Dobroć




Shinso Hitoshi nie był dobrym człowiekiem.

Już dawno zdał sobie z tego sprawę. Mówili mu o tym rodzice. Mówili mu o tym koledzy. Mówili mu o tym wszyscy. Dlaczego miałby im nie wierzyć?

Kiedyś wierzył, że może się zmienić. Starał się zrozumieć swoje błędy. Starał się je naprawiać. Nie chciał być zły.

Każdy jednak ma granicę, po której przekroczeniu się poddaje.

Dla Shinso była to pewna bójka, w której wziął udział. Nie chciał postąpić źle. Wydawało mu się, że czyni dobrze. Nikogo nie obchodził fakt, że Midoriya Izuku poniósł poważne obrażenia i kto wie, co by się stało, gdyby Hitoshi nie zainterweniował. Całą winę zrzucono na Shinso.

Skoro był złym człowiekiem... to chyba mógł ponieść za to konsekwencje? W końcu Bakugou Katsuki był obiecującym uczniem, nie można zmarnować jego szansy...

Shinso Hitoshi nie miał przed sobą świetlanej przyszłości. Był złym człowiekiem. Źli ludzie powinni zostać ukarani.

Nie chciał być złym człowiekiem. Nie wiedział jednak, co takim go czyni. Nie mógł się zmienić. Dlatego idąc do liceum postanowił obrać nieco inną technikę.

Unikał ludzi ze swojej klasy. Nawet nie próbował nawiązać z nimi kontaktu. Nie było warto. I tak zawsze wszystkich zawodzi, jeśli nie będą mieli względem niego oczekiwań, nie będą mogli się na nim zawieść...

Na drodze jednak stanął mu pewien problem. Problemy zazwyczaj nie mają imion, ten jeden jednak miał. Brzmiało ono Denki Kaminari.

Shinso w żaden sposób nie był w stanie go zrozumieć. Dlaczego tyle się uśmiechał? Dlaczego witał się z nim, kiedy mijali się ze sobą na korytarzu? Dlaczego starał się zainicjować rozmowę?

To nie tak, że Kaminari nie miał przyjaciół - miał ich naprawdę wielu. Nierzadko można było znaleźć chłopaka w towarzystwie innych ludzi.

Pewnego dnia podczas przerwy na lunch wydawało mu się, że ten uroczy blondyn macha do niego. Zganił się szybko za wysnuwanie takich wniosków. Dlaczego Kaminari miałby do niego machać?

Usiadł przy swoim stoliku, aby zjeść lunch w samotności, jak zwykle. Kątem oka dostrzegł, że przyjaciele śmieją się z lekko zmarkotniałego Denkiego. Po chwili jednak chłopak się ożywił, powiedział coś do nich, chwycił swoją tacę i odszedł od swojego stolika...

- Wolne? - zapytał oniemiałego Shinso. Hitoshi niepewnie potwierdził skinieniem głowy. Kaminari uśmiechnął się, zajmując miejsce na przeciwko chłopaka. - Dlaczego mnie zignorowałeś?

Hitoshi przełknął nerwowo ślinę. Czyli jednak Kaminari machał do niego...

- Nie sądziłem, że machasz do mnie. Przepraszam - wymamrotał.

- Oh... okay - Kaminari zmarszczył brwi, lekko skonsternowany. - Jakbyś chciał, możesz jeść lunch z nami. Wyglądasz nieco depresyjnie, siedząc tak samemu.

Ah, czyli o to chodziło. Kaminari po prostu nie chciał aby ktoś czuł się źle... miło z jego strony.

Kaminari był dobry. W przeciwieństwie do Shinso.

Shinso nie chciał być zły.

- Dziękuję - odpowiedział tylko. Przez chwilę jedli w nieco niezręcznej ciszy. Denki wiercił się, jakby coś go dręczyło.

To pewnie przeze mnie czuje się niekomfortowo, uznał Hitoshi. Chciał mu powiedzieć, że nie musi spędzać z nim czasu, jeśli nie ma na to ochoty, Kaminari jednak go ubiegł.

- W zasadzie jest jedna rzecz o którą chciałbym poprosić... - zaczął. - Ogarniasz chemię, nie? Chciałbyś mi może wytłumaczyć tematy na ten sprawdzian?

Shinso zamrugał, zdezorientowany. Kaminari Denki prosił jego o pomoc?

- Uhm... jasne, nie ma problemu - zapewnił. - Ale... nie jestem dobry w tłumaczeniu. Nie wolałbyś zapytać o pomoc kogoś, kto się na tym zna?

- Jiro powiedziała, że nigdy więcej mi nie tłumaczy chemii. A ja naprawdę muszę zaliczyć ten sprawdzian. Shinso, jesteś moją ostatnią nadzieją.

- Uh... jasne, mogę ci to wytłumaczyć.

W odpowiedzi otrzymał piękny uśmiech Kaminariego.

***

Shinso z cichym westchnieniem opadł na łóżko. Było źle. Miał unikać ludzi. Nie chciał nikogo zawieść. Przecież nie był dobrym człowiekiem.

Kaminari Denki nie dawał mu jednak spokoju. A Shinso po prostu nie potrafił mu odmówić. Blondyn miał naprawdę piękny uśmiech. Tylko istota pozbawiona duszy i jakichkolwiek uczuć chciałaby go zetrzeć.

Wkrótce i tak zawiedzie się tobą, tak jak wszyscy, przypomniał sobie. Nie ma sensu się przywiązywać.

Problem polegał na tym, że Shinso chyba już zdążył się przywiązać. Sama myśl o Denkim przyprawiała go o zaczerwienione policzki i dziwne uczucie w brzuchu. Lubił z nim rozmawiać, lubił z nim spędzać czas, cieszył się widząc jego uśmiech. Dalej nie rozumiał, dlaczego Kaminari miałby się z nim zadawać, ale to już się stało. I ten niespodziewany odwrót sprawy naprawdę mu się podobał.

Denki Kaminari był pierwszym przyjacielem, jakiego Shinso kiedykolwiek miał. I naprawdę pragnął utrzymać tę znajomość.

***

Shinso Hitoshi nie był dobrym człowiekiem. I Kaminari chyba w końcu zaczynał to rozumieć.

Blondyn zaczął go w pewnym sensie... unikać? Jąkał się w jego towarzystwie, unikał kontaktu wzrokowego, rzadziej inicjował kontakt fizyczny. Często szeptał o czymś z Miną i Kirishimą, którzy niezbyt dyskretnie zerkali na chłopaka o fioletowych włosach.

Shinso nie wiedział, co zrobił źle. Ale nie był dobrym człowiekiem. Najwyraźniej nie był w stanie zrozumieć tego, co jest złem.

Coś przykuło jego uwagę. Parę śmieci leżało na chodniku. Musiały wypaść z pobliskiego kosza...

Przykucnął, ostrożnie zbierając je z ziemi. Przechodzący ludzie rzucali mu ukradkowe spojrzenie. Shinso nie rozumiał. Zrobił coś źle? Ale... co było złego w podnoszeniu śmieci z ulicy?

Nie gapiliby się na ciebie, gdybyś robił coś dobrze. Jesteś zły.

Tak. Przecież Shinso Hitoshi nie był dobrym człowiekiem.

***

- Denki?

- Tak, Hitoshi?

- Jesteśmy przyjaciółmi, nie?

Blondyn uśmiechnął się blado.

- Oczywiście, Hitoshi.

***

Był to zimny, deszczowy poranek. Shinso popijał kawę, czekając na rozpoczęcie lekcji i poszukując resztek chęci do życia.

Do klasy wszedł Denki. Wydawał się lekko zestresowany. Natychmiast podszedł do ławki Shinsou.

- Cześć, Hitoshi... moglibyśmy się spotkać po lekcjach? Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać.

Wszelkie pozostałości woli życia spierdoliły do Sosnowca. Zmarkotniał jeszcze bardziej.

Czyli to dzisiaj straci swojego jedynego przyjaciela...

- Jasne - uśmiechnął się gorzko. Kaminari w końcu zrozumiał, że Shinso Hitoshi nie jest dobrym człowiekiem. I zamierzał zakończyć z nim znajomość.

Denki jest bardzo empatyczną osobą, dlatego jest taki zestresowany. Takie sytuacje zawsze są stresujące.

- Wszystko w porządku? - spytał blondyn. - Stało się coś?

- Po prostu jestem zmęczony.

Nie było to kłamstwo. Był zmęczony w każdym tego słowa znaczeniu. Zmęczony fizycznie. Zmęczony psychicznie. Zmęczony życiem.

- Ahh, nie mów mi, że znowu nie spałeś całą noc - jęknął Denki. - Musisz dbać o siebie, Hitoshi.

Dlaczego mówi coś takiego, skoro zamierza zakończyć znajomość? To tylko bardziej bolało...

Lekcje minęły szybciej niż Shinso by sobie tego życzył. Czekał na blondyna, czując jak robi mu się niedobrze. Był kłębkiem nerwów.

- Hej - usłyszał obok siebie. - Idziemy?

Blondyn był ewidentnie nerwowy. Shinso również. Nie chciał tego kończyć.

- Tak - wydusił w końcu. Przygryzł nerwowo wargę. Ten dzień nie podobał mu się ani trochę. Niech już się skończy...

Shinso starał delektować się ostatnimi chwilami ze swoim przyjacielem. Zbliżał się koniec. Chciało mu się płakać.

- Hitoshi? Wszystko w porządku? Wydajesz się smutny...

Shinso westchnął cicho. Chciał tego uniknąć. Naprawdę chciał tego uniknąć. Ale... nie może bez końca uciekać od swoich problemów.

- Chciałeś o czymś porozmawiać, nie? - zagaił. Starał się utrzymać swobodny ton wypowiedzi, czuł jednak, jak nerwy zżerają go od środka. Tak właśnie utraci swojego jedynego przyjaciela. Bo Shinso Hitoshi nie był dobrym człowiekiem.

- Tak... - Kaminari milczał przez chwilę. Wziął głęboki oddech. - Przyjaźnimy się już jakiś czas. I... jesteś naprawdę świetny, Shinso. Serio, jesteś może trochę aspołeczny, ale totalnie świetnie się z tobą rozmawia, spędza czas i ogólnie... żyje. Jesteś zabawny na swój własny sposób, odpowiedzialny i taki... męski. Kurcze, brzmię jak Kirishima - zaśmiał się nerwowo. - Chodzi o to, że... - Denki ponownie wziął głęboki oddech. Jego policzki były czerwone, a on sam miał duży problem z wypowiedzeniem następnych słów. Shinso zacisnął paznokcie na swojej dłoni, starając się nie zwariować.

Teraz. Teraz usłyszy te słowa, których tak bardzo nie chce usłyszeć.

Nie powinniśmy się dłużej przyjaźnić.

- Podobasz mi się - wydusił w końcu Denki, ukrywając twarz w dłoniach.

Shinso drgnął, zaskoczony.

Co?

Potrzebował chwili na przetworzenie tej informacji.

Denki nie chciał kończyć tej znajomości. Wyznał, że Shinso mu się podoba. Czy to był sen?

- Czekaj, ty tak serio? - spytał zdumiony. Denki pokiwał niepewnie głową. - Ale... dlaczego? Nie wolałbyś kogoś... no nie wiem, lepszego? Bardziej towarzyskiego? Zabawnego?

- Hitoshi... podobasz mi się taki, jaki jesteś. Zrozumiem, jeśli nie interesuje, cię głośny, irytujący blondyn, po prostu mi o tym powiedz...

Shinso ponownie zamilkł. Nie rozumiał sytuacji, w której znalazł. Przecież Shinso Hitoshi nie był dobrym człowiekiem. Dlaczego ktokolwiek miałby się z nim przyjaźnić, nie mówiąc już o... związku? Kaminari musiał naprawdę mocno uderzyć się w głowę.

- Dlaczego chciałbyś być z kimś takim jak ja? Nie wolałbyś kogoś, kto jest... dobry? - wydusił w końcu. Nie rozumiał motywów Kaminariego. Dlaczego miałby w ogóle zwrócić na niego uwagę?

Denki odsłonił twarz, patrząc na niego zdziwiony.

- Nie rozumiem... - powiedział, wyraźnie skonsternowany.

- Kogoś dobrego - powtórzył Shinso. - Nie jestem dobrym człowiekiem.

Kaminari zmarszczył brwi.

- Toshi... jesteś najlepszym człowiekiem, jakiego spotkałem - powiedział całkowicie poważnie. - Dlaczego miałbyś mówić o sobie inaczej?

Shinso zamarł.

Denki Kaminari uważał, że Shinso był dobrym człowiekiem.

Denki Kaminari nie chciał zrywać przyjaźni z nim.

Denki Kaminari pragnął wejść z nim związek.

Żyjemy w symulacji.

- Uh... naprawdę tak uważasz? Naprawdę uważasz, że jestem dobry?

- Oczywiście! - zapewnił Kaminari. - Ziom, tłumaczysz mi chemię po kilka razy, nie narzekając na to, że jestem debilem. Dokarmiasz bezdomne kotki. Czy tak zachowuje się zła osoba?

- Ja... nie wiem - odpowiedział Shinso. W głowie miał mętlik. To nie zgadzało się ze wszystkim, co mu od zawsze mówiono.

Czy istniała możliwość, że Shinso Hitoshi był dobrym człowiekiem?

Siema chłopaki.

Sorry za zniszczenie osobowości Shinsou, to na potrzeby opowiadania.

I ten, mam nadzieję, że wam się spodobało.

(Jeśli tak to zapraszam na mój profil, są tam inne książki :00 )

Have a nice day or smth

~ Podłoga

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top