LIST PIERWSZY

15 V 1974 r.

Ukochany Peterze,

musisz wiedzieć, że jeśli wyślę ten list i dostanie się on w Twoje ręce, śmiało mogę nazwać to najodważniejszym czynem, na jaki kiedykolwiek w moim życiu się zdobyłam. Na obecną chwile tytuł ten nosi zapytanie się FIlcha, czy gdzieś nie widział mojej kotki, która zagubiła się w zamku. Straszliwie wtedy na mnie nakrzyczał i ani trochę nie pomógł w poszukiwaniu zwierzęcia. Ale mniejsza.

Nad kartką papieru, na której właśnie piszę te słowa czarnym jak noc atramentem, które będziesz miał lub nie możliwość przeczytać, siedziałam dosyć długo, nim zdecydowałam się zanurzyć pióro w kałamarzu i zacząć pisanie. Ta czynność zwykle pomaga mi w wyrzuceniu wszystkich emocji, które czuję w całym ciele, a o których nie mam możliwości z nikim porozmawiać.

Ale do przejedźmy może do rzeczy...

Od momentu Waszego pierwszego szkolnego kawału, starałam się raczej zachowywać względem Was dystans. Pisząc 'Waszego' mam na myśli oczywiście czwórkę przyjaciół, do której należysz wraz z Jamesem Potterem, Syriuszem Blackiem oraz Remusem Lupinem. Nigdy nie mieszałam się do waszych incydentów, o których rozprawia potem cała szkoła, chichocząc po kątach.

Nigdy, aż do ubiegłej środy.

Tamto popołudnie spędzałam w zaciszu zamkowej biblioteki, ciesząc się z wolnego czasu, który mogłam spędzić na lekturze mojej ulubionej książki, do której nie raz lubiłam wracać. Wokół mnie nie było wielu osób, jedynie dwóch Puchonów odrabiało pracę z transmutacji, a jedna Ślizgonka przeglądała podręcznik od eliksirów, siedząc nad zapisanym kawałkiem pergaminu. Można by śmiało stwierdzić, że otoczenie sprzyjało skupieniu, a czynność czytania sprawiała mi radość.

Tak było do momentu, aż w drzwiach biblioteki nie pojawiła się wasza czwórka.

Chociaż wzrok nadal miałam utkwiony w tekście, kątem oka zauważyłam wyraz twarzy bibliotekarki, która najpewniej w duchu prosiła siły wyższe, by zmiłowały się nad nią i oddaliły Huncwotów z jej oazy spokoju. Na szczęście mieliście wszyscy na tyle oleju w głowie, by nie wywoływać zamieszania w bibliotece. Zamiast tego jeden z waszej czwórki podszedł do stolika, przy którym pochylona nad książką siedziałam.

I tą osobą byłeś właśnie ty, Peterze.

Dopiero, gdy cień Twojej sylwetki padł na jedną ze stron mojej powieści, zdecydowałam się podnieść wzrok znad tekstu. Stałeś spokojnie naprzeciw mnie, niepewnie spoglądając to na mnie, to na leżącą przede mną książką, to znów uciekałeś spojrzeniem w kierunku stojącego trochę dalej Syriusza, który dla niepoznaki oglądał przypadkowo zdjętą z półki książkę.

Czułam się bardzo niezręcznie w tej sytuacji, zważywszy na fakt, że nie miałam bladego pojęcia, czego Wasza czwórka może ode mnie chcieć.

Nie chciałam dłużej trwać w niezręcznej ciszy, więc spytałam, czy mogę Ci w czymś pomóc, co chyba jeszcze bardziej zbiło Cię z tropu. W końcu zdołałeś coś z siebie wykrztusić i poprosiłeś mnie o coś, czego w życiu się nie spodziewałam.

Chciałeś, żebym pomogła waszej czwórce w zrobieniu kawału jednemu z Krukonów, który rzekomo uprzykrzał wam ostatnimi tygodniami życie. Zamierzaliście podrzucić chłopakowi eliksir na porost włosów o przyspieszonym działaniu, by niejako odegrać się na jego docinkach. Moim zadaniem w całym tym przedsięwzięciu byłoby dolanie mikstury do pucharu delikwenta, jako że siedziałam w jego pobliżu przy stole Ravenclawu.

W pierwszym odruchu stanowczo odmówiłam sabotowania własnego domu, szczególnie jeśli w perspektywie kolejnych lat upatrywałam sobie stanowisko prefekta. Najzwyczajniej nie mogłam sobie pozwolić na ani jeden szlaban.

W końcu jednak, gdy w grę weszło wynagrodzenie w postaci zapasu słodyczy z Miodowego Królestwa, zaczęłam się poważnie zastanawiać. Dla ulubionego jedzenia przecież można się poświęcić, nie?

Umówiłeś się ze mną nazajutrz przy wejściu do Wielkiej Sali, gdzie miałeś przekazać mi dawkę eliksiru dla ofiary waszego żartu.

Skłamałabym, twierdząc, że nie denerwowałam się w czwartkowy poranek, czekając, aż zjawisz się w umówionym miejscu. Przestępowałam nerwowo z nogi na nogę, stojąc nieopodal ogromnych drzwi. Chciałam mieć wszystko jak najszybciej z głowy, bo perspektywa zostania nakrytą wcale mi się nie uśmiechała.

W końcu pojawiłeś się, trzymając w dłoni niewielki, wykonany ze szkła flakonik z eliksirem wewnątrz. Wręczając do moich rąk przedmiot, życzyłeś mi powodzenia, a następnie udałeś się w kierunku stołu Gryfonów, gdzie siedzieli już Twoi przyjaciele.

Odetchnęłam głęboko kilka razy, nim zdołałam zmusić nogi do wykonania choćby jednego kroku. Coraz bardziej wątpiłam w swoje możliwości, a w moim umyśle nieśmiało zakwitła myśl.

„Co ja właściwie robię?"

Było już zbyt późno na wycofanie się, a Krukoni przecież strzegą prawdomówności i dotrzymywania danego słowa — nie miałam wyboru.

Pochodząc do miejsca, w którym chłopak zawsze siedział, obrzuciłam wzrokiem osoby znajdujące się w pobliżu, których na szczęście było niewiele. Dyskretnie wyjęłam z kieszeni flakonik i ukradkiem wlałam odrobinę do jednego z pucharów, ufając, że trafi do przeznaczonej mu osoby. Potem zajęłam swoje miejsce i zabrałam się do śniadania.

Potem wszystko potoczyło się dokładnie tak, jak to zaplanowaliście. Chłopak nagle zerwał się na równe nogi, zwracając na siebie uwagę nie tylko uczniów siedzących przy pozostałych stołach, ale i nauczycieli. Muszę się przyznać, że nigdy wcześniej nie widziałam tak rozbawionej McGonagall, jak tamtego ranka.

Jeszcze tego samego popołudnia zabrałeś mnie do Hogsmeade, żebym wybrała sobie nagrodę za pomoc w zrealizowaniu kawału. Bardzo dobrze się bawiłam w Twoim towarzystwie, Peterze. Do tej pory miałam Ciebie raczej za nieśmiałego i raczej niezdarnego chłopaka, z którym ciężko nawiązać jakąkolwiek znajomość. Najwyraźniej byłam w błędzie.

Szczerze powiedziawszy, drogi Peterze, o uczuciach niewiele wiem, choć w moim trzynastoletnim życiu zdążyłam przeczytać mnóstwo mugolskich powieści, które opowiadają o miłości. Podczas pobytu w Miodowym Królestwie poczułam, że jesteś w jakiś sposób wyjątkowy i chciałabym, abyś był tego świadom.

Nieważne, czy dostaniesz ten list w swoje ręce, czy zdecyduję się go jednak schować głęboko w szafie, moje uczucia względem Ciebie są żywe i prawdziwe.

Daphne Leefot


∘ ─── 💌 ─── ∘


edycja: 04/07/2022

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top