Chapter 1 - I love you, but it's nothing serious.
Stała oparta o ścianę, jej bląd włosy były odsunięte w tył. Delikatnie oparła knykcie na przedramieniu i założyła nogę na nogę. Głowę miała uniesioną do góry, dzięki czemu wszystko widziała. Jej figura była idealna. Pupa opięta w skórzanych leginsach, i piersi, zakryte, ale wystarczająco wyeksponowane.
Stała tak dopóki, nie przyszła starsza kobieta, u której odbywała praktyki.
- Cześć. - Przywitała ją blondynka.
- Dzień Dobry. - Uśmiechnęła się, wpuszczając do klasy licealistów.
- Pierwszy dzień. - Wypuściła powietrze dziewczyna o blond włosach.
- Dobrze, zapraszam. - Przepuściła ją starsza kobieta w drzwiach.
Kobiety weszły do sali. Praktykantka zajęła miejsce przy biurku, natomiast pani profesor usiadła na końcu sali, obserwując zachowanie uczniów.
- Dzień Dobry, jestem Agnes Jane, i jestem tutaj praktykantką. - Uśmiechnęła się, kładąc dłonie na biurku. - Usiądźcie. - Przełożyła dłoń.
- Ile tutaj będziesz? - Odezwał się głos chłopaka, z ostatniej ławki. Kobieta zwróciła na niego wzrok, po czym odpowiedziała.
- Dwa tygodnie. - Otworzyła dziennik. - Mam nadzieję, że pomożecie mi się tutaj oswoić. - Wypuściła powietrze.
- Z pewnością. - Dopowiedziała pani profesor.
- Mogę cię oprowadzić po szkole. - Odezwał sie ten sam chłopak.
- Nie trzeba będzie, jak Ci na imię? - Wstała z krzesła, zbliżając się do ostatniej ławki, aby go zobaczyć.
- Damian. - Odpowiedział, wstając.
Blondynka kiwnęła głową, kojarzyła go. Sięgając dalej pamięcią, zrozumiała, że rozmawiała ze swoim kochankiem, z zeszłej nocy. Poprawiła włosy, przełykając głośno ślinę.
- Dobrze... Damian. - Starała się zapomnieć.
- Przypomina mi pani kogoś. - Przygryzł wargę.
- Tak? B-bardzo dziwne, ja Cię jakoś nie kojarzę. - Ułożyła usta w cienką linię.
- No to w takim razie musiało mi się coś pomylić. - Zaśmiał się.
- Dobrze, Agnes zacznij lekcję. - Pouczyła ją starsza kobieta.
- Tak wiem, przepraszam. - Poprawiła się. Wzięła do rąk dziennik, wyczytując nazwiska.
Dochodząc do Damiana, przeraziła się. Wiedziała, że w każdym momencie mógł wywinąć coś głupiego, przecież był tylko dzieciakiem.
- Damian Angeles. - Westchnęła błagalnie.
- Jesssst. - Przedłużył literę.
- Angeles, uspokój się dzieciaku. - Zaśmiała się profesorka.
- Oczywiście. - Poprawił się w ławce, rozchylając nogi.
- Okej, zróbmy może tak, przedstawicie mi się i opowiecie o swoim hobby. - Przewróciła oczami. - Kto zacznie? - Uśmiechnęła się, odsłaniając swoje dołeczki.
- Ja mogę. - Podniósł rękę jej były kochanek.
- T-tak, ty możesz. - Kiwnęła głową, z przerażenia.
- Okej, od czego by tutaj... zacząć? - Zaśmiał się. - Lubię dziewczyny... ładne dziewczyny. - Zmienił język. - Blondynki... - Przerwała mu praktykantka.
- Dobrze, tyle wystarczy, kto następny? - Szukała wzrokiem po klasie.
- Ale, mogę jeszcze więcej opowiedzieć... - Przeczesał dłonią swoje ciemne włosy.
- Nie, nie trzeba, każdy musi się wypowiedzieć, a czasu jest mało. - Wyjaśniła.
- Damian, pani Agnes ma rację. - zwróciła mu uwagę.
Lekcja minęła, praktykantka czekała na to całe czterdzieści pięć minut. Wreszcie mogła pogadać z chłopakiem, który miał cięty język.
- Skarbie, muszę iść do gabinetu, zostaniesz w sali, tak? - Zapytała ją kobieta.
- Tak, zostanę. - Ucieszyła się.
Brunetka wyszła z sali, zamykając drzwi. Natomiast blondynka o brązowych oczach odwróciła się do Damiana.
- Co ty robisz gówniarzu? - Przybliżyła się do niego, trzymając rękę w powietrzu.
- Przecież było Ci dobrze. - Zaśmiał się jej prosto w oczy.
- Słuchaj... to, że przez przypadek mam praktyki akurat w twojej szkole, nie daje Ci żadnego prawa, aby mnie 'torturować'! - Krzyknęła.
- Ale ja cię nie torturuję, wręcz przeciwnie, chcę dla ciebie jak najlepiej. - Zbliżył się do blondynki, zatrzymując się kilka centymetrów od jej ciała.
- Zostaw mnie, proszę. - Wypuściła ciepłe powietrze na chłopaka, a jej policzki oblały rumieńce.
- Jesteś taka piękna. - przejechał kciukiem pod jej oczyma. - Twoje usta. - Zjechał na nie.
- Nie, Damian, mój mąż jak się dowie... - Odepchnęła jego rękę.
- Twój mąż cię bije, a ja chcę Ci pomóc. - Zamknął oczy.
- Nie... on mnie kocha. - Kiwnęła głową.
- Nie kocha cię. - Chwycił ją za szczękę, przytrzymujac kciukami.
- Damian... to ty chcesz zrujnować mi karierę. Dobrze wiesz jak się zachowujesz na lekcji! - Wściekła się.
- Skarbie... nikomu nie powiem. - Westchnął.
- Nie możesz powiedzieć, obiecaj. - Chwyciła go za dłoń.
- Obiecuję. - Odwzajemnił gest. - Ale... prześpij się ze mną Agnes... - Uśmiechnął się.
- Słucham? Damian... co ty gadasz? - Kiwnęła głową, na nie.
- Proszę. Chwycił ją za uda, podnosząc na ławkę.
- Nie, jesteśmy w szkole. - Zaprotestowała.
- Przerwała trwa dwadzieściapięć minut. - Oznajmił. Przejechał dłonią po jej szyi, co spowodowało, że kobieta osunęła się do tyłu z rozkoszy. Złożył pocałunek pod brodą, i przejechał dłonią po biuście. Odchylił głowę i popatrzył na nią. - Jesteś taka śliczna, chcę ciebię. - wpił się w jej usta zanurzając język coraz głębiej. Kończąc pocałunek, rozpiął jej koszulę. Przejechał językiem po ciele, podnosząc biust dłońmi. Ściągnął z niej materiał, zostawiając w biustonoszu. Położył na nim dłoń, przyciągając ją jeszcze bliżej. Wsunął głowę pomiędzy jej szyję, i rozpiął stanik. Kobieta zamruczała, próbując protestować. Chłopak ściągnął bluzkę, przygryzając wargę. Rozpiął pasek i ściagnął z siebie spodnie. Blondynka przyjechała po jego bokserkach. - Zostało nam dwadzieścia minut. - Zaśmiał się. - Spokojnie, jestem pełnoletni, kochanie. - Osunął z niej leginsy. Przejechał po jej udach, chwytając za tyłek. Przyłożył dłoń do majtek, które następnie zsunął. Przesunął językiem po wardze kobiety i zamruczał. Ściągnął z siebie bokserki, rozchylając jej nogi. - Kocham Cię. - Wsunął się w nią, bardzo ostrożnie. Położył dłoń nad jej głową, trzymając mocno ławkę. Ponowił ruch, tym razem mocniej. Złożył pocałunek na szyi, schodząc coraz niżej, aż do podbrzusza. Odsunął wargi od jej ciała, i ponownie się w nią wbił, tym razem nie przerywając. Dłonią przejechał po jej udach, jeszcze bardziej je przytrzymując. Druga rękę trzymał na jej ustach, chciał, aby żadne dźwięki się z niej nie wydostawały. Kobieta uniosła plecy, była bardzo bliska orgazmu. W końcu doszli w tym samym momencie. - Zostało pięć minut. - Westchnął, zapinanając rozporek.
- I co z nami będzie? - Zapięła stanik.
- Nic, jesteś głupia. Ja się uwielbiam bawić. Pociągasz mnie, ale to nic poważnego. Nie powiem nikomu. Jesteś dobra w tych sprawach. - Wyszedł z sali.
×××
Tak, a więc stwierdziłam, że będę tutaj dodawała rozdziały, coś a'la one-shoty. Po co tworzyć nowe opowieści? Będzie to coś w stylu "Fragmenty z książek, których nigdy nie napiszę" jeśli się podoba, dajcie znak. Komentarz, gwiazdka. Dziękuję, nie wiem kiedy kolejny xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top