•81•
Pov. Włochy
W dzień ślubu a raczej dzień przed zaciągnęłam doktorka do siebie, od samego rana trwają przygotowywania go do ślubu, ale jest tragicznie..
-[Włochy] No co ty gadasz, będziesz wymiatać w tym garniaku.
-[Polska] Nie, No patrz jak on wygląda, tu krzywy, tam koszula pognieciona..-usiadł na kanapie.
-[Włochy] Nie wymyślaj tylko się ubieraj.-mruknęłam.
Do ślubu nie zostało dużo czasu a on tu teraz będzie jakieś fochy strzelać i niewiadomo co.
-[Polska] A sama się ubieraj, ja nigdzie nie idę, te włosy też są nie ułożone.
Hiszpania aż uciekła do pokoju nie chcąc się mieszać.
-[Włochy] Kurwa weź przestań, jest dobrze, zachowujesz się jak sama nie wiem co. Ściągaj tą koszulę co ją jeszcze raz przeprasuje bo musiałeś się w niej walnąć na kanapę.
Chłopak ściągnął koszulę po czym założył koszulkę od piżamy. I tak od samego rana, tu mu to nie pasuje, tu tamto i weź tu żyj.
-[Włochy] Nie przejmuj się tak, to powinien być najlepszy dzień w twoim życiu a ty takie coś.
Młodszy zaczął coś mruczeć pod nożem z grymasem na twarzy, chyba będę musiała wezwać posiłki bo sama nie dam rady..
-[Włochy] No weź.-usiadłam obok niego.-Wiem że to stresujące i w ogóle ale będzie dobrze.-uśmiechnęłam się delikatnie.
-[Polska] A co jak Niemcy się rozmyśli!? Albo ktoś zgłosi sprzeciw czy coś..
-[Włochy] Polska, Niemcy kocha cię najmocniej na świecie, do tego macie dziecko.-położyłam dłoń na jego ramieniu.
Zauważyłam łzy w jego oczach, po chwili wstał z kanapy i wybiegł z pomieszczenia zamykając się w jednym z pokoi.
-[Włochy] Cholera.. czekaj twój makijaż! A dobra w dupie z makijażem..
Westchnęłam po czym podeszłam do drzwi, złapałam za klamkę ale ten zakluczył się od środka.
-[Włochy] Ej No.. doktorku weź wyjdź..-zapukałam w drzwi.
Chłopak nie odpowiadał więc postanowiłam zadzwonić po ratunek, czyli jego brata, może on coś poradzi. Wyciągnęłam telefon po czym wybrałam numer do Węgra, po chwili odebrał.
~[Węgry] Halo?
-[Włochy] Kod czerwony, przyjedź jak najszybciej bo nie wyjdzie z tego pokoju..
~[Węgry] Jasne, już się zbieram.
Rozłączyłam się po czym wróciłam na kanapę. Węgier naprawdę się pospieszył po po kilkunastu minutach był już na miejscu, wszedł do domu bez pukania po czym podszedł do mnie.
-[Węgry] Jest aż tak źle?
-[Włochy] Chyba.. nie wiem.
Oboje znów podeszliśmy do drzwi, próbowaliśmy pukania i rozmów pocieszających ale nic nie dawało efektu jakiego oczekiwaliśmy.
-[Węgry] To na nic..-westchnął.
-[Włochy] No i co teraz?!
Usłyszeliśmy za sobą czyjeś kroki, odwróciłam sie do tyłu gdzie ujrzałam Hiszpanie.
-[Hiszpania] Nie wygląda to dobrze, może zadzwońcie po niemca?
-[Włochy] Ale to przynosi pecha!-oparłam się o ścianę.
-[Hiszpania] A macie jakieś inne pomysły?
-[Włochy] No nie..
-[Hiszpania] W taki sposób nigdy nie wyjdzie, zadzwońcie po niemca, mu się napewno uda go z tamtąd wydostać.
-[Węgry] Nie powinniśmy ale to jedyne co możemy teraz zrobić.-westchnął głośno.
Jeśli tylko ten staruch może pomóc to co innego mamy zrobić? Przecież nie wyciągniemy go siłą. Spojrzałam na dwójkę stojąca przede mną po czym wybrałam numer do niemca, miejmy nadzieję że nie przyniesie to żadnego pecha..
Pov. Niemcy
Siedzieliśmy z chłopakami przygotowując się do ślubu, zastanawiałem się jak tam idzie Włochom w pomocy Polen'owi, o wilku mowa, akurat zadzwoniła Włochy, z uśmiechem na twarzy odebrałem telefon, to co usłyszałem sprawiło że mój uśmiech znikł równie szybko.
-[Niemcy] Ale jak to zamknął się i nie chce wyjść?
~[Włochy] Nawet Węgry nic nie zdziałał w tej sprawie, musisz tu przyjechać.. jebać tego pecha czy inne zabobony.
-[Niemcy] Dobra, zaraz tam będę.-westchnąłem po czym rozłączyłem się.
-[Austria] Co jest?
-[Niemcy] Mają jakiś problem z Polen'em, zamknął się w pokoju i nie chce wyjść, muszę tam jechać.-wstałem z kanapy.
-[Austria] Ale wiesz że nie można widzieć panny młodej przed ślubem..
-[Niemcy] Trudno, co poradzę?
-[Austria] Dobra to jedź bo jeszcze żadnego ślubu nie będzie.-zaśmiał się cicho.
Ubrałem buty po czym jak najprędzej wyszedłem z domu, wsiadłem do auta odpalając je i ruszając pod dom Włoszki. Na miejscu wparowałem do domu bez pukania bo kto normalny pukał by w takiej sprawie. Włochy stała oparta o ścianę obgryzając sobie paznokcie, obok niej Hiszpania a na kanapie siedział bezradny Węgry.
-[Niemcy] Nie spodziewałem się że jest aż tak źle.
-[Włochy] Katastrofa..
-[Niemcy] Możecie iść się przygotowywać czy coś, ja to załatwię.-posłałem im lekki uśmiech.
Włochy wskazała na drzwi za którymi przebywał mój skarb, podszedłem do nich po czym w nie zapukałem.
-[Niemcy] Skarbie to ja, wpuścisz mnie do środka?-starałem się brzmieć spokojnie i zachęcająco.
Po kilku minutach ciszy usłyszałem od kluczanie drzwi, złapałem za klamkę po czym wszedłem do środka.
-[Polska] Co tu robisz..?-przetarł oczy.
-[Niemcy] Trochę spanikowałeś Hm?-podszedłem do niego.
-[Polska] Przepraszam..-utkwił swój wzrok w podłodze.
-[Niemcy] Nie przepraszaj, rozumiem to że się stresujesz.-splotłem nasze palce u dłoni.
Młodszy przytulił się do mnie, odwzajemniłem uścisk całując go w czubek głowy.
-[Niemcy] Wyjdziesz stąd i przebierzesz się w swój garnitur?-przeczesałem jego włosy.
-[Polska] Ale teraz trzeba będzie robić wszystko od nowa, włosy, te dziwne makijaże Włoch i w ogóle.. zjebałem Niemcy.-spojrzał na mnie.
-[Niemcy] Wyrobicie się, tylko proszę nie strasz nas tak więcej.-zaśmiałem się.
Młodszy wskoczył mi na opa po czym ucałował mnie w usta.
-[Polska] Troszeczkę mnie poniosło..-zachichotał cicho.
-[Włochy] Troszeczkę!? Ja tu załamanie przechodzę.-jęknęła z korytarza.
-[Polska] Dobra zobaczymy jak ty będziesz się żenić.-mruknął.
-[Niemcy] Dobra kochanie, widzimy się w kościele.-ucałowałem go w usta po czym ten zszedł na ziemie.
-[Polska] Do zobaczenia.-zaśmiał się.
Wyszedłem z pomieszczenia w którym przebywał młodszy po czym wszedłem do salonu.
-[Niemcy] Już jest dobrze.-uśmiechnąłem się.
-[Włochy] Dzięki Bogu.-odetchnęła z ulgą.
Pożegnałem się z wszystkimi przebywającymi w salonie po czym wyszedłem z domu i wsiadłem do auta.
Pov. Włochy
Po kilku chwilach nasza panikara aka doktorek wyszedł z pokoju, nie byłam na niego zła bo rozumiem to że się stresuje.
-[Włochy] Dobra kolego siadaj tu i nie chce słyszeć żadnego jęku wydobywającego się teraz w tym momencie z twoich ust, zostaw je na wieczór.
Młodszy chłopak przewrócił oczami po czym usiadł na wskazanym przeze mnie miejscu. Odpuściłam już ten i tak lekki makijaż, podałam mu to co miał do ubrania i wygnałam go do łazienki.
-[Włochy] Aha, w łazience masz mały prezencik od twojej ukochanej Włochy, ubierz go pod to.-szepnęłam z uśmiechem od ucha do ucha.
-[Polska] Ty i te twoje prezenciki.-udał się do łazienki.
Po dosłownie kilku minutach usłyszałam wołanie z łazienki, podeszłam do drzwi po czym weszłam do środka z uśmiechem na twarzy.
-[Włochy] Słucham kochany??-zaśmiałam się.
-[Polska] Co to do cholery jest..?-spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
-[Włochy] A to? To na waszą noc poślubną.-utrzymywałam uśmiech na twarzy.
-[Polska] I że ja niby mam to ubrać pod garnitur?-zrobił się czerwony.
-[Włochy] Dokładnie tak.-powiedziałam dumnie.
-[Polska] Ty to jesteś naprawdę głupia..
-[Włochy] Ja tryskam inteligencją, co ty gadasz.-machnęłam ręką.-A teraz zostawiam cię tu, przebierz się i zabieramy się za te twoje włosy.
Wyszłam z łazienki dumnym krokiem. Gdy młodszy skończył się przebierać przyszedł do salonu, nie był do końca zadowolony z mojego pomysłu ale co on tam się zna. Usiadł się na krześle zakładając nogę na nogę i krzyżując ręce na piersi.
***
Gdy wszyscy byli gotowi wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta, wszystko zapowiadało się dobrze dopóki nie dojechaliśmy do kościoła. Ustaliśmy przed wejściem gdzie miałam otworzyć drzwi doktorkowi i jego bratu królu będzie prowadzić go do ołtarza.
-[Włochy] To co, na trzy?-zaśmiałam się.
Młodszy westchnął głośno po czym spojrzał mi prosto w oczy, widać było że trochę się stresuje.
-[Węgry] Wszyscy już na nas czekają, idziemy?-uśmiechnął się delikatnie.
-[Polska] Tak.-uśmiechnął się dość niepewnie.
-[Włochy] Tylko nam nie zemdlej po drodze.-zaśmiałam się cicho.
Na palcach odliczyłam do trzech po czym otworzyłam drzwi, wszyscy momentalnie spojrzeli w naszą stronę. Mimo że ołtarz był daleko widziałam na twarzy niemca taki czuły uśmiech, pełen radości jak i miłości. Gdy pan młody wraz ze swoim bratem zmierzali do ołtarza niezauważalnie przemknęłam na swoje miejsce. Widząc to wszystko niejednemu łezka się w oku zakręciła, na szczęście mam wodoodporny tusz. Wszystko szło tak jak planowane. Najpierw ksiądz zadał trzy pytania na które para młoda odpowiedziała „Chcemy".
-[Ksiądz] Proszę podajcie sobie prawe dłonie.
Oboje podali sobie dłonie po czym ksiądz owinął je stułą. Po tym zaczęli powtarzanie za księdzem przysięgi małżeńskiej.
-[Niemcy] Ja Niemcy, biorę ciebie, Polsko, za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.
-[Polska] Ja Polska, biorę ciebie, Niemcy, za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.
Oboje wpatrywali się w siebie z czułymi usmiechami na twarzy. Następnie wymienili się obrączkami. Pod koniec ksiądz powiedział że mogą się pocałować, zbliżyli się do siebie po czym czule ucałowali się w usta.
Pov. Polska
Po zakończeniu całej ceremonii i po otrzymaniu wszystkich życzeń udaliśmy się z gośćmi do wynajętego lokalu.
-[Polska] Nadal w to wszystko nie wierzę..-spojrzałem na mojego już męża.
-[Niemcy] To uwierz skarbie.-zaśmiał się.
-[Polska] Kocham cię Niemcy.-uśmiechnąłem się delikatnie.
-[Niemcy] Ja ciebie też Polen.-ucałował mnie w usta.
Na początku został podany obiad a po nim kawa i ciasto, nic nadzwyczajnego, wszyscy już czekali na wieczór aby opić udany ślub.
***
Gdy się trochę ściemniło na stołach pojawił się alkohol czyli coś na co wszyscy czekali, No bo umówmy się, kto oprócz Włoch czekał na jedzenie, No nikt.
-[Włochy] Ale powiem wam że poszło jeszcze lepiej niż się spodziewałam, No oprócz tej porannej afery.-zaśmiała się.
-[Polska] Oj dobra daj już spokój.-przewróciłem oczami po czym również się zaśmiałem.
Przy rzucaniu bukietem złapała go Włochy, a bardziej wpadł jej do rąk bez żadnych starań, to zapewne jakiś znak, natomiast gdy Niemcy rzucił krawatem złapał go Austria. Później przystąpiliśmy do przeróżnych zabaw i konkurencji, jedną z nich było picie czystej wódki, dwie osoby przeciwko dwóm osobom ale niestety zabronili mi i Rosji być w jednej drużynie.. rusek był z Niemcem a mi dali Amerykę, będzie ciężko. To będzie jakaś tragedia, podali każdemu z nas litrową butelkę wódki..
-[Włochy] Przecież tu widać kto wygra..
-[Austria] Dobra na trzy! Raz, dwa, i trzy!-krzyknął.
No w ostatnim czasie miałem małą przerwę od alkoholu przez dziecko i w ogóle, ale nie zostawałem w tyle.
-[Niemcy] Musieliście wybrać do takiej konkurencji akurat wódkę?
Zasada była taka że wygrywa drużyna która jako pierwsza opróżni te dwie butelki. Rusek już był u końca, ja w sumie też. Odłożyłem swoją pustą butelkę na stole patrząc teraz na krzywiącego się Amerykę. To było ustawione na 101% ale nie ze mną takie numery, widziałem jak rusek podśmiechuje się pod nosem, zmierzyłem go wzrokiem po czym wziąłem prawie pełną butelkę od krzywiącego się chłopaka.
-[Rosja] Ej No ale co ty! To oszustwo.-mruknął.
-[Austria] Czy losy drużyny Polski i Ameryki się odwrócą? Tego dowiemy się za chwileczkę.
Zauważyłem że Niemiec się jakoś nie śpieszy z opróżnieniem butelki. Rusek chyba stwierdził że skoro ja mogłem tak zrobić to on też może, wziął butelkę od Niemca i zaczął ją dopijać.
-[Włochy] Ale zwroty akcji, oboje już prawie kończą.. Nikt nie daje za wygraną.
W tym samym momencie odłożyliśmy butelki na stolik, to chyba było trochę za dużo jak za jednym razem, do tego po takiej przerwie.
-[Włochy] Remis! Przykro mi panowie, żaden z was nie wygrał ale było to imponujące.
Podaliśmy sobie z Rosją ręce z lekkim uśmiechem na twarzy.
-[Rosja] Następnym razem cię ogram.
-[Polska] Następnym razem musimy być razem, nikt nie będzie miał szans.-zaśmiałem się.
Podszedłem do Niemca stojącego z boku. Włochy przygotowywała teraz kolejną rywalizację.
-[Niemcy] Prawie się wam udało.-uśmiechnął się.
-[Polska] Prawie to trochę za mało ale No cóż bywa.
-[Niemcy] Teraz chyba będą konkurować w jedzeniu ciasta, i tak zanim spytasz, to był pomysł Włoch.-zaśmiał się.
-[Polska] Typowo, wszyscy wiemy że wygra, a co potem?
-[Niemcy] Nie mam pojęcia co ta Włochy tam jeszcze nawymyślała.
Gdy zaczęła się kolejna rywalizacja oczywiście Włochy wygrała, biedna Nowa Zelandia nie wiedziała na co się pisze. Następna rywalizacją miało być wypalenie papierosa, chciałem się zgłosić ale gdy Węgry mnie przejechał spojrzeniem mówiącym „tylko spróbuj" odechciało mi się. Tym razem było trzech ochotników, Włochy która miała rzucić palenie jakiś czas temu, najwyraźniej jeszcze tego nie zrobiła, Rosja i jego ojciec.
-[Polska] Nie że coś ale Włochy nie ma szans przy Zsrr.
-[Rzesza] Co prawda to prawda.
Pewnego razu gdy byliśmy młodzi Zsrr przyłapał Rosję na paleniu i kazał mu wypalić przy nim całą paczkę jak taki mądry. No i oczywiście Zsrr wygrał, kto by się spodziewał.
***
Gdy zrobiło się późno a prawie nikt już nie kontaktował, o dziwo nie tak spita Włoszka wygnała wszystkich do swoich pokoi, pod koniec podeszła do mnie i poklepała mnie po ramieniu z dwuznacznym uśmiechem na twarzy.
-[Włochy] To miłej nocy wam życzę.-zaśmiała się po czym udała się do swojego pokoju.
Wraz z Niemcem udaliśmy się do naszej sypialni gdzie było ładne, duże łóżko i kilka pozapalanych świeczek.
-[Niemcy] Szalona noc.-zaśmiał się.
-[Polska] Dobrze że Rosji nic się nie stało gdy spadł s tego stołu.-zaśmiałem się cicho.
Niemiec ściągnął marynarkę po czym zawiesił ją na krześle, zrobiłem dokładnie to samo. Po chwili starszy podszedł do mnie i złapał mnie w biodrach po czym przyciągnął do siebie.
-[Niemcy] Teraz jesteś na mnie skazany aż do śmierci.-uśmiechnął się.
-[Polska] No widzisz jaki pech.-zaśmiałem się.
Uśmiechnąłem się do niego po czym zacząłem rozpinanie jego koszuli.
Pov. Niemcy
Po dosłownie chwili stałem przed młodszym bez koszuli. Namiętnie wpiłem się w jego słodkie usta w międzyczasie odpinając jego koszulę, to co pod nią zobaczyłem lekko mnie zaskoczyło.
-[Polska] To był pomysł Włoch..-zarumienił się.
-[Niemcy] Nie był zły ale myśle że ubrania nie będą ci potrzebne.-zaśmiałem się.
Po co się patyczkować, delikatnie popchnąłem młodszego na łóżko po czym dobrałem się do jego szyi zostawiajac na niej małe upominki. Ściągnąłem z niego spodnie wraz z tym strojem od Włoch po czym kontynuowałem pieszczenie jego ciała. Ten po chwili zamienił się ze mną miejscami, teraz to on znajdował się nade mną.
-[Polska] Jestem cały w malinkach..
-[Niemcy] Dodają ci uroku.-zaśmiałem się.
Młodszy pochylił się nad moją twarzą wtapiając się namiętnie w moje usta, pocałunki stawały się coraz brutalniejsze i niedbałe, po chwili wróciłem na swoje wcześniejsze miejsce.
-[Polska] A co z gumkami?
-[Niemcy] Znając życie Włochy ma ty wszystko przygotowane.
Otworzyłem szafkę w której znajdowały się prezerwatywy wraz z lubrykantem.
-[Niemcy] Hmm trzeba cię rozciągać?
-[Polska] Nie ma po co.-uśmiechnął się szeroko.
-[Niemcy] Jak tam sobie chcesz.-zaśmiałem się.
Ściągnąłem z siebie dolną część garderoby po czym założyłem na mojego koleżkę jedną z prezerwatyw. Uniosłem biodra młodszego zakładając sobie jego nogi na barki.
-[Niemcy] Jakieś życzenia?
-[Polska] Nie baw się w cacanki, tyle razy to robiliśmy a ty nie wiesz jak mnie zadowolić?
-[Niemcy] No żartuje przecież.-zaśmiałem się.-Wiem jak lubisz i co lubisz.
Ta noc zapowiadała się na bardzo długą i przyjemną.
—————
Japierdole wiem ze mialam opisac co nieco ale doslownie zaraz mam autobus do mojej babci a nie jestem jeszcze spakowana i leze jak placek na łożku... a obiecałam mojej kuzynce ze dzisiaj koniecznie przyjade. PRZECIEZ JA NIE ZDAZE JAPIERDOLE NO
W ogole jak czujecie sie z tym ze niedługo doktorek sie konczy?? (Spokojnie bedzie druga czesc powtarzam to juz któryś raz)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top