28. Widzimy się za kilka dni.

Rozdział sprawdzę jutro, bo dziś już za bardzo kleją mi się oczy. Miłego czytania, mam nadzieje, że błędy nie są aż tak rażące :*

Wstałam czując ból wszystkich moich kończyn spowodowany tym, że zasnęłam na mało wygodnej kanapie. Powoli podniosłam się i rozglądnęłam. Na przeciwko kanały w fotelu spała zwinięta Karla, a na podłodzę obok opierając się o poduszkę Sara. W pomieszczeniu, które na codzień było biurem Igora panował totalny chaos. Butelki, puszki, kubki i jakieś papiery były dosłownie na każdym kroki. Co tu się wczoraj działo po tej grze? Z trudem wstałam i podążyłam do drzwi w poszukiwaniu kogokolwiek. Po pomieszzeniu, w którym dziś w nocy odbywała się głowna impreza krzątali się znajomi sprzątając i ustawiając rzeczy na swoje miejse. Przemknęłam nie zauważona do kuchni, gdzie siedziała cała trójca - czyt. Dawid, Wrzosek i Igor.
Ten pierwszy był odwrócony do blatu gdzie przygotowywał kanapki, a dwaj pozostali siedzieli przy wysepce.
- umm.. Hej. - Powiedziałam czując jak mój ból głowy narasta.
- O hej Majka waśnie miałem was budzić. - powiedział Dawid odwracając się, kiedy ja wymieniłam uśmiechy z Wrzoskiem i Igorem przysiadając się do nich. - Masz tu tabletki na ból głowy. - podał mi lekarstwo z wodą i wrócił do poprzedniej czynności. Uśmiechnęłam się wdzięcznie i połknęłam wszystko po czym pod mój nos został podstawiony talerz z kanapkami.
- Więc... dzisiaj wyjeżdżasz.. - wymruczał zawiedzony Dawid siadając obok mnie.
- tak... - przyznałam niezadowolona z tego faktu. - ale widzimy się przecież na twojej imorezie urodzinowej i w ferie, tak? - zapytałam uśmiechając się.
- tak - uśmiechnął się szeroko.
- która jest godzina? - zapytałam kończąc jeść kanapki.
- 12.15 - odpowiedział sprawdzając ją na swoim telefonie.
- możemy jechać już do ciebie? Muszę się spakować, o 16 mam pociąg.
- okej, jasne chodźmy.

Po chwili byliśmy już w samochodzie. Mało, pff BARDZO mało pamiętam z wczorajszej nocy. Gra jest tylko małymi prześwitami, później film mi się urywa. Stwierdziłam, że nie będę dopytywać Dawida, bo chyba wszyscy się nie źle bawili.

Po tym jak wzięłam szybki prysznic i zmieniłam ubranie musiałam zmierzyć się z najgorszą rzeczą w życiu - pakowanie. Kurcze przez ten czas zdążyłam się rozgościć haha. Na szczęście Dawi mi pomógł i dość szybko i sprawnie nam poszło.
- No... to chyba wszystko. - stwierdziłam wzdychając.
- Nie chcę żebyś wyjeżdżała, pusto tu będzie bez ciebie... - wymruczał Dawid obejmujac mnie. - będę cholernie tęsknił. - wyszeptał całując mnie w glowę.

Trwaliśmy w uścisku dobre kilka minut, nie miałam pojęcia jak to będzie teraz bez niego. Nie zasne przy nim i nie obudzę się w jego ramionach, nie zobaczę jego usmiechu o wybranej porze dnia i nie porozmawiam kiedy będę chciała. Teraz oddaję się chwili, bo chcę zapamiętać każdy jego dotyk na moim ciele.

- Chyba musimy już iść. - powiedział cicho jakby nie chciał żebym usłyszała, w prawdzie mówiąc też nie chciałam... Nie chętnie odsunęłam się od chłopaka i poszłam po swoje rzeczy (w tym ogromnego miśka, którego dostalam pod choinkę od Dawida)

W ciszy wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy na stacje. W pewnym momencie poczułam ciepłą rękę Dawida na mojej, ktora spoczywała na kolanie. Popatrzyłam na nie i na sam widok po mojej twarzy przemknął uśmiech. Dawid jechał tak już do samego końca skupiając się na drodze. Ja oczywiście zaczęłam myśleć i po zachowaniu chłopaka widzę, że wczoaj musiało się coś stać, ale co?

Kiedy dojechaliśmy na miejsce nie chetnie opuściliśmy pojazd kierując się w stronę peronu. Ja z miśkiem, on z walizką heh. Zatrzymaliśmy się przed moim pociągiem.
- Zadzwoń jak będziesz w domu i uważaj na siebie. - powiedział łapiąc i gładząc moje policzki.
- Tak zrobię. - powiedziałam łamiącym się głosem.
- I jedz proszę cię, już wszystko jest na dobrej drodzę. - powiedział patrząc mi rosto w oczy. - wyjdziesz z tego.
- Wierzę w to. Dzięki tobie. - uśmiechnęłam się. Kątem oka dostrzeglam, że za 3 minuty rusza mój pciąg. - Dawid ja..
- Tak wiem musisz już iść. - powiedział przymykając oczy. Przytulił mnie mocno, a kiedy puścił złożył pocałunek na moim policzku. - Będę tęsknił.
- Ja też. - wyszeptałam łamiącym się glosem.
- Nie płacz skarbie. - powiedział.- Widzimy się za kilka dni. - lekko się uśmiechnął. Niechętnie odsunąłam się od niego i wzięłam swoją walizkę. Ruszyłam do pociągu jednak coś mnie zatrzymało, czegos mi brakowało. Szybko odwróciłam się w stronę stojącego Dawida i podleciałam do niego. Stanęłam na palcach i połączyłam nasze ussta w szybkim delikatnym pocałunku. Po tym zostawiłam zaskoczonego chłopaka i zarumieniona weszłam do pociągu.

Czeka mnie dłuuuuga podróż. Siadłam na miejscu przy oknie i nałożyłam słuchawki na uszy. Tyle się ostatnio działo, a ja teraz jak gdyby nigdy nic mam wrócić do dawnego życia? Już nawet przywykłam do nie zadawania pytań...

****

Wysiadłam z taksówki, podając kierowcy należne mu pieniądze. Ruszyłam w stronę drzwi, szukając w torebce odpowiedniego klucza.
- Tu jesteś! - wykrzyknelam z euforia gdy wyjęłam kawałek metalu. Włożyłam go do zamku i przekręcilam. Przekroczyłam próg rodzinnego domu i wyciągnęłam rękę w obok szukając włącznika światła.Zostawiłam walizkę na korytarzu i natychmiast pobiegłam do pokoju, rzucając się na łóżko. Zmrużyłam oczy delektujac się chwilą spokoju.Tylko ja, mój miś i moje wygodne łóżko.

Nie było mi dane cieszyć się dłużej tym momentem ponieważ ktoś zapukał do moich drzwi. Kto to do cholery?!Na palcach zeszłam na dół i podeszłam do drzwi. Zerknelam przez wizjer i wydmuchalam głośno powietrze. To tylko on. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam.
- Co jest? - westchnęłam widząc przed sobą daniela. Jakoś nie bardzo mnie teraz obchodził.
- Może trochę milej co? - mruknął, ale po chwili odszaknal. - Cześć. Słuchaj, chciałbym... czy chcesz... pojedziesz ze mna na walkę? - chłopak sam gubil się w swoich słowach a mnie doprawdzilo to do stanu zbyt intensywnego myślenia i snucia nierealnych scenariuszy.Gdzie jego pewność siebie? Czy on się zmienił, czy może zaproszenie dziewczyny na walkę tak go oniesmiela? A może jest inny powód?
- Długo się nie widzieliśmy. Miałem nadzieję, że się zgodzisz. To dla mnie bardzo ważne.
- Daniel, słuchaj. - pociągnęłam go za rękaw do środka, zatrzaskujac za nim drzwi. - Ja nie mog... - odebrało mi mowę gdy chłopak chwycił mnie za biodro i przylegl do mojej szyi calując ją. Przywarł wargami do jednego punktu i zassał skórę przez co poczułam ból, który szybko ukoił swoim oddechem i pocałunkami. Przesunął ręką wyżej zatrzymując ją na mojej talii. Drugą próbował przesunąć pod moją bluzkę co ściągnęło mnie na ziemie.
- Daniel - mruknelam, próbując pozbyć się chęci do tej dzikiej rozkoszy.
- Daniel, ja nie mogę. - odepchnelam go od siebie. - Przykro mi.
- Ale... - zaprotestował wyciągając ręce w moja stronę.
- Nie! - chłopak nie był zbyt zadowolony. Na jego twarzy widoczny był grymas. - Wyjdź. - wskazałam na drzwi a w moich oczach zaczynaly wybierać łzy. - Wyjdź!
- Jeszcze wrócisz do mnie z płaczem. - burknal i trzasnal drzwiami. Otarłam łzę, która beztrosko płynęła po moim policzku i wróciłam ma górę.

Tylko ja, mój miś i moje wygodne łóżko -part 2

*****

Szczelnie owinelam się kołdrą i próbowałam zmruzyć oko. Jak można się domyślić - bezskutecznie. Przerwracalam się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Minęły jakieś 3 godziny od najscia Daniela. Bardzo zastanawia mnie jego zachowanie i to jak na niego reaguję. Tylko... czemu efekty próby gwałtu odczuwam przy Danielu, a przy Dawidzie nie?

Nagle usłyszałam głośny huk. Przerazilam się. Nie wiecie jak bardzo. Fakt ze byłam sama w domu przerazal mnie jeszcze bardziej. Dreszcze rozeszły się po moim ciele. Przykrylam się cała kołdrą w obawie o własne życie. Wiem, wciąż tu jestem, nie zniklam, ale chciałabym.

Dawaj Majka, Zejdź Na Dol. Dasz rade.

Nie takie rzeczy sie robiło, co nie? Po za tym chyba nie mam nic do stracenia?

Odkrylam się i chwycilam telefon do ręki. Włączyłam latarkę i otworzyłam drzwi od swojego pokoju. Oczywiście skrzypialy. Hehhe dobijcie mnie. Schodzilam stopień po stopniu nasluchajac uważnie wszystkich dźwięków dochodzących z domu. Bałam się jak nigdy. Bałam się ze zaraz jakiś morderca czy gwlaciciel wyskoczy zza rogu. Ale coś sprawiło, ta dziwna ciekawość sprawiała, że szłam dalej. Weszłam do salonu, chwytając wcześniej kij bejsbolowy (?) Mojego taty do ręki. Pod oknem leżało szkło i jakiś kamień. Rozejrzalam się dookoła sprawdzając czy na pewno nikogo tu nie ma. Wzięłam kamień do ręki wypuszczając wcześniej z niej telefon. Wstrzymalam oddech gdy przeczytałam to:

Lepiej pilnuj swojego chloptasia i trzymaj się z dala od swoich bliskich jeśli nie chcesz by coś im się stało.

Znów usłyszałam huk. A raczej serię płukania do drzwi. Cholercia.

Co robić co robić co robić

Podeszłam do drzwi i otworzyłam je nieświadoma tego co robię. Poczułam nagły ciężar który zachwial moją równowagę. Wypuściłam kij oraz kamień z rąk i starałam się przytrzymać ciało które na mnie nspieralo. Ochylilam je od siebie. Twarz chłopaka była w świeżych siniakach, miał rozciety łuk brwiowy i podbite oko.

O mój Boże.

PISZĄC TEN ROZDZIAŁ, A TAK DOKŁADNIE ROZDZIAŁY , BO KIDEY MIAŁAM JUŻ CAŁY GOTOWY USUNĄŁAM GO ZMIENIAJĄC KONCEPCJE, UZALEŻNIŁAM SIĘ OD KAWY HAHA.

KOLEJNY ROZDZIAŁ DO WTORKU, WTEDY POJAWI SIĘ DŁUŻSZA NOTKA. LOV. /dreamer535

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top