38. Dalej, strzelaj
Poczułem jak Majka zrywa się gwałtownie i od razu zareagowałem. Dziewczyna oddychała szybko z przerażeniem, a ja jedyne co mogłem zrobić to przytulić ją i uspokoić. Natychmiastowo złapałem jej ramiona pocierając je.
- Dawid znowu...
- Wiem Majka - przerwałem jej - na szczęście to tylko sen pamiętaj. - wyszeptałem całując jej czoło kiedy ta przytuliła się do mnie. Położyłem ją z powrotem, tym razem trzymając w szczelnym uścisku, a kiedy jej oddech wyrównał się odetchnąłem z ulgą i wiedząc, że już nic jej nie dręczy pozwoliłem sobie na sen.
***
Kolejną noc leżałem patrząc w sufit. Co mam zrobić żeby pomóc tej dziewczynie? Z każdym dniem muszę patrzeć jak Majka coraz bardziej popada w koszmary przeszłości. Codziennie walczy z samą sobą by zapomnieć, by stać się silną, niestety kończy się to nędznym udawaniem, a ja widzę ją, taką kruchą i jedyne co mogę robić to przytulać ją.
Przytulać i powtarzać, że jest dobrze, przytulać i tłumaczyć, że jest bezpieczna, przytulać i zapewniać, że nie jest sama.
Bo kiedy zaczęła wymykać się sama sobie, nie walcząc już ze swoimi demonami, ja musiałem ją trzymać mocno i nie pozwolić by upadła.
Nic innego nie mogłem zrobić, kiedy odtrącała każdą rozsądną formę pomocy, a ja nie mam serca zmuszać jej do czegokolwiek.
Jednak było coś co siedziało gdzieś z tyłu mojej głowy, pomysł na to by Maja wiedziała, że umie się obronić, kiedy mnie nie będzie w pobliżu. Ale czy ja i ona będziemy mieli siłę, aby udźwignąć ten ciężar?
Wypuściłem powietrze przecierając twarz dłońmi. Popatrzyłem na dziewczynę leżącą obok mnie. Spała niespokojnie, jej brwi były wygięte do dołu, a ręce zaciśnięte na poduszce. Była spięta i widziałem, że za moment wybuchnie. Wiedząc, że nie wytrzymam kiedy znów będzie wypłakiwać się w moje ramię, objąłem dziewczynę i przylgnąłem do jej pleców szepcząc uspokajające słowa. Po tym poczułem jak napięcie w niej słabnie, jak rozładowuje się jej źródło histerii, jak mięknie mi w ramionach.
Gdybym tylko mógł wybierać ci sny... zapłaciłbym największe pieniądze, abyś uśmiechała się, pod powiekami widząc obraz szczęścia.
***
- Majka, pamiętasz jak byliśmy u Błażeja? - zapytałem następnego ranka kiedy jedliśmy małe śniadanie.
- To ten, który prowadzi strzelnice? - zapytała na co przytaknąłem.
- Więc pewnie pamiętasz, że spodobało ci się tam? - zapytałem podnosząc brew i kąciki ust. - Pamiętasz jak mówiłaś, że jeszcze będziesz strzelać tak jak ja?
- Pamiętam, coś podobnego mi się wymcknęło. - przyznała.
- Pojedziemy tam dziś? Chcę nauczyć cię strzelać.
- Dawid wiesz, że i tak nie będę w nikogo...
- wiem. - przerwałem jej. - i mam nadzieję, że nie będzie nigdy takiej potrzeby, ale na wszelki wypadek. Poza tym co ci szkodzi?
- w sumie, fajnie byłoby umieć to robić. - stwierdziła wstając. - to co? Jedziemy?
Po godzinie znaleźliśmy się na miejscu. Od razu po przekroczeniu progu przywitał nas Błażej, widocznie ucieszony, że znów nas razem widzi. Tak, chodziłem tutaj kiedy mieliśmy ten "kryzys", doskonale wiedział o wszystkim, bo kiedy przyjeżdżałem, wyżalałem mu się jak jakieś małe dziecko. Później zamykałem się na sali i oddawałem miliony strzałów, wyładowując złość i żal.
- Majka! - krzyknął Błażej podchodząc do nas. - Jak dobrze cie widzieć, ba jak dobrze widzieć was! - klasnął w ręce. - Uwierz mi dziewczyno, czasami szlak mnie trafiał jak Dawid tu przychodził, miałem wrażenie, że rozwali mi całą strzelnicę! - powiedział na co Majka prychnęła.
- Widzisz, teraz jestem jeszcze ja, razem mamy szansę coś zepsuć.
- Błażej nie było tak źle, a jeżeli było... hmm to będzie tylko gorzej. - dopowiedziałem.
- Nie zastraszysz mnie Kwiatkowski. - powiedział mało przekonująco, wracając na swoje "zaplecze". Muszę popracować, a wy korzystajcie, sala wolna.
Po tych słowach skierowaliśmy się do jednego z moich ulubionych pomieszczeń. Zostawiliśmy kurtki tym razem na kanapie w sali i od razu przeszliśmy do rzeczy.
Na początek dałem Majce łatwe rzeczy. Strzały do jednego, dużego punktu, czy też "jak poprawnie trzymać pistolet" haha. Stałem za nią, nakierowując jej ręce, oparłem głowę o jej ramię, żeby strzelić z jej perspektywy. Nacisnąłem jej palcem na spust i po chwili usłyszeliśmy dźwięk strzału, a kula idealnie trafiła w środek planszy.
- Spróbujesz sama? - zapytałem po naszym wspólnym strzale.
- Spróbuję, mam nadzieję, że nas nie zabije. - powiedziała przekładając pistolet w swoich rękach na co prychnąłem.
- Dajesz, uda ci się.
Dziewczyna stanęła na wprost tablicy i nabrała głęboko powietrza, ustawiła się odpowiednio i wyciągnęła ręce z bronią przed siebie. Ustawiła palce na spust i mocno zacisnęła oczy.
- Majka musisz widzieć gdzie strzelać. - powiedziałem spokojnie by nie dezorientować dziewczyny.
Ona za to uchyliła jedno oko tak aby widzieć jak najwięcej, wysunęła język na wargę przez co wyglądała na prawdę śmiesznie i uroczo. Tak dziewczyna z pistoletem w dłoni może wyglądać uroczo kiedy jest to Majka. Moje przemyślenia przerwał strzał, natychmiastowo popatrzyłem na tablice. Spryciula trafiła w sam środek, skierowałem wzrok na Majkę, a ta popatrzyła na mnie ze zdziwieniem, po czym uśmiech wkradł się na jej usta.
- Widzisz to co ja? Udało się! - powiedziała szczęśliwa.
- Mówiłem, że dasz radę. - odpowiedziałem dumny. Może nie byłbym taki szczęśliwy, że uczę tak niewinną dziewczynę strzelać, ale hej jeżeli celuje w plansze to jest takie złe?
Zostaliśmy jeszcze godzinę, w tym czasie nauczyłem Majkę paru trików, utrudniłem jej poziom strzelania i sam poćwiczyłem.
*MAJKA*
Po kilkunastu wizytach na strzelnicy, czułam się w tym coraz pewniej. Spodobało mi się to, bywały dni kiedy przyjeżdżaliśmy z Dawidem dwa razy. Zdążyłam nawiązać dobry kontakt z Błażejem, a godziny tam spędzone pozwalały zapomnieć mi o moich koszmarach. Jestem wdzięczna Dawidowi za to, że udało mu się wymyślić coś żeby poprawić mój stan psychiczny. Przez te dni był dla mnie dużym oparciem.
- Nad czym tak myślisz? - zapytał wcześniej wspomniany chłopak.
Popatrzyłam na niego, kierował samochód, mimo to skierował się w moją stronę.
- Patrz na jezdnię. - powiedziałam dźgając jego policzek tak, że patrzył przed siebie.
- jasne, to... powiesz mi o czym tak myślisz? - zapytał ponownie, tym razem uważnie kierując.
- O Tobie. - powiedziałam zanim zdążyłam to przemyśleć. Chłopak zaskoczony od razu odwrócił głowę w moją stronę.
- O mnie? - zapytał, a szeroki uśmiech uformował mu się na ustach.
- Skup się na drodze. - odpowiedziałam szybko.
- No dobra. - powiedział przygryzając wargę, a ja złapałam się na tym, że chciałabym teraz po prostu go pocałować.
Szybko odwróciłam się patrząc za okno żeby pozbyć się tych myśli.
- No to co, teraz ty? - zapytał kiedy oddał serię strzałów.
Podeszłam do niego, biorąc od niego pistolet, który od razu zaciążył mi w dłoni.
Wymieniłam naboje najszybszą metodą jaką uczył mnie Dawid. Wyciągnęłam tym razem jedną rękę i patrząc na przyjaciela strzeliłam.
- ajć mało brakowało. - powiedział.
Popatrzyłam na ściankę i tak rzeczywiście Kwiat, mało by brakowało gdybym nie strzeliła w innym kierunku.
- nie martw się lata praktyki. - oparł się o ściankę odgradzającą nas od tablic. Westchnęłam i tym razem skierowałam dłonie przed sobą. Po chwili poczułam ciepłe dłonie Dawida, który stanął za mną, łapiące mnie za ręce. Chłopak delikatnie podniósł je ku górze.
- Tak będzie lepiej. - powiedział kiedy puścił je i skierował na moją talię.
- Powiedz mi nad czym myślałaś jak jechaliśmy tutaj. - powiedział na co oddałam strzał. Odwróciłam się do niego i podniosłam głowę tak aby spojrzeć mu w oczy.
- O tym, że bardzo mi pomogłeś i jestem wdzięczna. - powiedziałam szczerze na co chłopak się uśmiechnął.
- Nie mogłem patrzeć jak z każdym dniem nikniesz mi w ramionach Maja. - mówił delikatnie. - obiecałem sobie, że już nigdy nie będę przed Tobą nic ukrywał, nie mogę doprowadzić znów do takiego czegoś.
- To nie twoja wina.
- Moja. - przerwał mi. - gdybym cię nie okłamał nie ucierpielibyśmy my i nie musiałabyś jechać do Warszawy, bo byłabyś tu ze mną. - powiedział uśmiechając się.
- Chciałabym usłyszeć prawdę Dawid, ale... chyba nie czuję się gotowa.
- Rozumiem, poczekam na ten moment i powiem ci wszystko. - powiedział wciąż trzymając moją talię, przysunął się przez co górował nade mną.
- Proszę, proszę kogo ja tu widzę! - usłyszałam nieznajomy głos.
Dawid natychmiastowo skierował głowę w tamtym kierunku spinając się co mnie zdezorientowało.
- Czego chcesz? - zapytał diametralnie zmieniając ton głosu.
- Przyszedłem poćwiczyć, wiesz tak żeby nie wyjść z wprawy i zastałem was. - powiedział z chytrym uśmiechem odchylając kurtkę, sięgnął po coś schowanego w niej na co Dawid od razu wyciągnął z paska z tyłu spodni swój pistolet. Pociągnął mnie za talie chowając za sobą i skierował broń w stronę mężczyzny. Nim się zorientowałam obaj celowali do siebie na wzajem, przez co czułam jak moje ciało przejmuje paraliż.
- Zapytam jeszcze raz, czego chcesz? - zapytał Dawid.
- Nie czego tylko kogo. - zadrwił. - Przyszedłem po naszą pszczółkę.
Kiedy to usłyszałam poczułam jak nogi uginają się pode mną, aby utrzymać równowagę zacisnęłam ręce na dole pleców Dawida, trzymając kurczowo jego bluzę. Chłopak sięgnął ręką do tyłu i zacisnął rękę na jednej z moich dłoni.
- Daruj sobie i wyjdź.
- Na tyle Cię stać? No dalej Dawid.
- Dobrze ci radzę, nie pozwolę jej skrzywdzić. - powiedział pewnie.
- To co tak stoisz z tym pistoletem? Dalej, strzelaj. - krzyknął. Dawid przeszedł z nogi na nogę nie spuszczając spluwy z tajemniczego chłopaka.
- No co boisz się? Zapomniałeś jak to się robi? No dalej chłopaku, obydwoje wiemy, że to nie twój pierwszy raz. - powiedział niewzruszony. - aaaj nie chcesz tego robić na oczach swojej dziewczyny? - popatrzył na mnie udając współczucie. - trzymasz przy sobie taką niewinną istotę, patrz jaka ona jest krucha, po tylu przeżyciach... nie zniszczyła jej prawda? - zapytał.
- Zamknij się. - warknął. - Maja nie słuchaj go. - szepnął do mnie.
- Widzisz do czego doprowadziłeś swoich bliskich. - westchnął sarkazmem. - pomyśleć, że wystarczyłoby przejść do gangu Borysa... ale rozumiem nie chciałeś zdradzić swoich ludzi. Szkoda, że musiałeś robić takie okrutne rzeczy.
- CICHO! - krzyknął Dawid tracąc już cierpliwość. Przymknęłam na chwilę oczy prosząc, aby to się już skończyło.
- Maja jeszcze o niczym nie wie? Chcesz zrobić jej to samo co Klarze? - zapytał, a ja czułam, że tracę powietrze po usłyszeniu imienia rudej. - na prawdę pszczółko nie wiesz o niczym? - skierował się do mnie. - nie powiedziałeś jej pewnie nawet o tym, że Filip i reszta przeszli na naszą stronę. Ale przyznam nie źle owinęła sobie Daniela wokół palca. Na początku chcieliśmy się zemścić na Mateuszu, a później pojawiłeś się ty. Dawid po co męczyć Wrzoska, czemu nie chcesz zrobić tej wymiany? Marcelina za Majkę hmm? Uszczęśliwiłbyś przyjaciela. - powiedział, a ja w tamtym momencie się wyłączyłam.
- Dalej zabij mnie, to kiedyś całkiem dobrze ci szło. - usłyszałam za mgłą.
Z paraliżu obudził mnie strzał.
Czułam jak czyjeś ciało na mnie spada, a przed oczami miałam tylko ciemność.
Kochani dziś krótko, ale zdecydowanie nie miałam czego dodać, albo nawet nie chciałam chcąc aby rozdział skupił się na tym jednym konkretnym wydarzeniu.
Tajemniczy mężczyzna wiele ujawnił, ale nie rozjaśniło się jeszcze do końca, prawda? Mam nadzieję, że udało się wam posklejać choć część wątków.
A JEŻELI CHODZI O DAWIDA - PRZEPRASZAM, WYBACZCIE, MUSIAŁAM.
peace&love
/dreamer535
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top