Rozdział 40
Wszyscy byliśmy rozstawieni dookoła wielkiego budynku tak, że nikt nas nie widział. Gęste krzaki i drzewa dobrze nas kamuflowały. Budynek był wielkości wielkiego stadionu. Okna były zabite deskami i widać, że od dawna był opuszczony. Nagle poczułam kłujący ucisk w przedramieniu. Był mocniejszy niż zwykle. Tak mną to wstrząsnęło, że z bólu zgięłam się w pół i gdyby nie refleks Gabe'a, który stał po mojej lewej stronie, pewnie leżałbym twarzą w wilgotnej ziemi. Skrzywiłam się i złapałam za przedramię. Max od razu ruszył w moją stronę, kiedy usłyszał szmery, które zrobiliśmy. Dookoła było cicho i wszyscy obserwowali budynek.
- Peachy.- Max wyciągnął rękę w moim kierunku, ale Gabe szybko mu przerwał.
- Musi zrobić to sama.- Powiedział do niego, a Max zmarszczył brwi i ruszył w moją stronę, ale Gabe mu przeszkodził, zachodząc mu drogę i przesuwając mnie za siebie.
- To ją boli- Wysyczał Max wkurzony. Sapnęłam cicho, bo ból był nie do wytrzymania. Gabe odwrócił się do mnie i kucnął tak, że był na mojej wysokości. Odgarnął mi kosmyk włosów z oczu, a ja na niego spojrzałam.
- Zrób coś- Wysyczałam do niego i zwęziłam oczy.
- Zamknij oczy.- Zrobiłam, co kazał.- Weź głęboki oddech i znajdź ból w sobie, w środku. Swoją mocą wyrzuć go z siebie.- Może to nie brzmiało za bardzo racjonalnie, ale zrobiłam, co kazał. Przez moje ciało przeszło mrowienie i po chwili wszystko ustało. Ból także. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Wzięłam głęboki oddech i skinęłam Max'owi, że wszystko okej. Z pomocą Gabe'a wstałam i otrzepałam spodnie.
- Demony. - Powiedziałam cicho. Po chwili zza drzwi wyszły owe demony. Dwóch mężczyzn, którzy pilnowali budynku, weszło do środka, zmieniając się z demonami. Demony przypadkiem nie zabijają ludzi? Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Maxa i Gabe'a, którzy też mieli zmarszczone czoła. O co tutaj chodzi? Nikt się nie odzywał, bo wiedzieliśmy, że demony mają lepszy słuch niż ludzie. Byłam zdziwiona, że tyle tysięcy upadłych i aniołów, potrafią być tak cicho. Nagle Max dał znak i ci, co stali najbliżej drzwi ruszyli. Napadli na demony, a reszta wtargnęła do środka, po chwili było słychać odgłosy walki. No to się zaczęło.
W środku pachniało stęchlizną i było dziwnie ciemno. Budynek był pełen korytarzy, które oświetlały ledwo działające żarówki. Szłam z eskortą w postaci Mii i dwóch przyjaciół Aidena. James i Ryan byli wielcy. Blondwłosi, prawie dwumetrowi bliźniacy. Przy nich ja i Mia wyglądałyśmy jak karły. Dosłownie. Miałyśmy za zadanie znaleźć Aidena, chociaż przeszukanie budynku może zająć wieki. Nagle przed nami pojawiły się dwie osoby.
- Ludzie. - Szepnęła Mia. Nie byli to zwykli ludzie. Ich oczy były zamglone i poruszali się strasznie szybko. Kim byli? Nie minęła sekunda, a skoczyli w naszym kierunku. James i Ryan odepchnęli nas na bok i zaczęli walczyć z nienaturalnie silnymi i szybkimi ludźmi. Dorównywali tym prawie aniołom. Patrzyłyśmy kilka sekund jak walczą, aż Mia pociągnęła mnie za rękę.
- Musimy szybko znaleźć Aidena.- Wymamrotała, a ja rozglądałam się dookoła. Nagle stanęłam. Czułam go. Czułam jego dobro, które chciało się wydostać na zewnątrz, ale było spychane przez wewnętrzne zło.
- Czuję go. - Powiedziałam skupiona. Źle z nim. Byłam bardzo zdenerwowana. Bo kiedy poczułam jego emocje, zaczęłam odczuwać to samo. Pociągnęłam Mię w kierunku, którym wyczuwałam jego obecność. Czemu ja go czułam, a upadli nie? Przecież jest ich Panem.
Zbiegłyśmy po schodach, uważając, żeby na nikogo nie wpaść. Nie chciałyśmy walczyć, tylko znaleźć Aidena. W całym budynku słychać było krzyki i odgłosy walk. To była rzeź. Zeszłyśmy na ostatnie piętro i kiedy stanęłyśmy, było tak ciemno, że nie widziałam czubka własnego nosa. Odetchnęłam cicho i nagle mojej dłoni bachnął mały płomień, który oświetlił nam korytarz. Ruszyłyśmy za moją podświadomościom, która pokazywała mi drogę. Zatrzymałyśmy się przed żelaznymi drzwiami. Mia rozglądnęła się dookoła i spojrzała na mnie.
- To tu?- Spytała cicho. Była tak samo przerażona, jak ja. Skinęłam tylko głową. Pchnęłam drzwi, ale ani drgnęły. Mia szturchnęła mnie lekko, żebym się odsunęła i po chwili z rąk Mii wyleciało białe, oślepiające światło, które wywarzyło metalowe drzwi.
___
MIŁEGO DNIA! zostało z 2-3 rozdziały :o
xdosiaa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top