Rozdział 6
Tak jak myślałam, Aiden użył swojego uroku i oczarował moich znajomych. Rozmawiał z Liamem o jakimś meczu piłki nożnej, z tego, co zrozumiałam. Ja z Lynn szliśmy po ich drugich
stronach, co chwilę na siebie zerkając i przysłuchując się rozmowie chłopaków. Lynn była nim zauroczona, a Liam już po dziesięciu minutach traktował go jak kumpla.Super.
Szłam, patrząc w ziemie i rozmyślając. Przecież ja go w ogóle nie znam. Nie wiem ile ma lat, co lubi robić w wolnym czasie, chociaż nie wiem, czy taki ma, bo zauważyłam,
że mimo, że się dobrze bawi to, wciąż jest czujny. Chyba jest za bardzo przewrażliwiony, bo skanuje czujnym wzrokiem każdą osobę w naszym otoczeniu. Ale to chyba ze względu na mnie.
I nasz chory układ. Ja będę pomagać mu łapać demony, a on w zamian daje mi stu procentowe bezpieczeństwo. Ja chyba potrzebowałam tego. Poczucia bezpieczeństwa. Poczucia, że ktoś jest
mną zainteresowany. Tylko dlaczego to nie jest prawdziwe, tylko wynikające z tego głupiego układu. Nagle poczułam ciężar na ramionach i to wyrwało mnie z moich przemyśleń.
Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że owym ciężarem jest ramie Aidena, którym mnie objął. Zobaczyłam, że Lynn i Liam idą trzymając się za ręce i śmiejąc się do siebie dwa metry przed nami.
Jak musiałam być zamyślona, żeby nie zauważyć, że chłopacy skończyli rozmawiać?
- Wszystko okej? Byłaś strasznie zamyślona. Przez chwilę myślałem, że wejdziesz w latarnie. - Uśmiechnął się z rozbawieniem, ale i troską. Pogładził kciukiem poje ramie i przyciągnął bliżej siebie.
- Wszystko w porządku, dziękuje. - Uśmiechnęłam się lekko. Nagle doszło do mnie, że nie mogę chodzić ciągle przygnębiona i wszystkim się martwić. Jestem młoda, a życie jest krótkie, do tej pory byłam strasznym
lekkoduchem, i w sumie dalej chcę nim być.
- Wiesz co, jednak nie jest w porządku. Chyba za bardzo się tym wszystkim przejmuję. Potrzebuje trochę się rozerwać. - Spojrzałam na niego.
- Więc chcesz się upić?
- Tak, myślę, że tak-Powiedziałam przekonana. A on posłał mi zadziorny uśmiech
- Dobrze, więc upijmy się.
Droga z mojego domu do Berry's zajęła nam dwadzieścia minut pieszo. Po chwili już chłopcy przepuścili mnie i Lynn w drzwiach i weszliśmy do środka. Od razu skierowaliśmy się do naszego ulubionego stolika, przy którym powiesiliśmy
kurtki na oparcie kanap. Mój czarny płaszcz pomógł mi zdjąć Aiden. Miły gest. W podziękowaniu uśmiechnęłam się. Lynn razem z Liamem poszli zamówić nam alkohol, ostatnim razem ja to robiłam. Tak więc zostaliśmy z Aidenem sami.
Siadłam na miejscu przy ścianie, a po chwili Aiden zajął miejsce obok mnie tak, że w pewnym sensie byłam uwięziona. Siedział tak blisko, że nasze uda stykały się ze sobą. W tle leciała muzyka do której tańczyli już bardziej podpici ludzie.
Po chwili przyszli moi przyjaciele, niosąc cztery szklanki i dwie wódki. Ja z Lynn miałyśmy ochotę na żurawinową. Już po chwili stukaliśmy się szklankami.
- Za spotkanie!- wykrzyknęła Lynn, a każdy w odpowiedzi upił parę łyków. Nie trzeba było długo czekać, a Lynn już ciągnęła Liama w stronę tańczących osób. W dzień jest tu pub, ale wieczorem zaczynają się tu super imprezy. DJ jest świetny, kocham
jego muzykę. Śledziłam ich wzrokiemm aż zniknęli mi z pola widzenia. Poczułam, że Aiden odsuwa mi włosy za ucho i Nachyla się nad moim uchem, żebym lepiej go słyszała.
- Chcę Cię lepiej poznać.
- Przyda nam się to w łapaniu demonów? - Spojrzałam na niego zaciekawiona, ale i trochę rozbawiona, bo uwielbiam się droczyć. Upiłam kilka łyków i lekko się skrzywiłam, bo cholera, jest strasznie mocna.
- Łapanie demonów to praca, powiedzmy, że chcę poznać Cię prywatnie.
- Czyli jestem twoją wspólniczką? - Delikatnie zagryzłam dolną wargę.
- Myślę, że można to tak nazwać.- Powiedział po chwili, patrząc mi w oczy.
- Podoba mi się, wspólniku-cicho zachichotałam. Czy my flirtujemy?
- Bardzo się ciesze, wspólniczko. - Zdecydowanie flirtujemy.
Opróżniliśmy swoje szklanki i po chwili znowu były pełne.
- Więc, dlaczego chcesz mnie lepiej poznać? - Nachyliłam się nad jego uchem i delikatnie musnęłam jego płatek.
- Fascynujesz mnie, czuję, że mam potrzebę, żeby cię bliżej poznać. A poza tym masz mnie na łopatce, no nie dosłownie, ale jednak masz- Przeniósł dłoń z oparcia kanapy na mój tatuaż i potarł go kciukiem, a ja zadrżałam.
Czemu on tak na mnie działa?!
- Masz kogoś? - Nagle wyskoczył z tym pytaniem.
- Nie mam, a ty? - Spojrzałam na niego z zaciekawieniem, mimomimo że w środku poczułam ogromny stres. A jeśli kogoś ma? Jeśli właśnie czeka na niego dziewczyna, żona, narzeczona?
- Też nikogo nie mam-I nagle uśmiechaliśmy się jak głupi.
- Ile tak właściwie masz lat?- Właśnie kończyłam drugą szklankę i czułam się lżej. To dobry dzień na upicie się. Za dużo się działo ostatnio.
- Dwadzieścia siedem.-Odpowiedział, a ja spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Mam dwadzieścia siedem lat od 764lat. - A mnie zamurowało.
- Od ilu jesteś na ziemi? - Pytania same ze mnie wychodziły, to chyba przez alkohol i chęć poznania go bardziej.
- Od trzystu sześćdziesięciu.- Odpowiedział i dokończył swój napój. Po chwili polał nam ponownie.
- Wow, jesteś naprawdę stary- Zaśmiałam się, a on skrzywił się z kpiną. Kiedy to zrobił, zobaczyłam, że ma dołeczek w policzku. Nawet nie wiem, kiedy moja dłoń powędrowała w kierunku jego twarzy,
a mój palec dziobnął go w niego. On cicho się ze mnie zaśmiał. Zabrałam rękę i znowu się napiłam. Jutro będzie ze mną źle.
- Poznałeś kogoś sławnego przez ten czas?- Super żyć tyle czasu. Myślę, że ja nie zdążę zrobić wszystkiego czego chciałam, bo czas za szybko leci.
- Nie miałem czasu, Peachy.- Powiedział jakby zawstydzony.
- Moje życie to ciągła praca. Łapanie demonów to moje życie, właśnie dzięki temu tu jestem. To jest mój pierwszy wolny wieczór od bardzo dawna.
- Serio? Widzę, że nie tylko ja potrzebuje się rozerwać.- Uśmiechnęłam się do niego. Było mi go żal, przez jeden błąd w niebie musiał porzucić swoje życie i oddać się całkowicie swojemu zadaniu.
- Obydwoje tego potrzebujemy.- Uniósł szklankę i się ze mną stuknął.
- Za nas, potrzebujących się rozerwać.- Powiedział, a ja ze śmiechem pokiwałam głową i w tym samym czasie się napiliśmy. Poczułam się trochę źle, bo myślałam w tej sytuacji cały czas tylko o sobie. A przecież on też jest w to zamieszany. Siedzimy w tym oboje.
Mam nadzieję, że stworzymy niezłą drużynę, bo cholera ja naprawdę zaczynam go lubić. I mam nadzieję, że ze wzajemnością.
_____
Trochę, bardzo krótszy niż poprzedni xd
Staram się dodawać jak najczęściej. Jutro na pewno nic nie będzie, bo moja siostra ma komunie. Postaram się dodać następny jak najszybciej.
Dzięki za tylko miłych komentarzy i tyle wyświetleń!
Aiden i Peachy zaczynają się dogadywać, a P w końcu przestała się nad sobą użalać !
Jak myślicie co dalej z nimi będzie?
Mogę zdradzić, że w najbliższych odcinkach powinien wkroczyć demon, ale więcej nie powiem! buziaki<3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top