•80•

Pov. Niemcy
Z samego rana udałem się do kuchni aby zrobić nam coś na śniadanie, wychodząc z pokoju Polen jeszcze spał. Kac trochę trzymał po wczorajszym wieczorze ale dało się przeżyć. Zrobiłem nam kawę i kanapki z pomidorem. Przy krojeniu pomidora poczułem jak ktoś przytula mnie od tyłu.

-[Niemcy] Dzień dobry, jak się spało?-zaśmiałem się.

-[Polska] Dupa mnie boli i mam kaca.-jęknął.-Co mnie wczoraj podkusiło do tych dzikich nocnych wybryków..

-[Niemcy] Zazdrość, tak mi się wydaję.

-[Polska] Nie prawda.-mruknął.

Odwróciłem się do niego przodem po czym objąłem go w talii.

-[Polska] Aż tak ci gorąco że po domu w samych gaciach paradujesz?

-[Niemcy] Być może.-zaśmiałem się.

Młodszy wtulił się w mój tors mamrocząc coś pod nosem, potargałem trochę jego włosy śmiejąc się pod nosem.

-[Polska] A co z Rfpn?

-[Niemcy] Ojciec go później podwiezie.

-[Polska] Kiedy dokładnie?-spojrzał na mnie.

-[Niemcy] Może jakoś po południu, a co?-uśmiechnąłem się.

-[Polska] Nie wiem.-ucałował mnie w usta.-Co na śniadanie?

-[Niemcy] Chleb z pomidorem.

-[Polska] Mniam.-podszedł do stołu po czym usiadł się na jednym z krzeseł.

Postawiłem talerz z kanapkami na stoliku po czym dosiadłem się do mojego skarba zajadającego się kanapką.

-[Polska] A co do wesela to kto dokładnie będzie? Weź mi powiedz jeszcze raz bo wypadło mi z głowy..

-[Niemcy] Napewno Włochy a z nią Hiszpania, Rosja z Ameryką, Austria z Węgrami, mój ojciec i Zsrr, Finlandia z Estonią..

-[Polska] To już dziesiątka.

-[Niemcy] Liechtenstein pewnie też będzie.

-[Polska] Nie jest trochę za młody? A w sumie.-wzruszył ramionami.

-[Niemcy] Australia i Nowa Zelandia może też wpadną, o i Czechy ze Słowacją. Szwajcaria będzie pilnował dzieci, zgodził się gdy go pytałem.

-[Polska] Piętnaście, z nami siedemnaście, wystarczy już czy może ktoś jeszcze?

-[Niemcy] Zapomniałem o Japonii..

-[Polska] Dobra to jeszcze Japonia, a ta twoja kuzynka Belgia czy coś? Albo rodzeństwo Rosji?

-[Niemcy] Można dopisać jeszcze Ukrainę i Białoruś, ale to jak już chcesz.

-[Polska] Dobra z nami dwudziestka, starczy..

Po zjedzeniu śniadania i dopiciu kawy Polen zaproponował że pozmywa. Gdy już pozmywał naczynia po śniadaniu podszedł do blatu aby zmienić dzień na kalendarzu. Podszedłem do niego od tyłu, ten czując moją obecność odwrócił się do mnie twarzą.

-[Polska] Co?

-[Niemcy] Co? Nic, podziwiam mojego przyszłego męża.-uśmiechnąłem się.

-[Polska] Masz jeszcze całe życie na podziwianie mnie.-zaśmiał się.

-[Niemcy] Całe życie to za mało, mam nadzieję że po śmierci też będę mógł.

-[Polska] Może chciałbyś coś porobić?

-[Niemcy] Co takiego?-złapałem go w talii.

-[Polska] Hmm.. nie wiem.

Uśmiechnąłem się do niego szeroko po czym podsadziłem go na blat.

-[Polska] Ej..!

-[Niemcy] No co? Przecież ja nic nie robie.-zaśmiałem się.

-[Polska] Nie wystarczy ci? Wczoraj pieprzyłeś mnie pół nocy i teraz czuje skutki uboczne..-mruknął.

-[Niemcy] Może cię wymasować?

-[Polska] Nie zaprotestuje, ale tylko masaż, nic więcej.

-[Niemcy] Tylko masaż.-uśmiechnąłem się.

Wziąłem go na ręce po czym udaliśmy się po schodach na górę do naszej sypialni. Położyłem go na łóżku po czym przystąpiłem do masażu.

-[Polska] Mhmm~ czemu ty jesteś tak cholernie dobry we wszystkim co robisz?

-[Niemcy] Dar od Boga.-zaśmiałem się.

Po ukończeniu masowania młodszego ten przysunął się do mnie po czym wtulił się we mnie.

-[Polska] Gdy cię spotkałem po raz pierwszy myślałem że Liechtenstein jest twoim synem.-zaśmiał się cicho.

-[Niemcy] Czemu?

-[Polska] W sumie to nie wiem, przyprowadziłeś go na szczepienie.

-[Niemcy] Oh Polen.-zaśmiałem się.

-[Polska] Boże teraz zdałem sobie sprawę z tego ile kasy pójdzie na to wesele..-spojrzał na mnie.

-[Niemcy] Dla nas to nie żaden problem, do tego wcale nie wyszło tak dużo bo nie mamy aż tyłu gości.-przeczesałem jego włosy.

-[Polska] No w sumie dwadzieścia osób to nie aż tak dużo.

-[Niemcy] No nie tak dużo, ale wystarczająco.

-[Polska] Teraz się zastanawiam co u Włoch.. wczoraj ostro zabalowała.

-[Niemcy] Możliwe że jeszcze śpi, a jak nie to zdycha przez kaca.-zaśmiałem się.

-[Polska] Mogła tyle nie pić, gdy odwoziliśmy ją do domu nie kontaktowała.

-[Niemcy] Nie dziwie się, po takiej ilości wszystkiego co tam wypiła, a zapewne piła wszystko ze wszystkim.

-[Polska] W sumie to nie wiem co i ile piła bo zamówiła mi jakichś striptizerów..

-[Niemcy] I jak, podobało ci się?-zaśmiałem się cicho.

-[Polska] Nie, takie tańce rozbierańce mnie nie interesują, No chyba że chodzi o ciebie.-zachichotał.-Jakoś nie za bardzo kręci mnie bycie przykutym do krzesła.-spojrzał na chwilę w bok.

Nie każdy jest fanem takich zabaw i kompletnie to rozumiem. Coś chyba spoczywało na jego myśli bo zrobił się cichszy.

-[Polska] W jakiś sposób przypomina mi to Szwecję, ale dobra nie ważne..

Młodszy ponownie wtulił się w mój tors. Może gdybym nie dopuścił Szwecji do grona swoich znajomych do niczego by nie doszło a Polen nie miałby po tym takich wspomnień, ale czasu już niestety nie zmienię.

***

Jakoś po 13 usłyszałem natarczywe pukanie do drzwi, ściągnąłem z siebie młodszego który w międzyczasie zdążył przysnąć. Wyszedłem z pokoju w taki sposób aby go nie obudzić po czym zszedłem po schodach i podszedłem do drzwi, za nimi stał mój ojciec z maluchem w foteliku.

-[Rzesza] Ile można na ciebie czekać?-mruknął.

-[Niemcy] Tyle ile trzeba, dzięki że przywiozłeś małego.-uśmiechnąłem się delikatnie.

-[Rzesza] Mhm, a gdzie masz Polen'a?

-[Niemcy] Zasnął jakiś czas temu, a co?-wziąłem od niego dziecko.

-[Rzesza] Nic, tak się pytam bo cicho tu masz.

-[Niemcy] Wejdziesz na kawę?

-[Rzesza] Nie, muszę podrzucić Liechtenstein'a do jego kolegi. A i jak co to był nakarmiony i przebrany.

-[Niemcy] Dobra to dzięki.

Pożegnałem się z ojcem po czym zamknąłem drzwi. Udałem się z dzieckiem do salonu bo nie spało, wyciągnąłem je z fotelika po czym włożyłem do bujaczka i podałem gryzak który dostał od Włoszki.

-[Niemcy] I jak było u dziadka? Podobało ci się z twoją kuzynką?

Maluch w odpowiedzi głośno się zaśmiał, więc raczej było dobrze.

-[Niemcy] Mam nadzieję że dziadek cię dobrze karmił.-zaśmiałem się.

Po jakimś czasie maluch zaczął płakać, wyciągnąłem go z bujaczka w celu uspokojenia go.

-[Niemcy] Ciii nie płacz.-pokołysałem go.- Może chcesz lulu?

Pochodziłem z nim trochę po salonie aby go uśpić ale coś mi nie wychodziło, po jakimś czasie usłyszałem jak ktoś schodzi po schodach, był to Polen. Ustał przede mną po czym przetarł oczy.

-[Polska] Ooo już jesteś?-zbliżył się do dziecka.-Daj mi go.-wyciągnął ręce.

Podałem malucha młodszemu, ten zaczął robić dokładnie to samo co ja wcześniej, krążył z nim po salonie kołysząc go, dziecko po jakimś czasie dość się uspokoiło.

-[Polska] No już już.-dał mu całusa w czoło.

-[Niemcy] Dzisiaj ty masz asa w rękawie.-zaśmiałem się.

-[Polska] On potrzebował swojego rodziciela.-powiedział dumnie.

Dziecko zaczęło wymachiwać rączkami przy klatce piersiowej Polaka.

-[Polska] Hmm, chyba jesteś głodny, co twój ojciec go nie karmił?

-[Niemcy] Niby karmił.-wzruszyłem ramionami.-Czekaj pójdę zrobić mleko.

Pov. Polska
Niemiec udał się do kuchni zostawiając mnie z dzieckiem w salonie. Usiadłem się na kanapie czekając aż ten przygotuje mleko.

-[Polska] No przykro mi ale nie nakarmię cię piersią.-zaśmiałem się cicho.-Ale tata zaraz przyjdzie z twoim mleczkiem.

Po jakimś czasie Niemiec przyszedł z gotowym mlekiem, podałem je maluchowi podtrzymując lekko buteleczkę.

-[Polska] I jak, smakuje?-zaśmiałem się.

Oczywiście nie oczekiwałem odpowiedzi. Gdy maluch opróżnił całą buteleczkę wstałem z kanapy i pokołysałem go na rękach dopóki nie zasnął. Gdy w końcu udało mi się go uśpić zaniosłem go do jego łóżeczka. Po położeniu dziecka wróciłem do niemca siedzącego w salonie.

-[Polska] Ehh ciekawy jestem co z niego wyrośnie.-usiadłem obok mojego ukochanego.

-[Niemcy] Miejmy nadzieję że nie będzie robił takich rzeczy jak ja z Włochami, znaczy to Włochy była pomysłodawcą.-zaśmiał się.

-[Polska] Lepiej niech nie wpada w złe towarzystwo.

Przez resztę dnia rozmyślałem nad przyszłością i tym co może się w niej wydarzyć, jeśli w ogóle owa nadejdzie bo nigdy niewiadomo co może się stać następnego dnia, równie dobrze może spaść jakaś bomba albo nastąpić apokalipsa zombie.

—————
Chce sobie isc do fryzjera sciac wlosy, znając zycie bede wygladac jeszcze gorzej niz teraz ale ciul raz sie zyje a wlosy odrosną, gorzej bedzie jak fryzjerka znowu mi zjebie wlosy i bede wygladac jak jakis Ralph Kamiński przez następne kilka miesięcy (juz kiedys tak sie wydarzyło.. chyba w 6kl podstawówki)
A co do muchy to ja zabiłam bo mnie kurwa o 4 rano obudziła, teraz jej zwłoki spoczywają na jednym z obrazów w domu babci🥰👍

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top