3.

— Wszystko w porządku, Guk? — Zapytał raper, obejmując ramieniem nagi brzuch młodszego. — Nic cię nie boli?

— Nie, hyung. – Jeongguk odwrócił się w stronę. — Było naprawdę fajnie. — Zarumienił się, wtulając się w zagłębienie szyi Mina.

— Tylko fajnie? — Zaśmiał się, zaczynają łaskotać boki wokalisty. — Co? Tylko fajnie, Gukkie?

— H-hyung. — Brunet przycisnął się bardziej do jego ciała, próbując uciec od jego dłoni. — N-najlepiej, hyung, z tobą zawsze.

— Od razu lepiej. — Yoongi pocałował czoło młodszego. — Ale to chyba nie był twój pierwszy raz, co?

— H-hyung — mruknął zażenowany, czując jak dłoń Mina znowu zaczyna go niebezpiecznie łaskotać. — O-okej, powiem! Powiem, tylko przestań, proszę!

— Więc słucham.

— No to t-tak. — Wziął głęboki oddech, żeby się uspokoić. — Chyba mój pierwszy raz miałem z zabawką Taehyunga...

— Co? — Raper złapał chłopaka za ramiona o odsunął od swojej klatki piersiowej i przyjrzał się jego mocno zarumienionej buzi. — No Jeongguk, tego się po tobie nie spodziewałem...

~*~

Yoongi nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć.

Nie potrafił wyrzucić Jeongguka ze swoich myśli. Chłopak stał sie tam stałym bywalcem i czym większe starania Mina, tym bardziej stawał się rozkojarzony. Myślał o nim przy każdej czynności, a teksty piosenek stawały się wyznaniami miłosnym w stronę bruneta.

— Ach, przeklętny, Jeon Jeongguk — jęknął, gniotąc kolejną kartkę papieru i rzucając ją w stronę kosza. — Mógłbyś w końcu wyjść z mojej główy?

— Mógłbyś nie gadać do siebie? To niepokojące. — Usłyszał za plecami głos i gwałtownie się odwrócił. Ujrzał Namjoona, który przyglądał się mu z rozbawieniem na twarzy.

— Bardzo zabawne — odburknął Min. — Co byś chciał?

— Zapytać, jak ci idzie tekst.

No pięknie — pomyślał. Właśnie wyrzuciłem jeden, dotyczący króliczych zębów Guka, jak chcesz możemy go dodać do albumu.

— Świetnie — stwierdził, patrząc jak Kim usadawia się wygodnie w fotelu przed nim. — O cholera, coś mi wpadło do oka — mruknął, zaczynając gwałtownie mrugać.

— To te kłamstwo pewnie.

Yoongi jedynie wywrócił oczami na słowa starszego, wzdychając cicho pod nosem. Przez chwilę poczuł jak narodziła się w nim chęć opowiedzenia o wszystkim Kimowi, jednak szybko ją odpędził. Zdawał sobie sprawę, że to mogłoby nie wyjść na dobre zespołowi.

— Tak naprawdę to nie. — Głos Namjoona wyrwał Mina z chwilowego letargu. — Chciałem pogadać o czymś innym i chyba dobrze wiesz o czym. No nie patrz tak na mnie, bo się zacznę jąkać. — Zaśmiał się, widząc zdegustowany wzrok młodszego. — Chodzi o Jeongguka. W sensie możecie uważać nas za niedorozwinięte dzieci, cokolwiek, ale połączyć parę faktów naprawdę nie jest trudno.

— Jakich faktów? — zapytał, czując jak robi mu się gorąco.

— Przecież wszyscy dobrze wiemy, że przed debiutem, i po, byłeś z Gukiem. Wiem, że próbowaliście utrzymywać to w tajemnicy, ale dobrze znam ten stan zakochania. Minęło pięć lat, Yoongi i za każdym razem, kiedy ty chodziłeś zły, Jeongguk chodził smutny. I powtarzam, wiem, że chcieliście się kryć, a my nie chcieliśmy naciskać. Ale ostatnio i ty, i Jeong chodzicie jak przyćpani. Wiem, że potrzebujcie odpoczynku, ale teraz nie mamy na to czasu, więc przychodzę ci powiedzieć, żebyś ogarnął dupsko i się z nim pogodził. — Wstał i poklepał zaskoczonego Mina po ramieniu. — Ach, no i macie nasze błogosławieństwo.

— Że co — wykrztusił Yoongi, podbiegając do Kima. — Czemu nie powiedziałeś wcześniej, że wiecie?

— A po co? — Wzruszył ramionami. — W gruncie rzeczy to wasza sprawa, ale ostatnio serio jest nieciekawie, dlatego w ogóle poruszyłem ten temat. No i było zabawnie się przyglądać jak próbujecie to ukryć, sory.

— A-ale nie przeszkadza wam to, że my jesteśmy, no?

— W dalszym ciągu mnie to nie obchodzi. Robię to dla dobra zespołu, a teoretycznie jestem zdania, że gdybyś miał problem, to poprosiłbyś mnie o pomoc. Prawda?

— Powiedzmy — mruknął Min, czując lekkie zażenowanie. W końcu rok mógłby przeboleć, ale udawanie pięć lat to trochę długo. — Dzięki. I tak nie wiem, co robić.

— A w czym problem?

— Ty się słyszysz? Jesteśmy idolami, do tego facetami, myślisz, że ludzie mogliby to zaakceptować? Do tego w ogóle nie możemy się skupić na karierze.

— Do tego czasu nie było problemu — stwierdził straszy, przybierając poważniejszy wyraz twarzy. — Odpuść trochę, kariera nie jest najważniejsza. A "to". — Zrobił cudzysłów palcami. — To zwykła miłość i wyjdzie na to samo, gdybyś był z jakaś dziewczyną.

— Czy ty uważasz, że mamy sie ujawnić?

— Jeśli chcecie. — Po raz kolejny wzruszył ramionami. — Nie patrz się tak, sam się sobie dziwię. Ale chyba nie ma w tym nic złego, chociaż i tak zrobicie co chcecie.

— No właśnie. Zrobimy, co chcemy.

podoba wam się? trochę mi dziwnie dkskdjsjs

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top