wręczył mi kubek kawy.
-Dziękuję.-Powiedziałam zaskoczona. Widocznie pojechał po nią, gdy się ogarniałam. Biorąc pierwszy łyk poczułam aromat kokosa i czekolady.
-Trafiłeś w mój gust.-Rzuciłam wskazując na napój na co on uśmiechnął się delikatnie.
Wyglądało na to, że pierwsza lekcja już się zaczęła. Miałam iść już do swojej sali gdy Theo mnie zatrzymał i pożegnał namiętnym pocałunkiem.

Okazało się, że przez warunki pogodowe, które ostatnio nawiedziły Beacon Hills kilku nauczycieli rozchorowało się. Skończyło się na tym, że w trzy klasy mieliśmy wf z jedną nauczycielka. Niefortunnie była to moja grupa dziewczyn, chłopacy z klasy Stilesa, Scotta i Theo i jeszcze jakaś inna grupa również męska.
Akurat dzisiaj było ciepło, więc pani Deebers zabrała nas na boisko. Staliśmy na zbiórce.
-Emily, dlaczego nie ćwiczysz?-Zwróciła mi uwagę nauczycielka.
-Bo nie mam zamiaru grać w lacrosse'a.-Rzuciłam.-Poza tym źle się czuje, wszystko mnie boli.
-Stilinski, co to mają być za wymówki.-Uśmiechnęła się do mnie nauczycielka, bardzo mnie lubiła wiec wiedziałam, że nie wpisze mi nieprzygotowania.-Coś ty robiła wczoraj, że cię wszystko boli?
-Biegała.-Rzucił Theo puszczając mi oczko. Stał w odstępie kilku osób ode mnie.
-Nie potrzebuję adwokata Raeken.-Krzyknęłam do niego.-Ale faktycznie biegałam wczoraj.-Skierowałam te słowa do nauczycielki. Pani Deebers westchnęła głęboko.
-Żeby mi to było ostatni raz.-Kiwnęłam głową i usiadłam na trybunach.-Chłopcy podzielcie się i pogracie sobie w lacrosse'a.
Część chłopaków w tym Theo również usiadła na ławkach. Siedziałysmy z Hayden obserwując przebieg gry.
Akurat grał mój brat.
-Stiles, przestań zachowywać się tak żałośnie i zacznij grać!-Krzyknęłam do niego. W odpowiedzi uśmiechnął się i pokazał mi środkowy palec.
Kilka rzędów pode mną siedział Theo. Co jakiś czas odwracał się i zerkał na mnie. Hayden to zauważyła.
-Emily?-Szepnęła do mnie.
-Hm?-Spojrzałam na nią. Kiwnęła głową w kierunku chłopaka.
-O co chodzi?
-Sprecyzuj.
-Jezu no.-Westchnęła.-Co on tak spogląda na ciebie co chwilę?
-No...-Zastanawiałam się co mam jej powiedzieć.
-No?
-Tak jakby się z nim umawiam.
-Emily!-Niemal krzyknęła. Kilka osób spojrzało w naszym kierunku.-To nie jest dobry pomysł.
-Wiem, Hayden, wiem. Ale to nic poważnego, nie martw się o mnie.-Próbowałam uspokoić przyjaciółkę ale chyba nie za bardzo mi wyszło.
Nagle obok mnie usiadł jakiś chłopak. Wysoki, czarne włosy i zielone oczy. Po chwili go skojarzyłam.
-Cześć Emily.-Uśmiechnął się.
-Cześć, Alex prawda?-Kiwnął głową w odpowiedzi.
-Jestem Hayden.-Odezwała się moją przyjaciółka.
-Alex.-Odpowiedział.-Znów masz zamiar mnie spławić?-Zaśmiał się.
-W zasadzie mam zamiar zostawić was samych.-Uśmiechnęła się po czym puściła mi oczko i poszła. Odwróciłam się z powrotem do chłopaka i zobaczyłam wpatrujące się we mnie jego jasne oczy.
-To jak będzie z tym kinem?-Zapytał w końcu. Zaczęłam nerwowo się rozglądać. Nie chciałam mu odmawiać, jednak nie za bardzo miałam ochotę się zgadzać. Sprawiał wrażenie dziwnie zdesperowanego. Przypadkiem zauważyłam, że Theo przysłuchuje się naszej rozmowie.
-Ym... no okej.-Powiedziałam. Sama nie wiem czemu się zgodziłam, może chciałam żeby Theo był zazdrosny?
-Świetnie.-Ucieszył się. Miał całkiem uroczy uśmiech.-Może być piątek?
-A na jaki film?-Skupiłam wzrok na chłopaku.
-Z tego co wiem, grają jakiś nowy horror, uwielbiam horrory.
-Ja też.-Uśmiechnęłam się, mogło wyglądać trochę sztucznie.
-W takim razie piątek. Przyjadę po ciebie o osiemnastej.-Powiedział po czym wstał i odszedł machając do mnie. Po chwili zauważyłam, że dostałam smsa.

Hayden: Theo nie, ten chłopak stanowczo tak!
Ja: Możesz już wrócić, poszedł sobie.
Hayden: Co znaczy poszedł? Tak bez niczego?
Ja: Umówiliśmy się do kina.
Hayden: Tak trzymać, pieprzyć Theo, spotkamy się później.

Zaśmiałam się odczytując smsa, przecież dokładnie to robiłam.

Zabrzmiał dzwonek. Theo został na swoim miejscu. Poczekałam aż wszyscy opuścili trybuny i boisko. Przeskoczyłam dwa rzędy do przodu i usiadłam obok. Szturchnęłam go ramieniem.
-Podsłuchiwałeś.-Zagadnęłam.
-Sprawdzałem twoja wierność.-Rzucił.
-Wygląda na to, że nie zdałam.-Zażartowałam.-Jeśli to dla ciebie problem, odwołam spotkanie.
-Nie dlaczego? Nawet mi to pasuje.-Zaczął.-On będzie cię zabierał na randki, a ja będę mieć z głowy grę wstępna.
-Nie powiedziane, że będzie następna. Poza tym to nie randka. I nie będzie żadnej gry wstępnej!-Znów go szturchnęłam.
-Nie rób tak.-Kolejny raz go szturchnęłam.-Emily, przestań.-Powtórzyłam ruch.-O nie!-Zerwał się i ja również. Zaczęłam skakać po trybunach w górę a on za mną. Dotarłam na samą górę wiec zaczęłam uciekać wzdłuż siedzeń. Theo był krok za mną. Dobiegłam do barierki i skończyła mi się droga ucieczki. Odwróciłam się i chłopak znalazł się tuż przy mnie.
-I co teraz?-Szepnęłam zdyszana. Theo przyparł mnie do barierki i zaczął błądzić palcami po moim boku. Drugą ręką chwycił mój podbródek i przyciągnął moją twarz do swojej. Nasze usta zetknęły się i zostałam ukarana kolejnym tego dnia namiętnym pocałunkiem.
___________________________
Yay! Mamy wakacje! I nowy rozdział! Oraz ponad 800 wyświetleń i 100 gwiazdek! Dziękuję bardzo 💞

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top