Skleroza [Miniaturka 5]

A wiec... zostałam nominowana przez IlandaMalfoy do napisania miniaturki o star wars... to będzie ciężkie i to bardzo 😂 życzcie mi powodzenia, miłego czytania 😂
Postanowiłam, ze będzie to tematyka o Anidali, bo nic innego nie jestem wstanie napisać xd

UWAGA! OSTRZEŻENIE: kompletnie nie znam się na star wars! Oczywiście oglądałam itd, ale No cóż... moja wiedza jest bardzo ograniczona.

————
Był niedzielny poranek, słońce dopiero zaczęło przenikać przez okna. Przekręciłam się na drugi bok, by uniknąć jasności przed moimi oczami. Był to niestety nie przemyślany ruch, gdyż bardzo szybko znalazłam się ma podłodze. Muszę bardziej uważać... pomyślałam cała zdenerwowana. Nie dosyć, ze w niedziele obudziłam się tak wcześnie, to do tego boli mnie teraz noga! Podniosłam się po cichu, by nie obudzić męża i udałam się do kuchni. Hm... co by dzisiaj zjeść? W sumie zdecydowałam się na zrobienie naleśników. Wybrałam potrzebne składniki i zabrałam się za przygotowanie naszego śniadania. Kiedy po krótkim czasie jedzenie leżało już gotowe na stole, wróciłam do sypialni z zamiarem obudzenia męża.
- Annie... - szepnęłam lekko go szturchając. Nic. Zero reakcji. Spróbowałam ponownie. - Annie... skarbie wstawaj... śniadanie. - zero. No po prostu brak odpowiedzi. Próbowałam wszystkiego, by obudzić tego śpiocha, ale kompletnie nic! Wtedy wpadłam na pewien pomysł, wiedziałam, ze może się potem na mnie obrazić ale... warto zaryzykować. - Annie! - krzyknęłam. Ja rodzę! - złapałam się za brzuch kiedy zobaczyłam od razu budzącego się męża. Stanął szybko na nogi i zaczął się ubierać. W ogóle nie zauważył, ze właśnie tarzałam się ze śmiechu na łóżku. Dopiero po krótkiej chwili, kiedy Anakin był już ubrany i gotowy do wyjścia, stanął i spojrzał na mnie.
- Padme? Czemu ty się nie szykujesz? - pyta zszokowany. Czasami zastanawiam się czy skleroza mojego Anakina się nie pogarsza...
- Annie, przypominam ci ponownie, ze urodziłam nasze dzieci 2 lata temu, a ty zawsze budzisz sie na hasło „Ja rodzę"! - mówię do niego, między przerwami w śmiechu. Niestety przestaje mi być do śmiechu kiedy widzę złowrogi wzrok Anakina.
- Az tak ci jest do śmiechu? - mówi powoli się do mnie zbliżając z wyciągniętymi rękoma. Ja już wiem co on chce zrobić. Próbuje uciec ale jego ręce mnie dotykają. Nie mogę przestać śmiać kiedy ten zaczyna mnie łaskotać.
- Anakin! Proszę! Stop! Bo! Obudzimy! Dzieci! - staram się wydusić pomiędzy salwami śmiechu. W sumie kochałam niedzielne poranki, każdy był podobny do siebie.

———
Tak wiem: brak slow 😂
Ja naprawdę nie potrafię pisać xd
Do następnego
Renesmee

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top