Rozdział 34




 
- Rozluźnij się. Weź kilka głębokich oddechów i wsłuchaj się w ciszę.- Siedziałam na środku pokoju z zamkniętymi oczami, a naprzeciwko mnie znajdowała się Mia. Kiedy opowiedziałyśmy o wszystkim Max'owi, powiedział, że musimy zlokalizować miejsce pobytu Aidena, a później będziemy działać. Max wyszedł na klatkę schodową, żeby nam nie przeszkadzać i powiadomić wszystkich upadłych na Ziemi, że Pan Podziemi zniknął. Jak wiadomo zajmie to trochę czasu. Chociaż jak się dowiedziałam, większość upadłych znajduje się w Krainie Cieni i tam nadzorują wszystko i żyją.

- Teraz pomyśl o swoim śnie. O każdym nawet najmniejszym szczególe. O każdym dźwięku. - Mia mówi, że jest możliwość zlokalizowania Aidena, ale sama nie ma jeszcze tyle mocy. Dlatego do akcji wkraczam ja, bo jak się dowiedziałam od naszej pary upadłych aniołów, mimo że moje moce dopiero się budzą, już czują, że są wielkie. Powiedzieli, że nigdy czegoś takiego nie czuli. Opisali to, jako spokój i czują w moim towarzystwie wewnętrzne szczęście. Tak jest, kiedy jesteś w pobliżu anioła.

- Skup się, P! - Z rozmyśleń wyrwał mnie podniesiony ton Mii. Otworzyłam oczy i spojrzałam na nią przepraszająco.
- Nie mogę się skupić. To wszystko mnie przytłacza. - Z żałosnym jękiem padłam na miękki dywan i patrzyłam się w sufit.
- Pomyśl o Aidenie, P. Zrób to dla niego.- Położyła się obok i teraz razem wpatrywałyśmy się w górę. Wzięłam głęboki wdech i zacisnęłam delikatnie palce na włosiu dywanu, a Mia złapała mnie za drugą rękę.
- Co czułaś, kiedy się pierwszy raz spotkaliście?- Nagle wypaliła Mia, a ja spojrzałam na nią zdziwiona, a ona tylko ruchem głowy zachęciła mnie do odpowiedzi. Znów spojrzałam w sufit, który był idealnie biały. Przed oczami stanął mi tamten dzień. Było to nasze pierwsze spotkanie. Byłam wtedy dzieckiem, a działo się to w Grecji u mojej babci. Zaatakował mnie demon, a Aiden mnie przed nim uratował.

- Na początku czułam strach. Ale jak myślę o tym teraz, to chyba spowodowane było atakiem na mnie. Nie bałam się jego. Byłam jeszcze dzieckiem i nie rozumiałam do końca, co się dzieje. Potem czułam ulgę i rozluźnienie. To tak jakbym rozmawiała ze starym przyjacielem, a nie ze strasznym panem w skórzanej kurtce, trzy razy ode mnie wyższym, który przed chwilą zabił demona, który zaatakował małą dziewczynkę. Mimo że go nie znałam, wiedziałam, że nie zrobi mi krzywdy. A kiedy mnie opuścił czułam... pustkę. To tak, jakby czegoś mi brakowało. To tak jakbyś miała ułożone puzzle z tysiąca kawałków i brakuje ci jednego. Wszystkie są ułożone, idealnie do siebie pasują, ale nie są całością, bo brakuje jednego. Jeden mały kawałek potrafi zmienić wiele. Niby żyłam swoim życiem, ale czułam, że to nie jest to, czego potrzebuje. Najbardziej bolało mnie to, że nikt mi nie wierzył. Bynajmniej udawali, że mi nie wierzyli, bo okazuje się, że rodzice o wszystkim wiedzą. Wmawiali mi, że mój dziecięcy umysł płatał mi figle i wymyśliłam to sobie, bo jako dziecko miałam dużą wyobraźnię. Złapałam się też na tym, że dorastając i słuchając tego wszystkiego, że wielki pan o ciemnych włosach i dziwnych i fascynujących niebieskich oczach, nie istnieje, zaczynałam powoli w to wierzyć. Że pióro, które znalazłam, należało do jakiegoś ptaka, że moja rana na przedramieniu powstała wskutek upadku z huśtawki. Ale w końcu powiedziałam sobie, że nikt mi nie weprze, że to nieprawda, bo ja jedyna wiem, co naprawdę się stało. Nawet jeśli nie było go przy mnie, pomagał mi. Patrzyłam na moje ukochane piórko i to mi dodawało odwagi w trudnych momentach. Przypominało mi o jego osobie i o tym, że to ja miałam okazję go zobaczyć i było to chyba najbardziej niesamowite doświadczenie w moim życiu. Zawsze wydawało mi się, że jestem trochę inna, czasami słyszałam różne głosy, widziałam różne dziwne rzeczy i jego osoba pomogła mi w przekonaniu się, że nie wariuje, bo skoro on istnieje, to te inne różne dziwne, niewytłumaczalne rzeczy też. On jest tym, czego potrzebuje, Mia. Jest moim brakującym kawałkiem i to on trzyma mnie przy zdrowych zmysłach, kiedy teraz jest najtrudniejszy okres w moim życiu i nie potrafię zapanować nad sobą, kiedy moje moce się uaktywniają. Kiedy każdy demon na świecie chce mnie dopaść, ja nie załamuje się, bo wiem, że on mi pomoże i w końcu to wszystko się skończy. Potrzebuje go, potrzebuję go tak bardzo, że aż mnie to boli. Kiedy usłyszałam jego głos w moim śnie, poczułam, że jest nadzieja i nie opuścił mnie. On nie może mnie zostawić, Mia. Kocham go. - Wyrzuciłam z siebie wszystko, a łzy leciały mi ciurkiem po policzkach.

Mocno ściskałam jej dłoń. Czułam mrowienie na całym ciele i lekki ucisk głowy. Mia nie odezwała się ani słowem. Otworzyłam oczy i zobaczyłam biel. Mleczna poświata unosiła się nad nami i kiedy spojrzałam w dół, zobaczyłam, że wydobywa się z naszych dłoni. Spojrzałam na Mię. Na jej policzkach widziałam ślady łez, ale miała mocno zaciśnięte oczy i lekko zmarszczone czoło. Po chwili otworzyła je szeroko i spojrzała na mnie, a potem na coś za mną. Odwróciłam głowę i stał tam Max. Ciekawe czy słyszał moje wyznanie. Poczułam się trochę zawstydzona, bo nie znałam go aż tak dobrze, jak Mii i to co innego powiedzieć coś takiego dziewczynie, a co innego chłopakowi. Spojrzałam na dziewczynę, a ona wzięła głęboki wdech. Przestałam czuć mrowienie, ból głowy zniknął, a mleczna poświata zaczęła rozmywać się w powietrzu. Mia usiadła i zmarszczyła mocno brwi, jakby się nad czymś zastanawiała. Od razu podniosłam się do siadu i spojrzałam na nią zdezorientowana.

- Zadziałało? - Spytałam zniecierpliwiona.
- Jest cały czas przemieniony.- Przeniosła wzrok na Maxa. Patrzyli na siebie, a ja nie wiedziałam, o co chodzi.
- Przemieniony? Mia, wytłumacz mi- Złapałam ją za ramie, a ona przeniosła wzrok na mnie.
- W swoją prawdziwą postać. Pana Podziemi. Nie rozumiem. On nie może przemieniać się na długo na ziemi. - Drugą część mówiła jakby do siebie.
- Dlaczego nie może? - Powoli irytowałam się tym, że nie rozwija swojej odpowiedzi.
- Z każdą chwilą, kiedy jest przemieniony, słabnie. On nie może przebywać w swojej prawdziwej postaci na Ziemi. Taki był warunek. To w Krainie Cieni jest jego miejsce.
- Co się stanie, jeśli będzie za długo? Jak już całkiem osłabnie.
- Straci swoje moce i swoją nieśmiertelność.- Otworzyłam szeroko oczy.
- A to znaczy..- O nie.
- Że będzie można go zabić. - Dokończył Max.

____

SZALEJE XDD Znalazłam trochę czasu to zmobilizowałam się i jest kolejny. Taki trochę słodki i niby się nic nie dzieje, ale w następnych już zacznie się dziać, słowo XD

Może macie do mnie jakieś pytania? Chętnie odpowiem;)

Już niedługo szkoła, zabijcie mnie pls :(((

do następnego!


xdosiaa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top