Rozdział 33
- Musimy się wszyscy uspokoić. Musimy myśleć trzeźwo i logicznie. - Byliśmy w mieszkaniu Aidena. Mia stała na środku pokoju, a ja siedziałam na kanapie. Max stał przy oknie odwrócony do nas plecami i wpatrywał się przed siebie, nie odzywając się wcale, odkąd wpadliśmy jak burza do mieszkania mojego chłopaka. Zaginionego chłopaka dla ścisłości.
- Nie rozumiem jednego. Czemu nie zrobił tego, kiedy spotkaliśmy go na stacji? Poza tym za drugim razem czułam od niego coś dziwnego. To uczucie podobne, kiedy przebywam w waszym towarzystwie, ale jest w tym coś jeszcze innego.
- To, co od nas czujesz, jest to anielska aura. Najwyraźniej twoje moce coraz bardziej się aktywują. Były uśpione tyle lat. - Max w końcu się odezwał i odwrócił do nas twarzą.
- Od Aidena tego nie czułam.- Przeniosłam wzrok na jego twarz. To on tu jest najstarszy i ma największe doświadczenie. I na pewno większą wiedzę niż ja na temat tego całego świata aniołów i demonów.
- Aura Aidena ukazuje się tylko wtedy kiedy przybiera swoją prawdziwą postać. Pana Piekieł. A robi to nieczęsto, odkąd cię poznał.- Wiem, że nie chciał mnie urazić, ale poczułam się, trochę winna. Spędzał na ziemi ze mną większość czasu i chyba zaniedbywał Krainę Cieni.
- Demony uciekały, bo Aiden spędzał czas na ziemi? - Spojrzałam na dół i ręce dalej mi się trzęsły po spotkaniu z demonem. Mia szybko do mnie podeszła i kucnęła przede mną kładąc, mi dłoń na kolanie w pocieszającym geście.
- Oczywiście, że nie. Aiden nawet będąc na ziemi, wiedział, co się dzieje w piekle. Jest tam multum upadłych aniołów, którzy nie łapią demonów. Tam wszyscy żyją. - Skinęłam głową, że rozumiem. Mia wstała i podeszła do Maxa.
- Proponuje, żebyśmy na razie odpoczęli. Osłabliśmy się przez bliską obecność demona, a musimy być w pełni sił, żeby uratować Aidena. Poza tym jesteś cała roztrzęsiona, a taka nam nie będziesz w stanie pomóc.- Max położył dłoń na moim ramieniu.
- Pomóc w czym? - Spojrzałam na niego z dołu.
- W odnalezieniu Aidena.
Leżałam do połowy przykrywa kołdrą z jedwabną poszewką w sypialni Aidena. Przytulona byłam do jego poduszki i ze łzami w oczach patrzyłam się w ścianę.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, a po chwili ujrzałam głowę Mii wystającą zza uchylonych drzwi.
- Nie śpisz? - Zapytała szeptem, a ja pokręciłam głową. Weszła do środka, zamykając za sobą drzwi i podeszła do łóżka. W całym pokoju było przyjemne światło dawane przez lampkę nocną. Podniosłam się do siadu i oparłam się plecami o miękkie poduszki. Mia przystanęła koło mnie i usiadła kolo moich kolan. Przez chwilę się nie odzywałyśmy. Chyba sama nie wiedziała co powiedzieć.
- Nie chcę go stracić. - wyszeptałam, patrząc się przed siebie. Mia złapała mnie za rękę i spojrzała na mnie.
- Nie stracisz. Aiden to niezły wrzód na dupie. Nie tak łatwo się go pozbyć.- Posłała mi lekki uśmiech, który po chwili odwzajemniłam.
Mia na kolanach przeszła przez łóżko i usiadła koło mnie, również opierając się o poduszki.
W całym domu panowała cisza, która była przyjemna i uspokajająca.
- Zmieniłaś go. - Miałam już przymknięte oczy, kiedy Mia się odezwała. Otworzyłam je i spojrzałam na nią. Patrzyła się w ścianę i wyglądała, jakby dużo o czymś myślała.
- Kiedy go ostatni raz widziałam, był inny. Samotny, zły i zraniony. - Mówiła dalej Mia przyciszonym głosem.
- Zraniony?
- Nie mówił ci o buncie? O tym, jak to wszystko się zaczęło?- Pokręciłam głową. Wspominał o nim nie raz, ale nigdy nie pytałam, bo widziałam, że nie był to dla niego łatwy temat.
- Życie w niebie nie jest takie proste. Nie jest idealne, jak to się ludziom wydaję. Aiden nie sądził, że Pan posunie się do tego stopnia i wyrzuci go z nieba. Nas wszystkich.
- Czego dotyczył bunt?- miałam lekko zachrypnięty głos.
- Dążyliśmy do równouprawnień, braku poniżania i uciskania tych niskich rang i tych, co wcale ich nie mają, ale i ludzi. Anioły często uważają się za lepsze od nich. Często mają ubaw z niedoli człowieka. A przecież rola anioła jest inna. Ma pomagać innym i być czystym dobrem. Aiden otworzył nam na to oczy. Nie mógł znieść tego, że najbardziej liczy się władza i wyższość nad innymi. Anioły wyższych rang strasznie cenią sobie władze nad innymi. Są strasznymi samolubami. A tak naprawdę dorastają archaniołom do pięt. W końcu Aiden pękł i tak rozpętał się bunt. Inne archanioły próbowały to powstrzymać, jakoś ratować sytuacje, ale było za późno. Zmierzyliśmy się z gniewem Pana i teraz musimy odpokutować to tutaj i na dole.
- Jak jest w piekle? - bawiłam się złotą nitką wystającą z poszewki poduszki.
- Jest strasznie, ale nam upadłym to nie przeszkadza. Odkąd upadliśmy, w naszych żyłach już nie płynie czysta anielska krew, ale i piekielna.
- Czy dusze ludzi też tam trafiają?- Mia skinęła głową.
- Kraina Cieni jest podzielona na dwie części. W jednej znajdują się demony, a w drugiej dusze ludzi. Nie chciałabyś tam trafić. Bóg stworzył to tak, żeby przynosiło cierpienie duszom, które według niego i innych aniołów na nie zasłużyli. Spotyka ich tam sto razy większa kara niż ta, na którą zasługują. My nie możemy nic z tym zrobić. Tym Bóg chce nam pokazać, że nie warto mu się sprzeciwiać. - Mia wszystko cierpliwie mi tłumaczy, chyba nie chce, żebym myślała tyle o porwaniu Aidena.
- Chciałabyś wrócić do nieba?
- Mam tam rodzinę. Ale teraz to Kraina Cieni i Ziemia to mój dom. Nie żałuje, że się postawiliśmy. To, co się tam działo było istną masakrą.
- Podziwiam was. Mimo takiego ryzyka i konsekwencji postawiliście się dla dobra innych.- Mia spojrzała na mnie i cicho westchnęła.
- Chcieliśmy stworzyć lepszy świat, krainę prawości i sprawiedliwości, a zbudowaliśmy... piekło.
- Peachy. - Usłyszałam niewyraźnie. Byłam w jakimś korytarzu. Żarówka wisząca na kablu z sufitu dawała niewyraźne światło. Pachniało wilgocią. Żadnych okien tylko wiele par metalowych drzwi. Zmrużyłam oczy i zaczęłam się rozglądać.
- Halo? - Powiedziałam w przestrzeń.
- Peachy.- Usłyszałam wyraźniej i aż otworzyłam oczy ze zdumienia.
- Aiden? - Zapytałam niepewna i podeszłam do drzwi, z których wydobywał się głos.
- Peachy, musisz się dobrze schować. On po ciebie przyjdzie. Poproś innych, żeby pomogli ci się ukryć najlepiej jak można, żeby cię nie dopadł. Nie możesz po mnie przyjść. On na to czeka.- Usłyszałam już wyraźniej. Jego głos był pełen bólu. Co oni mu robili?
- Co? O czym ty mówisz? - Próbowałam otworzyć ciężkie drzwi, ale ani drgnęły.
- Musisz się dobrze ukryć.
- Aiden, to..- Nie zdążyłam dokończyć, bo usłyszałam ciężkie kroki i cienie sylwetek.
Otworzyłam oczy i z szybko bijącym sercem usiadłam. Rozglądnęłam się dookoła i byłam w sypialni Aidena. Wzięłam parę głębszych oddechów.
- Wszystko gra?- Spytała Mia, którą najwyraźniej obudziłam. Pewnie chciała mieć na mnie oko i została ze mną.
- Miałam dziwny sen. - Powiedziałam roztrzęsiona i spojrzałam na nią. Ona złapała mnie za rękę i zamknęła oczy. Przeszły mnie lekkie prądy po rękach, a ona po chwili otworzyła oczy i spojrzała prosto na mnie.
- To nie był zwykły sen. To wiadomość.
__
miał być wcześniej, wiem o tym. Bardzo przepraszam, ale nie będę się tłumaczyć bo to bez sensu. Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu ten rozdział, a ja w wolnej chwili najbliższej biorę się za rozpiskę koncepcji reszty rozdziałów i myśleniu nad sensem 2 części. Trzymajcie kciuki, żebym coś wymyśliła, bo aktualnie mam pustkę w głowie. Sam ten rozdział pisałam strasznie opornie i nie jest taki jaki chciałam, ale trudno.
buziaki, xdosiaa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top