× 8 ×

– Chyba nie przyjdę na imprezę – mruknęłam do komórki leżąc opatulona kołdrą w ciepłej piżamie, chociaż zbliżała się powoli piętnasta.

– Żartujesz?! Akira nie rób mi tego!

– Toshiro może się nieźle wkurzyć. A po drugie obawiam się, że będzie tam Licht

– I tylko przez to nie przyjdziesz? Daj spokój, byłaś chyba najbardziej ucieszona tym przyjęciem. Specjalnie przyjdę po ciebie aby się upewnić, że idziesz! – powiedział, po czym rozłączył się.

Westchnęłam zrezygnowana, i wstałam ciężko z łóżka.
Toshiro wciąż nie było więc pewnie spędzał czas u znajomego albo był u rodziców co było w jego stylu, ponieważ często po kłótni jechał najczęściej do nich.

Nie tracąc czasu, podeszłam do szafy i rozejrzałam się za jakimś ubraniem na przyjęcie u Mahiru.
Nie musiałam martwić się prezentami ponieważ miałam je już gotowe.
Przygotowałam ubranie i poszłam do łazienki jak zawsze kiedy tylko wychodziłam z łóżka.
Aby być gotową na nagle przyjście Mahiru, który mógł się pojawić w każdej chwili, postanowiłam, że już się ubiorę.

Cały strój składał się z czerwonej koszulki, czarnych krótkich spodenek z wysokim stanem, czarnych rajstop i marynarki tego samego koloru.
Delikatnie się pomalowałam a włosy zostawiłam rozpuszczone.

Gdy byłam gotowa usiadłam w salonie i zaczęłam przysłuchiwać się tej głuchej ciszy, a jedynym dźwiękiem był zegar w kuchni i auta za oknem.
To było aż dobijające, więc w końcu nie wytrzymałam i włączyłam telewizor, chociaż w ogóle nie skupiałam się na tym co w nim mówiono.

"Wiesz czemu cię nie zabiłem? "

Usłyszałam i nagle zobaczyłam Lawlessa. Patrzył na kogoś, ale przez ścianę za którą się ukrywałam nie widziałam tej osoby.

"Ponieważ jesteś dla mnie ważny..."

Zdanie było bardzo znajome. Zaciekawiona wychyliłam się z ukrycia i zobaczyłam scenę sprzed paru lat.
Lawless stał przed starą mną.
Były to czasy gdy udawałam jeszcze mężczyznę, i przyjaźniłam się z nim.

Stara ja, patrzyła na Hyde z szokiem na twarzy a chłopak uśmiechał się delikatnie wpatrując się w moje oczy.
Zobaczyłam jak powoli zgarnia włosy z mojej twarzy i mogłabym przysiądz, że sama poczułam jego dotyk na swojej skórze. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz i poczułam delikatne ukłucie w sercu.

Tęsknota?

– Lawless.. – szepnęłam i zaczęłam powoli iść do chłopaka, ale coś nie pozwalało mi się do niego zbliżyć a im więcej kroków robiłam tym bardziej scena przedemną się oddalała.

Ta największa pustka w sercu której nie umiem zapełnić.

– Lawless poczekaj! – krzyknęłam i biegnąc, wyciągnęłam do okularnika rękę a gdy był już na wyciągnięcie ręki, on pękł jak zbite szkło

Rozpadł się na miliony kawałków a na każdym z nich widziałam jego twarz.
Patrzyłam na każdy szklany ułamek i próbowałam złapać chociaż najdrobniejszy z nich, ale nie mogłam.

Wróć do mnie.

Poczułam dłonie na moich ramionach i nagle zacisnęły się na mojej szyi, dusząc się.

Potrzebuję cię!

Podniosłam się z krzykiem z kanapy, ciężko oddychając i łapiąc się za szyję.

– Akira jesteś tam?! – usłyszałam za drzwiami, a nagle ktoś zaczął w nie uderzać

Szybko podbiegłam i otworzyłam a przed moimi oczami pojawił się zmartwiony Mahiru.

– Nareszcie! Stoję tutaj od piętnastu minut! – powiedział
– Nic nie mów! Zabieraj prezenty i idziemy do mnie! – powiedziałam  szybko, wzięłam paczki i zamknęłam za sobą drzwi a później Mahiru zabrał mnie do jego mieszkania ciągnąc za rękę.

Już po chwili byliśmy już u niego.
W salonie kanapa była odsunięta pod ścianę a obok stał stół z jedzeniem. W telewizorze leciała cicho muzyka a na oknie były ozdoby świąteczne.

– Gdzie jest Kuro? – spytałam ciekawa, zdejmując buty

– A tutaj cię zaskocze – powiedział i wskazał palcem w stronę kuchni

Wychyliłam głowę ciekawa.
W kuchni Kuro skupiony ozdabiał domek z piernika.
Uśmiechnęłam się delikatnie na ten widok i powoli podeszłam do niebieskowłosego.

– No proszę...komuś zachciało się coś robić – zaśmiałam się cicho

Chłopak spojrzał na mnie i szybko odwrócił speszony wzrok.

– Pomogę ci – powiedziałam i wzięłam się do roboty

Gdy domek został ozdobiony lukrem, poukładaliśmy na nim cukierki i inne słodycze.

– Wygląda nieźle – zaśmiałam się i klepnęłam niebieskowłosego w plecy

Ten uśmiechnął się lekko i wrócił na kanapę.

***

Goście powoli się schodzili, wielu z nich nie znałam. Byli to pewnie znajomi chłopaka ze szkoły i pracy.

Stałam oparta o ścianę obok Kuro który też narazie nie czuł się dobrze w trakcie tego przyjęcia, ale obydwoje nie chcieliśmy urazić Mahiru więc od czasu do czasu rozmawialiśmy między sobą jedząc jakieś ciastko czy inny słodycz ze stołu.

— Pójdę na chwilę na balkon – odparłam po chwili

W pokoju było tłoczno i duszno co nie sprzyjało dla mnie dobrze a wszystkie rozmowy i muzyka w tle przyprawiała mnie o ból głowy.

Oparłam się o balkon biorąc głęboki wdech i zamknęłam oczy.
Usłyszałam za sobą jak ktoś otwiera drzwi, ale nie za bardzo zwracałam na to uwagę więc dalej stałam w tym samym miejscu wdychając mroźne zimowe powietrze.

Poczułam nagle rękę na ramieniu więc szybko odwróciłam się.

– Znowu ty...– mruknęłam cicho mierząc Licht'a wzrokiem

– Nie kłóćmy się tutaj...nie chce psuć Mahiru przyjęcia ani świąt – szepnął na co ja westchnęłam ciężko bo, cholera miał jednak rację w tej kwestii.

Nie chciałam zepsuć nikomu imprezy więc uniosłam jedną brew i spojrzałam na chłopaka.

– A więc? Czego chcesz? – zapytałam oschle nie spuszczając wzroku z czarnowłosego

– Chce naprawić nasze kontakty, rozumiem, że nie będzie to łatwe, ale chciałbym spróbować – powiedział

Patrzyłam na chłopaka podejrzliwie. Coś było nie tak, na dodatek Mahiru co chwilę zerkał w naszą stronę.

– Licht...jeśli miałabym odnowić z wami kontakty wiesz kogo musiałabym unikać...a po drugie Toshiro...

– Dlaczego ciągle o nim gadasz? Nie jesteś jakąś własnością tego chłopaka, masz prawo decydować za siebie – przerwał mi szybko, podchodząc bliżej

On ma rację.

Stałam w ciszy patrząc na chłopaka.
Zaczęłam zastanawiać się, dlaczego zawsze tak byłam posłuszna Toshiro.

Zostawi cię. Znów będziesz sama.

Zacisnęłam usta i poczułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Licht objął mnie lekko i wtulił do siebie a ja pociągnęłam nosem zamykając oczy.

– Ja poprostu nie chce być sama Licht...

– Nie jesteś sama Aki, masz nas, my nigdy cię nie zostawimy – szepnął

Chłopak podał mi chusteczkę abym mogła wytrzeć oczy a później uśmiechnął się do mnie delikatnie a ja poczułam lekkie ciepło w sercu.

Być może znów będziemy mogli być przyjaciółmi jak dawniej.

Chodźmy do środka, zaraz będą otwierać prezenty – powiedziałam po krótkiej chwili ciszy i weszłam z chłopakiem spowrotem do środka.

Licht zanim wszedł do salonu spojrzał w pewien punkt za balkonem do pewnej postaci która z daleka z małym uśmiechem na ustach patrzyła na całą sytuację.

~*~*~*~
AKIRA I JEJ WAMPIRZE PERYPETIE POWRACAJĄ :D

Bardzo dawno tego nie pisałam i źle się czuję z tym, że zaniedbałam tak to opowiadanie ;^;
Bede starać się na nowo pisać częściej tutaj rozdziały ponieważ bardzo lubię to opowiadanie jak i całą historię uwu

Mam nadzieję, że ta książka będzie dobrze przyjęta przez was tak jak moje opowiadanie z BNHA <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top