24. Choćmy się upić
- Jesteśmy na miejscu! - poinformował mnie uradowany Dawid.
Cała droga minęła szybko i przyjemnie, chłopak przez cały czas śpiewał, co uwielbiam. Był wtedy taki wolny, beztroski i skupiony na słowach piosenki. Po raz pierwszy widziałam żeby ktoś śpiewał z takim uczuciem.
Jadąc odszukał moją rękę i splótł nasze palce razem, nie ukrywam przez ten gest zrobiło mi się miło.
Wysiadłam z samochodu kiedy Dawid wyciągał walizki, stanęłam przed blokiem gdzie spędził całe swoje dzieciństwo i głęboko nabrałam powietrza.
Nagle poczułam ręce oplatające mnie w talii i głowę Dawida na ramieniu.
- Dawid nie powinnam tutaj być. - powiedziałam wpatrując się w budynek. Chłopak odrwócił mnie tak, że teraz stałam na przeciwko niego.
- Majka nie masz się czego bać.
- To nie tak... Dawid ty w tym momencie chcesz wprowadzić mnie do pewnej części Twojego życia, rodzinne miasto, rodzina, przyjaciele, miejsce gdzie spędziłeś dzieciństwo... kim ja jestem żeby poznawać ten element? Jesteś pewny, ze tego chcesz?
- Jestem świadomy tego co robię. - powiedział patrząc mi prosto w oczy. - Chcę żebyś była w każdej ważnej części mojego życia.
- Dlaczego? - zapytałam szeptem. Zauważyłam, że od jakiegoś czasu ciągle dopytuję się jak jakieś małe dziecko.
Dawid lekko się uśmiechnął.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła Maju. Chodźmy. - niespodziewanie pociągnął mnie za rękę i po krótkim czasie staliśmy już przed drzwiami mieszkania.
Dawid zapukał do drzwi, a ja zaczęłam się denerwować. Tylko czemu?
Nabrałam powietrze do ust i wypuściłam przymykając oczy.
- Ej spokojnie. - szepnął Dawid obejmując mnie w talii.
Po krótkiej chwili drzwi zostały otworzone przez zadbaną czarnowłosą kobietę.
- Synek! - mama Dawida rzuciła się mu na szyję.
- Cześć mamuś. Chyba powinienem ci kogoś przedstawić. - Mama Dawida popatrzyła na mnie z uśmiechem.
- To jest Maja, moja przyjaciółka.
- Oh Maja witaj skarbie. - kobieta podeszła i przytuliła mnie co mnie zdziwiło. - W końcu mogę cię poznać, Dawid mówił mi o tobie.
- Mi też miło panią poznać i jestem ciekawa co takiego mówił o mnie Dawid - popatrzyłam na chłopaka.
- yyy... o tato cześć! - do pomieszczenia wszedł pan Jacek i przywitał się z Dawidem, a później ze mną.
- no synek w końcu do nas przyprowadziłeś Majkę! - co tu się dzieje? Czemu Dawid rozmawiał o mnie ze swoimi rodzicami?
- Dobra rozbierzcie się, a my czekamy w salonie.
Ściągnęliśmy kurtki i gdy byliśmy już gotowi usłyszeliśmy głos pani Agnieszki
- Zrobię wam coś do jedzenia, na pewno jesteście głodni.
- Tak mamo masz racje - odkrzyczał jej Dawid. Popatrzyłam na niego z błagalnym wzrokiem.
- Zjesz chociaż trochę. - powiedział łapiąc mnie za policzki i patrząc prosto w oczy.
Westchnęłam i udaliśmy się do salonu.
Mama Dawida podsunęła nam stos kanapek i herbatę. Nie ukrywam przeraziła mnie ilość.
Jednak czy przeraża mnie to co mam jeść czy to, że jest tego tak dużo? Właśnie... dziś rano zjadłam bez problemu, nie chciałam przyznawać ale od wczorajszego wieczora coś się we mnie zmieniło. Przy Dawidzie jakby... nie mam potrzeby ciągnięcia swoich nałogów.
Wzięłam pierwszą kanapkę i zignorowałam uścisk w żołądku, po prostu chcę normalnie jeść.
W pewnym momencie poczułam rękę Dawida na moim kolanie, nie wiem co on się zrobił taki czuły, czy przez to chce mi pomóc?
Zjadłam 3 kanapki, to dla mnie co najmniej dużo.
Cały czas rozmawialiśmy z rodzicami Dawida o dosłownie wszystkim. Nie dziwie się, widzą się tak rzadko i nadrabiają ten czas spędzony kilkaset kilometrów od siebie. Oczywiście nie obyło się bez pytań o mnie, choć miałam wrażenie, że rodzice Dawida już wiedzieli duuużo.
W pewnym momencie zrobiło mi się słabo, głowa zaczęła mi pulsować. Przeprosiłam towarzystwo i udałam się do łazienki. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam w lustro, wyglądałam strasznie. Przemyłam twarz lodowatą wodą i próbowałam wyrównać oddech. Zrobiło mi się nie dobrze, nienienie nie teraz, moje starania nie pójdą na marne. Jeszcze parę głębokich wdechów, będzie dobrze. Popatrzyłam w lustro. Muszę być silna, nie mogę dać się tej pieprzonej chorobie.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Majka? Wszystko w porządku? Mogę wejść?
- T-tak. - powiedziałam cicho, jednak na tyle głośno aby mnie usłyszał.
Drzwi uchyliły się, a do środka wszedł Dawid. Widząc mnie w jednej chwili znalazł się przy mnie. Odwróciłam się nie odchodząc od umywalki, tak że teraz opierałam się o nią. Chłopak oplutł mnie w talii tak jakby chciał mnie podtrzymać, a ja złapałam się jego ramion.
- Majka co się dzieje?! - spytał z troską w głosie.
- Myślę, że za dużo zjadłam, nie czuję się za dobrze...
- Maja czy ty...
- Nie, nie wymiotowałam i nie zamierzam tego robić - powiedziałam na jednym wydechu.
- Dobrze, choć położysz się.
Zaprowadził mnie do jego pokoju, w którym byłam pierwszy raz i powiem szczerze, że jest niesamowity. Doskonale odzwierciedla jego osobowość, a płyty na ścianie... wszystko jest takie przemyślane.
- Zaraz wracam. - poinformował mnie i wyszedł z pokoju. Z racji tego, że kręciło mi się w głowie oglądanie pokoju zostawiłam na później i położyłam się. Po chwili Dawid wrócił z kubkiem mojej ulubionej herbaty, przysięgam kocham go za tą herbatę. Siadł obok mnie na łóżku, przez co się podniosłam żeby się przesunąć.
- Słońce nie wstawaj, bo zakręci ci się w głowie. - zatrzymał mnie. Pośpiesznie odłożył napój trzymany przez niego na szafkę obok łóżka i bardziej na nie wszedł. Dał poduszkę pod ścianę i oparł się o nią po czym rozłożył rękę tak abym oparła się o jego tors. Tak też zrobiłam, a jego ręka spoczęła na moim boku delikatnie go masując. - Już lepiej?
- Głowa przestała tak boleć, ale mam wrażenie, że mój żołądek się rozrywa. - przyznałam szczerze.
- To przez to, że zaczęłaś jeść. Bardzo się cieszę z tego powodu, ale twój żołądek nie był na to gotowy i trzeba go powoli przyzwyczajać coraz to większymi posiłkami.
- Może przesadziłam, że tyle zjadłam, ale chcę jak najszybciej z tego wyjść Dawid.
- Wiem, wiem... dasz radę.
- Dziękuję. - powiedziałam i wtuliłam się w niego bardziej. - Bez ciebie poddałabym się już dawno.
***
Następny dzień był dość chaotyczny.
Od rana Dawid gdzieś biegał, później poszliśmy na zakupy świąteczne co zajęło nam z 5 godzin wiec wróciliśmy do domu koło 18.00 Po tym jak wypakowaliśmy zakupy i pochowaliśmy prezenty zaczęliśmy szykować się na wieczór z przyjaciółmi Dawida.
Kiedy byłam już gotowa poczułam małego stresa, w końcu mam poznać zupełnie nowych ludzi.
Stojąc przed lustrem i przeglądając się któryś raz w odbiciu zauważyłam jak Dawid przypatruje mi się z nieodgadnioną miną. Odwróciłam się do niego i głęboko nabrałam powietrza.
- Stresuję się. - przyznałam.
Dawid podszedł do mnie i odgarnął mi włosy do tyłu tak aby położyć ręce na moich ramionach.
- Ej będzie dobrze, oni cię nie zjedzą. - zapewniał jednak widząc, że wcale mnie nie uspokoił westchnął - rozluźnij się no, przecież będę obok. - posłał mi jego najpiękniejszy uśmiech. Okej chyba mnie przekonał.
- dobra chodźmy już, bo się rozmyśle. - pociągnęłam chłopaka w stronę wyjścia.
Ubraliśmy na siebie kurtki i wyszliśmy do ulubionej pizzerni Dawida gdzie wszyscy mieli się spotkać.
Z racji tego, że mamy grudzień, a ja jestem totalnym zmarzluchem (?) i nic mi nie pomaga zatrzęsłam się z zimna przez co włożyłam ręce do kieszeni kurtki i bardziej się skuliłam.
- Zimno ci? - spytał mnie Dawid.
- Trochę...
Kiedy to powiedziałam od razu poczułam ramię chłopaka oplatające mnie.
- Może chociaż trochę pomogę. - powiedział po czym złożył delikatny pocałunek na moim czole.
Po krótkim czasie znaleźliśmy się w pizzerii gdzie siedzieli już wszyscy przez co pomieszczenie wypełnione było rozmowami i śmiechem.
- Hej wszystkim! - krzyknął Dawid.
- O siema Dawid!
- Hej stary.
- Cześć Kwiat! - można było usłyszeć z grupki.
- Jak widzicie jest ze mną Majka, wspominałem wam kiedyś o niej.
- Tak jasne. - odpowiedziała Karla po czym wstała i przytuliła mnie i Dawida. Wszyscy zaczęli do nas podchodzić i się witać co było mega miłe. Od razu oczywiście nie spamiętałam ich imion ale mam nadzieje, że się nie obrażą haha.
Po tym jak wszyscy się przywitali usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy składać zamówienia. Ja zdałam się na gust Dawida i zamówiłam pizze z nim czego nie pożałowałam, bo była pyszna. Zjadłam tylko 2 kawałki, nie chciałam aby powtórzyła się wczorajsza sytuacja.
Przy wspólnym posiłku nie obyło się bez rozmów i żartów. Najwięcej czasu chyba przegadałam z Karlą, jest taką pozytywną osobą!
- Ej chodźmy do jakiegoś klubu! - krzyknął jakiś chłopak, jeżeli dobrze pamiętam był to Deny.
- w sumie dobry pomysł! - odezwała się Herman, tak dziewczyny bardziej kojarzę haha
- Chcesz iść? - odwrócił się do mnie Dawid i spytał tak abym tylko ja to słyszała.
- Jasne. - nie miałabym serca by się nie zgodzić, widzę jak Dawid jest przy nich szczęśliwy, a gdybym nie chciała iść to on też i odebrałabym mu czas na przyjaciół.
Sprawnie i szybko dotarliśmy do klubu już na wejściu poczułam woń alkoholu, papierosów i trawki. Tak to trzecie zdecydowanie mnie pobudziło, co mnie zaniepokoiło, bo nie jestem uzależniona.
Towarzystwo nie owijało w bawełnę i od razu wylądowaliśmy na parkiecie bawiąc się. Nie spodziewałam się, że przyjmą mnie tak dobrze, serio.
Po kilku przetańczonych piosenkach zeszliśmy się czegoś napić. Zamówiliśmy dwie kolejki shotów, które zniknęły tak szybko jak się pojawiły. Czując alkohol nabrałam większej odwagi, zdecydowanie lepiej mi się z nimi rozmawiało.
- dobra towarzystwo wracamy na parkiet! - krzyknął Dawid i po chwili tańczyliśmy. Dawid złapał mnie za talię po czym delikatnie odwrócił tak, że stałam tyłem do niego. Przez wypity trunek obaj robiliśmy odważniejsze ruchy i po chwili ocieraliśmy się o siebie w rytm muzyki.
Po jednej piosence dziewczyny dorwały się do Dawida, więc skorzystałam z okazji i udałam się do łazienki. W pomieszczeniu uderzył we mnie zapach trawki przez co szybko wyszłam i pokierowałam się do baru zamawiając cole.
- Majka? - usłyszałam znajomy głos i odwróciłam się w jego kierunku.
- Bruno? Co ty tu robisz? - prychnęłam.
- Przyjechałem do rodziny na święta.
No tak, nigdy nie pytałam go skąd jest po tym jak przepisał się do naszej szkoły.
- A ty?
- Jestem tutaj z przyjaciółmi.
- ooo ja też! Nie spodziewałem się tutaj ciebie haha.
- czemu? - zaśmiałam się.
- no wiesz myślałem, że spędzisz święta z rodziną.
- jednak plany się zmieniły - odpowiedziałam.
Chwilę jeszcze rozmawialiśmy po czym chłopak wyciągnął z kieszeni małe srebrne pudełko.
- Idziesz zapalić? - te słowa wprawiły mnie w nie małe rozdarcie.
- n-nie dzięki - jąkałam się.
- Maja nie daj się prosić, jeden skręt nikomu nie zaszkodzi.
- Na prawdę nie chcę.
- Widzę, że chcesz. Męczysz się tylko, mogłabyś odpuścić. Nie pamiętasz jak brałaś gorsze rzeczy zaledwie miesiąc temu?
O włos się nie poddałam, już się miałam zgodzić kiedy usłyszałam głos Dawida.
- Stary nawet nie próbuj.
Bruno zdezorientowany popatrzył na Dawida, a później na mnie.
- Maja znacie się? - zapytał chłopak.
- Tak Dawid, to Bruno mój znajomy ze szkoły.
Kiedy to usłyszał spiął się i zacisnął szczękę.
- To tobie już podziękujemy. - powiedział patrząc na niego.
Bruno wstał i odszedł najprawdopodobniej na tyły klubu.
Dawid siadł obok mnie i położył ręce na moich kolanach.
- Majka czy to ten, który ze znajomymi ci wcisnął narkotyki?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, widziałam, że Dawid jest już ostro zdenerwowany. Jednak postawiłam na prawdę, chcę być z nim szczera.
- T-tak. - przyznałam.
Dawid zacisnął ręce i popatrzył w jeden punkt z jeszcze bardziej zaciśniętą szczęką. Jego oczy zaczęły ciemnieć, a to nie był dobry znak. Mam chwilę aby zapobiedz jego napadowi.
- Dawid - wyszeptałam.
- Majka nic nie mów. - jego ręce zaczęły się trząść, a ja nie mogłam złapać jego wzroku.
- Dawid popatrz na mnie, proszę. - złapałam za jego dłonie, lecz wyrwał się z uścisku i gwałtownie wstał.
Podążyłam za nim na tyły klubu, w duchu podziękowałam za to, że Bruna już tam nie było. Dawid zaczął ciężej oddychać, kopnął jakiś pojemnik i uderzył pięścią w ścianę.
- Dawid! - krzyknęłam jednak ten nie zwracał na mnie uwagi.
Wpadał w większą złość, a ja nie wiedziałam co robić. Kiedy po raz kolejny uderzył pięściami tak, że zaczęła sączyć się z nich krew. Nie mogłam patrzeć na to jak się rani. Podbiegłam i złapałam za jego ramię.
- Majka odejdź nie chce ci nic zrobić!
- Nic mi nie zrobisz!
Szarpnęłam nim tak, że teraz stał przodem do mnie. Popatrzyłam na jego rozwścieczoną twarz i nie wiedząc czym się kieruję wbiłam się w jego usta.
Chłopak na początku był osłupiały i sztywny przez nerwy, ale z każdą chwilą złość z niego uchodziła, a mięśnie rozluźniały się. Po krótkim czasie delikatnie oddał pocałunek, a jego ręce wylądowały na mojej talii.
Uśmiechnęłam się przez pocałunek, 1:0 dla mnie.
Nie wiem czemu to zrobiłam. Może mi się to spodobało? Spodobało to w jaki sposób wyraża przez to uczucia? Może spodobały mi się pocałunki dające mi bezpieczeństwo, pełne delikatności, troski i... i czegoś jeszcze...
Jedno jest pewne, pomogło.
Ale... czemu Dawid aż tak zareagował? Odsunęłam się lekko od chłopaka i napotkałam jego zdziwioną twarz.
Zaśmiałam się na ten widok.
- Majka... - jęknął po pewnej chwili. - Chodźmy się upić.
Pociągnęłam chłopaka do środka i odnaleźliśmy grupkę przyjaciół. Wszyscy byli już ostro wstawieni, więc my nie czekaliśmy długo i zamówiliśmy shoty.
Alkohol, pot, taniec, odważniejsze ruchy, jego oddech na mojej szyi, jego ręce na mojej talii, ramionach i brzuchu, ocierające się o siebie w rytm muzyki ciała i oderwanie się od życia.
Oboje mamy swoje tajemnice.
Oboje boimy się przyznać.
Oboje wiemy, że w pewnych rzeczach nie jesteśmy ze sobą szczerzy.
Oboje jesteśmy pewni, że dowiemy się co ukrywamy przed sobą.
Oboje chcemy o tym zapomnieć, choć na chwilę.
*Perspektywa Wrzoska*
Obudził mnie dźwięk smsa, kiedy zobaczyłem godzinę myślałem, że rozszarpie nadawce.
Dawid:
Stary spotksalem Bruna ae jsteem z Majja w klbie, mmy szanse zby z nim pogadax, przyedz jtro.
Widzę ostro zabalował. Miałem jechać do Gorzowa za dwa dni, no ale trudno. Nie podoba mi się odnawianie kontaktów z Brunem, ale to moje kolejne święta bez Marceliny... muszę o nią walczyć. Może plan przyjaciela nie jest taki zły?
Jak to mówi kwdksd wena nie wybiera.
Miałam mały kryzys, ale powracam :D
Wiem, że nie wszystko może być zrozumiałe, ale no stres wszystko wyjaśni się w kolejnych rozdziałach.
Co mogę powiedzieć od siebie, to tylko to abyście zwracali uwagę na drobne rzeczy i te które od tamtego rozdziału wam podkreślam lub piszę pochyłą czcionką.
To co napiszcie czy wam się podobało w komentarzu i do następnego! :*
/dreamer535
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top