Epilog
Ciepłym wieczorem, przy zachodzącym słońcu dwa cienie poruszały się po miejscowym cmentarzu. Smukła kobieta nie miała więcej jak trzydzieści lat, lecz mimo młodej twarzy, w jej oczach dostrzec można było ból i zmęczenie widziane we wzorku staruszki. W prawej dłoni miała znicz i kwiaty. Zaś za lewą rękę trzymała pięcioletniego chłopca. Zatrzymali się przy nagrobku z napisem:
JERZY SZYPOWSKI * 02.08.1919r. † po 20.09.1944r.
,,Opuściłeś nas tak nagle, zostawiając w naszym sercu ranę. My zbudujemy most przez nasze serca, a ty tamę.''
HONOR OJCZYZNA I PRAWDA
Kobieta zapaliła świeczkę i wymieniła uschnięte już kwiaty na te świeże.
- Cześć tato- powiedział mały chłopiec.- Wiesz, ostatnio nauczyłem się wchodzić na drzewo jeszcze wyżej. Babcia mówi, że mam to po tobie. Szkoda, że nie możesz tego zobaczyć.
- Oh kochanie, tata bardzo dobrze cię widzi i jestem pewna, że jest teraz z ciebie niesamowicie dumny.
- Jak to?- zapytał zdezorientowany Jurek.
Zuzanna wyciągnęła rękę ku niebu.
- Tatuś tam jest i cię obserwuje. Widział twoje pierwsze kroki, pierwsze słowa, wchodzenie na drzewa. To, że nie stoi przy nas, nie znaczy, że nie ma go z nami. Dopóki mamy go w serduszku, dopóty jest wśród nas.
- A dlaczego nie mam po nim nazwiska, tylko twoje panieńskie?
Brunetka westchnęła i rozglądnęła się wokoło czy przypadkiem nikt ich nie podsłuchuje.
- Tatuś walczył w obronie najważniejszych wartości: Honoru, wolnej Ojczyzny i Prawdy. Zginął, ale źli ludzie, z którymi stoczył walki, nie zapomnieli o nim. Musimy żyć pod tym nazwiskiem, by nas nie niepokoili. Kiedy to wszystko się skończy, pierwsze, co zrobimy, to przyjęcie jego nazwiska. Ludzie, którzy polegli wtedy z tatą zasługują na pamięć i nie wolno nam o nich zapomnieć. Teraz rozumiesz?
Malec pokiwał główką.
- Wracamy do babci? Na pewno się o nas martwi.
- Już skarbie, jeszcze chwilka.
Po chwili Zuzanna nachyliła się w stronę grobu.
- Wciąż pamiętam, wiesz? I będę pamiętała aż do śmierci, aż do ostatniego tchu.
W drodze powrotnej Jurek ciekawy odpowiedzi, zapytał matki o coś jeszcze.
- Mamo? A jakbyś miała opisać tatusia jednym słowem, to jakie by ono było?
Kobieta zamyśliła się chwilę, a następnie z łagodnym uśmiechem odrzekła:
- Niezłomny, to był naprawdę niezłomny człowiek.
No i jest epilog, po paru miesiącach!
Nie rozpisuję się za dużo, bo jutro mam osiemnastkę kuzyna i lecę odebrać prezent z paczkomatu.
Jeśli możecie, dajcie znać w dłuższym komentarzu, co sądzicie o całym opowiadaniu.
Do zobaczenia w innych pracach!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top