7. Gdzie i dlaczego.
Przetrwałam 2 dni w tej szkole, 2 dni katuszy, teraz mam spokój do następnego piątku, tak.
Jest wtorek, przyszłam ze szkoły szczęśliwa, że czeka mnie kilka dni odpoczynku od tych wszystkich mord. Rzuciłam plecak i wskoczyłam na łóżko, myślałam o tym co zdarzyło się w te dwa dni, Bruno cały czas uśmiechał się do mnie i oblizywał usta, mówił że było dobrze i chciałby powtórzyć ten melanż. Nie, boże nie, muszę jakoś od nich się uwolnić. Dziewczyny i Maks nie wracali do tamtego wieczoru, normalnie się do mnie odzywali raz tylko coś wspomnieli ale nie to nie towarzystwo dla mnie. Mimo tego, że jestem w domu to nie wiem co jest gorsze szkoła czy użeranie się z ojcem. Tak źle i tak nie dobrze :) Moja mama krzyknęła mi, że idzie do pracy i żebym się dobrze bawiła (?) ok, nic nie planuję mamo. Na szczęście ojca jeszcze nie ma pewnie przyjdzie około 21...
Włożyłam słuchawki na uszy, myślałam nad tym żeby coś zjeść, bo nie jadłam nic od dwóch dni ale nic nie przełknę, po tym usnęłam .Obudziło mnie walenie do drzwi, trochę się przestraszyłam kto to ale poszłam i ostrożnie je otwarłam. Na polu było ciemno więc nie widziałam nic prócz sylwetek dwóch osób, nagle wbiły mi do domu i rzuciły się na mnie... Ku mojemu zdziwieniu był to Kwiat z Wrzoskiem.
-Co? yyy.. Jak? Wy.. przecież.. - nie wiedziałam co powiedzieć, byłam mega zaspana i zdziwiona. Co oni robili w moim domu we wtorek o 18 kiedy powinni być w Warszawie?
- No co? Nie cieszysz się? - Zapytał Wrzosek.
- Dobra mała nie czas na wytłumaczenia, pakuj się jedziesz z nami w Wawy, a w piątek wyjeżdżasz ze mną kręcić teledysk! - Powiedział pośpiesznie Kwiat prowadząc mnie do pokoju.
Byłam w takim szoku, że stanęłam na środku pokoju i ślepo gapiłam się w Dawida. Ten zauważył moją walizkę pod łóżkiem, wyciągnął ją i pytał czy się spakuje czy sam ma to zrobić.
- Dobra dobra już się pakuje Kwiat dziękuję za Twoją pomoc.
Wysypałam wszystko z szafy siadłam nad tym i zaczęłam wszystko upychać do walizki. Mina Wrzoska była bezcenna. Gdy wszystko pakowałam i latałam po całym pokoju wyciągnęłam dużą kosmetyczkę, wybrałam najpotrzebniejsze mi rzeczy i przeniosłam do mniejszej. Wyciągając je wypadła mi żyletka, o której w pośpiechu zapomniałam...
*oczami Dawida*
Majka pośpiesznie wyciągała jakieś kosmetyki, kiedy je wyciągnęła wypadła jej żyletka. Nie zauważyła. Podniosłem ją obracając w palcach.
- Majka.
- Już Dawid jeszcze chwila i jestem gotowa.
- Majka nie o to chodzi, proszę podejdź do mnie. - powiedziałem spokojnie gdy dziewczyna latała po całym pokoju.Dziewczyna słysząc mój ton zatrzymała się i powoli podeszła ze zdziwieniem na twarzy.
- Tak?
Nic nie powiedziałem po prostu podniosłem rękę na wysokości jej oczu i wziąłem w palce małe ostrze. Dziewczyna stała jak wryta z lekko otwartymi ustami wpatrując się w to co trzymam w rękach.
- Gdzie i czemu. - zapytałem stanowczo, na żyletce była krew max dwudniowa.
- Ja... Dawid... nie...
- Jak nie jak widzę.
- Majka powiedz nam do cholery prawdę. - wtrącił się zaniepokojony Wrzosek.
- Dobra. Pakuj się, porozmawiamy na miejscu, nie myśl, że ta rozmowa Cię ominie.
Majka z przerażeniem wróciła do pakowania, a ja razem z Wrzoskiem zacząłem jej grzebać po biurku, pod poduszką, pod dywanem no wszędzie.
- Co wy robicie? - zapytała
- Jak to co szukamy tego cholerstwa.
Majka nie odezwała się już. Znaleźliśmy z Wrzoskiem 15 żyletek poukrywanych po pokoju. Nie pokazywaliśmy jej, schowałem je do mojej nerki, Wrzosek wziął walizkę Majki i poszliśmy do auta. Podróż minęła dobrze, zatrzymaliśmy się w Maku, oczywiście musiałem wręcz karmić Majkę. W drodze puściliśmy jej piosenki z mojej nowej płyty i singiel do którego teledysk jedziemy razem kręcić. Majka była zachwycona. Po przyjeździe do Wawy od razu pojechaliśmy do mojego mieszkania, Majka zaczęła się rozpakowywać i przebrała się w szorty i bluzkę ode mnie, ponieważ dziś nie planowaliśmy już nigdzie wychodzić, a ja w tym czasie zrobiłem coś do jedzenia. Dałem Majce kanapki. o dziwo je zjadła chyba już wie, że przy mnie musi to robić i bardzo dobrze.Usiadłem na przeciwko niej i schowałem ręce w twarz, wiem, że czeka mnie jak i nią trudna rozmowa.
- Majka.
- Tak?
- Wiesz o czym chcę pogadać?
- Niestety...
- No to słucham.
- Miałam trudny poniedziałek... Chodzi o ludzi z którymi byłam w piątek. Powiedzieli mi wszystko Bruno robił do mnie dziwne ruchy... Byłam zła, że znowu dopuściłam do siebie ludzi niewłaściwych.-Wziąłem jej nadgarstki ale nic na nich nie było...
- Nie, Dawid... Są gdzie indziej. - Zacisnąłem powieki i wypuściłem drżący oddech.
- Gdzie.
- Nie chcę żebyś je widział.
- I dlatego nie zrobiłaś tego na nadgarstkach. Majka pokaż mi je. - Powiedziałem stanowczo wpatrując się w jej przestraszone oczy.
Dziewczyna nie drgnęła więc zbliżyłam się do niej, położyłem ręce na jej udzie i odchyliłem jej spodenki. Pod dłońmi czułem mnóstwo ran, popatrzyłem na nie i poczułem jakby ktoś wbił mi igłę w serce. Wpatrywałem się na jej rany i poczułem jak łzy napływają mi do oczu. Przytuliłem ją mocno i razem zaczęliśmy płakać.
- Proszę Cię, nie rób sobie krzywdy, bo to boli bardziej osoby którym zależy na Tobie. Następnym razem zadzwoń przyjadę wtedy ty weźmiesz moje nadgarstki i potniesz je. - Wyszeptałem szlochając jej do ucha nadal przytulałem ją bardzo mocno.
*oczami Majki*
- Proszę Cię, nie rób sobie krzywdy, bo to boli bardziej osoby którym zależy na Tobie. Nstęnym razem zadzwoń przyjadę wtedy ty weźmiesz moje nadgarstki i potniesz je. - wtedy coś sobie uświadomiłam. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
- Przepraszam, przepraszam, słyszysz? Przepraszam nie chciałam. - wypowiedziałam dusząc się przez łzy. Jego ciepłe dłonie dotykały moich zimnych ran dając mi kojące uczucie. Przechodziły mnie dreszcze.
Nagle Dawid wstał i wyciągnął coś ze swojej nerki. Podszedł do nie i zaczął to łamać. To były moje żyletki, wszystkie dosłownie wszystkie znalazł. Podeszłam do niego i zaczęłam łamać je razem z nim. Popatrzył na mnie smutno się uśmiechając i wrócił do czynności. Kiedy wszystkie były doszczętnie połamane wyrzucił je do kosza po czym mocno mnie przytulił mówiąc, że nie będą mi już potrzebne. Boże czym ja sobie zasłużyłam, że dałeś mi tego człowieka?
Było już późno więc poszłam pod prysznic, gdy Dawid stwierdził, że wejdzie na grupę zobaczyć co tam u Kwiatonators. Przebrana wyszłam w piżamę i zastałam Dawida niemal płaczącego ze śmiechu.
- Kwiat wszystko OK?
- Tak haha po prostu uwielbiam poczucie humoru moich fanów. Cała grupa w niewidzialnych pudełkach.
- Ahaha właśnie gdzie je masz?Dawid z opóźnieniem na mnie popatrzył i nagle znów wybuchnął śmiechem. Zaczął czegoś szukać pod stolikiem.
- Masz tutaj jest, trzymaj zrobię ci z nim zdjęcie.
Przejęłam od Dawida niewidzialne pudełko a ten zrobił sobie ze mną selfie. Zaraz po tym dodał zdjęcie na grupę z opisem: Ktoś tu wziął moje niewidzialne pudełko! hahaha Pozapraszał jeszcze kilka osób i wyłączył Facebooka. W tym czasie ja przeglądnęłam internety a on poszedł się umyć. Przygotował mi jego łóżko z racji tego, że byłam na maxa zmęczona od razu do niego wskoczyłam. Dawid poszedł spać na kanapie w salonie. Nie spałam długo, bo po jakiś 2 godzinach zaczęły mnie gryźć wyrzuty sumienia, biedny Dawid musi spać przeze mnie w salonie. Poza tym jakoś dziwnie brakowało mi jego obecności choć był w pokoju obok. Nie wiem może to dlatego że to nowe miejsce i po prostu nie jestem przyzwyczajona? Słyszałam, że Dawid chyba jeszcze nie śpi, bo kręcił się tak jakby nie mógł się ułożyć. Zwlekłam się z łóżka, w salonie świecił tylko ekran telefonu Dawida.
-Dawid? Śpisz?
- Nie, coś się stało?
- Tak właściwie to nic...
- Nie możesz usnąć? - bingo Dawid z tego co widzę ty też nie. Nie czekał na odpowiedź szybko wstał z kanapy prowadząc mnie prosto do jego sypialni. Położywszy się wtuliłam się w niego.
- Dobranoc słonko. - szepnął całując mnie w czoło.
- Dobranoc.
Nadal nie wierzę, że to się dzieje. Może to zwykły sen? Może obudzę się sama w swoim pokoju, a łzy zaczną ciec mi po twarzy. Jestem przyzwyczajona do tego, że jestem sama. Zawsze sama ze sobą. A tu prawdopodobnie śpię w ramionach mojego szczęścia, które było tak nieosiągalne. Nie zasłużyłam sobie na to. Dawid ma tyle fanek a ja? Po tym jak od niego odeszłam kilka lat temu nie powinnam patrzeć mu w oczy. A jednak...
Rozmyślając zasęłam.
Zasnęłam w jego ramionach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top