Rodzina [Miniaturka 4]
Rok 1990
Mały chłopczyk obudził się z ogromnym uśmiechem na ustach, w końcu nie często kończy się 10 lat. Nie wołając skrzata, sam wybrał ubrania na dzisiaj, był to niebieski T-shirt i czarne spodenki. Widząc jak wygląda, uśmiechnął się i czym prędzej zbiegł do jadalni. Miał ogromną nadzieję, że jego ubiór spodoba się rodzicom i że spędzą dzisiaj wspaniały dzień. Może pójdą do zoo! Tak jak kiedyś obiecała mu matka.
- Witam Rodzinko! - krzyknął dziesięcioletni blond włosy chłopczyk. Ojciec blondyna prawie się udusił widząc ubiór syna. Co mu przyszło do głowy!? Za to Narcyza miała lekki uśmiech.
- Draconie! - powiedział zdenerwowanym głosem. Uśmiech chłopczyka od razu zniknął z twarzy. - Dlaczego nie zawołałeś Zgredka by ci pomógł?!
- Ale ja umiem sam! - postawił się, mógł tego nie robić.
- Skoro tak pyskujesz. Crucio! - Wycelował w niego różdżka. Chłopczyk od razu zaczął krzyczeć. Narcyza podbiegła do męża próbując go powstrzymać.
- Lucjuszu! Proszę! - krzyczała przez łzy. Nie mogła słyszeć krzyku swojego syna. - To nasz syn! - uwiesila się na jego ramieniu, błagając.
- Moi rodzice używali tego sposobu i widzisz jakim porządnym człowiekiem jestem! - urodziny chłopca nie zaczęły się za dobrze. Po kilku minutowej torturze poszedł razem z matka do swojego pokoju. Ta wybrała mu „odpowiednie" ubrania.
- Mamusiu?
- Tak, Draco? - tylko w chwilach kiedy byli sami była wstanie mówić zdrobniale do syna. Gdyby tylko jej mąż to usłyszał, nie wiadomo jak długo używałby na niej Crucio.
- Dlaczego tata mnie nie kocha. - w oczach Narcyzy Malfly pojawiły się łzy. Ból który dotknął jej serce słysząc takie słowa od własnego syna... powstrzymywała łzy.
- On cię kocha Draco. - powiedziała po chwili, uśmiechając się do niego pocieszająco. - Po prostu nikt nie nauczył tatusia co to miłość. Nie wie jak ukazywać to uczucie.
- To ja go nauczę.
- Nie Draco. - powiedziała stanowczo pomagając zapiać mu guziki koszuli. Mały założył na to marynarke i już był gotowy.
- Mamusiu? A pójdziemy do zoo? - zapytał z niedziela.
- Niestety Draco, nie dzisiaj. - chłopczyk posmutniał. - Ale na pewno kiedyś sie wybierzemy. - blondwłosemu od razu poprawił się humor. A kobieta skarciła się w myślach za kolejne kłamstwo. Bardzo dobrze wiedziała, ze nigdy nie weźmie syna do wymarzonego zoo, chyba ze nie będzie już Lucjusza. Zeszli wspomni na dół gdzie czekał już na nich Lucjusz. Ubrany w najlepszy garnitur.
- Mam nadzieje, ze czegoś cię nauczyłem synu. - warknął do najmłodszego członka rodziny. - Na urodziny dostajesz od nas miotle, tylko spróbuj mi latać na niej w domu, a uwierz długo nie pożyjesz.
- Rozumiem ojcze. - powiedział mal Draco, próbując brzmieć dostojnie. Matka spojrzała na syna smutno, tak bardzo chciałaby innego życia dla niego.
- A teraz czas na obraz. - przez kolejne chwile jeden z najlepszych malarzy malował portret rodzinny, na którym nikt nie miał prawa się uśmiechać. I tak wyglądały co roku urodziny Dracona Lucjusza Malfoya. Co roku ten sam obraz.
Rok 2016
Mały chłopczyk obudził się z uśmiechem na ustach. Dzisiaj były jego 10 urodziny! Już za rok będzie mógł jechać do Hogwartu i przeżyć takie przygody jak jego rodzice! J jego wujek Harry. Razem ze swoim kuzynostwem będą mieli WIELE przygód! Był tego pewien na sto procent. Przecież co wieczór mama lub tata opowiadali mu historie z Hogwartu. Nie ważne czy były smutne, wesołe, tragiczne! Ale znał praktycznie każda na pamięć. Będąc jeszcze w swojej piżamie zbiegł na dół po schodach i skierował się do sypialni rodziców. Niestety ich tam nie zastal. Zamiast tego usłyszał szczekanie jego psa: Hexa. Pobiegł wiec do kuchni gdzie zastal całujących się rodziców!
- Fuj!!!! - skomentował na co jego rodzice oderwali się od siebie.
- Scorpius ty już nie śpisz? - zapytała się mama chłopca zajmując się naleśnikami.
- Nie! Przecież dzisiaj są moje... - nie dano mu dokończyć.
- 10 urodziny! - wykrzyknął ojciec chłopca. Cała rodzina zaśmiała się, nawet Hexa zaczął wesoło szczekać.
- Z tej okazji przygotowałam dla ciebie twoje ulubione śniadanie.
- Naleśniki! - wykrzyknął malec, zaczynajac wcinać. Kiedy mały jadł Ojciec chłopca podszedł do swojej żony i objął ja od tylu.
- Jak myślisz jak zareaguje na nasza niespodziankę? - szepnął jej na ucho.
- Ucieszy się. - uśmiechnęła się lekko. - Nawet bardzo, sam wiesz, ze o tym marzył.
- Mamy dla ciebie 2 prezenty łobuzie. - powiedział Dracon. Scorpius już nie mógł się doczekać. - A wiec pierwszy to.... *chwila napiecia* ... nowa miotła!
- Do sprzątania oczywiście. - zaśmiała się brunetka, kiedy syn zaczął odparowywać prezent.
- Wow! Dziękuje! Dziekuje! Dziekuje! - zaczął krzyczeć na cały dom. Długo potem zastanawiali się czy siądziecie czasami wszystkiego nie słyszeli. A nawet jeśli to przecież tylko Blaise i Ginny oraz Harry i Pansy. - A drugi? - już nie mógł się doczekać. Ten dzień zaczął się naprawdę wspaniale.
- Możesz być zaskoczony.... - zaczął blondyn. - ale wiemy, ze o tym marzyłeś. - malec nie mógł się już doczekać.
- Będziesz miał rodzeństwo! - dokończyła brązowo oka, była gryfonka. Szczęściu nie była końca. Blondyn zaczął skakać po całej kuchni i krzyczeć jak bardzo jest szczęśliwi. Kiedy emocje trochę opadły i wszyscy byli ubrani w normalne ciuchy, a nie piżamy... zebrali się w 3 w salonie.
- A teraz czas na zdjęcie. - powiedziała głowa rodziny, Draco. Scorpiu usiadł pomiędzy rodzicami mając na sobie sweter od wujka Harry'ego: „My uncle is H.P". Draco objął syna ramieniem, a jego żona czyli Hermiona, już teraz Malfoy, złapała dłoń syna. I tak co roku mijały urodziny Scorpiusa Hyperiona Malfoya. Co roku to samo zdjęcie: Scorpius, Draco i Hermiona. A już za rok, na zdjęciu miał pojawić się nowy członek rodziny. Brat lub siotstrzyczka Scorpiusa.
————
Jej! Napisałam! W końcu!
Jak widzicie ten rozdział jen inspirowany tym przecudnym rysunkiem który znalazłam w internecie! Po prostu kiedy pierwszy raz go zobaczyłam, No od razu miałam ta historie w głowie. Mam nadzieje, ze miniaturka wam się podoba. Dziękuje wam za każda gwiazdkę i komentarz! Napiszcie mi co byście chcieli zobaczyc/przeczytać w kolejnej miniaturce. Czekam na wasze propozycje.
Do nastepnego
Renesmee
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top