Rozdział 5




Nie widziałam go dwa dni. Chociaż czułam, że jest gdzieś blisko, może nawet mnie obserwuje. O dziwo nie było to niekomfortowe uczucie. Czułam się...Bezpiecznie.
Nate dał mi wolne do końca tygodnia. Kiedy przyszłam do pracy, dosłownie mnie stamtąd wyrzucił. Miałam podkrążone oczy, bladą twarz i ogólnie wyglądałam niemrawo.
A to wszystko przez Aidena. Całą noc o nim myślałam, o jego propozycji, zachowaniu i o jego pięknych niebieskich oczach. Tak więc spędziłam te dwa dni na siedzeniu w domu,
jedzeniu niezdrowego żarcia, bo ani mi, ani Lynn nie chciało się gotować. Siedziałam przed telewizorem, oglądając powtórki seriali i myślałam nad swoim życiem. Gównianym
życiem. Myślę, że powinnam się ustatkować, albo iść na studia. Cokolwiek. Nie chcę całe życie pracować u Nate'a, chociaż mimo że na każdym kroku narzekam, wszyscy dookoła
wiedzą, że uwielbiam tam pracować. Ale to nie jest praca na przyszłość. Chcę robić coś więcej. Mam już prawie dwadzieścia dwa lata a dalej stoję w miejscu.

Ten wieczór miałam spędzić tak jak poprzednie.
Leżałam na swoim łóżku, przykryta kilkoma kocami, jestem strasznym zmarźluchem. Właśnie pochłaniałam drugą paczkę ciasteczek z rodzynkami, które wygrzebywałam i lądowały
z powrotem w opakowaniu. Myślę, że takie są lepsze, niż od razu bez rodzynek. Wpatrywałam się w ekran telewizora, tylko on oświetlał pokój. Zasłony były zaciągnięte i nie
przepuszczały ani trochę światła. Przyglądałam się temu, jak Spencer została postrzelona. Aż nagle drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem, a ja musiałam przenieść wzrok w
tamtym kierunku i zobaczyłam, że to Lynn. Oczywiście. Pogodnym krokiem podeszła i wskoczyła na moje łóżko kładąc się obok i zabierając mi paczkę z ciastkami. Kiedy zobaczyła, że są tam tylko rodzynki, skrzywiła się i odrzuciła z powrotem w moją stronę.
- Myślałam, że spotykasz się dzisiaj ze 'słodkim Liamem'. - Spojrzałam na nią z ukosa, a w tle było słychać, jak Mary Drake mówi Spencer, że jest jej matką. Przez Lynn będę
musiała obejrzeć to jeszcze raz.
- Spotykam. Idziemy do Berry's. A ty razem z nami.- Wyszczerzyła się dumna ze swojego 'genialnego pomysłu'. A ja jęknęłam.
- Wiesz, jak to się kończy. Ja się upijam, a ty kończysz obściskując się po kątach. Daj mi odpocząć. - Spojrzałam na nią błagalnie, z myślą, że chociaż raz mi odpuści.
- Leżysz tu już dwa dni. Już zapomniałam jak wyglądasz! Masz godzinę na prysznic i przygotowanie się. Jeżeli nie zobaczę Cię przygotowaną przy drzwiach, zaciągnę Cię
w tym stroju. A wątpię, że chcesz się tak pokazać-I nie odpuściła. Jest strasznie uparta. Nie ma sensu się z nią kłócić. Spojrzałam na swoje ubranie i przeniosłam na
nią urażony wzrok.
- Nie podobają ci się moje spodnie w koguty? - Ona w odpowiedzi zaśmiała się i cmoknęła mnie w policzek, szybko wstając i w podskokach stanęła przy drzwiach.
- Nie naburmuszaj się tak, P. Będzie fajnie.- I wyszła.
- Jasne, ciekawa randka. Ja, alkohol i dużo namiętności w postaci moich znajomych. Super wieczór. - Wymamrotałam do siebie i powoli wygramoliłam się z łóżka. Spojrzałam
tęsknie na telewizor i z wielkim bólem serca, skierowałam się do łazienki, która jest połączona z moim pokojem. Związałam swoje długie włosy w wysoką kitkę i po rozebraniu się
weszłam pod prysznic. Zajęło mi to piętnaście minut. Nabalsamowana i jak nowo narodzona, weszłam do pokoju w samym ręczniku i siadłam przy biurku stojącym w kącie, które robi za toaletkę.
Zrobiłam sobie kreski na górnych powiekach, wytuszowałam rzęsy i pomalowałam usta krwistoczerwona matową pomadką. Wieczorowy klasyk. Zazwyczaj prawie w ogóle się nie maluje.
I tak wyglądam strasznie młodo, a z większym makijażem wyglądam jak wymalowana piętnastolatka, która chce, żeby w sklepie sprzedali jej alkohol. Zaczęłam rozczesywać włosy i usłyszałam
dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek stojący obok i stwierdziłam,że mam jeszcze dwadzieścia minut. Był to zapewne Liam. Usłyszałam Lynn, krzyczącą moje imie. Szybko podniosłam się
z siedzenia i w samym ręczniku wyszłam na korytarz.
- Przecież mam jeszcze dwadzieścia minut. Nie spóźniłam się. - Powiedziałam szybko i kiedy weszłam do pomieszczenia, stanęłam jak wryta. Aiden stał u mnie w przedpokoju i jak gdyby
nic gawędził sobie z Lynn, która była wniebowzięta. Blondynka szybko odwróciła się w moją stronę.
- Peachy! Czemu nie mówiłaś mi, że masz takiego fajnego przyjaciela!- spojrzała na mnie z udawanym wyrzutem i rzuciła wzrokiem, który mówi' Jeszcze o tym pogadamy'.
- Ja... - Nie wiedziałam co powiedzieć. - Co tutaj robisz?- Wreszcie udało mi się wysłowić i zobaczyłam, że Aiden tasuje mnie wzrokiem i dopiero teraz orientuje się,
że mam na sobie tylko ręcznik. Nerwowo krzyżuje ręce na piersi i spoglądam wyczekująco. Nie zdążył odpowiedzieć i już Lynn musiała odpalić się z tą swoją wieczną energią.
Chyba za dużo cukru na śniadanie, młoda damo.
- Aiden powiedział, że nie ma planów na wieczór, to zaprosiłam go na nasz wieczór, w końcu nie będziesz narzekać, że siedzisz sama. Nie masz nic przeciwko, prawda? - Wzrok ' załatwiłam
ci super randkę, nie musisz dziękować'. Mnie również nie dała odpowiedzieć, bo gdy spojrzała na zegarek wiszący na scianie lekko podskoczyła i spojrzała na nas.
- Za dziesięć minut będzie tu Liam! Zostawię was samych, wybaczcie. Muszę założyć te mega seksowne pończochy! - I szybko wybiegła z pomieszczenia, kierując się do swojego pokoju.
Zapadła cisza, A ja wreszcie przeniosłam całą uwagę na Aidena.
- To, co tutaj robisz? - Przejechałam po nim wzrokiem, jak on wcześniej po mnie i stwierdziłam, że wygląda nieziemsko. Czarne spodnie i czarna koszula. Swoją skórzaną kurtkę
trzymał w ręku.
- Dałem ci czas, a ty się dalej nie odezwałaś. - Spojrzałam w kierunku drzwi Lynn i szybko złapałam go za nadgarstek wciągając go do swojego pokoju. Zamknęłam za nami
drzwi i odwróciłam się. Przełknęłam ślinę, kiedy zobaczyłam jak blisko stoi. Zrobił krok w tył i odwrócił się, kierując w stronę łóżka. Kiedy na nim usiadł, spod niego wyczłapała się

powolnym ruchami Beary, moja gruba kotka. Najlepsza przyjaciółka zaraz po Lynn. Ze zdziwieniem zobaczyłam,że zaczęła się ocierać o jego nogi i cicho przy tym mruczeć.
Kiedy pogłaskał ja za uchem, wskoczyła na łóżko obok niego i położyła mu głowę na udzie domagając się więcej pieszczot. A ja wpatrywałam się w to, jak skamieniała.
Ona nie lubi nikogo! Jay ma przez nią wielką bliznę na łydce, od zadrapania. Kiedy on głaskał ją po głowie ja, usiadłam na krześle, przy toaletce twarzą do niego.
- Potrzebuje więcej czasu.
- Nie mogę ci go dać, Peachy. Kolejny demon się koło ciebie kręci, bez twojej pomocy nie da mi się go złapać. A bez mojej pomocy jesteś w niebezpieczeństwie, wiesz o tym.
Nie rozumiem, czemu to tak długo twa.
- Ja po prostu ..
- Ty co? - spojrzał na mnie ze złością. I wtedy zmiękłam, a wszystkie emocje, które trzymałam w sobie wybuchły.
- Boje się! Rozumiesz? Cholernie się boje. To zmieni moje życie! Ja .. Nie chce być oznaczona, nie chce być ścigana przez głupie demony i nie chce, żeby moje życie było
w niebezpieczeństwie, o czym przypominasz mi na każdym kroku! Po prostu nie chce. Nie chce. - Załkałam i schowałam twarz w dłonie. Po chwili poczułam,że odciąga je od mojej twarzy, a kiedy
otworzyłam oczy i zobaczyłam, że klęczy przede mną.
- Nie musisz się bać, Peachy. Znowu to powiem, ale naprawdę masz mnie. Nie masz się czego bać, pomogę ci. Będę cię wspierał.- Pogładził palcem mój policzek.
- Ja.. Dobrze, zgadzam się.- Powiedziałam powoli, patrząc mu w oczy i westchnełam głęboko. W odpowiedzi dostałam jego szeroki uśmiech. Zobaczyłam, że powoli zbliża twarz do mojej,
i wiedziałam, że chce mnie pocałować. Zamknęłam oczy i kiedy to się prawie stało usłyszeliśmy głosne stukanie w drzwi. Szybko ode mnie odskoczył, a ja się odsunęłam i spojrzeliśmy w kierunku drzwi.
- Pośpieszcie się! Liam już jest! Macie dziesięć minut, albo pożałujesz tego Peachy!- Dzięki Lynn. Idealne wyczucie czasu. Po chwili odeszła, a ja spojrzałam na niego i się zarumieniłam.
Jeszcze chwila i by mnie pocałował. Wow! Dawno się tak nie czułam. Nie miałam nikogo od czterech miesięcy. Dziwne uczucie. Ale i tez przyjemne.
Wstałam szybko i po chwili on też to zrobił.
- Więc, wieczór w barze?- Spojrzałam na niego zaciekawiona i chciałam szybko zacząć jakiś temat. Czekając na odpowiedź, ruszyłam w kierunku szafy i wyciągnęłam z niej czarną sukienkę na ramiączkach sięgającą
połowy ud.
- Tak, wybacz, Lynn nie dało się odmówić. Mam nadzieję, że nie jesteś zła.- Spojrzał na mnie pytająco i usiadł z powrotem na łóżku. Ja weszłam do łazienki, przymykając drzwi i nałożyłam na siebie ulubioną koronkową
bieliznę i wybraną sukienkę.
- Pewnie, że nie. Wiem, jak trudno jej odmówić- Zachichotałam i w lustrze poprawiłam ramiączka. Wyszłam i uśmiechnęłam się do niego. Przejechał po mnie wzrokiem i zobaczyłam w nim fascynację i pożądanie. A mi się to podobało.
- Nie jest trochę za krótka? - Spojrzał na moje nogi i nagle zobaczyłam u niego wzrok, którego nie mogłam rozszyfrować.
Stanęłam przed lustrzanymi drzwiczkami szafy i zaczęłam się sobie przyglądać.
- Nie, myślę, że nie- Powiedziałam po chwili zdziwiona jego stwierdzeniem. Spojrzałam na niego w lustrze i zobaczyłam u niego wielki szok.
Zmarszczyłam brwi i już miałam się odwrócić, kiedy znalazł się przy mnie w ułamku sekundy i z delikatnością dotknął mojej łopatki, która teraz była odkryta przez sukienkę.
A ja się nagle zawstydziłam i szybko odwróciłam twarzą do niego. Wiedziałam, że w końcu zauważy, ale nie wiedziałam, że tak szybko! Otóż na moich plecach widniał tatuaż
piórka, należącego do niego, które zgubił wiele lat temu, przy naszym pierwszym spotkaniu. Zrobiłam go w moje dziewiętnaste urodziny. Całe dzieciństwo byłam zafascynowana skrzydlatym
mężczyzną, mówiłam o nim każdemu i nikt mi nie wierzył. Jak to dziecku. Zrobiłam go, żeby o nim nie zapomnieć. Zawsze, kiedy miałam zły dzień brałam piórko w dłonie i to mi pomagało.
- To niesamowite- Powiedział w końcu.
- Tak jak twoje skrzydła. Całe dzieciństwo o nich myślałam, o tobie. Nikt mi nie wierzył, więc zrobiłam sobie ten tatuaż, żebym i ja nie przestała wierzyć. - Czułam, że muszę mu to
wytłumaczyć, bo przecież piórko należało do niego. Uśmiechnął się szeroko i pogłaskał moje ramiona.
- Porozmawiamy jeszcze o tym, a teraz chodź, bo słyszę, że twoja przyjaciółka zaraz wydrapie nam oczy.
- Masz nadprzyrodzony słuch? - Nagle usłyszałam krzyk Lynn, że mamy dziesięć sekund, albo wkroczy tutaj.
- Nie, to raczej twoja przyjaciółka ma nadprzyrodzony krzyk-Zaśmialiśmy się i się odsunął. Wzięłam szybko torebkę z wieszaka, wpakowałam do niej klucze, portfel i telefon i ruszyłam za
Aidenem do przedpokoju, w którym stali moi przyjaciele. Zapowiada się ciekawy wieczór.

_______

Mam nadzieję, że się podoba! Był prawie pocałunek, jej! I tatuaż! myślę, że już wiecie po co było to piórko! <3 kocham ich i kocham was <3333 dziękuje za wszystkie komentarze <3

xdosiaa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top