35. Dziewczyno, otwórz oczy.
Patrzyłam jak Sebastian wychodzi z mojego domu i przysięgam, że gdyby nie Daniel, pobiegłabym za nim i zgodziła się jechać do Warszawy, do Dawida.
Wpatrywałam się w zamknięte już drzwi póki nie zostałam odciągnięta przez Daniela. Odwróciłam się jeszcze raz z lekko uchylonymi ustami. Dziwne, czułam się jakby coś właśnie mnie opuściło, chciałam coś powiedzieć, ale sama nie wiedziałam co, czułam się jakbym miała właśnie ostatnią szansę. Ostatnią szansę na wybiegniecie przez te drzwi i złapanie Wrzoska. Jednak byłam zbyt słaba, z trudem wchodziłam po schodach wiedząc, że on już odjechał i zostawił ze mną poczucie niepokoju i tą cholerną niepewność.
Resztkami sił weszłam do pokoju, czułam, że za chwilę wybuchnę. Nagła potrzeba płaczu targała mną, a ja po prostu nie mogłam, nie mogłam się rozpaść.
Nagle zostałam dociśnięta do drzwi i po chwili poczułam usta Daniela na moich. Tym razem pocałunek był brutalny. Wiedział, że wszystko czego teraz potrzebuję to zapomnienie i pewnego rodzaju ulga. Chciał dobrze, ten pocałunek mówił coś w stylu "Hej ogarnij się, bądź twarda, wyżyj się, poczuj ulgę i zapomnij." Jednak gdy jego usta coraz bardziej napierały na moje, a pocałunek stawał się głębszy ja nie nadążałam co było rzadkie. Nie udało mi się o tym nie myśleć, wręcz przeciwnie, wyłączyłam się i myślałam tylko o słowach Sebastiana. Nagle przez myśl przeszły mi jego zdanie na temat chłopaka.
Wiesz z kim ty się zadajesz?
Nie powiedział ci nic, na prawdę?
Myślę, że powinnaś z nim poważnie pogadać.
On siedzi głęboko w naszym świecie.
Nie ukrywam, że nawet pewnie wiedział, że Dawid będzie na walkach.
Uważaj na niego.
Chłopak oderwał się ode mnie i oparł swoje czoło o moje. Oddychał głęboko i szybko przez co mogłam poczuć jego miętowy oddech zmieszany ze smakiem papierosów.
- Co z Tobą jest? - wydyszał.
Wiesz z kim ty się zadajesz?
- No dalej Majka, hej. - złapał moją talię kierując usta na moją szyję.
Nie powiedział ci nic, na prawdę?
- Rozluźnij się, no. - mówił składając pocałunki wzdłuż mojej szczęki.
Myślę, że powinnaś z nim poważnie pogadać.
- Musimy pogadać. - powiedziałam.
- Skarbie to może zaczekać. Teraz...
- nie. - przerwałam mu. - teraz musimy pogadać.
- dobra - westchnął odrywając się ode mnie. - to co on od ciebie chciał? Co ci mówił? - zapytał odchodząc i opierając się o moje biurko.
- pozwól, że to ja będę zadawać ci pytania. - powiedziałam pewnie.
Popatrzył na mnie z zaskoczoną miną, ale kiwnął bym mówiła dalej.
On siedzi głęboko w naszym świecie.
- kim ty w ogóle jesteś? - wyszeptałam zamyślona.
- o co ci chodzi? - zapytał.
- co cie łączy z walkami, jak tam trafiłeś?
- nie powinniśmy o tym gadać - odchrząknął.
- Powinniśmy i to właśnie teraz - podniosłam głos.
- byłem wtedy smarkaczem, raz zwiałem z domu - powiedział. - trafiłem tam przypadkowo i zostałem stałym bywalcem... byłem zagubiony, pewien człowiek to zauważył i wprowadził mnie w to wszystko. Okazało się, że jest szefem gangu, a ja... ja stałem się jego członkiem.
Nie ukrywam, że pewnie wiedział, że Dawid będzie na walkach.
- czyli wiedziałeś, że Dawid będzie na walkach? - zapytałam.
- nie, nic nie wiedziałem o Dawidzie. Może to dlatego, że jakiś czas temu jakby przestałem wykonywać ich polecenia. Należałem, należę do gangu, który Dawid pokonał w tamtą noc, choć jakby zerwałem z nimi kontakt.
- Czekaj... czy ci ludzie.
- tak ci ludzie, którzy włamali ci się do domu, których widziałaś na walkach są z mojego gangu, znam ich.
Uważaj na niego.
- co?! O czym ty mówisz, czemu chciałeś mnie przed nimi bronić?
- wiedziałem, że mój szef chciał cię mieć, po tej sytuacji z Dawidem już wiem czemu.
- skąd ty o tym wiedziałeś? Ponoć nic ci nie mówili, bo zerwałeś z nimi kontakt!
- bo to ja miałem sprowadzić cię do niego. - westchnął - pamiętasz jak przeniosłem się do waszej szkoły? Co ci wtedy mówiłem? Miałem doskonały plan, ale poznałem cię trochę, zobaczyłem, że coś jest u ciebie nie tak. Miałem być twoim koszmarem, ale już ktoś nim był, a ja nie mogłem na to patrzeć. Wiedziałem, że jeżeli nie wykonam zadania zrobi to ktoś inny dlatego tak cię pilnowałem. Nie wiesz co on dla ciebie planował...
- wyjdź. -powiedziałam.
- co? Majka wytłumaczyłem ci przecież wszystko.
- w tej chwili wyjdź i zostaw mnie w spokoju.
Chłopak wstał i wolnym krokiem szedł do drzwi. Odepchnęłam się od ściany i pchałam jego ramie przez co szybciej się go pozbyłam.
- Maja.
- nie dzwoń, nie pisz, nie odzywaj się do mnie, nie przychodź, zajmij się sobą. - przerwałam mu.
Zatrzasnęłam drzwi i osunęłam się po nich wypuszczając powietrze. Nie wiem kiedy z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Wrzosek miał rację. Przez prawie pół roku zadawałam się z człowiekiem, który miał mnie uprowadzić? Czyli jego szef porwał Marcelinę... mnie tez chciał porwać? Z tego co wiem ta dziewczyna zniknęła kilka lat temu...
Głowa pękała mi od nadmiadu informacji, to zbyt dużo jak na jeden dzień.
*perspektywa Sebastiana*
- Wrzosek minęły prawie dwa tygodnie od twojej wizyty w Gorzowie. Nic na niego nie działa? Nie udało się? - Igor zapytał po kolejnym napadzie Dawida. Tym razem było to po koncercie. To znaczy Dawid skończył wcześniej koncert...
- Nic nie zdziałałem. - westchnąłem rozpaczliwie.
- Stary on się kończy. Nie mogę patrzeć jak tracimy go z każdym kolejnym dniem...
Jego telefon zawibrował przez co zwrócił na niego uwagę.
- patrz. - podsunął mi urządzenie, na którym był profil Dawida.
Były tam dwa najnowsze posty.
"Kochani przepraszam za przerwanie koncertu, od jakiegoś czasu gorzej się czuję, w pewnym momęcie nie widziałem nic prócz zlewających się świateł"
No tak, zasłabł na backstage. Kiedy odzyskał siły zaczął wariować, był zły przez to, że zawiódł fanów. Spojrzałem na kolejny tweet.
"Każda z nich ma w sobie coś, co przypomina mi Ciebie. Powoli wariuję"
- To chodzi o Majkę, prawda? - kiwnąłem głową. - chyba czas do niej pojechać, oni muszą się pogodzić, potrzebują się.
- tak tylko jest problem. - westchnąłem drapiąc się w tył głowy. - już u niej byłem.
- co?!
- no tak, powiedziałem jej o tym, że Dawid robi to dla mnie by odzyskać Marcelinę.
- możemy już jechać? - przerwał nam Dawid wsiadając do busa. - Mam już dość tego dnia. - Za 5 minut wyjeżdżamy, kierowca poszedł coś załatwić. - powiedział Igor.
Dawid jak zawsze poszedł na tyły i położył się na fotelach nie zwracając na nic uwagi. - Spróbuję jutro do niej napisać. - mruknął Igor tak żebym tylko ja to usłyszał.
- spróbuj, może akurat. - westchnąłem i opałem na fotel przymykając oczy.
*perspektywa Majki*
- Kochanie nie możesz tutaj siedzieć całe życie. - moja mama westchnęła, kiedy przyniosła mi kakao i kanapki.
- Nikt mi nie zabroni - powiedziałam poprawiając się na poduszkach i szczelniej okrywając się kocem.
- idę za chwilę do pracy, jakbyś chciała hmm jechać do Warszawy to się zgadzam. - powiedziała tak jak zwykła to mówić od nagłych odwiedzin Wrzoska.
- Przykro mi mamo. - powiedziałam na co westchnęła.
- trzymaj się córcia. - pocałowała mnie w czoło i udała się w kierunku schodów.
Kiedy usłyszałam, że opuściła dom wstałam i zwinęłam schody po czym zamknęłam je na kłódkę. Tak, odkąd wyrzuciłam Daniela z mojego domu, siedzę na poddaszu. To miejsce nie wywołuje u mnie już tak silnych emocji, a tutaj jakoś czuję się lepiej, bezpieczniej.
Od tego czasu mama jest moim największym oparciem, to w jej ramię mogłam się wypłakać. Nie pytała o nic, ja też jej o niczym nie mówiłam, nie chciałam jej martwić.
Jedząc kanapkę poczułam lekkie wibracje obok mnie, szukałam ręką ich źródła aż nie natrafiłam na mój telefon. Nie wiem co moja mama kombinowała, ale wiem, że nie używałam go ponad tydzień, a dziś musiała mi go podrzucić. To co zobaczyłam na ekranie przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Kilkaset nieodczytanych wiadomości, maili, powiadomień. Weszłam w wiadomości, a ostatni sms, który do mnie przyszedł był od Igora. Szczerze nigdy nie spodziewałam się, że Pilewicz do mnie napisze, nie w tej sprawie.
Igor Pilewicz: Majka nie wierzę w to co robię, ale potrzebujemy cię. Dawid cię potrzebuje, on się wykańcza, z tego co słyszałem z tobą też nie jest kolorowo. Dziewczyno otwórz oczy i skończ niszczyć siebie i Dawida.
Jest z nim aż tak źle? Ale niby czemu, przecież jest dorosły, ma fanów, przyjaciół, a ja jestem tylko... właściwie kim ja dla niego jestem?
W wiadomościach widziałam same nieznane nazwiska, po przeczytaniu kilku okazało się, że to fani Dawida. Dostałam od nich mnóstwo screenów postów Dawida o dowodzie, że to o mnie w tym wszystkim chodzi. Jedni błagali o to bym to naprawiła, wiadomości drugich wręcz ociekały nienawiścią z powodu tego, że zniszczyłam im idola. Jednak najbardziej poruszyła mnie jedna wiadomość:
"Hej Majka. Nie wiem czy mnie pamiętasz... to ja wykrzyczałam ci w twarz przed koncertem, że zniszczyłaś Dawida. Trudno przyznać mi się do błędu, ale źle sądziłam. Nie zniszczyłaś go, ty go od siebie uzależniłaś. Dawid stracił dla Ciebie głowę, a ja po prostu chyba byłam zazdrosna. Nie wiem co się z wami stało, ale od momentu kiedy pojechałaś do siebie jest coraz gorzej. Zauważyliśmy, że już się nie spotykacie, a kiedy Dawid widzi dziewczyny podobne do ciebie traci panowanie nad sobą. Proszę Maja zrób coś... w tobie ostatnia nadzieja. Nie możemy patrzeć jak z każdym dniem coraz bardziej tracimy idola.
Przepraszam za to co wtedy powiedziałam, teraz już wiem, że nie lecisz tylko na sławę i pieniądze. Błagam niech wszystko wróci do normy."
Otarłam pojedyncze łzy spływające po moich policzkach, wstałam i udałam się do mojego pokoju. W trakcie sprawdzania godziny najbliższego pociągu do Warszawy zdążyłam się ubrać. Nałożyłam na siebie białe spodnie z dziurami na kolanach, czarną bluzę z małym znaczkiem nike po boku i czarne vansy. Wzięłam małą torbę i spakowałam kilka par spodni, bluzek i bluz wiedząc, że trochę ubrań zostawiłam u Dawida.
Ubrałam moją kurtkę moro i szarą czapkę, ponieważ mamy koniec marca i nie jest jeszcze wcale ciepło. Zarzuciłam torbę na ramie upewniając się o której mam pociąg i pośpiesznie wyszłam z domu jeżeli chciałam zdążyć.
Nie wiem skąd ta decyzja i ta determinacja, ale w ekspresowym tempie znalazłam się na dworcu kupując bilet i dosłownie w ostatnich minutach do odjazdu wsiadłam do pociągu. Zajęłam miejsce przy oknie i wyciągnęłam telefon aby poinformować mamę, że jednak stało się, jadę do Warszawy. Odetchnęłam kiedy pociąg ruszył, gdybym nie zdążyła na ten następny miałam za 3 godziny, a przez ten czas zdążyłabym się rozmyśleć i wrócić do oglądania filmów na poddaszu. Włożyłam słuchawki do uszu, czeka mnie 5 godzinna podróż, więc bez opóźnień powinnam być o 23 w Warszawie. Z ciekawości zaczęłam czytać wiadomości i przeglądać twittera Dawida. Do oczu napłynęły mi łzy, jak ja mogłam tak długo milczeć? Zobaczyłam ostatnio dodane przez niego zdjęcie, zasmucił mnie widok jego wygasłych oczu, które zawsze promieniały, o uśmiechu nie mam co dużo do gadania, bo w ogóle go nie było, konciki kego ust były zwrócone ku dołowi. Ktoś może pomyśleć "poważny pan Kwiatkowski" tsaa...
Zaczęłam szperać w internecie i znalazłam kilka artykułów o zachowaniu Dawida. Czemu ja nie widziałam tego wcześniej? Czemu wcześniej nie patrzyłam co u niego? Media postawiły Dawida w bardzo złym świetle - imprezowicz, alkocholik, ćpun. Oczywiście wszystko udowodnili zdjęciami Dawida pod klubami i fotografiami jego sylwetki, natrafiłam nawet na zdjęcia gdzie widać było jego zapłakane oczy co łamało mi serce. Wyrządziłam tyle szkód, teraz to ja powinnam przepraszać Dawida...
W sumie nadal zastanawiało mnie to czemu z tego powodu życie nas obojga się kruszy. Przecież kiedyś się nie znaliśmy i jakoś każde z nas dawało radę.
Więc, czym my jesteśmy?
Czy przyjaciół łączy właśnie taka więź?
Co najważniejsze, czy zdołam kiedyś przyznać sama przed sobą co czuję do tego chłopaka?
Siedziałam z niecierpliwością wiercąc się na siedzeniu, była już 23 i oczywiście pociąg ma opuźnienie. Przez ten czas zdążyłam przesłuchać moją ulubioną playliste dwa razy i zdrzemnąć się. Na prawdę mam już dość siedzenia tutaj i najchętniej rzuciłabym się na łóżko.
Po godzinie bezsensownego wpatrywania się w okno dojechałam na dworzec głowny Warszawy. Jak zawsze ludzie z niewiadomo jakich powodów zaczeli się śpieszyć, każdy idąc w swoją stronę. Wysiadłam z pociągu szczęśliwa, że najgorsze mam za sobą. Przez chwile szłam w nieznanym mi kierunku żeby na spokojnie zadzwonić do Wrzoska. Kiedy znalazłam się w odludnionym miejscu wyciągnęłam telefon i cholera został mi 1% bateri. Spanikowana zaczęłam szukać w torbie powerbanka, bo spakowałam go przecież...
- no pięknie. - wymamrotałam pod nosem i odblokowałam telefon. Mam mało czasu, muszę się streszczać. Wybrałam numer Sebastiana, przyłożyłam telefon do ucha i jedyne co usłyszałam to jeden sygnał, po czym telefon mi padł.
- nie. - wydusiłam. Nie mam pojęcia, w którą stronę iść, nie wiem nawet na jakiej ulicy mieszka Dawid, nie znam Warszawy... nie zapytam nikogo o pożyczenie telefonu, bo nawet nie znam do nich numeru, jedyne wyjście to podładowanie telefonu w galerii jutro rano. Cała noc w tym mieście, pięknie. Przerażona udałam się w przeciwnym kierunku od centrum, może trafię na coś co przypomni mi drogę do domu Dawida lub Wrzoska...
Czemu nie pomyślałam o tym żeby zadzwonić do kogokolwiek wcześniej lub odpisać Igorowi od razu... Czemu nie wpadłam na pomysł kontrowania poziomu baterii?
Błądziłam po Warszawie tracąc nadzieje na cokolwiek, ręce drzały mi z zimna, a w oczach powoli zbierały się łzy. Trafiłam na jakąś niebezpieczną okolicę, albo po prostu mi się tak zdaje, bo kiedy jest ciemno, a ja jestem sama moje zmysły się wyostrzają, a każdy mijany mężczyzna jest potencjalnym mordercą. Moje powieki stawały się coraz cięższe, a ja walczyłam ze snem. Jednak kiedy usłyszałam krzyk i głuche uderzenia od razu oprzytomniałam.
To wcale nie musi być w moim pobliżu.
To mogła być moja chora wyobraźnia.
To mogło mi się przesłyszeć.
Z każdym krokiem coraz mniej pewniej szłam. Co mnie podkusiło żeby opuszczać centrum i chodzić po Warszawie?
Przechodząc obok budynków odwróciłam głowę w kierunku uliczki pomiędzy nimi. Stanęłam jak wryta widząc tam kilka męskich sylwetek kopiących jakiegoś człowieka. Jeden z nich miał broń celując w niego, a drugi na moje nieszczęście odwrócił się w moim kierunku. Niczym nie wyróżniał się od pozostalych, którzy byli ubrani w czarne rurki i jakieś bluzy z kapturami. Nogi mi zmiękły, a puls momentalnie przyśpieszył. Chłopak zatrzymał dłonią kolege, który celował w kierunku leżącego mówiąc mu coś. Porozumiał się z nim skinieniem głowy i po chwili ruszył w moją stronę. W tamtej chwili włączyło mi się w głowie czerwone światło i naładowana nagłym dopływem adrenaliny zaczęłam biec. Nie odwracałam się za siebie, nie wiedziałam czy chłopak dalej mnie gonił, nie wiedziałam jak blisko mnie jest. Słyszałam tylko swoje kroki i przyśpieszony oddech. Skręciłam za budynek i biegłam na oślep skręcając w mniejsze uliczki. W pewnym momencie słysząc stłumioną muzykę stwierdziłam, że jestem na tyłach jakiegoś klubu. Teraz sprawa jest prosta, muszę po prostu wejść tylnymi drzwiami i będę bezpieczna. Jednak opadłam nieco z sił i mój bieg zmienił się w trucht. Obróciłam się żeby zobaczyć, że nikogo za mną nie ma. Czując ulgę po zgubieniu nieznajomego wykończonym krokiem podążyłam szukając drzwi do klubu. Kiedy już je zobaczyłam udałam się w ich stronę, ku mojemu szczęściu ktoś wychodził dzięki czemu mogłam się tam dostać, bo klamka była tylko na wewnętrznej stronie.
- zaraz, zaraz. - mężczyzna zatrzymał mnie przytrzymując moje ramię. Zamarłam na jego głos. - gdzie się tak śpieszysz kochaniutka? - szarpnął mnie przyciskając do ściany, a ja wydałam z siebie bolesny jęk. - o tak, będziesz jęczeć jeszcze głośniej. - ściągnął mi kaptur i na chwile zatrzymał swoje ruchy. Popatrzył na mnie, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. - ooo my się chyba znamy, co? W końcu dokończę to co zostało mi przerwane tamtej nocy. Już cię nikt nie obroni Maju.
- Tom, proszę. - powiedziałam rozpaczliwie.
- Prosisz mnie żebym cię pieprzył? Cierpliwości pszczółko, obiecuję nie zapomnisz tej nocy.
Próbowałam się wyrwać lecz tylko pogorszyłam sytuację. Po chwili poczułam mój piekący policzek od uderzenia. Moja torba z głuchym odgłosem spadła na ziemię, a wraz z nią moja kurtka i czapka. Poczułam jego usta przy moich i od razu poczułam wstrent. Jego dłonie znalazły się pod moją bluzą, a ja tak bardzo chciałam zapaść się pod ziemię. Nie wiedziałam, że aż tak pożałuję wyjazdu do Warszawy.
Po chwili poczułam zimno, a moja bluza została ściągnięta przez głowę i rzucona gdzieś. Typ przyssał się do mojej szyi łapiąc moje piersi na co przerażona krzyknęłam. Łzy zaczęły ciurkiem spływać po moich policzkach zamazując mi obraz. Czułam, że osówam się na ziemie jednak szybko zostałam dociśnięta do zimnej ściany. Poczułam jak mocno docisnął swoje krocze do mojego na co znowu krzyknęłam. Pociągnął mnie za włosy podnosząc moją głowę do góry. Zaczął całować moje usta schodząc rękami w dół, wsuwając je pod moje spodnie i łapiąc mój tyłek. To co się za chwile stanie uderzyło we mnie, a ja byłam przerażona tym faktem. Jego ręce powędrowały do mojego zamka, rozpiął go i zsunął moje spodnie na wysokość kolan. Zjeżdżał pocałunkami coraz niżej. Kiedy był już pod moim pępkiem nagle wstał i odsunął się tak żeby na mnie spojrzeć.
- na kolana - powiedział.
- nie! - krzyknęłam rozpaczliwie przez co zostałam spoliczkowana i pociągnięta do dołu. Sięgnął do swojego rozporka, a ja zaczęłam dosłownie wyć ze strachu i obrzydzenia. Negle jego ręka przestała trzymać moje ramie, a on znalazł się kilka metrów obok mnie.
To ten chłopak. Rzucił się na niego i zaczął okładać go pięściami. Po chwili dolecieli dwaj mężczyźni z jego grupki. Podbiegli do mnie na co od razu skuliłam się płacząc. Nie słyszałam nic, tylko mój płacz. Próbowali mi pomóc, ale ja ich odpychałam. Czułam się wstrętnie. Spojrzałam na mojego obrońce, który siedział okrakiem na moim niedoszłym gwałcicielu z pistoletem przy jego szyi. Wydałam z siebie przerażony dźwięk na ten widok, a chłopak od razu skupił uwagę na mnie. Schował pistolet i wstał ostatni raz kopiąc Tomka. Kiwnął na swoich kumpli, którzy podeszli w kierunku leżącego, a sam podszedł do mnie. Podsunęłam kolana do brody, a kiedy tylko chciał mnie dotknąć krzyczałam odpychając go.
- Majka, Majka jesteś bezpieczna. - usłyszałam jakby za mgłą. - Majka to ja, Dawid, spokojnie kochanie.
*Oczami Dawida*
Zgubiłem dziewczynę, która przede mną uciekała i podążałem ślepo przed siebie. Nagle usłyszałem krzyk, który zmroził mi krew w żyłach. To Majka.
- SEBASTIAN, IGOR CHODŹCIE TUTAJ! - krzyknąłem machając na chłopaków i pobiegłem w strone odgłosów.
Kiedy skręciłem w kolejną uliczkę i zobaczyłem tego oblecha z Majką straciłem panowanie. Podbiegłem wprost na niego, odrzuciłem go na bok i zacząłem okładać go pięściami.
- Zabije cie, tym razem to nie ujdzie ci na sucho! - krzyczałem.
Wyciągnąłem pistolet i przyłożyłem mu do dołu brody.
- Dawid nie! - usłyszałem krzyk Igora, ktory nie zatrzymał moich ruchów. Dopiero po usłyszeniu rozpaczliwego glosu Majki odwróciłem głowę w jej stronę. Zagotowało się we mnie na ten widok. Schowałem broń, wstałam i podbiegłem do dziewczyny. Była w szoku. Jej ciało było w fatalnym stanie, chciałem do niej podejść, ale odpychała mnie krzycząc coraz bardziej.
- Majka. - powiedziałem łapiąc ją za ręce, które szybko wyrwała. - Majka, Majka - krzyknąłem, na co dziewczyna zamarła przerażona. - jesteś bezpieczna. - pokonując jej opór złapałem jej chudziudkie i wykończone ciało. Kręciła się próbując wyrwać na marnę, ponieważ uniemożliwiłem jej to. - Majka to ja, Dawid. Spokojnie, kochanie. - powiedziałem do jej ucha, na co dziewczyna odrobinę się rozluźniła. Potarłem jej plecy pocieszająco i kiedy zobaczyłem, że powoli dochodzi do siebie pociągnąłem ją na kolana i wsunąłem jej spodnie zapinając je. Ściągnąłem swoją grubą bluzę i nałożyłem na jej lodowate ciało.
- Wrzosek weź jej bluzę, kurtkę, czapkę i torbę. - powiedziałem kiedy kumpel pojawił się w moim polu widzenia. Wstałem unosząc wciąż szlochającą Majkę i udałem się w kierunku samochodu. Po 10 minutach byliśmy już wszyscy w pojeździe.
- co ona robiła o tej porze sama w Warszawie. - wyszeptałem zrozpaczony.
- nie wiem stary. - westchnął Igor.
- dzwoniła do mnie. - powiedział Sebastian patrząc na telefon. - czekajcie zadzwinie może ktoś ją okradł, nie możliwe żebym nie słyszał. - powiedział przykładając urządzenie do ucha. Po paru sekundach anulował połączenie. - telefon jej padł. - westchnął.
Popatrzyłem na Majkę, która siedziała na moich kolanach bokiem. Odgarnąłem jej włosy za ucho przez co od razu zadrzała na mój dotyk. Westchnąłem opierając swoje czoło o jej.
- jesteś bezpieczna skarbie, spokojnie. - kołysałem ją lekko.
Po tym jak Igor podwiózł nas pod moje mieszkanie, ja z Wrzoskiem opuściliśmy samochód żegnając się z nim. W drodze ustaliliśmy, że Sebastian zostanie u mnie na noc.
Przyjaciel otworzył mi drzwi abym bezpiecznie wszedł z Majką po czym od razu skierowałem się do sypialni.
Położyłem dziewczyne głaszcząc ją żeby trochę ją uspokoić. Miała otwartą ranę na wardzę, którą chciałem jak najszyciej odkazić.
- Wrzosek wyciągnij z mojej szafy jakąś bluzkę i dresy dla Majki. - poleciłem mu, wiedząc, że czeka mnie trudne zadanie. Kiedy dostałem ubrania poprosiłem żeby wyszedł i przygotował wodę utlenioną z jakimiś wacikani.
Zacząłem powoli rozsuwać bluzę na co dziewczyna od razu zaprotestowała błagając, abym ją zostawił. Schyliłem się delikatnie do jej twarzy i popatrzyłem prosto w jej zapłakane oczy.
- Majka muszę cię przebrać, obiecuje kochanie nic ci nie zrobię. - zapewniłam na co dziewczyna zamknęła oczy przytakując. Sciągnąłem delikatnie moją bluzę i zacząłem odpinać spodnie na co dziewczyna się spieła. Zatrzymałem swoje ruchy na chwile i pogładziłem jej czerwony policzek. Kiedy wyczułem, że lekko się rozluźniła powoli ściągnąłem jej spodnie i skarpetki. Popatrzyłem na jej ciało i westchnąłem. Jej biały biustonosz jak i majtki były zabrudzone. Usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi i zobaczyłem Wrzoska, który stanął w progu widząc, że nie przebrałem jeszcze Majki.
- Rzuć mi to i przynieś mokry ręcznik. - poleciłem i od razu złapałem za gazę i wodę utlenioną, którą przyniósł. Rozlałem ją na materiał i bardzo delikatnie docisnąłem do ust Majki. Dziewczyna syknęła z bólu, a mi serce łamało się na kawałki. Gdybym ją dogonił... po chwili dostałem czymś ciepłym w głowę. Ściągnąłem ręcznik kończąc oczyszczać ranę Mai. Delikatnie przycisnąłem go do jej brzucha i umyłem go, podniosłem dziewczynę tak by siedziała i starannie zmyłem brud z jej pleców. Obmyłem też okokice jej stanika, ramiona i szyję.
- tak bardzo chciałbym zmazać jego dotyk z ciebie. - mruknąłem czując, że do oczu napływają mi łzy.
Kiedy skończyłem odrzuciłem ręcznik na bok. Ubrałem moją bluzkę Majce i uprzednio informując wsunąłem ręce pod nią odczepiając jej stanik i ściągając go.
- Widzisz kochanie, po problemie. - wyszeptałem i naciągnąłem na jej nogi dresy.
Sam szybko wziąłem prysznic nie pozwalając sobie na jakikolwiek relaks wiedząc, że dziewczyna jest sama w pokoju. Po tym jak ubrałem moje dresy do spania udałem się w kierunku sypialni życząc dobrek nocy Sebastianowi. Kiedy wszedłem do pokoju Maja wpatrywała się w sufit pustym wzrokiem, a po jej policzkach ciekły łzy. Zgasiłem światło i szybko wsunąłem się pod kołdrę wsówając rękę pod szyję Majki. Opatuliłem dziewczynę kołdrą i objąłem drugą ręką.
- Postaraj się zasnąć skarbie, dobranoc. - pocałowałem jej czoło, gładząc głowę, która leżała na mojej piersi.
Po 30 minutach Majka zasnęła ze zmęczenia. W końcu miałem ją blisko siebie, w końcu mogłem przytulać ją idąc spać. Jednak co jakiś czas drzała przes sen i szlochała, dlatego musiałem być czujny tej nocy i co chwile gładziłem jej ramię, mówiąc uspokajające słowa.
Strasznie się o nią martwiłem, o nią i jej stan psychiczny po tym zdarzeniu.
Co nakłoniło ją aby przyjechać do Warszawy? To pytanie nurtowało mnie odkąd ją zobaczyłem. Mimo wszystko kamień spadł mi z serca wiedząc, że teraz jest ze mną, a ja nie pozwole jej skrzywdzić.
BAGAM O OPINIE W KOMENTARZACH. NA TEMAT ROZDZIAŁU, OSTATNICH ROZDZIAŁÓW CZY NAWET CAŁEGO OPOWIADANIA. CO WAM SIĘ PODOBA CO NIE, CO WAS ZASKOCZYŁO, SZCZERZE.
NIC INNEGO JAK WASZA OPINIA NIE MOTYWUJE MNIE DO PISANIA DALEJ I POPRAWIANIA NIEKTORYCH RZECZY.
Mam nadzieję, że rozdział nie ssie i nie zawaliłam jeszcze całkiem tego ff.
Co do kolejnego rozdziału pokawi się za najmniej tydzień, ponieważ muszę nadrobić sporo rzeczy po chorobie.
Trzymajcie się i mam nadzieję do następnego!
/dreamer535
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top