•50•
Pov. Polska
Gdy się obudziłem spojrzałem na zegar, wskazywał on godzinę 10:27. Spojrzałem na niemca, ten już nie spał, czytał sobie książkę.
-[Polska] Trzeba będzie się zbierać.
-[Niemcy] Racja.
Wstałem z łóżka po czym poszedłem do kuchni. Spojrzałem na pierogi leżące na blacie. No Niemcy napewno się starał, wyszły może troszkę inaczej niż miały ale ważne że są. Po chwili usłyszałem za sobą kroki, Niemiec przytulił mnie od tyłu.
-[Niemcy] Nie wyszły najlepiej..
-[Polska] Mi się podobają, a tak w sumie to nie mają być eksponatami w muzeum.-zaśmiałem się.
Spakowaliśmy jedzenie po czym udaliśmy się ubrać. Niemcy ubrał garnitur więc postanowiłem że również owy ubiorę.
-[Niemcy] Masz wszystko?
-[Polska] Myślę że tak.-uśmiechnąłem się delikatnie.
-[Niemcy] Dobra to ruszamy.
Wziąłem spod choinki prezenty dla moich braci, Austrii, niemca i Łotwy, zauważyłem że Niemcy również bierze te które są dla jego ojca i młodszego brata. Spojrzałem na niego zdziwiony.
-[Niemcy] Aa No tak.. zapomniałem ci powiedzieć.-zaśmiał się cicho.- Mój ojciec i Liechtenstein też będą dzisiaj u Litwy.
-[Polska] Przecież Litwa tam zabije twojego ojca.
-[Niemcy] Nie no bez przesady, zgodził się więc myślę że nie będzie tak źle.
-[Polska] No dobrze, to jedźmy już bo trzeba będzie te pierogi zrobić u Litwy.
Niemcy wziął większość rzeczy i poszedł z nimi do auta. Przypomniałem sobie o dodatkowym prezencie, na święta zawsze trzymałem dodatkowy prezent tak na wszelki wypadek, tak jak jest postawiony dodatkowy talerz to ja mam dodatkowy prezent.
Zakluczyłem dom po czym ruszyłem do auta. Niemcy ruszył chwilę po moim wejściu do auta. Włączyliśmy radio w którym grały świąteczne piosenki. Jechaliśmy w bardzo miłej atmosferze.
-[Niemcy] Mój ojciec zapewne będzie pod wieczór, tak jakąś godzinkę przed rozpoczęciem kolacji.
-[Polska] Raczej się nie spóźni.
Droga mijała spokojnie. Zajechaliśmy pod dom Litwy tak gdzieś po 13. Gdy zaparkowaliśmy zauważyłem że nie jesteśmy pierwsi. Wyszliśmy z auta i wzięliśmy wszystko co ze sobą przywieźliśmy po czym podeszliśmy do drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem a tuż po chwili otworzył mi mój brat.
-[Litwa] O już jesteście.-uśmiechnął się.
-[Polska] Tak, mamy ze sobą jedzenie.-uśmiechnąłem się.
Brat przepuścił nas w drzwiach po czym poszliśmy do kuchni i położyliśmy przywiezione jedzenie na blacie. W tle grała świąteczna muzyka. Poszliśmy również położyć prezenty pod choinkę. W salonie zastaliśmy Węgry wraz z Austrią, podeszliśmy do nich.
-[Polska] Cześć.
-[Węgry] O już jesteście.-uśmiechnął się.
-[Polska] Myślałem że to my będziemy pierwsi..
-[Węgry] Niestety nie tym razem.-zaśmiał się.
-[Polska] A jak tam wasz wieczór?-poruszyłem brwiami.
Mój brat zrobił się lekko czerwony na twarzy, zaśmiałem się po czym usiadłem obok niego.
-[Polska] Dobra nie będę się wypytywać, a gdzie Łotwa?
-[Węgry] Przygotowuje się.
Po chwili przyszedł do nas Litwa.
-[Litwa] Dobra trzeba przygotować powoli stół. Trzeba się jakoś podzielić. Niemcy i Austria przeniosą stół i krzesła a Polska i Węgry idą ze mną do kuchni.
Wszyscy się zgodzili, wraz z Węgrem poszliśmy za Litwą do kuchni.
-[Litwa] Ten twój chłop potrafi przystroić stół?-spojrzał na mnie.
-[Polska] Tak a co?
-[Litwa] To jak skończą zanieś im rzeczy do ustrojenia tego stołu.
-[Węgry] Co już chcesz jedzenie robić?
-[Litwa] No gdzie, do zrobienia są tylko pierogi, No i barszcz do podgrzania.
-[Węgry] To po co nas tu wolałeś?
-[Litwa] Dobre pytanie. Chcecie może kawy?
-[Polska] Dla mnie może być herbata.
-[Węgry] Dla mnie też.
Litwin zrobił nam herbatę, była jeszcze za gorąca do picia więc udałem się zobaczyć jak tam im idzie z tym stołem i krzesłami. Gdy wszedłem do salonu zauważyłem że wszystko już stoi ładnie ustawione.
-[Niemcy] W dobrym miejscu to ustawiliśmy?
-[Polska] W idealnym.-zaśmiałem się.-Teraz jeszcze go przystroić.
Wróciłem po obrus i jakieś tam ozdóbki, podałem chłopakom obrus po czym założyli go. Stół ja ustroiłem, gdy wszystko było gotowe poszliśmy do kuchni.
-[Polska] Już wszystko gotowe.
-[Litwa] Super, to teraz macie talerze i sztućce, a ja i Węgry zabierzemy się za robienie tych pierogów.
Wzięliśmy talerze i sztućce po czym zaczęliśmy je ustawiać na stole. Było 9 miejsc razem z dodatkowym talerzem. Gdy wszystko było już gotowe udałem się do kuchni.
-[Polska] Mogę w czymś pomóc?
-[Litwa] Pomożesz jak nie będziesz się tu kręcić i przeszkadzać.
-[Polska] Boże dobra tylko chciałem pomóc.-mruknąłem.
Wróciłem do salonu gdzie Niemcy wraz z Austrią siedzieli na kanapie, usiadłem obok mojego ukochanego po czym wtuliłem się w jego bok.
-[Niemcy] Coś się stało skarbie?-spojrzał na mnie.
-[Polska] Nie, tylko chciałem pomóc ale zostałem wyłoniony z kuchni..
-[Niemcy] Nie przejmuj się.-uśmiechnął się czule po czym pogłaskał mnie po głowie.
Teraz przypomniało mi się coś o czym zapomniałem w domu..
-[Polska] Nie zdążyłem ułożyć włosów w domu..
-[Niemcy] Nie ma po co ich układać, wyglądają dobrze.-uśmiechnął się.
-[Polska] No ale będzie tu też twój ojciec.. nie chcę wyglądać jak roztrzepaniec.
-[Niemcy] Nie przejmuj się moim ojcem, on nie jest żadnym jury a to nie jest pokaz mody.-zaśmiał się.
-[Polska] No w sumie..
***
Gdy wybiła godzina 19 Litwa i Węgry zaczęli stawiać jedzenie na stole.
-[Litwa] Kiedy będzie wasz ojciec?
-[Niemcy] Nie wiem, zadzwonię do niego.
Niemcy wyciągnął telefon po czym wybrał numer do rzeszy. Po chwili ktoś odebrał jednak nie był to rzesza.
-[Niemcy] Halo?
~[Liechtenstein] Cześć Niemcy, co chcesz?
-[Niemcy] Masz tam gdzieś z boku ojca?
~[Liechtenstein] Prowadzi a co?
-[Niemcy] A gdzie już jesteście?
~[Liechtenstein] Nie wiem, ale tata od jakiegoś czasu wyzywa.
-[Niemcy] Oho..
~[Liechtenstein] Że jesteśmy na jakimś jebanym wypizdowiu bez totalnie niczego i nikogo.
-[Niemcy] Lepiej nie powtarzaj tego co ojciec.
~[Liechtenstein] Gdzie mamy jechać dalej?
-[Niemcy] Jak jesteście na tym wypizdowiu to prosto a później w prawo.
~[Liechtenstein] Dobra przekaże, pa.
Niemiec rozłączył się po czym włożył telefon do kieszeni.
-[Niemcy] Za jakiś czas powinni być.-zaśmiał się cicho.
Po jakichś 15 minutach usłyszeliśmy pukanie do drzwi, Litwa poszedł je otworzyć. W tym samym czasie zeszła do nas Łotwa.
-[Polska] Japierdole ile można się stroić.-szepnąłem do mojego brata.
Po chwili zauważyliśmy jak do salonu wchodzą Litwa, Rzesza i Liechtenstein.
-[Rzesza] Dobry wieczór.
-[Litwa] Może usiądźmy już.-uśmiechnął się lekko.
Zasiedliśmy do stołu, ja siedziałem na wylocie, obok mnie siedział Niemcy, obok niemca siedział jego brat Austria, i na końcu tej strony stołu siedział Węgry, po drugiej stronie na przeciwko Węgra siedział Litwa, obok Litwy Łotwa, obok Łotwy siedział Liechtenstein a na końcówce stołu obok Liechtenstein'a siedział Rzesza. Na końcu stołu pomiędzy mną a rzeszą stało jeszcze jedno krzesło i przystrojone miejsce, dla dodatkowej osoby.
-[Litwa] Dobrze skoro już wszyscy są to może podzielimy się opłatkiem?
-[Rzesza] Tak w sumie to nie wszyscy.
-[Niemcy] Jak to nie wszyscy? Przecież Szwajcarii nie będzie.
-[Rzesza] No tak.
-[Litwa] Dobrze, w takim razie poczekamy jeszcze chwilę.
Pov. Niemcy
Skoro Szwajcarii nie będzie to kogo jeszcze brakuje? Po jakimś czasie usłyszeliśmy pukanie do drzwi, Litwa poszedł je otworzyć, w pomieszczeniu była taka cisza że wszystko słyszeliśmy.
-[???] Dobry wieczór.-usłyszałem dość znajomy mi głos.
-[Litwa] Um.. dobry wieczór..
-[???] Mogę wejść?
-[Litwa] Pewnie..
Do salonu wraz z Litwą wszedł bardzo wysoki mężczyzna.. był to mój dziadek.. wszyscy byli w szoku gdy go ujrzeli.
-[CN] Mam nadzieję że nie przeszkadzam? Ale dostałem cynk od rzeszy że tutaj odbędą się święta.
Spojrzałem na Polen'a a on na mnie, nadal nie wierzyłem swoim oczom..
-[Litwa] No dobrze.. to może teraz poczęstujemy się opłatkiem..?
Nikt nie miał Nicei powiedzenia. Każdy wziął kawałek opłatka po czym zaczęliśmy się nim dzielić, podszedłem do mojego ojca.
-[Niemcy] Co on tu robi?!-szepnąłem.
-[Rzesza] Zadzwonił do mnie jakiś czas temu czy robimy coś w święta, to mu powiedziałem że tu jedziemy i No..
-[Niemcy] Co nagle mu się przypomniało o rodzinie?
-[Rzesza] Ja wiem że nie był najlepszym człowiekiem ani nic, ale ja też owym nie jestem. Daj spokój, są święta. Nawet ja dałem spokój.
-[Niemcy] Ale-
-[Rzesza] Nie ma żadnych ale, już i tak tu jest, chyba nie podejdziesz do niego i go nie wyprosisz?
-[Niemcy] Dobra.-westchnąłem głośno.
Gdy skończyliśmy się częstować opłatkiem i składać życzenia zasiedliśmy przy stole.
-[Litwa] Dobrze skoro teraz mamy już wszystkich to życzę wam smacznego.
Zauważyłem jak Polen prowadzi jakiś monolog z moim dziadkiem.
-[CN] A więc ile masz lat?
-[Polska] 22.
-[Niemcy] Nie jesz nic?-położyłem rękę na jego udzie.
-[Polska] Może zaraz.-uśmiechnął się.
-[CN] Wy jesteście razem?
-[Niemcy] Um, tak.
-[CN] No to rzesza się raczej wnuków nie doczeka.. Niemcy chociaż ty mógłbyś mieć potomstwo.
-[Niemcy] Masz czterech wnuków, dlaczego wszyscy czepiają się mnie o potomstwo?
-[CN] Bo wiem jaki jest Szwajcaria, a Liechtenstein'a przecież nie będę gonił do robienia dzieci. No a Austria to zawsze taki gejowscy był.
-[Niemcy] Mhm..
-[CN] Ale dobrze, nie będę podważać twojej decyzji. Jeśli wolisz się umawiać z ładnymi chłopcami to proszę bardzo, ale jak zostaniesz sam na starość i nie będzie komu podać ci szklanki wody to możesz winić tylko siebie.
-[Niemcy] Ty masz dzieci i wnuków a jakoś się nie zapowiada na ro aby ktokolwiek miał ci podawać wodę na łożu śmierci.-mruknąłem.
-[CN] Coś mówiłeś?
-[Niemcy] Nie.
Dziadek teraz zaczął truć dupę rzeszy, zauważyłem że Polen patrzy na mnie z grymasem na twarzy.
-[Polska] Musisz być taki? Są święta..
-[Niemcy] Przepraszam skarbie.
Dałem sobie spokój z tematem mojego dziadka, chociaż na ten wieczór. Nikt się nie kłócił, była miła atmosfera, spojrzałem na Austrię siedzącego obok mnie. Ten kiwnął głową twierdząco po czym się uśmiechnął. Byłem trochę albo nawet i bardzo zestresowany. Odchrząknąłem po czym wstałem z miejsca. Wszyscy zwrócili swój wzrok na mnie przez co jeszcze bardziej zacząłem się stresować.
Pov. Polska
Przyglądałem się bacznie Niemcowi i temu co robi, widziałem że był czymś zestresowany.
-[Niemcy] Skoro jesteśmy tutaj w gronie najbliższych osób chciałbym zrobić a bardziej spytać o pewną rzecz..
Wszyscy wpatrywali się w niemca jak w obrazek, ten po chwili klęknął przede mną a z kieszeni wyciągnął jakieś pudełeczko. Otworzył je a w środku znajdował się piękny pierścionek.
-[Niemcy] Polen, chciałbyś uczynić mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemii i wyjść za mnie?-uśmiechnął się czule.
Siedziałem tam w szoku, reszta też była nieco zdziwiona.
-[Polska] Ja.. tak.-uśmiechnąłem się a w oczach czułem łzy.
Wszyscy zaczęli klaskać, Niemcy wstał po czym założył pierścionek na moim palcu, przybliżył się do mnie po czym ucałował mnie w usta. Po tym wtuliłem się w niego. Gdy odkleiłem się od niemca zauważyłem że nawet Litwa się lekko uśmiecha mimo tego że nie za bardzo przepada za Niemcem.
-[Węgry] Dobrze to może przejdziemy do prezentów?
Nikt nie miał nic przeciwko. Każdy rozdał prezenty jakie dla kogo miał, nikt oczywiście nie miał nic dla cesarstwa, no nikt oprócz mnie. Wzięcie tego dodatkowego prezentu jednak się przydało. Podszedłem do cesarstwa i wręczyłem mu paczuszkę.
-[CN] To dla mnie?
-[Polska] Tak.-uśmiechnąłem się.
-[CN] Dziękuję.-odwzajemnił uśmiech.
Wróciłem na swoje miejsce. Wręczyłem też prezent Niemcowi bo prawie o tym zapomniałem..
-[Niemcy] Oh Polen, nie trzeba było.-uśmiechnął się.-Już dostałem najlepszy prezent, a nawet dwa.
Wszyscy spojrzeli na niemca.
-[Litwa] Dwa? No pierwszy to powiedzenie tak jak się nie mylę, a drugi?
Niemcy spojrzał na mnie, westchnąłem po czym kiwnąłem lekko głową.
-[Niemcy] Będziemy mieli dziecko.
Wszyscy oprócz Węgra patrzyli na nas w szoku.
-[Litwa] Dziecko..? Ale jak?
-[Węgry] Polska jest w ciąży.
-[Litwa] CO?!
-[Rzesza] No właśnie, co?!
-[CN] Gratulacja w takim razie.-uśmiechnął się.
-[Rzesza] Chwila muszę zadzwonić do kogoś..
Rzesza wziął telefon i zaczął dzwonić, nawet nie wyszedł z pomieszczenia, widziałem podekscytowanie w jego oczach. Po chwili ktoś odebrał.
-[Rzesza] Nie zgadniesz, będę dziadkiem!
~[Zsrr] Pierdolisz głupoty.
-[Rzesza] I co stary gnojarzu, wisisz mi 200.
W-Y-G-R-A-Ł-E-M!
-[Niemcy] Chwila, ty się z kimś o coś zakładałeś?
-[Rzesza] Ta, z cebulakiem, o to kto będzie mieć wnuki jako pierwszy.
-[Niemcy] Wam się w tych starych baniach powaliło chyba..
Rzesza rozłączył się i dumnie usiadł na krześle.
-[Litwa] Zrobiłeś mojemu bratu dziecko, i jeszcze nieślubne. No czy ciebie pogrzało?!
-[Niemcy] Um..
Większość się cieszyła i nam gratulowała, ale
Litwa nagle zjawił się za nami i wyciągnął niemca. Zaczął ciągnąć go do kuchni. Poszedłem razem z nimi.
-[Litwa] Polska wracaj na miejsce, to jest rozmowa pomiędzy mną a twoim „narzeczonym".
-[Polska] Nie, zostaje tu. Nie wiem co ci strzeli do łba.
Pov. Niemcy
Oj Litwa tak jak wcześniej się uśmiechał w części zaręczynowej to teraz najchętniej by mnie zabił..
-[Litwa] Polska nic mu nie zrobie.
Polen odszedł kawałek.
-[Litwa] Chłopie czy ciebie pogrzało tak kompletnie?! Nie macie ślubu, jesteście ze sobą ile? No nie długo, czy ty myślisz w ogóle?
-[Polska] Litwa ale to była wpadka.. w sumie kolejna..
-[Litwa] Przepraszam co!? Kolejna?! Bóg was opuścił..
-[Polska] A przepraszam cię bardzo, ty masz ślub z Łotwą?
-[Litwa] Nie ale oświadczyłem się jej już jakiś czas temu. Do tego planujemy ślub jakbyś chciał wiedzieć.
-[Polska] I co nigdy nic nie robiliście? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
-[Litwa] To co robimy a nie nie jest twoją sprawą, ale nie miałem żadnej wpadki!
-[Polska] No to gratulacje! Litwa robisz problem o nic.
-[Litwa] Co by ojciec sobie pomyślał.. teraz się w grobie przewraca..
-[Polska] Znowu zaczynasz, to przez ciebie się przewraca.
Po chwili dołączył do nas Węgry.
-[Węgry] Musicie się kłócić? Są święta.
-[Litwa] To jest nie po bożemu.
-[Węgry] Ale to jest ich życie i to co w nim robią nie jest twoją sprawą. Naprawdę nie zaczynaj znowu bo przez kolejne lata będziemy pokłóceni.
Ta kłótnia nie wpływała dobrze na nikogo, dobrze że ci przy stole niczego nie słyszą..
-[Polska] Robisz aferę o-..
Spojrzałem na młodszego, ten zrobił się blady i przytrzymywał się blatu. Szybko złapałem go aby czasami zaraz nie poleciał.
-[Niemcy] Dobrze się czujesz?
Chłopak opadł mi na ręce, Litwa jak i Węgry patrzyli na nas zmartwieni.
-[Węgry] Dzwonię po karetkę!
Węgier szybko wybiegł z kuchni.
-[Litwa] O cholera.. to moja wina..
Po chwili zauważyłem że młodszy się ocknął, posadziłem go na ziemii.
-[Polska] Co się stało..?
-[Niemcy] Trochę nam odleciałeś, jak sie czujesz?-spytałem zmartwiony.
-[Polska] Średnio..
-[Węgry] Karetka już jedzie!-wbiegł do kuchni.
-[Polska] Karetka? A po co?
-[Niemcy] Bo straciłeś przytomność, nie pamiętasz?
-[Polska] Naprawdę? Pamiętam że kłóciłem się z Litwą..
-[Niemcy] Może jesteś jeszcze w jakimś szoku, No dobrze siedź tutaj.
Po chwili do kuchni wszedł mój ojciec.
-[Rzesza] A tu co się dzieje? Coś słyszałem o karetce.
-[Niemcy] Polen zasłabł.
-[Rzesza] Nie dobrze..
Po jakimś czasie karetka przyjechała, zabrali Polen'a ale zabronili komukolwiek jechać razem z nim.
-[Niemcy] Dobra ja będę jechać za nimi.
-[Węgry] Jak co daj znać co tam u niego..
Kiwnąłem głową po czym wszedłem do auta, na szczęście powiedzieli mi do jakiego szpitala jadą, jechali do tego najbliższego, a najbliższy jest tam gdzie mieszkamy.
Gdy dojechałem na miejsce od razu wszedłem na sor, podszedłem do recepcjonistki z pytaniem o Polen'a.
-[Recepcjonistka] Niestety ma teraz badania, będzie musiał pan poczekać.
-[Niemcy] Dobrze..
W duchu modliłem się aby nic mu się nie stało. Usiadłem na jednym z krzeseł i zacząłem czekać..
——————
🌚🌚
Boże jak mi dzisiaj o 7:30 wyjebało hymnem Zsrr na cały dom to myslalam ze już po mnie idą.. (zapomnialam ze mam to na budziku..)
nie wiem jak sa jakies słowa totalnie z dupy albo błędy to piszcie bo pisalam rozdział po wstaniu i jeszcze nie do konca kontaktowałam XDD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top