15. Skończę tą znajomość.

Wracając do Warszawy rozmawiałem z Wrzoskiem o płycie, trasie i tych rzeczach. Nagle nasza rozmowa zjechała na inny tor, co mi nie przezzkadzało, ale tematem była Majka, za którą już tak cholernie tesknie i na prawdę wolałbym gadać teraz o jakiś błachych sprawach.
- Nie poznaję Cię Dawid. Nie ukrywajmy nigdy nie troszczyłeś się tak o kogokolwiek, byłeś bardziej zamknięty i po prostu miałeś wylane na uczucia innych.
- To źle?
- Źle było przedtem. Teraz jest dobrze.
Rzeczywiście może i moje podejście do drugiej osoby się zmieniło, ale to tylko dlatego, że mam wrażenie, że większość leci na to co osiągnąłem, nie na to kim jestem na prawdę - zwykłym chłopakiem z Gorzowa. Odrzucanie innych nie było trudne chyba tylko dlatego, że zostałem obdarowany miłością swoich fanów, którą tylko i wyłacznie im (rodzinie i najblizszym przyjaciołom) okazywałem. Jednak kiedy poznałem tak kruchą osobę jak Majka wiedziałem, że nie jestem w stanie jej odrzucić choć dziewczyna nie próbuje dobrać się do moich spodni jak robiły to inne. Nawet nie było mowy przy odwzajemnianiu uczuć skoro one chciały uwieść mnie jednym. Gdzie one mają mózg? Nie wiem, ale chętnie im go poszukam.
- Wszystko cacy ale wiesz, że w takiej sytuacji w jakiej jesteśmy musisz mieć na nią oko. I nie tylko nasze problemy są dla niej zagrożeniem, ona jest zagrożeniem dla samej siebie. Musisz o nią dbać i jej pilnować.
- Wiem Wrzosek, wiem.
Przyjaciel na chwilę oderwał wzrok od drogi aby na mnie zerknąć, po czym znów wrócił do poprzedniego zajęcia.
- Chcesz więcej niż jej szczęścia i bezpieczeństwa.
- co?
- gdybyś chciał tylko tego, dawno zerwałbyś z nią tak mocny kontakt, nie pakowałbyś jej w swoje zycie. Chciałbyś żeby była szczęśliwa w swoim mieście i żyła z dala od problemów. Ale nie chcesz jej stracić, mam rację? Ta dziewczyna pomaga ci być lepszym człowiekiem, ty jej zresztą też. Chcesz żeby było jej jak najlepiej i byłbyś szczęśliwy jakby było jej dobrze właśnie przy tobie. - powiedział wpatrując się w drogę.
A ja?
Zatkało mnie totalnie, Sebastian jest jedną z niewielu osób, które wiedzą co się ze mną dzieje, kiedy ja sam nie wiem. Właśnie. On już wie, ale ja? Czy rzeczywiście tak jest? Jasne chcę żeby była szczęśliwa i chcę mieć z nią kontakt.
- co masz na myśli?
- Dawid nie okłamujmy się Majka to na prawdę mega laska, mądra, śliczna, niewinna... Jesteście przyjaciółmi ale ty liczysz na coś więcej. Nawet jak tego jeszczę nie wiesz, z czasem się okaże. Ale nie dziwię ci się gdyby nie ty ja bym się już dawno za nią brał. - pod koniec zaśmiał się.
- dobra ty już nie myśl, bo ci to nie wychodzi. Majka nigdy nie będzie dla mnie czymś więcej od przyjaciółki. Ona nie może się we mnie zakochać, ja... cóż ja też nie ale jeżeli to się stanie to odepchnę jakiekolwiek uczucia. Nie mogę Wrzosek, ona potzebuję kogoś lepszego ode mnie.
- pieprzenie
- kurwa Wrzosek zamknij ryj nie chcę dziewczyny. Zrozumiałeś? Prędzej czy później ją stracę, a kiedy będzie moja przyjaciółką nic się nie stanie. Wiesz czemu? Miłości nie ma. Albo może jest ale tylko na chwile. Bawi się ludźmi, a później zostajesz sam.
- znów wraca zimny i chamski Dawid?
- zamknij ten temat, bo wiesz, że pałam nienawiścią do miłości. Przecież to jest jakaś bzdura, a nie uczucie. - odburknąłem.
- Dawid dobrze wiem, że to twoje całe nastawienie to przykrywka. W głebi duszy pragniesz tej drugiej osoby.
- daj spokój. Nie mam czasu na te brednie.
- szkoda myślałem, że może kiedyś wiesz będziemy chodzić na randki ty z Majką, ja z Marceliną...
- Wrzosek do cholery nie wiadomo czy Marcelina będzie z nami utrzymywała kontakty, nie wiadomo czy ona jeszcze żyje, gdzie jest. - chyba troche przegiołem, bo wysłał mi wrogie spojrzenie i już nic nie powiedział. Jednak ja nie mogąc siedzieć bezczynnie z prawdopodobnie obrażonym przyjacielem, po 20 minutach nie wytrzymałem.
- Seba pezepraszam, nie chciałem. Po prostu wiesz, jaka jest sytuacja i...
- Nie ma sprawy Dawid, rozumiem. Wolałem przestać, bo bałem się, że dostaniesz napadu.
Reszta drogi minęła nam dobrze i szybko. Około północy byłem już w domu. Przebrałem się i poszedłem do łóżka.
Jutro czeka mnie ciężki dzień.

■■■

Budząc się rano pierwsze co zrobiłem, z przyzwyczajenia szukałem ręką Majki.
Jej tu nie ma idioto.
Sięgnąłem ręką po telefon 11.00 okej. Obiecałem Majce, że do niej rano zadzwonie więc wybrałem jej numer.
Pierwszy sygnał.
Drugi.
Trzeci.
Czwarty.
Czyżby jeszcze spała?
Piąty.

- T-tak.
- Majka śpiochu obudziłem Cię?
- Nie, nie śpię od jakiś 20 minut.
- Wszystko ok? Masz taki dziwny głos.
- Jest dobrze.
- Kłamiesz. Płaczesz?
- Tak ale to nic ważnego.
- Co się stało?
- Nic. Po prostu chyba tęsknie -zaśmiała się.
- Też tęskknie, ale proszę nie płacz
- Nie wiem co robić, wiesz? Mam mętlik w głowie przez to wszystko co się działo. Boję się szkoły.
- Ej będzie dobrze. Pamiętaj jeżeli będzie na prawdę źle dzwoń. Ja wsiadam w samochód i jestem u ciebie jak najszybciej. A w szkole jak coś nie tak też mi mów.
- okej, dziękuję.
- Miłego dnia Majka, muszę kończyć, bo dogrywam piosenkę na płytę i mam ważne spotkanie wieczorem.
- W takim razie miłego dnia. Papa.

Jak czułem się wiedząc, że Majka płacze przeze mnie? Gdybym jej nie zabrał do siebie, nie tęskniłaby i nie płakała. Wiedziałem, że tak może być ale jestem za bardzo chciwy. Dawid ty idioto.
Wiem, wpieprzyłem.

Ubrałem się, zjadłem śniadanie i wyszedłem zabierając najpotrzebniejsze rzeczy.
Wychodząc z domu od razu zobaczyłem samochód Wrzoska.
- Wszystko zabrałeś? Jedziemy do studia i pozniej od na spotkanie.
- Tak wszystko mam jedźmy już.
- To co to za piosenka, którą tak bardzo chcesz dograć? - pytał kiedy opuszczaliśmy teren mojego zamieszkania.
- Napisałem ją kilka dni temu i muszę ją mieć na płycie.
- A co z muzyką?
- Paweł i Kacper to ogarneli. Wczoraj byli to wgrać, ufam im i wiem, że będzie dobrze.
- Okej no to jedziemy.

Będąc w studiu pierwsze co zrobiłem to odsłuchałem podkładu i lepiej go sobie wyobrazić nie mogłem, wlaśnie taki chciałem. Szybko przygotowałem się i po 40 minutach byłem już przed mikrofonem śpiewając.
Przyznam szczerze, że efekt był zaskakująco dobry jak na tak spontaniczny pomysł. Mam nadzieję, że moim fanom jak i osobie, przez którą ta piosenka została stworzona piosenka się spodoba i wczują się w to co chcę przekazać. (Po prostu dodam, że tak tą osobą jest Majka).
Kiedy wychodziliśmy ze studia była 19.00 co szczerze mnie zdziwiło, bo dość szybko się wyrobiliśmy.

Teraz tylko musimy jechać po Igora i zacząć działać.
Zgarneliśmy go spod biura WTB na szczęście szybko się ogarnął i po chwili już siedzieliśmy wszyscy trzej w aucie.
- Masz wszystko?
- Tak Wrzosek mam wszystko, jedźmy już, bo są korki, a my musimy wyjechać za miasto w ciągu godziny.
- okej, ile tym razem?
- 100 tysięcy. Ja nie wiem jak wy ale ja mam dość.
Przysłuchiwałem się rozmowie moich przyjaciół. Wiedziałem, że to wszystko jest przeze mnie, a oni mimo wszystko nie zostawili mnie samego z tym wszystkim, żebym radził sobie sam i naprawiał moje będy. Mam w nich wsparcie i za takich przyjaciół szczerze dziękuję. Czym sobie zasłużyłem na tak prawdziwych przyjaciół, kochającą rodzinę, wiernych fanów?
- Moim zdaniem musimy zacząć działać. Albo mówią nam ile zamierzają to ciągnąć, albo sami spróbujemy to zakończyć. Co wy na to?
- Wrzosek co masz na nyśli?
- Igor wiem, że to jest głupie ale musimy zacząć szukać Marceliny na własną rękę.
- Sami nie damy rady. Też nad tym myślałem ale nie widzę żadnych szans.
- Możemy wziąć kogoś do pomocy, mamy wiele zaufanych ludzi. - wtrąciłem się.
- Dobra obgadamy to po spotkaniu.

Po ponad godzinie znaleźliśmy się na obrzeżach Warszawy. Powoli zbliżaliśmy się do opuszczonych budynków zaraz koło małego lasku. Już z daleka mogłem zobaczyć dwa drogie i sportowe auta stojące koło drogi.
Za hajs Kwiatkowskiego baluj, nie ma co.
Wychodząc z samochodu zacisnąłem zęby, niech obejdzie się bez żadnych komplikacji.
- Witajcie przyjaciele!
- Zamknij ryj Borys. - warknąłem.
- taaa wchodźcie do środka.
Obserwując okolicę weszłem do starego budynku z Wrzoskiem po mojej lewej stronie i Igorem po prawej.
- Dawid! I co nie przemyślałeś naszej propozycji?
- Powiedziałem nie 3 lata temu.
- Cóż propozucja dalej aktualna. - za chwile zjade ten uśmieszek z jego ryja.
- Możemy przejść do rzeczy? - wtrącił się Igor - na prawdę nie przedłużajcie tymi swoimi żałosnymi gadkami.
- Macie hajs?
- Tak mamy. - rzucił im torby pod nogi.
Ogół w pomieszczeniu było nas 9. My trzej i ich szóstka.
- Ile to jeszcze będzie trwało?
- A co Wrzosiu stęskniłeś się za Marcelinką? - zadrwił jeden z nich.
- Tyle ile będziemy chcieli. - powiedział nam Borys.
- Czyli? Nie możemy tego skończyć?
- Przecież nam się to podoba czemu mieliśmy kończyć? A tak po za tym Marcelinka to na prawdę nie zła dziewczynka.
- Co ty mówisz?
- To co słyszysz kolego.
- Chcemy ją zobaczyc, porozmawiać co kolwiek. Skąd mamy wiedzieć czy nie złamaliście naszej umowy. - wtrąciłem się.
- Dawid my jesteśmy uczciwymi ludźmi.
- ha. Na prawdę śmieszne. Śmieszniej będzie jak przestaniemy wam płacić.
- Jeden telefon. Nic więcej. Dam na głośnik.
Wyjął swojego iPhona6 (oh ironio ciekawe skąd miał na niego hajs)
-Tak szefie?
- Słuchaj daj mi naszą Marcelinkę do telefonu.
- Się robi. - słychać było jak otwiera jakieś drzwi. - Ej mała pobudka. Borys chcę z tobą rozmawiać. - szum - prawdopodobnie spowodowany podaniem telefonu. - Czego chcesz?!
- Mała spokojnie, ktoś chcę z Tobą rozmawiać.
Podał telefon roztrzęsionemu Wrzoskowi.
- Marcelina, kochanie wszystko w porządku?
- Sebastian?
- Tak.
- Proszę Cię wyciągnij mnie stąd. Nie dam rady tak dłużej. Tęsknie za tobą.
- Zrobię wszystko żebyś znów z nami była, proszę cię bądź silna. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też, będę silna dla ciebie. - zaszlochała
- Dobra koniec - Borys wyrwał telefon Wrzoskowi i rozłączył połączenie.
Widziałem, że Seba jest w fatalnym stanie więc podszedłem do niego i uścianąłem jego ramię.
- Stary wszystko będzie dobrze.
- Dawid uważaj, żeby ciebie nie pocieszali tak za kilka miesięcy. - zadrwił jeden z nich.
- co?
- nie złą dupe sobie znalazłeś.
- co ty pieprzysz, nie jest moją dziewczyną.
- Czyżby? To może przyjaciółką, wiesz nie denerwowałbyś się tak o byle kogo. A w sumie zysk by z niej był.
Nie wytrzymałem. Szybko sięgnąłem na za moje plecy, już złapałem pistolet kiedy Igor szybko mnie powstrzymał.
- nie tkniecie jej!
- Dawid, Dawid stary idziemy.
Przyjaciele wynieśli mnie z budynku, a ja miałem ochotę kogoś pobić. Tak to ten stan kiedy nie powinno być obok mnie nikogo.
Chłopaki mocno mnie trzymali próbując uspokoić, jednak na marne. Byłem w totalnym amoku.
Nagle dotarło do mnie jedno zdanie Wrzoska.
- Dawid ogarnij się, myśl o Majce - tak, w tej chwili ona jest najważniejsza. Szybko unormowałem oddech.
- puśćcie mnie. Jedziemy do Mateusza, ja w tym czasie zadzwonie do Majki.
Weszliśmy szybko do samochodu i Wrzosek z piskiem opon odjechałw kierunku Warszawy.
Wybrałem numer Majki.
Pierwszy sygnał.
Drugi.
Trzeci.
Czwarty.
Piąty.
Nic.
Cholera.
Wybrałem numer jeszcze raz.
Pierwszy.
Drugi.
Trzeci.
Czwarty.
Piąty.
Nic.
Do kurwy co jest.
Wybrałem trzeci raz.
Pierwszy.
Drugi.
Czwaty.
Piąty.
- halo? Dawid coś się stało.
- Majka gdzie jesteś?!
- W domu, byłam w kuchni zrobić sobie kanapki i zostawiłam telefon w pokoju. - mimowolnie się uśmiechnąłem na myśl, że je.
- Dobrze skarbie słuchaj gdyby działo się coś niepokojącego dzwoń do mnie. Najlepiej nie wychodź z domu do poniedziałku i nie otwieraj drzwi nikomu obcemu.
- Dawid co się dzieje?
-Nie mogę Ci powiedzieć, ale zaufaj mi. Muszę kończyć odezwę się wieczorem.
- Dobrze... Gdyby coś się działo to dzwoń. I proszę cię bądź spokojny i panuj nad sobą.
- Dobrze Maju, pa.
Rozłączyłem się.
- Co oni mieli na myśli mówiąc o Majce?
- Nie wiem stary ale dzwonił Mateusz, był wkurzony mamy u niego być jak najszybciej.

Po 30 minutach byliśmy w domu Mateusza - szefa gangu, dla którego pracowałem. Teraz przez problemy jakie mam przez to wszystko postanowił mi odpuścić i trochę też pomóc.
- Mateusz musimy coś z nimi zrobić. Oni dosłownie się nami bawią.
- Brawo! Świetnie, że to zauważyłeś.
- Co zamierzasz?
- Najpierw mi powiedz kim do cholery jest Majka i czemu tak ją narażasz. Przecież wiesz jak jest.
- Skąd do cholery miałem wiedzieć, że mogą zainteresować się też Majką.
- Trzeba było myśleć Kwiatkowski.
- Panowie przejdźmy do omawiania planu. - wtrącił się Igor.
- Zanim wam powiem co zamierzam, jest jeden warunek. Dawid ma skończyć jakąkolwiek znajomość z Majką, musi ją wymazać z życia i z pamięci. Nie mozemy dopuścić do tego aby kolejnej niewinnej osobie coś się stało.
Zamarłem.
Przecież ja nie dam rady.
Ale muszę ją chronić.
- Jeżeli tak będzie lepiej, skończę tą znajomość.
Zimny Dawid powraca.

*Oczami Majki*

Jest już niedziela wieczór. Dawid miał wczoraj zadzwonić, ale tego nie zrobił. Martwię się o niego. Jak coś mu się stało?
Dzwoniłam do chłopaka ale nie odbierał... Cholera przecież on zawzze odbiera...
Przestraszona wybrałam numer do Wrzoska.
-Tak?
- um cześć, nie wiesz czemu Dawid nie odbiera ode mnie telefonów? Miał się odezwać.
Usłyszałam westchnienie.
- Majka Dawidowi coś wypadło, c-coś z płytą, tak. Na pewno w krótce się odezwie, poinformuję go o tym, że się martwisz. Mała teraz jak będzię się coś działo dzwoń do mnie, okej? Dawid przez jakiś czas będzie niedostępny.
-o-okej. To ja nie przeszkadzam. Pa.
-Nie przeszkadzasz. Zadzwonie jutro. Dobranoc słońce.
- dobranoc...
Rozłączyłam się.
Nie wiem czemu ale miałam wrażenie, że Wrzosek kłamie. Siedząc w łóżku i rozmyślając usłyszałam dzwonek telefonu.

Dawid ♡

Bez wachania sięgnęłam po telefon i przeciągnęłam zieloną słuchawkę.

- Dawid jejku martwiłam się, miałeś dzwonić.
- Tak Majka wiem. Przepraszam.
- Coś się stało?
-Nie... To znaczy tak...
- Dawid?
- Majka, bo...

Kto się tego spodziewał?

Dawid zakończy znajomość z Majką dla jej dobra?

Do zobaczenia w następnym rozdziale.
Dziękuję, że czytacie/gwiazdkujecie/komentujecie.

komentując/gwiazdkując szanujesz moje nocne pisanie

Kocham was!
/dreamer535

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top