Rozdział 8




Poczułam wiatr na twarzy. Robiło mi się coraz zimniej. Z mruknięciem wtuliłam się w coś ciepłego, co było wokół mnie. Zacisnęłam mocno powieki i z wielkim trudem je uchyliłam.
Zobaczyłam najpiękniejszy obraz, jaki w życiu widziałam. Jego twarz była piękna. Pierwsze promyki słońca odbijały się od niej i wydawało się, że jego skóra świeci.
Zaniepokoił mnie jego wyraz twarzy. Jego piękne, najpiękniejsze, błękitne oczy były smutne. A może zmartwione? Tak to było zmartwienie połączone ze zdenerwowaniem.
Dlaczego jesteś zmartwiony aniele? Bo mogę tak na Ciebie mówić, prawda? Nad jego głową ujrzałam piękne czarne skrzydła, które pracowały na najwyższych obrotach. Zdałam
sobie sprawę, że lecimy, ale nie miałam siły się rozejrzeć, bo moje powieki zrobiły się ciężkie, a przede mną znowu ukazała się ta okropna ciemność.

Obudziła mnie rozmowa. A może raczej kłótnia? Od jej głośności rozbolała mnie głowa. Otworzyłam oczy i widziałam tylko ciemność. Oślepłam? Nagle się uspokoiłam, bo moje oczy
przyzwyczaiły się do ciemności. Zobaczyłam przed sobą zarys wielkiej szafy. Czyli jestem w jakimś pokoju, super, aż tak się nawaliłam? Czułam straszliwą suchość w gardle i niemiłosiernie
bolała mnie głowa. Ruszyłam ręką i poczułam miękką jedwabistą fakturę. Zorientowałam się, że leżę na wielkim małżeńskim łóżku. Gdzie ja do cholery jestem? Głosy nie ustawały i chyba pochodziły zza
drzwi, które są lekko uchylone. Nagle wszystko do mnie dotarło. Wspomnienia trafiły we mnie jak piorun. Impreza, picie, zabawa, powrót pieszo, demon i błysk. Wszystko się ze sobą zlało. Gdzie Aiden?!
Zacisnęłam powieki i wychrypałam jego imię. Mój głos brzmiał, jakbym miała zdarte gardło tarką. Cholera. Zaraz głowa mi pęknie. Powtórzyłam jego imię głośniej i nagle w jednym momencie rozmowy ustały.
Usłyszałam ciężkie kroki, a zaraz za nimi cichsze. Drzwi do pomieszczenia się uchyliły i wpadł przez nie poszukiwany przeze mnie chłopak.
- Peachy! - Podbiegł szybko do łóżka i kucnął przy nim. Skrzywiłam się od tego hałasu.
- Ciszej.- mruknęłam niezadowolona. A on od razu przytaknął. Był tak blisko mnie, że mogłam z bliska ujrzeć jego piękne oczy. On uniósł rękę i pogłaskał mnie delikatnie po włosach.
- Jak się czujesz? Przymknęłam oczy, ale nagle
usłyszałam cichy śmiech i szybko je otworzyłam. To nie był jego śmiech. Wtedy spostrzegłam osobę stojącą przy drzwiach i przypatrującą się nam. Przez otwarte drzwi wpadało trochę światła i dzięki temu mogłam przyjrzeć
się owej osobie. Była to kobieta. Ładna, zgrabna, nie za wysoka blondynka o pięknych niebieskich oczach. Takich samych jak Aiden. Miała piękny, przyjazny uśmiech. Roztaczała od siebie taką aurę, która sprawiała, że od razu chce
się ją bliżej poznać. Zauważyłam, że mi również się z zaciekawieniem przypatruje. Zaczęła powoli podchodzić w naszą stronę i kiedy stanęła bliżej uśmiechnęła się szerzej.
- Nigdy nie myślałam, że Aid będzie komukolwiek tak posłuszny. Jak malutki, słodziutki piesek- Zachichotała, a ja od razu ją polubiłam. Ona bezkarnie nabijała się z Aidena, a mnie to bardzo śmieszyło. Aiden spiorunował ją wzrokiem, a
ja również wydałam z siebie chichot rozbawienia. Spojrzał na mnie urażonym wzrokiem, a ja tylko się uśmiechnęłam.
- Jestem Mia.- Przedstawiła się i podała mi rękę, którą od razu uścisnęłam.
- Peachy- Również się przedstawiłam i posłałam w jej stronę delikatny uśmiech.
- Wiem, dużo o tobie słyszałam! To ty jesteś tą, którą demony ganiają jak pies za szynką?
- Mia-Skarcił ją wzrokiem i posłał mi przepraszające spojrzenie, a ja tylko pokiwałam głową, że nie jestem urażona i zwróciłam się do niej.
- Tak, oto cała ja- Zaśmiałam się. - A to porównanie z szynką było najlepsze, jakie słyszałam - Puściłam jej oczko, a ona usiadła mi bez skrępowania w nogach.
- Mia, to również upadły anioł. Miała być teraz w Liverpoolu-Spojrzał na nią karcącym wzrokiem, a ona tylko przewróciła oczami.
- Bardzo chciałam cię poznać, Peachy! - Powiedziała w swoją obronę.
- I dlatego przyleciałaś tutaj aż z Anglii? - Otworzyłam szeroko oczy i spróbowałam się podnieść, żeby usiąść, ale od razu pomógł mi Aiden. Kiedy wygodnie siadłam i oparłam się o zagłówek, posłałam mu uśmiech, a on usiadł koło mnie.
Mogłam poczuć jego perfumy. Bardzo mi się podobają.
Mia tylko machnęła ręką na moje pytanie i spojrzała na mnie przepraszająco.
- Ważniejsze jest to, że chciałam przeprosić cię, za ten wypadek. Jeszcze nie do końca ogarnęłam moją nową moc.
- Chodzi ci o ten błysk?
- Tak, przykro mi. - Zaczęła bawić się swoimi palcami.
Złapałam ją za rękę w akcie pocieszenia i chciałam powiedzieć, że nic nie szkodzi, ale przed oczami stanął mi obraz. Był bardzo realistyczny. I strasznie szybki.
Widziałam dwójkę ludzi, mężczyzna trzymał dziecko na rękach. Niemowlę. Na szyi miało maleńkie znamię w kształcie korony. To byłam ja! Mam takie samo, chociaż zazwyczaj zostaje ono zakryte przez włosy.
Obraz co chwilę się zmieniał. Mężczyzna miał skrzydła. Śnieżno białe. Całkowicie inne niż Aiden. Podał dziecko kobiecie, która stała tyłem, więc nie widziałam jej twarzy. On pobłogosławił dziecko i wzbił się w powietrze, by po chwili zniknąć.
Kobieta się odwróciła i wtedy przeżyłam szok. To była moja mama. Młodsza o jakieś dwadzieścia lat. Miała dłuższe włosy i była trochę szczuplejsza. Ale to nadal ta sama osoba.
Nagle wszystko zniknęło, a przede mną znowu znajdywała się Mia. Miała tak samo zszokowany wyraz twarzy. A więc widziała to samo co ja. Przybliżyła się do mnie i odgarnęła mi szybkim ruchem włosy z szyi. Zobaczyła znamię i się odsunęła.
- Co się właśnie stało? Wasze oczy były białe! To było straszne. - Powiedział szybko Aiden i objął mnie ramieniem. Ja wciąż wpatrywałam się w Mię.
- Ja.. ja nie wiem. - Wydukałam cicho.
- Ja mam dar. Jestem jeszcze młoda i one ciągle się jeszcze ukazują, ale ten mam już od dawna. Widzę ważne chwile w życiu człowieka. I te z przeszłości jak i przyszłości. To całkiem straszne, kiedyś na bazarze kobieta złapała mnie za ramię, a ja widziałam
jak odbierała poród swojego psa. Mówię wam, ochyda!
- Czemu ty nie masz takiego daru? - Spojrzałam na Aidena. Pocierał moje plecy dłonią w uspokajającym geście.
- Każdy dostaje inne dary. - I zaczął rozmawiać z Mią o tym, jak długo go ma. A ja patrzyłam się w pościel i zastanawiałam co ta wizja miała znaczyć.


__

znalazłam trochę czasu i napisałam. Mamy nową postać! Mogę zdradzić, że w następnych pojawi się jeszcze jedna, a może więcej . Jeszcze tego nie ustaliłam x d

Mia ma postać Rachel Hilbert

Do następnego! buziaki

xdosiaa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top