lekcja.....

Weszłam do klasy, Mery musiała coś załatwić w bibliotece, nie byłam chętna żeby tam poszła... Ale nic nie mogłam poradzić na tego uparciucha...

-Pani Graties! ( to jej nazwisko XD) proszę się usprawiedliwić ! Dlaczego spóźniłaś się na chemie?!

-Proszę pani ja...-Nie miałam pomysłu... kurde...Mam!

-Ja...Musiałam pomóc Mery w bibliotece! Musiała tam coś załatwić a ja jej pomogłam...

-Ehhh...Dobrze usiądź, tym razem ci wybaczę...

Usiadłam do ławki, siedziałam z An, już widzie jak mi opowiada o...

-Aleksander...On jest taki słodki...

O boże zaczyna się... Musze jej powiedzieć kim on jest...

-An ale on...-Chciałam powiedzieć ale przy naszej ławce była już nauczycielka...coś czuje że sobie u niej nagrabiłam...

-Dziewczynki...Skoro tak was nudzi ta lekcja to może opowiecie, co was tak ciekawi?

-My...

-Nie tłumacz się! MARSZ DO DYREKTORA! RAZ!

Powoli wyszłyśmy z ławki...Czułam na sobie wzrok wszystkich...Wyszłyśmy z sali i kierowałyśmy się do dyraka...

- On jest taki słodki! Zakochałam się w nim!!!

-An...On... Pamiętasz sprawę o Mery? On jest jednym z porywaczy...

-On jest słodk...CO?! Nie ! To nie prawda! On! On!...

Moja przyjaciółka się chyba załamała... Opowiedziałam jej co się stało dachu...Nie mogła uwierzyć ... W końcu dotarłyśmy do dyrektora...

-------------ogłoszenia------------

Dziś krótki rozdział bo muszę się przygotować na dzień mamy! A czy nikt u was nie zapomniał? No dobra do zobaczenia! I szczęśliwego dnia matki!

I możliwe że zrobię speszyl!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top