❤️35❤️

Pov. Hongjoong

Seonghwa jak zawsze pozostał tylko z nami na śniadaniu, po czym zniknął. Ale teraz nie nie boimy się o niego. Gdy wyeliminowaliśmy jedną przeszkodę, nie mamy się o co martwić. Dobrze wiemy, że bycie w radzie uczniowskiej nie jest niczym prostym. Czasem się zastanawiam jak to jest możliwe, że on to wszystko wytrzymuje. Przecież to jest odpowiedzialna robota i zabierająca sporo czasu. Chociaż nadal nie wiem jak on to robi, że umie rozplanować wszystko tak, by mieć czas na spotkania z nami. 

- Nad czym tak się zastanawiasz, misiek? - spytał się mnie Mingi.

Podszedł do mnie i przytulił się do moich pleców, kładąc swoją głowę na moim ramieniu. Pogłaskałem go.

- Nad niczym konkretnym. Nie martw się, kochanie - odpowiedziałem z uśmiechem

- Na pewno? Wydawałeś się być nieobecny i zmartwiony - dodał niezbyt mi wierząc 

Westchnąłem, odwracając głowę. Mingi widząc, że nie mówię mu wszystkiego, odsunął się. Po czym jak gdyby nigdy nic, podniósł mnie i usadowił na swoich kolanach.

- Dlaczego nadal mnie dziwi to z jaką łatwością mnie podnosisz? - spytałem się sarkastycznie.

Chłopak tylko roześmiał się, dziobiąc moje usta. Mruknąłem domagając się więcej pieszczot. Jednak on jakby czytając mi w myślach, tylko odsunął się ode mnie, po czym na jego buzi zawitał seksowny, uwodzicielski uśmiech

- To teraz mój minionku, jeśli chcesz więcej to powiedz mi co ci chodzi po tej ślicznej główce - mruknął mi do ucha

Po moim ciele przeszły przyjemne ciarki, a na policzkach zawitały rumieńce. Odwróciłem od niego głowę. Musiałem się uspokoić. Jednak nie pomógł mi w tym fakt, że chwilę później czułem na swojej odkrytej szyi jego gorący oddech. Jęknąłem, gdy zaczął mi składać motyle pocałunki. Odchyliłem bardziej głowę, znów mrucząc. Jednak nie poczułem niczego innego niż zimny powiew wiatru. Wzdrygnąłem się. Po czym spojrzałem się na niego z oburzeniem i niezadowoleniem

- Cały czas czekam na odpowiedź - powiedział, niecierpliwie 

- Aish po prostu martwię się o Seonghwe, który przepracowuje się. Zbyt dużo daje sobie do zrobienia i boję się, że w końcu przesadzi. - wyrzuciłem w końcu z siebie - Dodatkowo Yeosang też się dziwnie zachowuje. Stał się dwa razy tak zamknięty  i cichy. No i kurde cały czas gdzieś ucieka. 

- Oj kochanie, za dużo o tym myślisz. Dobrze wiesz, że nic nie możemy zrobić niż obserwować. Zobaczysz wszystko się ułoży. - pogłaskał mnie po policzku

- Niezbyt mnie przekonałeś - powiedziałem smętnie 

Westchnął

- To zróbmy tak. Będziemy wszyscy bardziej dbać o Seonghwe, a Wooyounga poproszę o porozmawianie z Yeosangiem, dobrze? - uśmiechnął się pocieszająco 

Przez chwilę siedziałem cicho. Spojrzałem się na niego po czym uśmiechnąłem się 

- Dziękuję jesteś najlepszy - pocałowałem go w usta w podziękowaniu - To co teraz dostanę swoją nagrodę? - uśmiechnąłem się uroczo

Zaśmiał się, po czym przyciągnął mnie jeszcze bliższej swojej piersi. Jego ręce znalazły się pod moją koszulą, głaskając mnie. Moja skóra była już cała rozpalona i idealnie kontrastowała z jego zimnymi dłońmi. Jego wzrok wyrażał pożądanie i miłość. Odwzajemniłem te spojrzenie. Moje ręce zawiesiłem na jego szyi, natomiast moje usta znalazły drogę do jego. Wbiłem się w jego pulchne usta. Mingi od razu to odwzajemnił, pogłebiając pocałunek. Usadowiłem się wygodniej, zmniejszając naszą odległość do zera. Przez przypadek, dotknąłem jego przyrodzenia, przez co gardłowo jęknął, a ja tylko uśmiechnąłem się przebiegle

- Grabisz sobie, złotko - wychrypiał Mingi

Poczułem jak moje policzki mnie zaczynają piec, jednak znów się poruszyłem - tylko, że tym razem nie był to przypadek. Mingi niespodziewanie ścisnął moje pośladki, przez co tym razem to ja jęknąłem

- Coś mi mówi, że pewien mały skrzat prosi się aby nie móc chodzić przez najbliższy tydzień. - mruknął, znów ściskając moje półkule 

Jęknąłem, kiwając głową, prosząc o więcej.

- M-mingi nie baw się ze mną tak - ledwo co powiedziałem.

Dwa razy nie musiałem powtarzać. Wiedziałem już, że do końca dnia nie będę mógł chodzić jak nie przez tydzień.


Pov. Wooyoung

Przez cały dzień planowałem siedzieć w pokoju i nic nie robić. Jednak Mingi w wiadomości poprosił mnie abym wybrał się do Yeosanga. Zgodziłem się. Od momentu pogodzenia się Yeo z Seonghwą, jestem w pokoju z Sanem. Właśnie jeśli mowa o nim. Przez dzisiejszy cały dzień wydawał się być nieobecny, albo unikał mojego wzroku. Tak też było i tym razem. Podszedłem do niego. Klepnąłem go w ramie, a on aż podskoczył

- Wybacz nie chciałem ciebie przestraszyć - powiedziałem z kruchą 

- S-spokojnie nic się nie stało - zaczerwienił się.

- Wszystko w porządku? Zachowujesz się inaczej - powiedziałem podejrzliwie 

San przez chwile siedział cicho i wyglądał jakby miał wewnętrzny mętlik. Co chwilę otwierał i zamykał buzie , jakby chciał coś powiedzieć, ale nie był tego taki pewny. Wetchnąłem 

- Nie będę ciebie naciskać. Rozumiem, że mi byś nie powiedział. Przepraszam, że tak ciebie naciskam.... To nie jest mój interes, prawda? - powiedziałem przygnębiony

Cisza. Widząc, że nie zamierza mi odpowiedzieć, odszedłem od niego kierując się do drzwi 

- Jak coś to idę do Yeosanga. Muszę z nim pogadać. 

Wyszedłem.


Chwilę później dotarłem do drzwi przyjaciela. Zapukałem w nie delikatnie. Jednak nikt mi nie odpowiedział. Słyszałem tylko jak ktoś pociąga nosem. Więc wiedziałem, że ktoś tam jest. Postanowiłem wejść, gdyż czułem jakiś niepokój. Wszedłem, od razu rozszerzając oczy. Przy łóżku, na podłodze siedział skulony Yeosang. Płakał. Wręcz się trząsł. Nie widząc nigdzie Seonghwy, podbiegłem do przyjaciela, od razu biorąc go w objęcia. 

- Yeosang spokojnie. Co się dzieje?  - spytałem się zaniepokojony

- J-ja p-przepraszam n-nie z-zostawiajcie m-mnie - wychlipał 

Nie rozumiałem nic z tego co mówił. Jednak nie naciskałem go. Dobrze wiedziałem, że przyjdzie czas. w którym mi powie

- Ale dlaczego mielibyśmy ciebie zostawić? Yeo nie wygaduj bzdur - odpowiedziałem niepewnie

- J-ja t-tego n-nie c-chciałem. T-to m-moi r-rodzice t-to z-zaplanowali. T-to p-przez n-nich... p-przepraszam

Ledwo co go zrozumiałem. Cały czas mnie przepraszał, prosząc o to byśmy pozostali z nim, byśmy nadal byli jego przyjaciółmi. Dopiero po godzinnie udało mi się go uspokoić. Chociaż nie należało to do najprostszych rzeczy. 

- Już wszystko w porządku? - spytałem się, lustrując jego opuchniętą twarz

Kiwnął mi dając tym do zrozumienia, że wszystko jest dobrze. Poklepałem go po plecach. Dając mu tym znak, że jestem obok niego

- Powiesz mi co się stało? - spytałem się smutny

- Wybacz, ale nie jestem jeszcze gotowy by ci o tym powiedzieć. Ale mogę ci obiecać, że w niedługim czasie się dowiecie. Tylko proszę nie mów tego co tutaj się stało Seonghwe. Nie chce go martwić .- powiedział przepraszająco. 

Chwilę jeszcze pogadaliśmy po czym zaczęliśmy się przygotowywać na imprezę kończącą wyjazd. 


Pov. San 

Wooyoung wyszedł, a ja znowu nie potrafiłem mu powiedzieć tego co chciałem. Przecież powinno to być prostsze. Więc dlaczego nie potrafią mi te słowa przejść przez gardło? Westchnąłem kładąc się na łóżko

- Boże co jest ze mną nie tak?!! -krzyknąłem 



- Wszystko z tobą na pewno w porządku? -spytał się ciekawy Jongho 

- Czy to już pora nie przyznawania się do ciebie? - dodała złośliwie Mia 

Spojrzałem się na nich zdziwiony. Byłem pewny, że zamknięte były drzwi.

- Co wy tutaj robicie? - spytałem się ich tępo

- Usłyszeliśmy jak ktoś się wydziera i przyszliśmy zobaczyć o co chodzi - odpowiedziała Mia, siadając obok mnie

- Więc wyjaśnisz nam o co się rozchodzi? - dopytał się Jongho 

Westchnąłem, podnosząc się. 

- Chodzi o to, że w momencie, w którym poznałem swoje uczucia, nie potrafię ich wyznać. To jest po prostu tak denerwujące i frustrujące, że nie wiem co mam robić - odpowiedziałem poirytowany 

- To zrób tak by to on ci powiedział to co czuje. - odpowiedział mi Jongho, jakby to była najoczywistsza rzecz na ziemi

- A-ale----

- Dzisiaj będziesz miał idealną okazję. Za około dwie godzinny jest impreza kończąca naszą wycieczkę. Weź zrób tak aby był zazdrosny. - przerwała mi ucieszona Mia

- Powodzenia. Sami też musimy już iść - Jongho nie dał mi nawet nic dodać, gdyż wyszedł z dziewczyną

- Ehhh ciekawe jak? - powiedziałem sam do siebie

Jednak zdecydowałem wziąć sobie jego radę do serca. Poszedłem się przygotować. Pomalowałem się, podkreślając swoje kościste policzki i oczy. Wybrałem najbardziej podkreślające moją sylwetkę ubrania. Po czym ułożyłem włosy. Nie wiem ile mi to zajęło, ale gdy szedłem na dół już wszyscy byli i się bawili. Pierwszych, których wyłapałem był Yeosang, który tańczył z Seonghwą, wydawali się nad wyraz weseli. Kolejny był Hongjoong, któremu pośladki cały czas masował Mingi. Zaśmiałem się, uświadamiając sobie powód. Później odnalazłem Mia całującą się z Jongho, tak jak Yunho z Yooną. Jednak nigdzie nie było Wooyunga. Wzruszyłem ramionami.


Impreza trwała w najlepsze, jednak ja tak się dobrze nie bawiłem. Nigdzie nie było Wooyounga. Nawet by o tym nie myśleć wypiłem parę drinków, jednak to tylko spowodowało u mnie zawroty głowy. Nie poczułem się w ogóle lepiej, a w ręcz przeciwnie. Dlatego postanowiłem, nie pić więcej. Przez prawię cały czas szukałem tego idiotę. Dopiero, gdy się podałem on łaskawie się pojawił. Od razu chwyciłem go za rękę, ciągnąc do naszego pokoju. Poczułem jak wszystkie emocje we mnie buzują. Wciągnąłem go siłą do środka nie patrząc na to czy byłem zbyt agresywny czy nie. Zamknąłem drzwi. 

- San o co chodzi? - spytał się tępo

- Gdzie, żeś ty kurwa był? - warknąłem


Podszedłem bliższej niego 


- Co ciebie to interesuje? - zakpił


Również zrobił krok w moją stronę 


- Na prawdę? Czy ty jesteś głupi? - spytałem się go poirytowany


Podszedłem bliższej 


- Chce ci przypomnieć, że to ty do jasnej cholery mnie nienawidzisz! Więc do chuja pana nie powinno ciebie interesować to co robię i z kim to robię!! To moje życie, więc nic ci do tego!! Zajmij się swoim!! Znajdź sobie w końcu kogoś i przestań robić mi nadzieję, bo to boli!! - krzyknął mi prosto w twarz


Ominął mnie, po czym chciał wyjść. W moich oczach pojawiły się łzy. Odwróciłem się i krzyknąłem pod wpływem emocji:

- Nie potrafię sobie nikogo innego znaleźć oprócz ciebie!! Słyszysz mnie!! Kocham cię ty pieprzony idioto i nigdy nie przestałem!! - z moich oczu zaczęły lecieć łzy, tym razem powiedziałem ciszej - Dlatego jeśli też coś do mnie czujesz. Cokolwiek to, proszę nie idź 

Mój obraz zaczął się zamazywać. Czułem się jakby te minuty trwały jak godzinny. Nagle Wooyoung odwrócił się do mnie, po czym podbiegł do mnie. Przyciągnął mnie w pasie, po czym wbił się w moje usta. Od razu odwzajemniłem pieszczotę, zarzucając swoje ręce na jego szyję, przyciągając go bliższej. Przez ten pocałunek chcieliśmy przekazać wszystkie emocje, które w nas się kumulowały przez ten cały czas - smutek, tęsknota, miłość, radość. Odsunęliśmy się dopiero, gdy brakowało nam powietrza. Patrzyliśmy się w swoje oczy, jak zahipnotyzowani. 

-Woo--

- Też ciebie kocham, Sani i zawsze ciebie kochałem. Nigdy moje uczucia względem ciebie się nie zmieniły. Tylko bałem się cokolwiek zrobić. Przepraszam, gdybym tylko wcześniej wiedział nie musiałbym tyle czekać na ucałowanie twoich cudnych ust - powiedział wesoło Wooyoung, głaszcząc mnie po policzku. 

Wytarł moje zaschnięte zły, po czym ucałował mnie w czoło. Czułem się wyśmienicie. W końcu wiedziałem, że mam wszystko co potrzebuje. 

- Ale Woo czy to oznacza, że my... znaczy - zacząłem nieśmiało, a moje policzki stały się całe czerwone 

- Tak, kochanie jesteśmy razem - zaśmiał się wesoło

- Przestań się śmiać, idioto - prychnąłem, bijąc go delikatnie w ramię 

- Już spokojnie, skarbie nie złość się - uśmiechnął się. 

Po czym pocałował mnie namiętnie. Odwzajemniłem. Niespodziewanie podniósł mnie, przez co oplotłem swoje nogi wokół jego tali. Jednak nadal nie przestaliśmy się całować. Wooyoung delikatnie położył mnie na łóżku, po czym przytulił się do mojej piersi. Zaśmiałem się dźwięcznie. Jeśli chce to potrafi być uroczy 

- Zmęczony? -spytałem się bawiąc się jego włosami 

Wooyoung, jedynie kiwnął głową, bardziej się wtulając. Pocałowałem go we włosy. Po czym zasnęliśmy wtuleni w siebie i szczęśliwi. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top