4th dec § cup of cheer

D. Huber & P. Aschenwald

Już od dłuższego czasu Daniel siedział w jednej z salzburskich kawiarni, popijając powoli cynamonowe latte. Sernik czekoladowy przyniesiony przez nie do końca miłą kelnerkę już dawno zniknął z talerzyka, a jedyny ślad jaki po nim pozostał to brudne naczynie, odstawione na brzeg stolika. Blondyn musiał przyznać, że wypiek był wyśmienity. Może powinien zatrzymywać się tu częściej, skoro i tak lokal jest po drodze do jego mieszkania?

Teraz siedział z nosem utkwionym w laptopie i wykonywał swoją papierkową robotę, miał jeszcze mnóstwo dokumentów do wypełnienia, a czas gonił go nieubłaganie. Do świąt zostały już tylko dwa tygodnie, a on naprawdę chciał wyrobić się z tym wszystkim do dwudziestego trzeciego grudnia, by potem nie zajmować sobie tym głowy i spokojnie spędzić czas z rodziną. Musiał zdążyć, bo niczego nie potrzebował bardziej od wypoczynku. Dlatego teraz tkwił tutaj dwie godziny po zakończeniu swojego ustawowego dnia pracy i tonął w dokumentach. Co prawda kawa była bardzo dobra, nastrój ciepły i świąteczny, a kawiarnia była pięknie ustrojona, ale nadal nie sprawiało to, że Daniel miał mniej pracy. Machinalnym już ruchem uniósł filiżankę do ust i z niezadowoleniem doszedł do wniosku, że jest ona pusta, na dnie pozostał tylko ciemny osad. Chłopak westchnął i przetarł twarz dłonią. Był zmęczony i chciał już wrócić do domu, ale z tyłu głowy miał świadomość, że jeśli nie dokończy redagować tej umowy dzisiaj, będzie musiał zrobić to jutro, a nie w tym rzecz. Przeciągnął się, bo jego plecy powoli zaczynały boleć od nadmiaru siedzenia i ostatni raz przeleciał wzrokiem po całej kawiarni i już miał wracać do pisania, gdy jego oczy napotkały inne spojrzenie. Kilka stołów dalej siedział chłopak w podobnym wieku i patrzył na niego z uśmiechem. Był przystojny, tyle blondyn zdążył pomyśleć, zanim znów spuścił wzrok na ekran laptopa. Nie odwzajemnił uśmiechu, z jakiegoś powodu za bardzo się speszył. Zamiast tego wrócił do umowy, którą musiał przygotować na wtorek. Była naprawdę ważna i musiał się na niej skupić. 

Pomimo najszczerszych chęci nie mógł się powstrzymać i co jakiś czas unosił wzrok z nad ekranu, i patrzył w stronę przystojnego nieznajomego, by zaraz znów skryć się za nim w obawie, że zostanie przyłapany na gapieniu się. To ostatnia rzecz, której by chciał...

Dobra informacja była taka, że zbliżał się do końca. Druga informacja była taka, że przystojny szatyn nadal nie wyszedł z kawiarni i nadal rozpraszał go swoją obecnością. Ta chyba była nie do końca pozytywna, ale Daniel nie do końca potrafił ją ocenić. Ziewnął, dalej wystukując literki na klawiaturze, a w jego głowie pojawiła się myśl, by może zamówić kolejną kawę. Tak, to zdecydowanie mogłoby mu pomóc. Postanowił, że dopisze ten akapit do końca i poprosi kelnerkę o dodanie jeszcze jednej filiżanki napoju do jego zamówienia. Nie zdążył dopisać do pliku nawet kilku zdań, kiedy przy jego stoliku pojawiła się kobieta, o której przed chwilą myślał. Czy ona potrafiła czytać mu w myślach? Co więcej, w dłoni trzymała tacę, a na niej filiżankę upragnionej kawy.

- To dla pana - powiedziała stawiając naczynie na blacie obok sterty papierów, które przyniósł ze sobą z pracy. - Zamówienie jest opłacone przez tamtego pana - wskazała głową w stronę przystojnego bruneta - poprosił, by dać panu także to - dodała i podała mu do ręki niewielką kartkę papieru.

Daniel podziękował, a gdy kobieta już odeszła, przyjrzał się karteczce. Jej pierwsza strona była zapisana kilkoma zdaniami. Ładne pismo, pomyślał i zaczął czytać.

To dość urocze, jeśli myślisz, że nie widzę jak spoglądasz w moją stronę. Mogłeś chociaż odwzajemnić uśmiech... Proszę, kawa dla ciebie. Mam nadzieję, że trafiłem ze smakiem, może następnym razem wypijemy razem i wtedy mi powiesz.

Na odwrocie kartki znajdował się jeszcze numer telefonu. Kawą, którą dostał było cynamonowe latte, szatyn nie mógł trafić lepiej. Gdy chłopak podniósł wzrok, jego już nie było. Została po nim tylko pusta filiżanka i motylki, które obudziły się w jego brzuchu przez ten mały liścik.

Tego popołudnia w telefonie Daniela pojawił się nowy kontakt - szatyn z kawiarni, a w jego sercu nadzieja, że uda im się spotkać i porozmawiać o tym jakie kawy preferują.

🎄

Drugi shot za nami! Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu.

Przyznam szczerze, że chyba brakowało mi takiego pisania, bo jak na razie nie sprawia mi ono problemów, miejmy nadzieję, że zostanie tak do końca. Do usłyszenia za dwa dni,
Kamila 🤍

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top