Część II- Rozdział 5

  - Boli?- Spojrzałam na jej łuk brwiowy, który był zaklejony małym plastrem. No tak, nieźle przywaliła w ścianę, wtedy w magazynie.

Mia pokręciła głową. Siedziałyśmy na miękkiej kanapie w tym samym pomieszczeniu, do którego wpadła jak szalona. Chłopacy, czyli Aiden i Max, który przywitał się ze mną krótkim uściskiem, oraz kilku innych upadłych poszli do biura Aidena, omówić kilka spraw, o które' nie powinnyśmy się martwić'. Są mało przekonujący.

- Jeszcze nie mam tak silnie rozwiniętej cechy szybkiego leczenia się, ale myślę, że niedługo to się zmieni. Dzięki twoim poszukiwaniom trochę się podszkoliłam. - Powiedziała dumnie. Mia jest jeszcze stosunkowo młodym aniołem, chociaż mogłaby być moją pra pra babcią.

- Chcesz zobaczyć?! - Ożywiła się natychmiastowo.

- Nie sądzę, żeby to był dobry po...- Nie dała mi dokończyć, bo machnęła ręką i poczułam mocny powiew wiatru, który przeszedł przez pokój, kończąc tym, że jedna z zapalonych świec przewróciła się, przypalając dywan. Ruchem dłoni zgasiłam ogień, chcąc uniknąć większych strat.

- O mój boże! Ty panujesz nad mocami!- Wykrzyknęła radośnie. Od mojego pokazu mocy w magazynie, czułam się niezwykle blisko i dobrze z moimi mocami. Chyba w końcu się zaakceptowałyśmy.

Skinęłam głową i usiadłam wygodniej, opierając się o miękką poduszkę. Wszystko tutaj pachniało Aidenem. Mocny, męski lekko cytrusowy zapach. Uwielbiam go. Podsunęłam sobie poduszkę pod nos i delikatnie zaciągnęłam się tym zapachem. Uspokaja mnie. Po chwili spojrzałam na Mię z lekką paniką.

- Co z Mike'm? A Lynn? - O mój Boże. Trofeum za najgorszą przyjaciółkę roku zdobywa Peachy Richardson! Proszę o oklaski!

- Kiedy byliśmy w Pheonix odwiedziłam Mike'a. Wypuścili go trzy dni temu do domu, trochę się to przedłużyło, bo chcieli go jeszcze trochę zostawić na obserwacji. Ale widziałam wypis i wszystko jest w porządku, złamanie pięknie się zrasta i nie ma czym się martwić. Powiedziałam mu, że twój wyjazd do rodziców się przedłużył, bo stwierdziłaś z AIdenem, że przydadzą wam się wakacje. Mike poinformował twojego szefa. Albo już byłego szefa, bo ten się tak wkurzył, że powiedział, że ma dość twojego podejścia do tej roboty.- Popatrzyła na mnie przepraszająco, a ja westchnęłam ciężko.

- Głupio mi teraz. Kiedy wrócę, pójdę do baru i spróbuje się wytłumaczyć. Nate zwalnia mnie i Mike'a średnio dwa razy w miesiącu, ale później i tak dzwoni, że mamy się stawić w ciągu paru godzin, bo inaczej pożałujemy. Nie może bez nas wytrzymać.- Posłałam jej smutny uśmiech.

- A co do Lynn to rozmawiałam z nią przez telefon i nie chciałam jej martwić, bo to nie wskazane w jej stanie, więc powiedziałam, że po prostu zasięg u was szwankuje i zadzwonisz, kiedy wrócicie.- Związała sobie włosy w kucyka, a ja spojrzałam na nią zaskoczona.

- WIesz o jej... stanie?- Nie wiedziałam, że Lynn powiedziała jej o ciąży. Kazała nikomu na razie nie mówić.

- Oczywiście, P! Po części dalej jestem aniołem, stróżem dzieci, anioły czują takie rzeczy, nie musiała mi mówić.- Uśmiechnęła się, a ja odpowiedziałam jej tym samym. Ciekawe co na to wszystko Jay. Muszę jak najszybciej się z nią skontaktować.

- A tak poza tym, to cieszę się, że się odnalazłaś, P. Strasznie się martwiliśmy, a szczególnie jeden dupek, który nie mógł opuścić domu. - Rozczuliło mnie to, jak nazwała Krainę Cieni.

Mia przyciągnęła mnie do uścisku, który ochoczo oddałam i nagle poczułam prądy przechodzące przez moje ciało, cichy jęk Mii i przed oczami zobaczyłam rozmyty obraz Gabe'a. Gabe? O co chodzi? Po chwili oderwałam się od Mii i spojrzałam na nią, ciężko oddychając.

- Mówi, że złożyłaś obietnice. - Popatrzyła na mnie, a ja jęknęłam.

- Jaką obietnice? - Odwróciłyśmy się, w wejściu do pokoju stał Max i Aiden, którzy patrzyli na nas, oczekując wyjaśnień. Spojrzałam na mojego chłopaka i westchnęłam cicho.

- Muszę spotkać się z Raphaelem. 

________

KRÓTKI, ALE JEST;) MIŁEGO DNIA!

KTO Z WAS ZAPOMNIAŁ O RAPHAELU?!

xdosiaa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top