Boję się tego... [Miniaturka 18]

Młoda kobieta szykowała właśnie torbę z ubrankami dla dziecka. Termin jej porodu zbliżał się wielkimi krokami. Brunetka nie była pewna czy jest gotowa na macierzyństwo, ale nie mogła odłożyć narodzin swojego synka. Fakt, że jej mąż był w domu tylko kilka godzin bardzo ją stresował. Rozumiała, że może ma dużo prace ale przecież ona potrzebowała teraz wsparcia! Na szczęście, codziennie od kilku miesięcy odwiedzała ją teściowa. Była taką kochaną kobietą. Zawsze pytała się czy Rey czegoś nie potrzebuje. Częste wizyty składał również jej teść: Han Solo. Oboje posługiwali się tym samym językiem. Dla brunetki ta dwójka była jej rodziną, której nigdy nie miała. Pomimo tego tęskniła za swoim wybrankiem....

- Mamo? Nie uważasz, że Ben powinien na jakiś czas wziąć wolne w pracy? Przynajmniej aż do porodu... - wyznała smutna. Starsza kobieta westchnęła. Bardzo dobrze rozumiała jak dziewczyna się czuje. Przechodziła kompletnie to samo ze swoim mężem.

- Wiesz Rey... jak dla mnie powinien być tutaj, ale widocznie jest bardziej podobny do ojca niż się spodziewałam. - zaśmiała się. - Widzisz Han tak jak Ben baaaardzo rzadko był w domu. Dopiero po porodzie wyznał mi jak bardzo się bał. - młoda kobieta pomyślała nad słowami teściowej. A co jeżeli Ben się boi? Pomyślała. Postanowiła zachować to pytanie w głowie do momentu aż spotka się z mężem.

Tego samego dnia: Wieczór

- Jak było w pracy? - zapytała się Rey, kładąc talerz z obiadem przed nosem Bena.

- Eh... urwanie głowy, brak słów, pracuję z takimi pajacami, że lepiej nie gadać. - narzekał. Kiedy kończył jeść, Rey postanowiła w końcu zadać to bardzo nurtujące pytanie.

- Ben czy ty boisz się mojej ciąży? - zapytała szczerze. Młody chłopak zakrztusił się właśnie jedzącym jedzeniem. Spojrzał zmartwiony na swoją żonę. Kurczę rozgryzła mnie. Stwierdził.

- Yyyy... ja.... no.... eeeee....

- Wykrztuś to z siebie w końcu! - wykrzyknęła zdenerwowana, przez co w jej oczach pojawiły się łzy. Ben podszedł do swojej żony i przytulił ją od tyłu.

- Ale Rey... co jeżeli to dziecko będzie mnie nienawidzić? - zapytał szczerze. Bał się. Okropnie się bał. Nie był święty, popełnił wiele błędów w swoim życiu, których naprawdę żałował. Bał się, że to dziecko będzie na niego patrzeć jak na kogoś złego, a nie jak na ojca.

- Ben... Ono nie będzie cię nienawidziło. Obiecuję ci to.


-----------------------

NIE POTRAFIĘ NAPISAĆ NIC SENSOWNEGO! PRZEPRASZAM... 😭

Ta miniaturkę dedykuję @PannaZuzanna18 dlatego, że w końcu Reylo ❤️ (Ps. Mi się tam za bardzo nie podoba, ale cóż starałam się xD)

Mam teraz masę spraw na głowię, mam zaraz egzaminy ustne... także mam stresik, bo jeszcze nie skończyłam na nie projektu a to za dwa dni *RIP* , do tego boję się, że trafi mi się najgorszy nauczyciel na jury... *RIP* także.... a oczywiście jestem chora, także super 🙃

Do następnego

Renesmee.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top