Etap 2

Zaufanie

~18 marca 2019~

-Odczepcie się ode mnie!-krzyknęłam i popędziłam biegiem przed siebie.

Nie cierpiałam tej paskudnej szkoły. Miałam dopiero piętnaście lat więc moim obowiązkiem było chodzenie do niej. Kiedyś miałam nadzieje że uda mi się w niej odpocząć od tego co dzieje się w domu. Niestety tutaj nie było lepiej. Nie miałam żadnych znajomych, do tego wszyscy mnie nienawidzili i ustawili sobie za cel pieprzyć mi życie.

Przebiegałam korytarze z głową spuszczona w dół. Weszłam do pierwszego lepszego pomieszczenia, jakim okazała się łazienka damska. Gdyby była męska, chyba spaliłabym się ze wstydu. Dałabym tylko kolejny powód innym do naśmiewania się ze mnie.

Zamknęłam się w jednej z kabin. Próbowałam się nie rozpłakać, ale wbrew mojej woli, kilka pojedynczych łez spłynęło mi po policzkach.

Starałam się płakać jak najmniej. Matka w domu na mnie za to krzyczała. Zawsze powtarzała że nie powinnam okazywać słabości, a ryczenie nie zrobi na nikim różnicy. Mówiła że przecież nie dzieje mi się nic złego bym ciągle płakała.

Wierzyłam jej, więc starałam się to robić jak najrzadziej, ale czasami nie potrafiłam. Nie hamowałam łez, naprzykład wtedy gdy ojciec robił mi to więcej niż dwa razy. Dwa było moim limitem. Kolejne były bolesne i czułam się jak nic nie warta szmata, która w sumię byłam.

Wyjęłam z plecaka telefon i weszłam w numer, który znałam już na pamięć. Wystukałam szybką wiadomość.

Alex
Hej, możesz pisać?

Miałam nadzieję że odczytanie jej nie zajmie mu długo. Zazwyczaj robił to w naprawdę ekspresowym tempie. Na szczęście teraz nie było inaczej.

Jack
Jasne młoda. Co jest?

Uśmiechnęłam się na te cztery głupie słowa. Chłopak zawsze umiał mi poprawić humor.

Jak ten rok temu odebrałam te połączenie bałam się go. Niepotrzebnie. Okazał się cudownym człowiekiem. Dalej nie ufałam mu w pełni, ale może już trochę zaczęłam. Nie powiedziałam mu jeszcze nic. Ale to chyba był ten moment.

Po tym jak podałam mu swoje imię, przyznał że nazywa się Jack. Rozmawialiśmy później godzinę, a gdy już nie mógł to pisaliśmy. Zawsze byłam przeciwna relacja przez internet, ale Jack sprawił że w nie uwierzyłam.

Alex
A mogę zadzwonić?

Alex
Nie chce tego pisać.

Gdy chłopak odczytał, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi, stres zacisnął mi boleśnie żołądek. Mógł napisać że mnie nie lubi. Że ten cały rok był tylko żartem.

Już miałam wstać i wyjść z pomieszania, by pójść gdzie indziej, ale w tamtym momencie mój telefon zaczął dzwonić.

Uśmiech rozpromienił moją twarz, jak rozpoznałam numer Jacka. Odebrałam połączenie i przycisnęłam urządzenie do ucha.

-Hej, już się bałam że nie zadzwonisz-zaśmiałam się.

-Zawsze jestem młoda-odpowiedział, na co w moim wnętrzu rozlało się ciepło.

Wzięłam głęboki wdech. Mimo wszystko bałam się wyznać mu prawdę. Mógł mnie wyśmiać, zwyzywać jak oni.

-Prześladują mnie w szkole. Boję się tych ludzi. Nie chcę tu chodzić. Tata w domu mnie krzywdzi myślałam że tutaj odetchnę, a jest tak samo.-Wyznałam wszystko na jednym wdechu.

Po drugiej stronie panowała cisza. Jack musiał się zastanawiać. Ja w tym czasie próbowałam złapać równomierny oddech.

-Przykro mi Alex-szepnął.-Dasz radę. Wierzę w ciebie.

Ulga zalała moje ciało po tych słowach. Nie wyśmiał mnie. Chyba nawet zrozumiał.

-Poradzimy sobie z tym, młoda. Najważniejsze żebyś się nie poddawała.

-Nie poddam się-odpowiedziałam.-Obiecuję.

Cichy śmiech rozniósł się w słuchawce, sprawiając że kąciki moich ust też poszły w górę.

Kilkoma zdaniami ten człowiek budził we mnie lepszy humor. Był osobą, która odciągała moje myśli od wszystkiego co się dzieje. Sprawiał że zapominałam o wszystkich problemach.

-Muszę zmykać-powiedział.

-No to pa.

Po moich słowach bez pożegnania się rozłączył. Schowałam telefon do najmniejszej kieszeni plecaka.

Wyszłam z kabiny i stanęłam twarzą w twarz z lustrem.

Dalej widziałam w niej nic nie wartego śmiecia, pod maską idealnej dziewczyny z cholernie bogatego domu.

Może i miałam pieniądze, ale brakowało mi miłości i wsparcia. Wiem że rówieśnicy nie lubili mnie, bo miałam więcej gotówki niż oni, co nie było w porządku. Cierpiałam, a przez nich podwójnie.

Lecz na przypomnienie sobie słów Jack'a, na moją twarz wstąpił uśmiech.

Przynosił mi szczęście w tak paskudnych chwilach. Nie chciałam myśleć o tym że w domu matka na mnie nakrzyczy za drobiazg, a ojciec znów wykorzysta.

Myślę tylko o tym że w domu znów będę pisać z nim.

Z chłopakiem, któremu ufam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top