Brunet
Dziewczyna siedziała na podłodze, z książką przed oczami. Musiała powtórzyć materiał, na jej pierwszy sprawdzian w nowej szkole.
Dokładnie analizowała każdą literę i cyfrę, starając się skupić najbardziej, jak było to możliwe.
Matma jest okropna - pomyślała brunetka.
Westchnęła i odłożyła książkę na swoje kolana. Była pewna, że jej mózg nie da rady przyswoić i przypomnieć sobie ani jednej informacji więcej. Zerknęła ukradkiem na inne osoby siedzące obok niej i dostrzegła Annie.
Była to dosyć niska dziewczyna, z rudymi włosami i piegami na całej twarzy. Ona również wpatrywała się w książkę.
Annie była naprawdę miłą osobą, która wręcz emanowała pozytywną energią i motywacją do życia. Loren niestety tego brakowało. Najchętniej, dziewczyna opuściłby ten sprawdzian i poszła spać odcinając się od wszystkiego.
Zerkając trochę dalej, natknęła się na Charlie'go. Był to brunet z niebieskimi oczami, z dosyć przeciętnym wzrostem. Nastolatka nie wiedziała o nim zbyt dużo, ale słyszała jak inni chłopcy w klasie wyzywali go od geja.
Ile było w tym prawdy? Nie wiedziała.
Rozmyślając tak, przerwa dobiegła końca, co było jednoznaczne z zakończoną powtórką.
Brunetka jeszcze raz otworzyła podręcznik na odpowiedniej stronie i zerknęła szybko na najważniejsze informacje. Po zrobieniu tego, schowała książkę z powrotem do plecaka, po czym wstała czekając aż nauczyciel otworzy klasę.
– No kochani, zaczynamy test! – powiedziała piskliwym głosem, nauczycielka matematyki po wytłumaczeniu wszystkich zasad.
Loren odwróciła kartkę i zaczęła czytać pierwsze zadanie.
Pierwiastkiem równania x(x + 2)(- x - 3)
(3 - x) = 0 nie jest liczba:
A. 0 B. 2 C. - 3 D. 3
– Ugh. – jękneła z niechęcią.
Jeszcze raz przeczytała treść zadania i wszystkie możliwe odpowiedzi.
Z desperacji, dziewczyna zaczęła rozglądać się wokoło, w poszukiwań jakiejś wskazówki, która pomogłaby jej rozwiązać to zadanie.
Ku jej zaskoczeniu, zobaczyła Charlie'go, który trzymał telefon pod ławką i z ogromnym zapałem coś na nim stukał. Ewidentnie ściągał szukając odpowiedzi w internecie albo licząc wszystko na kalkulatorze. Wpatrując się z zaciekawieniem w chłopaka, ich oczy się ze sobą spotkały.
Brunet nerwowo się na nią spojrzał i schował prędko urządzenie pod swoje udo.
Loren bez wahania chwyciła swoją kartkę i pokazała mu ją w taki sposób, by ten widział zadanie, o które pyta. Dla pewności, wskazała palcem, by napewno się nie pomylił.
Charlie kiwnął głową na znak, że rozumie i z powrotem wrócił do stukania pytań na telefonie.
Chwilę później, obrócił się ponownie w jej stronę i bezszelestnie poruszył ustami na kształt litery B.
Brunetka bezbłędnie odczytała odpowiedź i uśmiechnęła się do niego, zaznaczając wskazaną przez chłopaka literę.
***
Dziewczyna właśnie wracała ze szkoły, brązowymi oczami wpatrując się w podłogę. Szła tak powolnym krokiem, nie myśląc o niczym. Błękitne chmury, które nie zapowiadały deszczu, powolnie płynęły, razem z wiatrem. Po chwili, na jej odkryte lekko czoło, spadła pojedyncza kropla wody.
Brunetka spojrzała w górę, czując coraz więcej wody, spadającej na jej twarz. Nie przejmując się tym, opuściła głowę dalej wpatrując się w chodnik.
Nie poczuła nawet, gdy jej ubrania przemoczyły się na tyle, by były w stanie przykleić się do jej popielatej skóry. Nie czuła zimna, wręcz ukojenie. Wsłuchiwała się w deszcz, który lekko uderzał w asfalt.
Dziewczyna dochodziła już powoli, do bloku, w którym mieszkała. Skręciła w prawo, doskonale znając drogę do jej klatki schodowej. Cała przemoczona, otworzyła drzwi do pomieszczenia i schroniła się w nim.
Odłożyła plecak, z którego następnie wyjęła klucz, by mogła otworzyć sobie drzwi. Z jej pojedynczych kosmyków włosów, skapywała woda, a jej usta były spierzchnięte. Ponownie założyła torbę na plecy, wcześniej zasuwając przegródkę, z której wyciągał klucz. Powolnie stawiała kroki na stopniach, które prowadziły ją do góry, zostawiając za sobą ślady swoich butów.
Mieszkanie numer czternaście. To tam właśnie mieszkała Loren. Wyciągnęła przed siebie rękę, zaciskając ją w pięść i zapukała do drzwi. Już po chwili, drzwi uchyliły się i stanęła w nich rudowłosa kobieta. Uśmiech zniknął z jej twarzy, gdy ta zobaczyła stan nastolatki.
– Dziecko, jesteś cała mokra! – krzyknęła. Nie czekając na odpowiedź, wepchnęła ją do środka mieszkania.
Zaglądając trochę głębokiej pomieszczenia, Loren zauważyła bruneta. Chłopaka, który był zdumiewająco podobny do Willa. Ale, czy to jest w ogóle możliwe?
Cześć! Przepraszam że tak długo zajęło mi napisanie i opublikowanie tego rozdziału, nic mnie nie wytłumaczy. Dajcie znać proszę, czy podoba wam się ten rozdział i czy ktoś w ogóle jeszcze to czyta, po mojej tak długiej nieobecności :p. Gwiazdki i komentarze to naprawdę ogromna motywacja! Możecie się pochwalić, jak wam przebiegł pierwszy tydzień w szkole!
Ps. Mi fatalnie, dalej się nie przyzwyczaiłam!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top