Miłość pamięta [Miniaturka 31]
Hermiona Weasley była kobietą sukcesu. Nie mogła narzekać, na to co udało się jej osiągnąć podczas tych trzydziestu pięciu lat. Po wygranej bitwie, szatynka mogła nareszcie prowadzić bezpieczne życie. Kilka miesięcy po tamtych wydarzeniach, jej długoletni przyjaciel oświadczył się gryfonce. Bez zastanowienia powiedziała tak, a już kilka miesięcy później stała się młoda panią Weasley. Dziewczyna dostała wysoko ustawiona posadę w Ministerstwie Magii, i nie mogła zaprzeczyć, że wszyscy przychodzili do niej po porady. To właśnie dlatego kilka miesięcy później, brązowo oka mogła być dumna z posady szefowej w departamencie prawa. Rok później przyszła na świat pierwsza pociecha państwa Weasley. Mała Rose bardzo przypominała swoją mamę, nie tylko z wyglądu ale również z charakteru. Ta właśnie kruszynka była tak ciekawa świata jak nikt inny! A kiedy poszła do Hogwartu... nie mogła nadziwić się jak jej córeczka szybko wchłania wiedzę, taka jak ona sama.
Pewnego poranka, kiedy młoda kobieta szykowała się do pracy, a jej mąż jeszcze słodko spał, dostała sowę. Skądś ją kojarzyła, ale kompletnie nie mogła sobie przypomnieć. Czarna wyrafinowana sowa trzymała obok swojej nóżki list, kiedy dziewczyna go odwiązała, ta natychmiast odleciała nie czekając na odpowiedź. Pomimo swoich lat, panna Weasley dalej była tak samo ciekawska, jak za młodu. Otworzyła czym prędzej list i zaczęła czytać.
Droga Granger*
Słyszałem, ze nieźle ci się aktualnie powodzi. Cieszę się z tego powodu, ze poukładało ci się w życiu.
Ale nie o tym ten list. Zapewne cały czas nie wiesz kto go pisze. I dobrze. Chyba, ze rozpoznałaś sowę... kiedyś często jej używaliśmy.
Widziałem niedawno Rose. Tak bardzo jest do ciebie podobna, w ogóle nie przypomina tej pokraki. Przepraszam, twojego męża...
Tak bardzo mi ciebie przypomina. Miałem okazje z nią porozmawiać. Jak na piętnastolatkę jest bardzo dojrzała, zupełnie jak ty.
Powód dla którego piszę ten list jest jeden. Ostatnio rozmawiałem z synem. Scorpiusem. Powiedział mi, ze podoba mu się pewna gryfonka z jego roku. Na początku bał mi się tego powiedzieć. Myślał, ze źle na to zareaguje. I wiesz co? Był zszokowany odpowiedzią. Powiedziałem mu: nie warto dokuczać dziewczynie, która ci się podoba. To nie działa. Bądź dla niej miły i traktuj ja jak księżniczkę. Nie popełniaj tego samego błędu co ja.
Scorpius nie przestaje mówić o tej prześwietnej i przepięknej dziewczynie Rose.
Hermiono nie mogłaś być moja, ale jeżeli mój syn dojdzie do swego i będzie z twoja córka, będziesz musiała mnie akceptować.
Z poważeniem.
Draco Malofy.
*Ps: Dla mnie zawsze będziesz Granger.
Kobieta spojrzała zszokowana na treść listu. Nie wiedziała co o tym myśleć. Wiedziała tylko, ze wspomnienia wróciły i już doskonale przypomniała sobie skąd znała ta sowę.
- Co tam czytasz? - zapytał jej mąż całując ja w policzek.
- Nic ciekawego. - powiedziała i ruszyła do łazienki. Spojrzała na swoje odbicie. Odwróciła się plecami do lustra, uniosła swoje długie włosy i przyjrzała się tatuażowi za jej uchem. DHM. Dracon i Hermiona Malfoy. Był on praktycznie nie widoczny, ale jej przypominał, ze kiedyś jej przyszłość wiązała właśnie z tym mężczyzna... otarła jedna łzę, która spłynęła po jej policzku. Może i udało jej się zapomnieć o wydarzeniach z przeszłości, ale milość zawsze będzie pamiętać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top