23. ...i coś jeszcze.

- Czemu to robisz? - zapytała.

Odpowiedź, która pierwsza nasuneła mi się na język była dla mnie oczywista. Kiedy miałem odpowiedzieć na pytanie, zamarłem, bo dotarło do mnie co na prawdę chcę powiedzieć. To co się działo w mojej głowie jest nie do opisania. Milion myśli, milion wytłumaczeń mojego zachowania. Zaniemówiłem, przerażony spojrzałem na istotkę siedzącą na mnie i po raz pierwszy nie wiedziałem co powiedzieć. Przeskanowałem jej zapłakaną twarz i zatrzymałem się na ustach. Znów mam tak cholerną ochotę ich posmakować. Nie wiem co mną kierowało, powoli się zbliżałem po czym moje usta wylądowały na jej miękkich, niewinnych i delikatnych.

Po raz pierwszy nie wiedziałem co zrobić, jak się zachować. Co stało się z tym kobieciarzem, który zmieniał panienki co noc? Który potrafił oczarować każdą? Co stało się z tym odważnym, pewnym tego co robi chłopakiem? Wystarczyła jedna mała osóbka abym przeżywał wszystko jakby to był pierwszy raz, moje dość duże doświadczenie tak nagle zniknęło. Poruszając niepewnie ustami pogłębiałem pocałunek. Dziewczyna była osłupiała i z początku nie oddawała pocałunku. Nie spanikowałem i nie zaprzestałem swojej czynności. Nagle Majka pewnie oddała pocałunek, a na moje usta wkradł się uśmiech. Dziewczyna wplątała ręce w moje włosy przez co dała mi odwagi na dalsze działanie, pocałunek stał się szybszy, namiętny, ale wciąż zadbałem o to by był delikatny.

To dziwne, ale po raz pierwszy przy takim zbliżeniu wyrażałem tyle uczuć.
Ból, troska, tęsknota, radość i... i coś jeszcze, nie potrafię tego nazwać...

Wszystko poszło w zaponniane, moja przeszłość, poprzednie partnerki, problemy, nic się nie liczylo, tylko ona.

*perspektywa Majki*

Całował tak jakby chciał zapamiętać każdy szczegół.
Jakbyśmy nie mieli się już zobaczyć.
Tak delikatnie, jakby bał się, że coś mi się stanie.
Trzymał mnie w talii tak jakbym miała mu zaraz uciec, zniknąć.
Całował tak jakby chciał mi coś przekazać.

Oderwaliśmy się od siebie po na prawdę długiej chwili. Nie pytałam o nic. On też nic nie mówił. Siedziliśmy patrząc sobie prosto w oczy, jakbyśmy chcieli dotrzeć do ich głębi. Można by stwierdzić, że nikt z nas nie wiedział co powiedzieć, tak jakbyśmy bali się, że coś zepsujemy.

- Nic nie powiesz? - wyszeptałam nie pewnie.
Nic nie powiedział, wpatrywał się we mnie jakby się czegoś przestraszył. To może dziwne, ale widziałam, że chcę coś powiedzieć. Był zagubiony jakby milion myśli przechodziło mu po głowie, a on nie mógł zatrzymać tej jednej.
Ja w sumie też, nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
- Chodźmy spać. - powiedziałam. Mimo, że była 20.00 byłam zmęczona całym dniem.
- Okej, idź weź prysznic pierwsza.
Wstałam z kolan chłopaka i poszłam wziąc prysznic. Kiedy zimne krople wody zetknęły się z moim ciałem poczułam ulgę. Jak zawsze pod prysznicem zaczęłam intensywnie myśleć, ale dziś coś mi nie wychodziło. Miałam w głowie totalną pustkę.
Jednak gdzieś w głębi siebie czułam szczęście i coś co wypełniało mnie całą, ale nie umiem tego nazwać.

Dawid siedział na brzegu łóżka ze spuszczoną głową, widać było, że intensywnie nad czymś myślał. Jednak kiedy mnie zobaczył wstał, uśmiechnął się smutno i wyszedł. Co tu się dzieje?

Leżałam w łóżku, ale nie mogłam zasnąć. Po jakiś 40 minutach wrócił Dawid, z tego co słyszałam robił jeszcze coś na swoim laptopie po czym go odłożył i naciągnął na siebie kołdrę.
- Maja śpisz? - zapytał po pewnym czasie. Nie odpowiedziałam, nawet nie wiem czemu.
Westchnął.
- Wiem, że nie śpisz.
A może jednak śpię? Usłyszałam jak wciaga głośno powietrze.
- Nie odpowiedziałem ci na pytanie... wiesz, sam nie wiem. Po prostu czuję, że tak powinienem zrobić. Chcę ci pomóc, chcę żebyś była szczęśliwa i bezpieczna. Nie wiem co mi dzisiaj odwaliło, po prostu nie mogłem się powstrzymać. Nie wiem co sobie o mnie teraz myślisz, ale mam nadzieje, że to nie zepsuje niczego. Mam nadzieje, że nie jesteś zła... ale Majka chcę żebyś wiedziała, że nie jesteś do niczego zobowiązana. Pozwól, że ci pomogę. Później będziesz mogła odejść, choć nie wiem jak to zniosę. - nie wytrzymałam, odwróciłam się i wtuliłam się w chłopaka.
- Skąd ten pomysł, że miałabym odejść? Czemu myślisz, że jestem zła? Dawid chcę Cię mieć przy sobie jak najdłużej.
- Nie wiem, po prostu myślałem, że...
- nie myśl już dzisiaj, chodźmy spać. - przerwałam mu.
- okej, dobranoc - westchnął.
- dobranoc.
Myślałam jeszcze trochę o wszystkim i coraz bardziej uświadamiałam sobie, że właśnie jestem w ramionach osoby, która z każdą chwilą staje się dla mnie ważniejsza.

*Perspektywa Dawida*

Wstałem wcześniej i wyszedłem z łóżka tak aby nie budzić Majki.
Miałem parę spraw do omówienia z Wrzoskiem, między innymi następne raty i bezpieczeństwo Majki. Na co ja się pisałem, czemu teraz muszę tak słono płacić za swoje błędy...
Kumpel przyszedł do mnie po tym jak zjadłem śniadanie.
- Stary wczoraj byłem u Pilewicza, myślałem, że zabije mnie na wejściu.
- aż tak źle?
- Tak.
- słuchaj Sebastian, możecie jechać sami im zapłacić?
- Tak, ale wiesz, że mogą coś podejrzewać. Przecież Majka najwyżej zostanie z Sarą.
- Wiem, ale zdecydowałem, że wcześniej pojadę do Gorzowa. Tak będzie najlepiej.
- W sumie dobry pomysł.
- Niech to się w końcu skończy...
- A co ja mam powiedzieć Dawid? Tak cholernie mi jej brakuje...
- Wrzosek, ej zrobię wdzystko żeby ten koszmar się skończył, ale najpierw muszę wiedzieć co mam zrobić. Igor nic nie mówił? Nie mają czegoś?
- Nic. Skubańce dobrze się kryją.
- słuchaj Maja wyjedzie, kiedy upewnie się, że nic jej nie grozi zacznę działać. I uwierz gówno mnie obchodzi czy to ryzykowne czy nie.
- Dawid nie dasz sam rady.
- Kto powiedział, że sam?
Przyjaciel patrzył na mnie z pytającą miną.
- Pomożesz mi chyba odzyskać Marcelinę? Poza tym Bruno wisi mi przysługę.
- stary chcesz do tego wracać?! Nie pozwolę ci na to.
- Wrzosek postanowione.
- stary wpakujesz się w większe problemy.
- wiem co robię.
- hej Wrzosek. - usłyszałem głos Majki i to zakończyło naszą konwersacje. W sumie dobrze, bo postawiłem na swoim.
- Cześć Majka- przyjeciel przywitał się.
Poczułem jak ktoś uwiesza się na mnie i kładzie głowę na moim ramieniu.
- Jak się spało? - usłyszałem głos dziewczyny.
- Wyjątkowo dobrze. - wspomniałem, że przez gest dziewczyny szczerzyłem się jak głupi? Jednocześnie byłem miło zaskoczony.
- zjadłabym coś. - powiedziała siadając obok nas.
- ooo dobry pomysł - wtrącił Wrzosek. - Dawid zrób śniadanie.
- czemu ja? - zapytalem oburzony.
- ty jesteś gospodarzem domu.
Westchnąłem i wstałem kierując się do kuchni.
- jajecznica może być?! - krzyknąłem patrząc na zawartość mojej lodówki.
W odpowiedzi dostałem ich uradowane "tak!"
Zaniosłem posiłek przyjaciołom, Majce nie dawałem dużo, miałem nadzieje, że zje. Mimo tego, że dziewczyna na początku była przerażona, zjadła wszystko. Poczułem wielką ulgę, na prawdę. Jeśli tak dalej będzie Majka na nowy rok będzie już normanie jeść. Chyba, że będą komplikacje...
- Majka...
- tak?
- pomożesz mi się spakować?
- jasne , jedziesz gdzieś? - posmutniała.
- nie jadę, tylko jedziemy. - uśmiechnąłem się. - jedziemy do Gorzowa!
- coo... że już? Teraz?
- no tak, stęskniłem się, poznasz moją rodzinę i przyjaciół, będzie fajnie.
- no dobra. - wzruszyła ramionami - to idę się ubierać.
Pożegnałem się z Wrzoskiem i zacząłem się powoli pakować. Przy pomocy Majki sprawnie mi to poszło i po godzinie byliśmy już w samochodzie z Weedym.
- Majka co ty taka przygaszona jesteś? Od kiedy powiedziałem, że jedziemy mało się odzywasz.
Dziewczyna westchnęła.
- Po prostu dziwnie się czuję, co jeśli twoja rodzina lub znajomi mnie nie polubią?
- Naprawdę o to się martwisz? - zaśmiałem się. - Moja rodzina zaakceptuje wszystko jeśli tylko jestem szczęśliwy, a moi znajomi to na prawdę równe ziomki, szybko ich polubisz. Po za tym jesteś moją przyjaciółką, nie będą patrzyli na ciebie jak na potencjalną psychowankę. - zaśmiała się na ostatnie stwierdzenie.
Złapałem ją za rękę, która spoczywała na jej udzie. - będzie dobrze, zobaczysz. - posłałem jej jeden z moich najszczerszuch uśmiechów.
- a jeśli mnie odrzucą? Wiesz, że nie codziennie ma się doczynienia z osobami, które są uzależnione od cięcia swojego ciała i głodzenia się. - wypowiedziała na jednym wdechu. Wtedy uświadomiłem sobie, że zapomniałem o ważnej rzeczy, zapomniałem o jej nadgarstkach. Dziewczyna dobrze się kryła nosząc bluzy, a teraz przyznała się do wszystkiego. Zacisnąłem mocniej rękę, przez co się trochę spięła.
- niedługo z tego wyjdziesz, a oni nie mają w zwyczaju oceniać po takich rzeczach. Z resztą nikt nie musi wiedzieć, hm? - wysłałem jej pocieszający uśmiech.
- trzymam cię za słowo. - zaśmiała się.
- okej zejdźmy na inny temat, ale nie myśl, że to nas ominie. Po prostu nie chcę prowadzić ważnych rozmów za kółkiem.
- okej - westchnęła.
Rozmawialiśmy o błachych rzeczach, o dawnych czasach, o imprezach, o gwiazdach, o wszystkim.
Kiedy wyczerpaliśmy tematy lub po prostu byliśmy zmęczeni rozmawianiem jechaliśmy w ciszy, ale nie tej krępującej, po prostu było nam tak dobrze. W pewnym momencie w radiu leciała jakaś piosenka i zacząłem ją nucić. Zdziwiłem się, że znam jej słowa, ale tak to już jest z piosenkami puszczanymi w radiu, osłuchasz się nawet nie wiesz kiedy, nie znasz artysty ani tytułu, ale i tak śpiewasz.
- Śpiewaj głośnieeej. - wymruczała Majka, która już prawie zasypiała.
- Po co? - zaśmiałem się.
- Lubię jak śpiewasz, jesteś wtedy taki beztroski i skupiony na słowach piosenki. Nic innego się nie liczy. Po za tym będę miała bezpłatny koncert. - prychnęła. - no dalej, czekaj gdzie masz płyty?
Wskazałem jej schowek przed nią który otworzyła i wyciągnęła POP&ROLL.
- no teraz możesz śpiewać.
- w pudełku powinna być druga płyta, włóż tą drugą, ona jest z samym podkładem.
- okej - uśmiechnęła się.
Przez resztę drogi śpiewałem, specjalnie dla Majki. Zaczęło się na mojej płycie, później na płytach innych artystów.
Trzymałem ją za rękę i po raz pierwszy czułem się tak szczęśliwy śpiewając komuś.
Co ona ze mną robi?

Hej kochani!
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale mam dużo nauki. Myślę, że już od następnego tygodnia rozdziały beda pojawiały się czesciej.
Podobało się? Dla mnie to jeden ze słabszych rozdziałów, ale idk, bo wy zawsze twierdzicie inaczej 😂
Do następnego xx
/dreamer535

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top