22. Masz nawrót, to normalne.

Ważna notka pod rozdziałem.

Majka leżała pod ścianą, była zakrwawiona. Trzymała w dłoniach bandaż, ktorym próbowała zakryć rany, ale była za słaba. Szybko do niej podbiegłem i wyrwałem opatrunek z jej rąk. Widząc, że tętnica nie została przecięta lekko się uspokoiłem i zawinąłem nadgarstek Mai. Podciągnąłem dziewczynę do góry i posadziłem ją na wannie.
- Se... Sebastian dam, ja dam radę sama. - wymruczała ledwo zrozumiale.
Nie odezwałem się po prostu wziąłem dziewczynę na ręce i zaniosłem do jej łóżka.
Otworzyłem okno aby świeże powietrze wypełniło pokój. Usiadłem obok Majki, oparłem ją o swój tors i owinąłem ją ramieniem. Dziewczyna automatycznie zaczęła szlochać.
- Jjja, jja nie chcia, nie chciałam.
- Uspokój się Maja i postaraj się zasnąc, jesteś osłabiona.
- Przepraszam. - wyszeptała i bardziej się we mnie wtuliła.
Leżałem gładząc jej włosy zastanawiając się co teraz powinienem zrobić, jak zareagować. Jestem na nią cholernie zły, ale wiem, że ona teraz potrzebuje wsparcia. Jasne, mógłbym ją zawieść do szpitala w takim stanie, jednak to narobiłoby jej dużych problemów. Zamkneliby ją w psychiatryku, a to na pewno nie pomoże, nie jej.

Mam nadzieję, że zdołamy z Dawidem jej pomóc.

*Perspektywa Mai*

Obudziłam się czując silny ból nadgarstków, jednak coś sprawiło, że ten poranek różnił się od innych. Kiedy oprzytomniałam zdałam sobie sprawę, że jestem wtuloma we Wrzoska. Lekko podniosłam się z chłopaka, lecz jego uścisk był zbyt mocny. Próbowałam delikatnie się wyplątać przez co go obudziłam.
- Przepraszam nie chciałam cię budzić.
- Która godzina?
- Nie wiem, dopiero wstałam. - chłopak westchnął i popatrzył na swój telefon.
- Dziewiąta. - powiedział bez jakich kolwiek emocji po czym wstał i opuścił pokój.
Wypuściłam głośno powietrze i opadłam plecami na łóżko. Podniosłam obie ręce na wysokość moich oczu, miałam na nich świerze bandaże. Na półce obok łóżka spostrzegłam 4 zakrwawione, Wrzosek musiał zmieniać mi je w nocy. Na prawdę nie wiem jak mu się odwdzięczę, gdyby nie on wykrwawiłabym się. Jednak teraz jest na mnie zły, nie dziwię się, nie powinnam tego robić.
Po chwili drzwi otworzyły się, a w nich pojawił się Sebastian. Potrzedł do mnie z tacą wypełnioną kanapkami, dwoma herbatami i jogurtem po czym ją przede mną postawił, siadając na łóżku.
Widząc tyle jedzenia mimowolnie skrzywiłam się. Chlopak westchnął i złapał za jogurt.
- wiedziałem, że tak będzie... Maja zjedz chociaż jogurt.

*Perspektywa Wrzoska*

Kiedy zobaczyłem przestraszony wzrok Mai od razu zaoferowałem jej jogurt. Stwierdziłem, że nie będę wpychał jej jedzenia na siłę, bo to nic nie da. Cierpliwie, małymi kroczkami trzeba zacząć przyzwyczajać Maje do jedzenia.
Teraz siedziałem na przeciwko niej i bacznie obserwowałem jak próbowała przełknąć choć trochę jogurtu. To najsmutniejszy widok na świecie widzieć odobę, której czułeś przed chwilą wszystkie kości męczącą się zjedzeniem łyżki małokalorycznego posiłku. To straszne, przecież jedzenie jest takie dobre.
Po trzech łyżkach dziewczyna odlożyła jogurt.
- Przepraszam Wrzosek, nie mogę. - powiedziała z zaszklonymi oczami.
Złapałem ją za rękę i popatrzyłem w jej brązowe tęczówki.
- Dobrze, że zjadłaś chociaż tyle. Bądż cierpliwa i walcz z tym, wiem, że jesteś silna i za niedługo zjesz całe opakowanie. Daj sobie czas.
- Dziękuję Ci na prawdę.
- Majkaaaa... czemu ty to zrobiłaś, wczoraj? - niepwenie zapytałem.
- Po prostu... czuję się winna, że Dawid jest w szpitalu. Jestem też zła na siebie i.. ugh.
- Dobra, nie tłumacz się mi. Dam ci spokój, bo wiem, że będziesz musiała porozmawiać z Dawidem. Widzę, że trudno ci o tym rozmawiać.
- Wrzosek możesz nie mówić Dawidowi o tym co wczoraj się stało? - zapytała błagalnym tonem.
- No nie wiem. - westchnąłem.
- Wrzosek boję się, że znów dostanie napadu. Znów przeze mnie.
- Dobra, masz rację. Tylko wiedz, że i tak zobaczy twoje nadgarstki.
- Tak, wiem... - powiedziała łamiącym się głosem.
- Chodź tu do mnie. - rozłożyłem ręce i przytuliłem dziewczynę. - będzie dobrze Majka, pomożemy ci.
- Nie musicie. Nie jest ze mną aż źle.
- Zaufaj mi, martwimy się o ciebie. Z każdym dniem giniesz w oczach coraz bardziej. Nie wypuszcze cię z Warszawy póki nie będziesz znów tą zdrową, roześmianą Majką.
- powodzenia. - westchnęła

Po tym jak porozmawialiśmy, a ja zjadłem śniadanie poszliśmy się ogarnąć. Przebrałem się w czyste ciuchy, które zdążyłem zgarnąć wybiegając z mieszkania i czekam na Maję. Cały czas myślę o niej i o tym jak jej pomóc. Po rozmowie z dziewczyną widze, że nie jest świadoma swojego stanu. Martwi mnie to, anoreksja ją wykańcza... ciekawi mnie też gdzie mają oczy ludzie, z którymi ostatnio spędzała czas, nauczyciele...

Po krótkim czasie Majka była gotowa i mogliśmy jechać. Kiedy dziewczyna wdiadała do auta spakowałem jej walizkę. Jadąc w kierunku szpitala w samochodzie panowała cisza zakłócona radiem. Nie było niezręcznie, po prostu ta cisza była nam potrzebna, kiedy wróci Kwiat możemy zapomnieć o spokoju.
-Jesteśmy na miejscu, poczekaj w samochodzie. Myślę, że szybko przyjdziemy.
- okej, czekam. - odezwała się i usiadła na tylnych siedzeniach.

Kiedy byłem na odpowiednim piętrze skierowałem się do sali, w której był Dawid.
- Siema stary.
- No cześć , gdzie Majka?
- spokojnie, czeka w samochodzie.
- no to chodźmy!
- Dawid czekaj - zatrzymałem kumpla - musimy pogadać
- nie możemy w drodzę do Warszawy? Chcę stąd już wyjść.
- chodzi o Majkę.
- co się stało? - zapytał niepewnie.
- widzisz jak jest - westchnąłem. - Musimy jej pomóc.
- tak, wiem. - przyznał zmartwiony.
- słuchaj, musimy mieć ją cały czas na oku. Jeżeli chodzi o jedzenie, nie możemy dawać jej na siłę, tak jak ostatnim razem. Efektów jak widać nie ma. Teraz musimy dawać jej jakieś lekkie rzeczy, z czasem będzie jadła coraz więcej.
- tak, też o tym myślałem.
- teraz jest z nią szczególnie źle, wczoraj zasłabła prawdopodobnie z przemęczenia i głodu.
- czemu ona sobie to robi... - zapytał samego siebie.
- Dobra chodźmy już. - wyszłem z przyjacielem ze szpitala i skierowaliśmy się w kierunku samochodu.

*Perspektywa Dawida*

Zająłem miejsce na tyle, obok Majki. Dziewczyna usnęła więc delikatnie położyłem ją na moich kolanach, robiąc to niechcący ją obudziłem.
- Dawid. - wymruczała.
- csii Majka śpij.
Dziewczyna wtuliła się we mnie i ponownie zasnęła.

W drodzę dostałem sms od Igora:

IGOR: Stary jak tam? Jedziecie już?

Ja: Tak, wypuścili mnie wcześniej.

IGOR: wpadnijcie do mnie jak będziecie w Wawie.

Ja: możemy to przełożyć na jutro? Nie chcę ciągnąc za sobą Mai, pewnie będzie zmęczona.

IGOR: Co?! Wzieliście Majkę?! Dawid czy ty wiesz co robisz?! Tutaj nie jest bezpieczna!

Ja: Będę miał ją na oku, nie pozwolę na to by coś jej się tutaj stało.

IGOR: Nie podoba mi się to, ale rób jak uważasz.

*Perspektywa Majki*

Obudziło mnie lekkie szturchanie.
- Majka jesteśmy na miejscu.
- mhmm. - wymruczałam.
- Majka wiesz, że musisz wstać. - zaśmiał się.
- mhmmm.
Nagle Dawid zaczął mnie łaskotać, co od razu postawiło mnie ma równe nogi. Wyskoczyłam z samochodu i o mało nie wylądowałam twarzą na ulicy, na szczęście w pore złapałam równowagę.
Jak na zawołanie usłyszałam śmiechy chłopaków. Od razu posłałam im zabójcze spojrzenia, przez co zamilkli i unieśli ręce w geście poddania się. Teraz to ja śmiałam się z ich min...

Będąc w mieszkaniu Dawida (pomimo temu, że spałam w samochodzie) rzuciłam się na łóżko.
Po jakiś dwudziestu minutach leżenia poczułam jak materac obok mnie ugina się. Wyciągnęłam głowę z poduszek, aby spojrzeć na Dawida. Spotkałam się ze wzrokiem chłopaka, który podniósł coś co trzymał w dłoniach. Była to niewielka miseczka z jogurtem, truskawkami i musli. Wyglądało pysznie, ale... czemu skrzywiłam się na ten widok?
- Chociaż trochę zjemy razem, ok? - zapytał siadając na przeciwko mnie ze skrzyżowanymi nogami. Zrobiłam to samo.
Wzięłam jedną z łyżeczek trzymanych przez chłopaka i westchnęłam. Truskawki to moje ulubione owoce. Wzięłam jedną do ust przez co od razu poczułam scisk w żołądku. Dawid położył mi rękę na kolanie dodając otuchy. Widząc jego zatroskany wzrok przymknęłam oczy i przełknęłam truskawkę. Kiedy otworzyłam oczy Dawid wziął owoc i równierz zjadł.
Męczyłam się z tym dobre 10 minut, jednak zjadłam tylko połowę.
- Majka powoli, pamiętaj nic na siłę. - Dawid mówił do mnie z troską.
- Czemu nie mogę jeść? Owszem w domu nie patrzyłam na to czy coś jem i nie zwracałam na to uwagi.
- Majka nie byłaś świadoma tego co robisz. Masz nawrót, to normalne.
- Dawid ja chcę już z tego wyjść, ale nie potrafię.
- Dlatego tu jesteś. Pomogę Ci Maja.
Niespodziewanie znów do moich oczu napłynęły łzy. Chłopak złapał mnie w tali i przerzucił tak, że siedziałam na nim okrakiem. Objął mnie mocno, a we mnie coś pękło. Zaniosłam się większym szlochem. Poczułam wielką ulgę i poczucie bezpieczeństwa. Jak to jest, że tylko przy Dawidzie zapominam o wszystkim? Tylko przy nim jest mi tak dobrze. Jego nie potrafię odtrącić.
- Dawid? - zapytałam odsówając się tak aby patrzeć na niego. - Czemu to robisz? - wypaliłam zanim zdążyłam się zastanowić.
Chłopak otworzył usta, ale szybko je zamknął. Jakby chciał powiedzieć coś, ale nie był pewny co. Patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami jakby coś sobie uświadomił. Wzrokiem przeskanował moją twarz, zatrzymał się na ustach po czym znów wrócił do moich zapłakanych oczu. Powoli zbliżył swoją twarz tak jakby nie był pewny tego co robi.
Nagle poczułam jego usta na swoich, a moje serce jakby się zatrzymało. Byłam osłupiona kiedy ten nie pewnie zaczął poruszać ustami. Nagle jakby coś we mnie strzeliło, ciężki kamień spadł mi z serca. Zabrałam w sobie wszystkie siły, odwagę i oddałam pocałunek. Poczułam jak usta Dawida wyginają się w uśmiechu po czym odetchnął z ulgą. Zarzuciłam ręce na jego szyję, gdy ten obejmował mnie w talii.
Nie czułam obrzydzenia czy wstrętu po próbach gwałtu. Nie czułam tego, co czułam całując Filipa. Nie czułam tego co z Danielem. Czułam coś o wiele lepszego, mocniejszego. Ale co to było? Oddałam się całkiem dotykowi jego miękkich ust i chciałabym aby to trwało wiecznie.
Pocałunek z delikatnego i niewinnego zaczął przeradzać się w namiętny, ale dalej pełen troski i... i tęsknoty?
Wszystkie emocje, zmartwienia problemy zeszły na całkiem inny plan, a moje serce wykonywalo fikołki.

Ale było coś co nie dawało mi spokoju.

Mimo wszystko nie dostałam odpowiedzi na moje pytanie.

No i proszę jest tak bardzo wyczekiwany! Kto by się spodziewał? Nawet ja jestem zaskoczona tym co napisałam, nie tak miało być, miałam was jeszcze trochę pomęczyć! Jak widać sama nie wytrzymałam XD

Co do pojawiania się rozdziałów:
Staram się dodawać rozdział raz na tydzień, ale jak wiecie mamy koniec roku i chcę poprawić niektóre oceny, przez co mam mało czasu na pisanie. Ale no stres już jest coraz lepiej, coraz mniej nauki :)
Gorzej jest z brakiem weny i pomysłów. Błagam was nie naciskajcie, bo ja nie chcę źle. Po prostu nie chcę wam dawać byle czego, dlatego nie piszę bez weny i czasu, bo rozdziały wychodzą marnie.

Kolejna ważna sprawa.
Jeżeli widzicie jakiekolwiek błędy poprawiajcie mnie, piszcie w komentarzu. Trzeba poprawiać to opowiadanie aby dobrze się wam czytało! :) Już nie długo zaczynam poprawianie pierwszych rozdziałów, bo początek, a rozdzialy teraźniejsze, jeżeli chodzi o styl pisania dzieli wielka przepaść. Podziwiam was, że czytacie aż do tego momemtu! Dziękuję.

Co do samej sytuacji jaka ma miejsce, rozdziały będą pisane częściej z perspektywy Dawida, ponieważ Majka nie jest świadoma swojego stanu. Myślę, że to zrozumiałe :)

Jeżli macie jakieś uwagi piszcie w komentarzach.
Jak myślicie co dalej? Czy pocałunek był odpowiedzią na pytanie Majki? Czego się spodziewacie?
/dreamer535

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top