❤️Epilog❤️

Radzę wam posłuchać piosenki, gdyż to ona mnie zainspirowała do tego końcowego rozdziału. Jest ona piękna i wydaje mi się, że idealnie się wpasowuje. 

Miłego czytania 

************************************

Pov. Seonghwa

Od wczorajszego mojego wyjścia od Yeosanga, cały czas płakałem. Nie rozumiałem dlaczego on chce mnie zostawić. Przecież wszystko było tak pięknie. Nawet miałem już zaplanowaną z nim randkę by móc go w końcu oficjalnie nazywać swoim chłopakiem. Teraz wszystko szlak trafił. Rzuciłem telefonem o ścianę, kuląc się. Byłem załamany. Co ja niby mam teraz zrobić?? Gdybym tylko wcześniej się obejrzał. Ale to też jego wina!! Do jasnej cholery, dlaczego on mi o tym o wiele wcześniej nawet nie powiedział!!!?????

 Wstałem gwałtownie, chodząc w tą i z powrotem co chwila ciągnąc za swoje włosy ze zdenerwowania.

Nagle drzwi się otworzył.  W nich stanęli zdziwieni San i Wooyoung

- Co ty robisz? - spytał się zszokowany San

- Jak ci się wydaje? - warknąłem 

- Uspokój się, bo musimy ci coś powiedzieć i pewną rzecz wyjaśnić - odpowiedział twardo Wooyoung

Pociągnął mnie za rękę, bym usiadł na łóżku. Chwilę zajęło mi uspokojenie się. Gdy dałem znać chłopakom, że mogą już mówić, zaczęli mi wszystko tłumaczyć. Wyjaśnili mi jak to wygląda z Yeosangiem. 

- Boże, jaki ja głupi - jęknąłem 

- Jeśli pozwolisz mu odejść to jesteś skończonym idiotą. Walcz o niego, debilu - powiedział poważnie San, przytulając do siebie Wooyounga.

- To jest twoja ostatnia szansa. Jeśli on wyleci to stracisz wszystko.- dodał Woo, tuląc się do piersi swojego chłopaka.

Popatrzyłem się na nich. Po chwili szybko wstałem.  

- Boże przecież wy macie racje. Jak mogłem pozwolić na to, żeby mój mały aniołek mnie opuścił. - po chwili usiadłem zrezygnowany, chowając głowę w ręce - Ale już jest za późno... Nie zdążę.... Straciłem swoje słońce.... 

San spojrzał się na mnie współczująco. Natomiast Woo miał nieodgadniony wyraz twarzy. Przez chwilę rozglądał się i nad czymś się zastanawiał, po czym wstał z westchnieniem. Stanął przy plecaku i zaczął w nim grzebać, po czym wyciągnął jakąś małą, zwiniętą, różową karteczkę. Podszedł do nas i wręczył mi ją, mówiąc: 

 - Seonghwa, pora bym teraz ja ci pomógł. Gdyby nie ty i reszta nie byłbym teraz z Sanem, dlatego muszę się odwdzięczyć. - uśmiechnął się, dodając - Na tej karteczce masz napisany adres i dokładny numer lotu. Ogólnie wszystkie potrzebne ci informacje. 

 Spojrzałem się na niego z wdzięcznością. Po czym mocno go przytuliłem wzruszony. 

- Dziękuje, nie wiem co bym bez was zrobił.

- Tak wiemy o tym. Później będziesz nam dziękować. A teraz leć do swojego wybranka i nie pozwól mu odlecieć - wstał uradowany San, klepiąc mnie po ramieniu. 

Szybko pobiegłem po klucze do samochodu. Wziąłem pierwszą lepszą bluzę, założyłem buty i wyleciałem z domu jak z procy. Jestem pewny, że przez całą drogę złamałem wszystkie możliwe zakazy, ale nie interesowało mnie to w tamtym momencie. Musiałem zdążyć. 

Zerknąłem na zegar. Oddychając z ulgą.  Jeszcze mam 15 minut. Musi mi się udać. Nie mogę mu pozwolić odejść. Nie teraz, gdy wiem, że nie przeżyje bez niego nawet minuty. 

Pięć minut później byłem już na miejscu. Wybiegłem z pojazdu i poleciałem na lotnisko. Szukałem lotu z numerem pięć. Parę minut później biegłem ile sił w nogach byle by wyrobić się. Musiało się udać. 






Pięć minut - zobaczyłem jego zarys. 





Cztery - przyśpieszyłem. 






Trzy - zaczął iść w stronę wylotu. 







Dwa - traciłem go z pola widzenia 







Jeden - otwiera drzwi. 








Wiem już, że nie uda się. Ale mimo tego krzyczę. Wołam go z ostatnim promyczkiem nadziei, który wymiera z każdą następną sekundą. 

- Yeosang!!!Yeosang!!! - krzyczę prawie płacząc. 

Zatrzymuje się. Odwraca się w moją stronę. Patrzymy na się. Czas jakby się zatrzymał. Nic się nie liczy. Tak jak zawsze, gdy nasz wzrok się napotyka. Wszystko inne traci jakie kolwiek znaczenie. Tylko on i ja. Czemu dopiero teraz to widzę?

- S-seonghwa - mówi tak cichutko z niedowierzaniem. Jednak ja to słyszę. To jest moja szansa. Ostatnia. 

 - Yeosang, nie możesz mnie zostawić!! Wiem, że to moja wina!. Przez ten cały czas bałem się to powiedzieć głośno. Jednak teraz jestem świadom tego jak bardzo ciebie zraniłem.. Przepraszam - wziąłem głęboki wdech - Kang Yeosang kocham cię!!!! Kocham cię z całego serca i nie wyobrażam sobie, życia bez ciebie!!! Jesteś moją nadzieją!! Mym małym aniołkiem, słoneczkiem, mym całym światem i wszechświatem!!! Bez ciebie nie mogę oddychać, funkcjonować!!! Kocham cię Yeosang!!!  Nie zostawiaj mnie, proszę!!!- wykrzyknąłem na cały głos. 

Yeosang patrzył się na mnie załzawionymi oczami. Nagle puścił rączkę od walizki i zaczął biec w moim kierunku co ja również uczyniłem. Chwilę później trzymałem swojego skarba w swoich ramionach. Nie chciałem go już nigdy więcej puszczać. Zacząłem nas kołysać i głaskać go po głowie. Po chwili odsunąłem go delikatnie od siebie. Położyłem swoje dłonie na jego twarzy, wycierając jego łzy.

- Yeosang, kocham cię. Wiem, że zraniłem ciebie i nawet nie wiesz jak bardzo mi jest za to wstyd. Ale chce być wiedział, że kocham cię i nawet, jeśli wylecisz to polecę za tobą. Nie zależnie jak daleko będziesz chciał uciec ja i tak ciebie znajdę. Wszędzie, gdzie będziesz ty, ja również tam się pojawię. - powiedziałem skruszony 

 - S-seonghwa kocham cię całym serduszkiem... i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie - powiedział młodszy uśmiechając się.

- Czyli, że --??? 

- Nigdzie nie lecę, głupku. - odpowiedział z rumieńcami. 

 Ucieszony wziąłem go na ręce, kręcąc się wokół własnej osi. Yeosang zaczął się dźwięcznie śmiać. Po czym postawiłem go i ukląkłem na jednym kolanie. Złapałem go za rączkę, mówiąc:

 - Yeosang... Powinienem zadać ci te pytanie już dawno temu... Więc... Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zostaniesz moim małym uroczym chłopczykiem? - spytałem się z nadzieją. 

Chłopak przez chwilę patrzył się na mnie z rozszerzonymi oczami. Po czy rzucił się na mnie, uwieszając się mi na szyi, zaczął krzyczeć: 

- Tak!! Tak!!! Tak!!! 

Zaśmiałem się rozczulony, przytulając go do siebie jeszcze bardziej o ile to było możliwe. Stanęliśmy naprzeciw siebie. Nie chcąc czekać ani chwili dłuższej, ucałowałem jego piękne usta. Yeosang od razu to odwzajemnił, kładąc swoje ręce na moim karku, przyciągając mnie do siebie. Był to długi, uroczy, pełen miłości pocałunek.  Weseli wyszliśmy z lotniska z akompaniamentem oklasków i wiwatów innych ludzi.

Weszliśmy do mojego domu, w którym już wszyscy byli. Czekali cały ten czas mając nadzieję na to, że jednak wrócimy razem, a nie tylko ja. Postanowiliśmy im zrobić niespodziankę. Pierwszą osobą, która do nas przybiegła była Mia. Od razu nas przytuliła, co po chwili uczynili pozostali.

- Nawet nie musicie nam nic mówić, dobrze wiemy, że jesteście razem. - powiedział uradowany Woo, który tulił się do Sana. 

- Jak to? Skąd wy--??- spytał się tępo Yeo. 

- Po pierwsze widać to po was. A po drugie byłbyś już w samolocie w drodze do Stanów. - odpowiedział Mingi, któremu na kolanach siedział Hongjoong. 

- A po zatem Seonghwa nie może się od ciebie odkleić, cały czas stoi przytulony do twoich pleców, jakbyś zaraz miał wyparować. - Powiedziała rozczulona Yoona.

Zaśmialiśmy się z tego. Oczywiście, mój chłopak nie mógł na to inaczej zareagować niż rumieńcami i zaprzeczaniem. Chwyciłem go za ręce. Po czym usiadłem, przyciągając go na swoje kolana. Na co ochoczo z czerwonymi policzkami usiadł, przytulając się do mnie. Ucałowałem jego czubem głowy, jeszcze bardziej wtulając go w siebie. Byłe w tamtym momencie najszczęśliwszym człowiekiem. Byłem wdzięczny za tak cudnych i niesamowitych przyjaciół. Ale również cieszyłem się, że wszystko po woli układało się. 

Yunho po woli godził się ze swoimi uczuciami, dzięki czemu miedzy nim a Yooną wszystko zaczynało iść do przodu i to była tylko kwestia czasu aż oni zejdą się. Nawet teraz tulili się do siebie, a Yunho stał się w końcu taki jak go poznałem - troskliwy, uroczy i kochany. Trzymałem za nimi kciuki. Po zatem nikt z nas nie pozwolił by na to aby jednak oni nie byli razem. Z tego co wiedziałem to byli już na paru randkach.

Mia z Jongho mimo, że się do tego nie przyznają też pną do przodu. Wszyscy uważamy, że oni są po prostu ze sobą w "nieoficjalnym związku". Nie raz widzieliśmy jak dawali sobie buziaki. Jednak byliśmy świadomi, że Jongho jest nieśmiały jeśli chodzi o tego typu sprawy. Dlatego nie naciskamy ich i cierpliwie czekamy, aż sami nam w końcu ogłoszą swój związek. W końcu przecież będą musieli.

Mingi z Hongjoongiem to takie typowe stare małżeństwo. Więcej bezsensownych kłótni niż czułości. I mimo, że są w związku to ich zachowanie i relacje nie zmieniły się, jedynie do tego dodali buziaki i przytulasy. No i Mingi jeszcze bardziej niż wcześniej polubił zawstydzanie niższego. Dość częste u nich są kłótnie, po których następnego dnia Hongjoong ledwo co chodzi. Ale dla własnego bezpieczeństwa nie zaczynamy tego tematu. Wolimy spać spokojnie. Szczególnie ja, gdyż mimo, że jestem świadoma co oni w nocy wyprawiają to wolałbym na razie nie słyszeć potwierdzenia, od któregoś z nich.

Wooyoung i San też nie patyczkują się. Wydaje mi się, że oni nie znają takiego słowa jak wstyd. Potrafią przy nas rozmawiać o swoich przygodach łóżkowych, albo ze sobą flirtować. Nadal nie mogę uwierzyć, że potrzebna była im tylko tamta jedna wycieczka by sobie wszystko w pełni wybaczyć i wyjaśnić. Teraz są oni nie rozłączni. Zawsze, gdy zobaczy się jednego to wie się, że drugi również tam będzie. Wooyoung stał się uroczą kluską, a San pozostał nadal przytulanką tylko, że zarezerwowaną głównie dla swojego chłopaka. Ich charaktery idealnie ze sobą akompaniują.  

 No i oczywiście zostałem ja i Yeosang. Teraz jestem świadom tego wszystkiego. A przede wszystkim wiem już, że nie pozwolę, tej uroczej kruszynce już nigdy mnie zostawić. Jest on dla mnie wszystkim i cieszę się, że go mam. Popełniłem wiele błędów, ale one mnie też wiele nauczyły. Teraz rozumiem już jak to jest być zakochanym w kimś po uszy. Nasza historia dopiero się zaczyna. I widząc jego uradowaną buźkę, jestem pewien, że nie cofnąłbym niczego co się stało, a szczególnie poznania go. Będę go już do końca chronił i nigdy nie pozwolę mu mnie zostawić. Bo ja nie zamierzam drugi raz robić takiego samego głupstwa.

Teraz dopiero wiem, że mam wszystko co mi było potrzebne. Mimo tych wszystkich trudnych pełnych łez chwil, jestem pewny, że bez nich nie było by nas w tym miejscu. Wiele się nauczyliśmy przez te ostatnie miesiące. Teraz też jesteśmy świadomi jak ważna jest przyjaźń i druga połówka. Nigdy nie jest warto się zakłamywać. To co ma być to będzie. A my nic na to nie poradzimy i nie zmienimy swojej przeszłości, ale za to mamy wpływ na swoją przyszłość by dążyć do ulepszania jej. 

Wiem, że jeszcze wiele będziemy mieć w swoim życiu przeszkód. Ale razem jesteśmy w stanie je pokonać. Dużo nas czeka prób sprawdzających nas samych. Jednak na przyszłość patrzę pozytywnie. Szczególnie jak wpatruję się w pięknie błyszczące oczy mojego ukochanego. Wiem, że wszystko razem przejdziemy, nie zależnie od tego ile kamieni będziemy mieć na drodze.


Koniec

************************************

W taki o to sposób chciałabym zakończyć tę historię. Na samym początku, gdy to pisałam nie miałam żadnego pomysłu. Głównie to moja przyjaciółka mnie przekonała do publikacji. W ogólne nie byłam przygotowana na tak duży i pozytywny odzew. Pisałam to dla siebie i nie przeszło mi przez myśl, że ktokolwiek to będzie czytać.... Gdy zobaczyłam, że chociaż 100 osób to przeczytało to byłam cała w łzach... Byłam po prostu szczęśliwa... a teraz gdy jest was ponad 5 tys, to tak mi miło na serduszku, że aż nie umiem tego opisać słowami. Wiem, że to opowiadanie nie jest idealne. Ale nie ma to znaczenia. Ja się przy pisaniu niego dobrze bawiłam. Mam nadzieję, że wy również czytając go... 

Szczególnie chciałabym podziękować, poszczególnym osobom:
 Shinoboii , Little_Gunerkacute_Pinku, nikczemnosc, _jung_woosan_ , lubieapplebreakera, Ddonghwa, KJWG8885sanstan123 za tak miłe i motywujące komentarze, które znajdywały się pod każdym / większością części. Ale również wszystkim innym osobom, które zostawiały po sobie jakiś znaczny znak  czy to dając gwiazdkę, czy komentarz. Oraz osobom, które chociaż raz weszły w te opowiadanie 

Nie wiem, czy powstanie druga część. Ale wiem, że na pewno to nie ostatnia książka o Seongsang, czy Woosan. 

Jakie są wasze przeżycia? Podobało wam się? Chcielibyście 2 część? Chciałabym poznać wasze opinie.

Jeszcze raz wam z całego serca dziękuję

Kocham was moi kochani ️❤️❤️❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top