Część II- Rozdział 16




  Przekręcałam w dłoniach niewielki kamień, wpatrując się w niego. Siedziałam na zimnym kamieniu, na brzegu Rzeki w Krainie Cieni. Nazywa się Rzeką Kaina. Ponoć płyną w niej wszystkie grzechy świata.

Czułam się pusta. Kompletnie nie mogłam myśleć o niczym innym. Niebo. Władza. Koniec Świata. Przelatywało to przez mój umysł jak zepsuta płyta. Prychnęłam cicho i rzuciłam kamieniem, patrząc, jak znika pod taflą wody.

Bardziej poczułam, niż usłyszałam, że jest za mną. Najpierw poczułam jego obecność, a następnie zapach. Jak zawsze przebijający się przez wszystkie inne zapachy. Nigdy nie byłam dobra w opisywaniu ich. Ale zapach Aidena był moim lekarstwem. Lepszy niż truskawki dojrzewające w słońcu Hiszpanii, czy zapach deszczu poranną porą. To zapachy, które ludzie uważają za wspaniałe. Dla mnie ukojeniem był zapach mojego chłopaka.
Kucnął za mną i odgarnął mi włosy. Poczułam ręce oplatające mnie i delikatny pocałunek w kark.

- Co tu robisz, aniołku? - Wyszeptał mi do ucha, a ja odsunęłam lekko głowę w bok, domagając się więcej pieszczot.

- Musiałam pomyśleć. - Wychrypiałam cicho. Spojrzałam w ceglastą wodę płynącą powoli w dół rzeki.

Wokół nas słychać było tylko szum wody. Poczułam, że dłonie Aidena zsuwają się ze mnie, a on sam siada na kamieniu, obok mnie. Spojrzałam na niego, ale jego wzrok utkwiony był w wodzie. Również przeniosłam tam spojrzenie. Poczułam, jak mężczyzna łapie mnie delikatnie za dłoń.
Spuściłam na nie wzrok. Moja przyprószona delikatną opalenizną, a jego z czarnymi plamami charakterystycznymi dla postaci diabła. Jego kciuk przejechał po mojej skórze.

- Nie powinnaś płakać. Nie przez nich.- Jego głos był równie cichy co mój, gdyby siedział odrobinę dalej, jestem pewna, że nurt rzeki zagłuszyłby go. Podniosłam wzrok i ujrzałam jego oczy wpatrujące się we mnie.

- A jeśli jestem taka jak oni? - Poczułam uścisk na dłoni. Aiden wypuścił ją z objęć, by przenieść swoje obydwie na moją twarz. Przybliżył ją do swojej. Obydwoje mieliśmy szeroko otwarte oczy. Wpatrywałam się w nie z towarzyszącym mi zawsze zachwytem. Piękne.

- Nigdy tak nie mów, Peachy.- Powiedział powoli, akcentując każde słowo, patrząc na mnie z zawziętością. - Nigdy nie będziesz jak oni. Jesteś ich całkowitym przeciwieństwem. Jesteś dobra. Jesteś tym, czym zawsze chciałem być. Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. - Delikatne fale obijały się o kamienie na brzegu, jakby chciały się wydostać i również uczestniczyć w tej rozmowie.

- Płynie we mnie ich krew, Aiden.- Nie mogłam tego wytrzymać. Chciałam spuścić z siebie calutką krew i napompować się zwykłą. Ludzką.

- Peachy! We mnie też płynęła, w każdym z nas!- Pokazał ręką w prawko, w stronę zamku.

- Nikt z nas nie jest jak oni. Ani ja, ani Mia, a tym bardziej ty. Nie dałaś mi dobra, wiesz o tym?- Przechyliłam delikatnie głowę. Jego twarz była centymetry od mojej. Czułam jego ciepły oddech na ustach

- Dałaś je nam wszystkim.- Położyłam dłonie na jego i powiedziałam powoli. Całą sobą i całkowitą prawdę.

- Ty też jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało, Aiden. Naprawdę. - Z moich oczu wypłynęła łza, znikając pod naszymi dłoniami w ścieżce swoich zzeschniętych sióstr.
W jednej chwili nasze usta się spotkały i w tym momencie nawet piekło wydawało się cieszyć.



Bosą stopą dotknęłam małej ilości piasku, która schowała się pomiędzy kamieniami i kucnęłam blisko wody. Wyciągnęłam dłoń i dotknęłam opuszkami palców wody i poczułam jakby delikatne prądy w palcach. Łaskotały.

- Mogłabyś się lekko obrócić.- Podniosłam głowę i spojrzałam w stronę głosu. Aiden leżał na swoim skórzanym płaszczu, położonym na suchej ziemi kilka metrów dalej. Jego okrycie wierzchnie było świadkiem naszych uniesień parę chwil temu.

Uśmiechnęłam się delikatnie i powolnym ruchem wstałam. Spojrzałam na mężczyznę, który posyłał mi te swoje typowe łobuzerskie uśmieszki. Obydwoje byliśmy aktualnie odziani w bieliznę, a ja nie odczuwałam zimna. Mogę się założyć, że moje policzki dalej są zaczerwienione po wcześniejszym wydarzeniu. Posłałam mu kpiący uśmieszek.

- Czy pan mnie obczaja, Panie Walton ? - Ruszyłam powolnym krokiem w jego stronę i widziałam, jak jego oczy błyszczą rozbawieniem. Podobnie jak moje.

- Nie wiem Panno Richardson. Robię to? - udał zastanowienie i podniósł się na łokciach. Moje kolana dotknęły delikatnego płaszcza i ruszyłam pomiędzy nogi Aidena, wspinając się na niego delikatnie.

- Czuję się zawstydzona. - Mruknęłam uwodzicielsko i zbliżyłam swoją twarz do jego. Moje dłonie oparły się o jego gołą klatkę piersiową.

- Wcale Pani nie musi. Jest Pani najpiękniejszym, co w życiu wdziałem. Nie ma powodu do wstydu.- Poczułam jego dłoń na swoim pośladku i wywróciłam oczami, cicho parskając. Złączyłam nasze usta, a on delikatnie pociągnął za moją dolną wargę.

Poczułam ucisk w głowie, a jedno słowo zagrzmiało w niej jak gong. Zebranie. Odsunęłam się szybko od Aidena i z sykiem przyłożyłam palce do skroni. Widziałam, jak on się skrzywia, ale nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Po chwili ucisk zniknął tak szybko, jak się pojawił, a my spojrzeliśmy na siebie zdziwieni.

- Od kiedy... - Nie potrafiłam dokończyć zdania.Aiden szybko wstał i złapał mnie za dłoń, pomagając wstać. Czemu też dostałam wezwanie?

- Musimy iść. - Podał mi moją koszulkę i zaczął zbierać resztę naszych rzeczy. Spojrzałam na jego twarz, ale jego wzrok nic mi nie mówił.



Rozejrzałam się dookoła. Wokół mnie siedzieli ludzie, których nie za bardzo znałam. To najważniejsze osoby w piekle. Spadli z wysokich rang w niebie. Pomagają rządzić Aidenowi Krainą Cieni. To coś jak Prezydent i politycy. Byli tu też obecni Mia i Max. Spojrzałam na dziewczynę, która rozglądała się z podekscytowaniem. Chyba nigdy, tak jak ja nie była na zebraniu. Ciekawe co się zmieniło.

Siedziałam na wielkim siedzeniu Aidena, który wyróżniał się ze wszystkich i był postawiony  u szczytu długiego stołu. Jego właściciel właśnie chodził w kółko za moimi plecami i się nie odzywał. Tak jak każdy. Wszyscy z cierpliwością czekali, aż Aiden coś powie. Usłyszałam, że się zatrzymał.

- Co masz na myśli, że piekło zaakceptowało Peachy, Barbielu?- Usłyszałam, głos blisko siebie i zobaczyłam, że Aiden położył ręce na oparciu mojego krzesła. Spojrzałam w górę i ujrzałam Aidena wpatrującego się w mężczyznę. Również przeniosłam na niego wzrok. Barbiel również był kiedyś Archaniołem. Podobnie jak ośmiu innych w tym pomieszczeniu, razem z Aidenem.

- Mam na myśli to, że znalazła się w Księdze Piekła.- Powiedział spokojnie.

- Co to księga Piekła? - Zadałam, zanim ktoś zdążył się odezwać. Wszyscy skierowali wzrok w moją stronę, a ja lekko przesunęłam się w głąb oparcia.

- Księga Piekła, Pani, to spis wszystkich powiązanych z Krainą Cieni. Znajduje się w niej każdy z nas. Jest to księga niezniszczalna i strasznie cenna.

- Dlaczego jest aż taka cenna?- Drążyłam.

- Bo prowadzi ją piekło, a nie my. My nie możemy w niej nic zapisać. Pojawia się w niej każdy, którego piekło zaakceptuje.

- To niemożliwe bez rytuału. A ona go nie przeszła. - Spojrzałam na mężczyznę, który to powiedział, a on się trochę zawstydził. Posłałam mu pytające spojrzenie.

- Rytuał polega na oddaniu kropli swojej krwi piekłu. Jeśli Piekło ją zaakceptuje, wpisuje tę osobę do księgi. W ten sposób łączy Cię z nim na zawsze, Pani.- Powiedział ze spuszczonym wzrokiem. Przeniosłam wzrok z powrotem na Barbiela, który zaczął mówić.

- Najwyraźniej Kraina Cieni uznała ją bez tego rytuału. I to bardzo wysoko. Jej imię widnieje obok twojego, Aidenie.- Spojrzałam znów w górę, a on tylko skinął głową i nic nie powiedział. Widziałam, że również się nad tym zastanawia. Poczułam uścisk na ręce i spojrzałam na Mię, która prawie podskakiwała na swoim siedzeniu. Zbliżyła się do mnie i porwała w ramiona.

- Gratuluję! Tak się cieszę! Jesteś jedną z nas! Jesteśmy jak siostry! Chociaż nie. Ty jesteś teraz jak moja matka. Mam Ci mówić 'Pani'? - Spojrzałam na nią dalej zaskoczona tym, co się dowiedziałam.

- Nie rozumiem.- Powiedziałam do niej.
- Jesteś Teraz prawdziwą Panią Podziemia. Królową. Matką wszystkich Upadłych. - Wytłumaczył Max. Jestem związana z Piekłem? Co prawda odkąd tu wróciłam dzisiejszego dnia, czułam się trochę inaczej. Jakby silniejsza.

Wszyscy jak jeden mąż wstali ze swoich siedzeń i pokłonili mi się.
- Chwała Królowej.- Powiedzieli wszyscy, a ja spojrzałam znowu na Aidena. Nareszcie zniżył na mnie wzrok i posłał mi uśmiech.

- Chwała Królowej. - Również powiedział, a mnie kompletnie zatkało.

- Dobrze, usiądźcie. Mamy jeszcze jedną rzecz do przedyskutowania. - Kiedy wszyscy wykonali jego polecenie, Aiden spojrzał na mnie ,a ja wzięłam głęboki wdech i usłyszałam, jak Mia zaczyna opowiadać przebieg spotkania z Archaniołami. Czułam dłoń Aidena na moich ramieniu, w celu wspierania mnie. Słuchałam tego, co sama przeżyłam parę godzin temu i dale nie mogłam w to uwierzyć. Chcą mnie wykorzystać. Przejąć świat. Władza, Potęga. Tego chcą. Za wszelką cenę. Bez względu na konsekwencje.

Po mojej brodzie spływały łzy. Zacisnęłam dłonie, wbijając sobie paznokcie w skórę.
Kiedy Mia skończyła nastała chwilowa cisza. Każdy musiał przyswoić sobie te zadziwiające informacje. Pociągnęłam lekko nosem.

- Chcą wykorzystać do tego Królową?
- Co na to Bóg? - Co teraz zrobimy? - Pytania nadchodziły z każdej strony pokoju. Wypuściłam powietrze z płuc.

- Musimy powstrzymać ich tym samym sposobem, jakim Oni się kierują. Czyli za wszelką cenę.- Wychrypiałam, patrząc w stół. Nie pozwolę im zniszczyć Świata. 

___

Dawno mnie tu nie było XD Poczułam wyrzuty sumienia i wzięłam się w końcu za rozdział :) Na Uwięzieni w Ciemności rozdział pojawi się w weekend, jak nie będzie problemów z internetem

A tak poza tym to Co sądzicie o rozdziale?

xdosiaa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top